Z przeprowadzonych przez nas badań wynika, że ponad połowa właścicieli warsztatów może mieć problem z sukcesją, czyli zabezpieczeniem swojej przyszłości na starsze lata. Co zrobić, jeśli nie posiada się krewnych, którzy byliby w stanie w przyszłości zająć się firmą?
Wielu właścicieli warsztatów niechętnie podąża myślami w kierunku własnej emerytury. Przedsiębiorców przeważnie czeka niska wysokość emerytury i konieczność utrzymania się z zasobów zgromadzonych w latach pracy. Sen z powiek spędza pytanie “co dalej z moim warsztatem?”. Niestety duża część właścicieli warsztatów z różnych względów nie będzie mogła zapisać swojej firmy potomstwu. Czy czeka ich zatem zamknięcie lub sprzedaż budowanego i rozwijanego przez lata warsztatu?
Zamiast snucia czarnych myśli warto zastanowić się, czego tak naprawdę chcemy od przyszłości – jak wyobrażamy sobie własną emeryturę i czy jesteśmy w stanie całkowicie oderwać się od udziału w biznesie, w którym spędzaliśmy niemal każdy dzień od wielu lat? Podróżowanie po świecie, realizowanie hobby, a przy okazji doglądanie naszego warsztatu, który świetnie rozwija się pod zarządem kogoś innego. Brzmi jak piękny sen, prawda?
O własną przyszłość warto zadbać odpowiednio wcześnie. Wbrew pozorom istnieje wiele rozwiązań, które mogą być bardziej korzystną alternatywą dla zamknięcia czy sprzedaży warsztatu.
Dzierżawa
Jednym z nich jest dzierżawa terenu, urządzeń i narzędzi obecnym pracownikom. To rozwiązanie ma swoje plusy, choć wiąże się również z pewnymi obawami. O zdanie spytaliśmy Artura Skwarzyńskiego, który trzy lata temu zdecydował się pójść właśnie taką drogą – wydzierżawienie terenu wraz z warsztatem swojemu pracownikowi.
– Zbudowałem swój warsztat od przysłowiowej “pierwszej cegiełki” i prowadziłem przez długie lata. Szkoda było mi po prostu zamknąć biznes lub sprzedać go dla jednorazowego zysku. – powiedział Artur Skwarzyński – Wiedziałem, że nie przekażę interesu komuś z mojej rodziny, gdyż nie ma w niej nikogo, kto byłby tematami warsztatowymi zainteresowany. W związku z tym odpowiednio wcześnie zacząłem szukać potencjalnego przyszłego właściciela wśród moich pracowników.
Wybór przyszłego zarządcy czy właściciela warsztatu wcale nie jest łatwy, o czym przekonał się sam właściciel. Dlatego właśnie podobne decyzje warto planować z dużym wyprzedzeniem
– Jest to wbrew pozorom trudne zadanie i wymagające czasu. Nie zawsze osoba, którą postrzegamy za najlepszego pracownika posiada odpowiedni charakter czy zdolności do zarządzania firmą. Mi udało się znaleźć wśród pracowników odpowiedniego kandydata. Wraz z moim przejściem na emeryturę założył on własną działalność i formalnie stał się dzierżawcą obiektu z całym jego wyposażeniem. Nie stało się to jednak nagle. Uprzednio dołożyłem wielu starań, aby przygotować go do tej nowej roli – tak, by wiedział jak prowadzić biznes efektywnie. On także włożył wiele trudu w indywidualne przygotowania do nowej funkcji. Efekt był zadowalający, ponieważ moment mojego odejścia na emeryturę i objęcia firmy przez nową osobę był w zasadzie niezauważalny dla klientów. Zmieniła się w zasadzie tylko pieczątka na fakturze. Oczywiście z czasem nowy właściciel wprowadził zmiany i swoje porządki co jest naturalne. Być może nie wszystko zrobiłbym dokładnie tak samo jak on, ale ogólnie jestem bardzo zadowolony ze swojej decyzji. Sądzę też, że nadal jestem pomocny – ze względu na swoje wieloletnie doświadczenie, pomagam w rozwiązywaniu problemów warsztatowych i marketingowych. – dodał Artur Skwarzyński.
Pan Artur w przyszłości zamierza sprzedać warsztat swojemu dzierżawcy.
Spółka
Innym dobrym rozwiązaniem problemu sukcesji może okazać się sprzedaż części udziałów w firmie pracownikom.
– Przekazując część swoich udziałów pracownikom, właściciel warsztatu może zyskać pewność, że nie odejdą oni z jego firmy, na przykład by założyć konkurencyjny warsztat. Nie obawia się również – jak w przypadku dzierżawy, że nagle wypowiedzą umowę wynajmu i opuszczą teren. Dobrym rozwiązaniem może być także zapewnienie posiadającym udziały pracownikom prawa do pierwokupu obiektu. Musimy być świadomi tego, że póki ktoś nie jest formalnym właścicielem nie będzie inwestował własnych środków w budynek czy teren wokół niego. Jeżeli jednak wie, że w przyszłości będzie to jego własność, z pewnością postara się o to mienie dbać. – mówi Alfred Franke, ekspert motoryzacyjny, prezes SDCM.
System menadżerski
Niektórzy właściciele warsztatów rozważają przejście na emeryturę i zatrudnienie pracownika w charakterze menadżera warsztatu, który przejąłby ich obowiązki. Rozwiązanie może okazać się dobre pod warunkiem znalezienia odpowiedniej osoby. Nie daje jednak właścicielowi całkowitej niezależności od warsztatu i tzw. “świętego spokoju” na emeryturze.
– Zastanawiałem się także nad systemem menadżerskim, czyli zatrudnieniem osoby, która zamiast mnie będzie zarządzać warsztatem. Zrezygnowałem jednak, gdyż uważam, że osoba zatrudniona nigdy nie będzie w stanie tak zaangażować się w zarządzanie firmą jak sam właściciel. Poza tym finalnie i tak to ja, jako właściciel byłbym odpowiedzialny za ewentualne błędy menadżera. – powiedział Artur Skwarzyński.
Zabezpieczenie firmy
Osoby, które nie chcą już teraz dzielić się firmą z pracownikami mogą zagwarantować im przejęcie udziałów po śmierci właściciela warsztatu lub możliwość wykupienia jego udziałów od spadkobierców. W ostatnim czasie problemem sukcesji małych firm rodzinnych zainteresował się rząd. Przyjęto projekt, w ramach którego spadkobiercy będą mogli w znacznie prostszym trybie przejąć biznes i kontynuować jego działalność. Są to regulacje prawne zmierzające we właściwym kierunku, jeżeli jednak w rodzinie nie będzie osoby kompetentnej do prowadzenia biznesu, nie rozwiąże to ostatecznie problemu.
Obecnie po śmierci właściciela, jednoosobowa działalność gospodarcza praktycznie przestaje istnieć. To problem bardzo wielu polskich warsztatów samochodowych, funkcjonujących właśnie w takim charakterze. Kontynuowanie działalności, zgodnie z najnowszym projektem ustawy ma zapewniać tzw. “zarządca sukcesyjny” powołany przez właściciela firmy lub jego spadkobierców. Nic nie stoi na przeszkodzie, by został nim np. pracownik warsztatu, który po załatwieniu wszystkich formalności będzie chciał odkupić udziały w firmie. W ten sposób będzie można wykluczyć problematyczną sytuację, w której za zarządzanie firmą odpowiedzialny miałby być spadkobierca niezwiązany z biznesem i nie posiadający kompetencji w zakresie funkcjonowania warsztatu.
Czy Twój warsztat również boryka się z problemem sukcesji? Znasz przykłady rozwiązania takiego problemu? Zachęcamy do dyskusji w komentarzach.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.
jublex, 22 lutego 2018, 9:44 12 0
Ja prowadzę warsztat od 1976r,zbudowałem go od podstaw. Mam trzech synów i żaden z nich nie jest zainteresowany przejęciem warsztatu.Teraz są takie czasy że przedsiębiorca jest traktowany jak taki jeleń którego te urzędnicze wilki mogą szarpać do woli.Oni się rozmnażają szybciej od stonki i komarów .Ledwie rok się rozpoczoł a już miałem trzy kontrole.A politycy wciąż mówią o ulgach dla biznesu,taka mowa trawa .Mam dość tego warsztatu i nie dziwię się mojm synom. A kiedyś byłem z tego dumny i bardzo zadowolony.
Odpowiedz
Chris, 22 lutego 2018, 10:12 10 0
Witam, kontrole były,są i będą , i nie należy się tym tak za bardzo przejmować jak się ma wszystko w porządku a z drugiej strony ile czasu i środków zżera nam aby sprostać tym nie kończącym się papierom i przepisom. Mnie osobiście szlag trafia na bezczynność urzędów na szerzącą się plagę garażowców którzy nie mają praktycznie żadnych kosztów i obowiązków, dumpingują ceny , bardzo psują rynek i opinie prawdziwych mechaników . W tej sytuacji jest praktycznie nie możliwe aby coś odłożyć na "stare lata" i się cieszyć na emeryturze. Faktycznie w tej sytuacji jedynym rozwiązaniem jest szukanie opcji oby firma dalej pracowała przynosząc nam jakiś dochód , bowiem na ZUS też nie ma co liczyć.
Odpowiedz
Józek, 22 lutego 2018, 22:49 10 0
. Witam. Prowadzę warsztat istniejący ponad 50 lat. Ja to drugie pokolenie i mogę powiedzieć wiele o tym biznesie. Prawdą jest, że taki warsztat dwu, trzy osobowy jest traktowany przez Urzędy jak dojna krowa. Urzędnicy doskonale orientują się, że w takim warsztacie nie ma prawnika, który będzie skutecznie walczył o interes firmy. Praktycznie jest to owieczka, którą nawet chory wilk pożre oznacza to, że każda wizyta urzędu skarbowego, sanepidu czy PIP - u skończy się mandatem. Mandat opłaci rzemieślnik bo go nie stać na prawnika, któremu trzeba zapłacić honorarium. Efekt jest taki; jeden urząd kończy kontrolę wchodzą następni po "należny haracz".
Przy kolejnej kontroli Urzędu nie wytrzymałem i zapytałem panią inspektor dlaczego nie kontrolują tych "dzikusów" naprawiających w garażach nie płacących podatki. Otrzymałem odpowiedz oficjalną - "bo nie mamy takich zgłoszeń a wyciszonym głosem bo tam mogę dostać w buzię." Z tym zdaniem wypowiedzianym po cichu akurat zgadzam się z panią inspektor. Wszystkim legalnie pracującym warsztatom Wszystkiego Dobrego. Pozdrawiam
Odpowiedz
Marek, 22 lutego 2018, 9:59 16 0
Warsztaty samochodowe to już przeszłość, nie jest to zajęcie pozwalające na spokojne życie a tym bardziej nie jest to interes pozwalający na rozwój. Warsztat wymaga ciągłych inwestycji a zarobki warsztatów coraz częściej wystarczają tylko na przetrwanie a i to nie zawsze. Pracownicy coraz więcej kosztują a ich wiedza i chęć do pracy jest niewielka. Kształcenie pracownika nie ma za bardzo sensu, bo jak już się czegoś nauczy to idzie do ASO albo wyjeżdża za granicę. Dzisiaj dobry mechanik powinien posiadać wiedzę podobna do automatyka w przemyśle a zarobki są nieporównywalne. Wartość samochodów w stosunku do ceny części do nich, systematycznie maleje a więc mimo wysokich rachunków płaconych przez klientów w warsztatach, to co zostaje dla mechanika systematycznie się zmniejsza.
Odpowiedz
Michalak, 22 lutego 2018, 15:12 5 -14
Od kilku lat zajmuję się współpraca z warsztatami w Polsce. Przyszedłem z innej branży i jestem przerażony tym co zastałem. Jedyne sensowne i na poziomie warsztaty z ustalonymi jako takimi procedurami to sieć Bosch Car Service. A reszta wygląda tak:
- stodolarze, kanalarze, pseudo fachowcy, którzy przyjmują auto na gębę, wydają na gębę. Strach tam oddać auto. wrsztat brudny, niedoinwestowany a mechanik chce tylko najtańsze części i kombinezony - teraz najczęściej wisi na nich obskurny szyld Profi Auto Serwis
- w miarę doinwestowane warsztaty, ale z kolei właściciele cwaniakują jak tylko się da. Wychowani głównie na Inter Carsie.
Nie mam pojęcia gdzie miałbym odwagę oddać auto do naprawy, nie dziwię się ludziom jak mają auto za więcej niż 20 tys zł że jeżdżą do ASO. Nie są to może jacyś mega specjaliści ale przynajmniej nie ma problemu z rozpatrywaniem reklamacji bo na wszystko są dokumenty.
I wiecie co mnie jeszcze rozwala w warsztatach niezależnych?
- ile płacę?
- 100 złotych.
-Ok poproszę fakturę.
- aaa to będzie 123 złote.
I jak młodzi wykształceni ludzie którzy już trochę świata widzieli mają przejmować te warsztaty???
Dystrybutorzy opowiadają niestworzone rzeczy o swoich sieciach. Jaka jest prawda? byle szyld powiesić, dostać 50 zł premi za punkt na mapie, podpisać umowę a potem w d... mam co będzie z tym warsztatem.
Hejterzy 3,2,1 start. Ale zanim zaczniecie to rozejrzyjcie się wokół siebie popatrzcie komu sprzedajecie towar i popatrzcie na te warsztaty z boku, jako klient
Odpowiedz
Krzysztof, 22 lutego 2018, 15:27 16 0
Wiele jest w tym prawdy, ale utrzymanie warsztatu na odpowiednim poziomie jest prawie niemożliwe. Mam warsztat który kiedyś był autoryzowany a obecnie jest niezależny, wszystko jest na faktury, współpracuje z ubezpieczalniami, sieciami flotowymi i z dużymi firmami posiadającymi wiele samochodów...i co ? I właśnie nic firma coraz mniej zarabia a coraz więcej musi wydawać na niezbędny sprzęt licencje opłaty środowiskowe. Koszty księgowości to już jest kosmos. Naprawdę nie widzę możliwości jakiegokolwiek rozwoju. Faktycznie widzę coraz częściej dużą przewagę firm garażowych które jak nie zarabiają to nie mają kosztów.
Odpowiedz
Michalak, 22 lutego 2018, 15:59 6 -2
Zgodzę się, że koszty utrzymania rosną. Z drugiej strony nie rozumiem takiej sytuacji: przyjeżdża klient na zmianę klocków, mechanik wymienia klocki bierze za to 40 zl i wypuszcza klienta. Wg mnie powinien przy tym sprawdzić tarcze, zawieszenie nawet opony, wziąć powiedzmy 100 i dać klientowi listę kontrolną, pogadać co trzeba jeszcze wymienić a nawet pokazać na aucie. Na pewno w każdym mieście jest wielu kierowców którzy by zapłacili. wg mnie warsztaty powinny walczyć o tych klientów a oddają ich do ASO. Często mechanicy skarżą się że kupiliby jakiś sprzęt ale nie mają kasy. Jak proponuję leasing to okazuje się ze nie dostanie bo nie ma przychodów. No bo wszystko do kieszeni bez faktury. takie trochę błędne koło.
Odpowiedz
Krzysztof, 22 lutego 2018, 16:20 6 0
To jest trochę inny problem, wielu aut nie opłaca się naprawiać a te które warto jadą do ASO bo większość aut nowych to auta w leasingach i umowach długoterminowych. Firmy te mają podpisane umowy z sieciami ASO i dużo niższe ceny części i roboczogodziny. Dla warsztatów niezależnych zostają auta które są poza tym obiegiem i jest ich niewiele.
Odpowiedz
Michalak, 23 lutego 2018, 12:26 4 -2
Krzysztof, nie zgodzę się tak do końca z tą teorią. To że samochody flotowe jeżdżą do ASO bardzo często wynika z tego, że warsztat nie jest w stanie zapewnić odpowiedniech warunków jakich oni oczekują. Często tam nawet nie ma gdzie usiąść i poczekać na auto. byłem dzisiaj w warsztacie należącym do 2 sieci. szyld Q serwisu na zewnątrz, a mechanicy chodzili w kombinezonach i polarach Profi auto. pytam o to właściciela a on nawet nie wie że jast w wyszukiwarkach motointegratora i profi. to jak on może rozmawiać o obsłudze flot?
Odpowiedz
Wiseman, 26 lutego 2018, 15:29 4 0
Prowadzę działalność gospodarczą od 1990 roku , lecz w tym roku zamykam firmę . Od samego początku jestem płatnikiem podatku VAT . Gdyby wszyscy w tej branży byli płatnikami VAT to jeszcze byłaby równość gospodarcza . Mamy natomiast plagę " paragonowiczów " to taki nowy model " Januszów biznesu " . Jaką szkodę dla tej branży oni robią nie muszę pisać bo każdy wie. Nowe regulacje prawne w podatku VAT, JPK VAT , od stycznia 2018 r. nowe kasy fiskalne , nowy kodeks pracy , sprawozdania i jeszcze raz sprawozdanie , kary finansowe , kary , więzienia , przymusowe programy emerytalne gdzie właściciel będzie musiał dokładać pracownikowi na fundów emerytalny comiesięczną stawkę .Panie premierze Morawiecki jak tu żyć ? Gdzie te ułatwienia dla mikroprzedsiębiorców . Zawód mechanika się zdewaluował . Brak już jest tej satysfakcji z wykonywanego zawodu . Nie wierzę już w żadne dobre zmiany . Kończę działalność w tym roku bo w przyszłym będzie jeszcze trudniej i drożej !
Odpowiedz
Michalak, 27 lutego 2018, 8:30 2 0
Oczywiście nie zazdroszczę, ale za każdym razem przy takich historiach zastanawiam się jak sobie radzą serwisy autoryzowane? Przecież oni mają większe koszty...
Chciałbym żeby dystrybutorzy którzy zawsze potarzają że dbają o warsztaty edukowali ich co zrobić żeby podnosić swój warsztat a nie tylko wpychali umowy. jak ostatnio poruszyłem tan temat na spotkaniu z regionalnym to parsknął miechem. Naprawdę uważacie że to droga do nikąd? wszyscy mówią że ta branża się rozwija a warsztatu mówią ze nie. to kto zarabia tylko garażowcy?
Odpowiedz