Kontrola legalności oprogramowania w warsztacie – powody, procedury, kary

25 marca 2019, 11:02

Korzystanie z nielegalnego oprogramowania komputerowego jest przestępstwem, zarówno gdy jest ono używane do celów prywatnych jak i komercyjnych. W tym drugim przypadku należy liczyć się jednak z surowszymi konsekwencjami. Niestety wśród miejsc, gdzie szczególnie często wykorzystuje się trefne programy, wymieniane są warsztaty samochodowe.

Kto kontroluje legalność oprogramowania?

Skala wykorzystania nielegalnego oprogramowania w warsztatach samochodowych w Polsce nie jest łatwa do oszacowania. Jest to kwestia wstydliwa dla wielu warsztatowców. Niestety popularność aukcji internetowych z podejrzanego pochodzenia programami czy testerami diagnostycznymi pozwala sądzić, że problem jest poważny. Piractwo ma się dobrze, ponieważ o kontrolach legalności oprogramowania słyszy się w naszym kraju niezmiernie rzadko. Nie każdy wie nawet, który organ ma uprawnienia, by je wykonywać.

Kontroli legalności oprogramowania dokonuje najczęściej policja, ale uprawniony do tego jest także urząd skarbowy. Policja przeprowadza kontrole interwencyjnie, tzn. powziąwszy informację dotyczącą możliwości popełnienia przestępstwa związanego z wykorzystaniem podrabianych urządzeń czy nielegalnego oprogramowania w celach komercyjnych. Ma wówczas prawo do przeszukania lokalu i zabezpieczenia podejrzanego sprzętu. Sprzęt zostaje zabezpieczony, a następnie zbadany. W razie konieczności możliwe jest powołanie w tym celu biegłego z zakresu badań mechanoskopijnych. Możliwe jest także zwrócenie się do producenta urządzenia czy oprogramowania, którego nielegalną kopię zabezpieczono. Wówczas producent ma prawo zażądać od sprawcy czynu odszkodowania lub wystąpić przeciwko niemu na drogę prawną za naruszenie własności intelektualnej.

W uproszczeniu można zatem powiedzieć, że w przypadku warsztatu stosującego np. podrabiany tester diagnostyczny, do narażenia się na kontrolę policji wystarczy donos ze strony niezadowolonego klienta.

Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że sprawdzanie legalności oprogramowania może być także elementem standardowej kontroli skarbowej. Inspektorzy mogą sprawdzać firmę pod kątem przestępstw i wykroczeń przeciwko prawom własności intelektualnej. W przypadku stwierdzenia naruszeń, kierują sprawę do prokuratury.

Jaka kara grozi za stosowanie nielegalnego oprogramowania w warsztacie?

Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Potencjalne kary zależą od konkretnego przypadku, przede wszystkim skali wykorzystania oraz typu oprogramowania. Najniższy wymiar kary to grzywna, ale w przypadku, gdy oprogramowanie wykorzystywane było w celu osiągnięcia korzyści majątkowych – np. w codziennej pracy firmy, za przewinienie grozi od 3 miesięcy do nawet 5 lat pozbawienia wolności.

W przypadku kontroli na nic zdadzą się tłumaczenia typu “to prywatny sprzęt, a nie firmowy”. Warto także zwracać uwagę na wszelkiego typu posiadane oprogramowanie, a nie tylko to, które służy do pracy warsztatu. O szczegóły odnośnie tego, za co można zostać ukaranym, zapytaliśmy w Biurze Kryminalnym Komendy Głównej Policji:

– W polskim systemie prawa już samo posiadanie przedmiotów pochodzących z przestępstwa lub mogących do niego służyć jest karalne. Ponadto penalizowane jest posiadanie nielegalnego systemu operacyjnego czy też edytora tekstów.
Na mocy art. 293 kodeksu karnego, nabywanie nielegalnego programu komputerowego może być uznane za paserstwo. Dotyczy to również okoliczności, w których osoba nie zdawała sobie sprawy z pochodzenia oprogramowania.

Co w praktyce grozi warsztatowi korzystającemu z nielegalnego oprogramowania?

Warsztat, który korzysta z nielegalnego oprogramowania (świadomie bądź nie!) jest narażony na dotkliwe konsekwencje. Jak wspomnieliśmy wyżej, do przeprowadzenia kontroli przez policję wystarczy podejrzenie, oparte chociażby na donosie od niezadowolonego klienta, mającego świadomość wykorzystywania podejrzanego pochodzenia programów czy urządzeń w warsztacie. Stwierdzenie naruszeń podczas kontroli wiąże się nie tylko z oczekiwaniem na postępowanie karne, ale także z zarekwirowaniem sprzętu do analizy, co może na długi czas sparaliżować pracę warsztatu. W skrajnych wypadkach narazić można się na karę pozbawienia wolności, ale nawet kary finansowe mogą być dotkliwe, zwłaszcza, jeżeli w grę będzie wchodzić także postępowanie o naruszenie praw autorskich.

Konsekwencji wykorzystywania nielegalnego oprogramowania nie należy rozpatrywać wyłącznie w kontekście kar. Warto pamiętać również o tym, że pirackie wersje programów nigdy nie zapewniają poziomu obsługi, oferowanego przez wersje legalne. Decydując się na kopię z niepewnego źródła rezygnuje się z aktualizacji, które ukazują się często, usprawniając i optymalizując pracę urządzeń. Pirackie kopie nie są też wolne od błędów. O tym, dlaczego legalne urządzenia i programy warsztatowe są lepsze od pirackich kopii piszemy na łamach naszego portalu od dawna i napiszemy zapewne jeszcze nie raz.

Komentarze

Komentarz musi być dłuższy niż 5 znaków!

Proszę zaakceptuj regulamin!

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.

Agata, 25 marca 2019, 15:36 7 -2

Z własnego życia mogę przestrzec, podać przykład, że nie warto używać oprogramowania z nielegalnego źródła. Wystarczyła jedna kontrola po donosie kogoś uprzejmego i firma mojego męża już się po tym nie podniosła

Odpowiedz

Mechanik, 27 marca 2019, 14:38 7 0

Takie kontrole powinny być na porządku dziennym! Profilaktycznie, co drugi miesiąc. Używanie pirackiego oprogramowania to jest kradzież i nie tylko wobec producenta, ale też warsztatów uczciwych, które używają legalnych programów i za nie płacą co miesiąc niemałe sumy.

Odpowiedz

Bartek, 29 marca 2019, 11:16 4 -3

Tylko, że urzędnicy nigdy nie sprawdzają czarnej strefy, ponieważ: "niestety, ale danego podmiotu nie mamy w bazie danych i znamy adresu". Póki to się nie zmieni to będą tylko legalne firmy kontrolowane i dociskane coraz bardziej.

Odpowiedz

Tomek, 10 marca 2020, 0:09 0 -1

To moze w końcu by obniżyli cenę licencjonowanego sprzętu do ceny pirata i sytuacja by sie rozwiązała sama nie każdego stać na 10000 tys 700 a 15000 to jest duża różnica szczególnie jak za diagnostykę kasuje sie od 50 do 100 zł max bo żaden z klientów nie da więcej producentom sie w głowach poprzewracało tymi cenami

Odpowiedz

Mati, 2 września 2020, 16:50 0 0

Gdyby nie było kontrol wszystkie firmy używałyby pirackiego Windowsa. I co? Źle by nam było?
Właśnie byłoby lepiej, bo koszty i ceny poszłyby w dół.

Odpowiedz