Po finale konkursu na projekt polskiego samochodu na prąd

30 września 2017, 11:04

Pula finałowych zgłoszeń w konkursie na projekt polskiego samochodu elektrycznego wyniosła 66 prac. Obrady jury miały potrwać do końca wakacji, a wyniki przedstawiono na uroczystej gali w połowie mijającego miesiąca. 5 zwycięskich projektów ma posłużyć jako pierwowzory dla zbudowania funkcjonalnych prototypów pojazdów.

Jak twierdzi Piotr Zaremba, prezes ElectroMobility Poland:
– Spośród zgłoszonych projektów da się odczytać, że designerzy starali się inspirować historią polskiej motoryzacji oraz, że było w nich dużo sentymentu do tego, co kiedyś było w polskiej motoryzacji dobre. To fundament, na którym można pokusić się o próbę odbudowywania rodzimej marki motoryzacyjnej.

– Obok tego zauważyliśmy także zrozumienie ze strony projektantów dla potrzeby wpasowania tego samochodu w to, jak za kilka lat będą się zmieniać miasta. Nie będzie tam miejsca dla dużych samochodów, robiących wrażenie, jest za to przestrzeń dla aut praktycznych. Mamy coraz większe problemy z parkowaniem, coraz większe korki uliczne. Musimy szukać takiego auta, które będzie efektywnie korzystać z ograniczonej przestrzeni miejskiej – dodaje Zaremba.

Spośród ocenianych prac faktycznie wybrano 4 laureatów. Projekty Łukasza Myszyńskiego, Damiana Wolińskiego, Mateusza Tomiczka oraz Sebastiana Nowaka wyłoniono na podstawie różnych kryteriów.

– Jury dokonywało oceny projektów na podstawie kilku kategorii. Pierwszą z jest bezpieczeństwo. Samochód mały z reguły jest mniej bezpieczny, więc potrzebne są dodatkowe systemy chroniące kierowcę i pasażerów w razie wypadku – wyjaśnia Zaremba.

– Oceniliśmy też innowacyjny charakter projektu, możliwość zbudowania i produkcji, efektywność energetyczną. Jak już wspomniałem, musi być funkcjonalny, przyjrzeliśmy się więc ergonomii – łatwości wsiadania, wysiadania, załadunku, temu, co decyduje o tym, czy nam się z samochodu korzysta dobrze, czy nie – dodaje.

Każdy z finalistów konkursu na projekt elektrycznego auta z Polski, otrzymał za swoją pracę 50 tys. złotych. Kolejnym etapem jest wyłonienie w drodze przetargu firm, które mają podjąć się produkcji prototypowych samochodów. Do konkursu mogą przystąpić podmioty już produkujące pojazdy lub jedynie ich części i podzespoły.

Konkurs na taki prototyp, ElectroMobility Poland zorganizuje i przeprowadzi we współpracy z Narodowym Centrum Badań i Rozwoju. To właśnie ta rządowa agenda wyłoży pieniądze. ElectroMobility Poland ma dofinansować produkcję nawet wysokości 70 procent. Zwycięzcy tego etapu mogą otrzymać na budowę prototypów nawet 100 tysięcy złotych.

Potem z taśm zjadą krótkie serie pojazdów. Te, które pomyślnie przejdą testy i uzyskają homologacje, znowu zostaną poddane selekcji. Wybierze się jeden samochód, który będzie skierowany do masowej produkcji. Kiedy to ma się stać? Według organizatora konkursu, spółki ElectroMobility Poland, już w przyszłym roku.

Pytanie, ile ma kosztować finalny produkt i czy będzie to przedsięwzięcie rentowne? Jak mówi Prezes Zaremba:
– Naszym priorytetem jest dostępność samochodu dla kieszeni przeciętnego Kowalskiego. Jeśli ma zelektryfikować ulice polskich miast, to nie może kosztować więcej niż 50-60 tys. zł.

Wiele zależy od tego, jak w najbliższych latach będzie tanieć technologia. Dziś wysokie koszty B+R rozkładają się na wąskie grono klientów. Im będzie ich więcej na świecie, tym cena technologii będzie niższa, również w Polsce.

Tesla szacuje, że do 2020 roku koszt jednej kilowatogodziny w samochodzie elektrycznym spadnie z ponad 200 dolarów do 100. Bateria ma znaczny udział w kosztach samochodu elektrycznego.

Komentarze

Komentarz musi być dłuższy niż 5 znaków!

Proszę zaakceptuj regulamin!

Brak komentarzy!