W pracy mechanika zdarzają się sytuacje, w których, aby poprawnie wykonać naprawę, należy zmienić pierwotny plan działania. Czasem wiąże się to z wymianą większej liczby części. Czy klienci podchodzą do takich sytuacji z należytą wyrozumiałością?
Czy klienci ufają mechanikom?
Mechanik nie zawsze jest w stanie określić wszystkie czynności, które będzie trzeba wykonać w danym pojeździe, jeszcze przed użyciem podnośnika czy otworzeniem maski. Nawet korzystanie ze specjalistycznego oprogramowania nie gwarantuje stuprocentowo dokładnej wyceny naprawy. Bywa, że podczas czynności okazuje się, że należy wymienić nie tylko zaplanowane wcześniej części, ale także kilka innych, mających duże znaczenie dla poprawnego funkcjonowania danego układu. Mechanik, który chce być uczciwy wobec klienta, jak i spokojnym o jakość wykonanej naprawy, zawsze będzie opowiadał się za wymianą zużytych podzespołów. Tylko jak na jego starania zareaguje klient?
Niestety mit „złego mechanika” jest wciąż obecny w świadomości polskich kierowców. Obawiają się oni, że podczas wizyty w warsztacie zostaną naciągnięci na dodatkowe, niepotrzebne koszty. Nasi Czytelnicy często sugerują nam, że klienci warsztatów, którzy nie mają zbyt dużej wiedzy na temat mechaniki pojazdowej, z dużym dystansem podchodzą do wszelkich propozycji mechaników.
Tymczasem nie zawsze można w samochodzie wymienić np. sam układ rozrządu, gdy wyciek spod pokrywy silnika sugeruje konieczność dokonania poważniejszej naprawy. W takiej i podobnych sytuacjach mechanik staje przed koniecznością wymiany większej ilości podzespołów, aby przywrócić pojazdowi sprawność. Czy jednak klienci potrafią wysłuchać argumentów?
Zapraszamy do udziału w naszej ankiecie. Wybrać można jedną ze wskazanych odpowiedzi lub dopisać własną. Zachęcamy także do dyskusji w komentarzach pod tym artykułem.
{uri:/ankietka/12}
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.
Anonim, 18 lipca 2013, 10:47 0 0
Prowadzę zakład elektroniki samochodowej, zapisy mam zawsze na 2-3 tygodnie, jak się komuś nie podoba, to nikogo nie zmuszam, jestem drogi, bo cenie swoją wiedzę.
Niestety oni (czytaj : klijęci ) są na nas skazani, to nie Niemcy , gdzie kupuje się nowe auta i jeździ do salonu.
Niech w końcu zrozumią kto jest dla kogo . Ciekawe ze są grzeczni u lekarza, czy w aptece, niech tam spróbują się targować
Odpowiedz
Anonim, 18 lipca 2013, 11:09 0 0
Artykuł trochę o niczym - w każdym warsztacie zdarzają się takie sytuacje, każde nawet ASO ma miejsce na tzw rozszerzenia i procedurę informowania klienta oraz sposób występowania o zgodę. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, idąc do dentysty z jednym zębem może się okazać, że mamy do leczenia pięć, jadąc na wymianę klocków mechanik może zauważyć dziurę w układzie wydechowym albo brak osłony na półosi, okulista przy wizycie związanej z receptą na okulary może zdiagnozować nam nadciśnienie w oku, a hydraulik wymieniając uszczelkę w baterii może stwierdzić, że mamy zardzewiały perlator. A jak klient jest głupi, i w każdym z tych przypadków się nie zgadza lub robi z siebie mądralę, nie róbmy nic, tylko dajmy mu z fakturą do podpisu dokument - "zauważono to to to i to - klient nie wyraża zgody na działanie" i po wszystkim. A potem głupek i tak wróci, i zapłaci, tyle, że więcej. I już :)
Odpowiedz
Anonim, 18 lipca 2013, 11:12 0 0
Kolego u lekarza czy w aptece zawsze się targuje najgorzej jest na "bazarku" nie uznają targowania ale negocjować warto a czasami trzeba.
Odpowiedz
Anonim, 18 lipca 2013, 11:31 0 0
Jestem farmaceutką,uwierzcie,że w aptece też się targują...
Odpowiedz
Anonim, 18 lipca 2013, 11:31 0 0
Jestem farmaceutką,uwierzcie,że w aptece też się targują...
Odpowiedz
Anonim, 18 lipca 2013, 13:01 0 0
To wszystko zależy jak się cenicie i jaką macie markę. Ja prowadzę serwis 4 stanowiskowy, we Wrocławiu, mam ogromną konkurencję, a kolejkę średnio na 8 dni do przodu, i ceny wyższe niż inni. Ale się cenię, bo znam swoją wartość, znam wartość pracowników i swoich usług. Jak kogoś nie stać na moje usługi, to żegnam, i cześć, nie uznaję targowania. 99 % moich klientów wraca do mnie ( wiem, bo używam CRMu i mam program lojalnościowy ), średnio w 75 % przypadków znajdują się dodatkowe usterki, i nigdy nie miałem problemu, by klient rozszerzył zlecenie. Wystarczy dobrze uargumentować, pokazać, zrobić zdjęcia, wytłumaczyć, i już. Byle by uczciwie, nie oszukiwać.
Odpowiedz
Anonim, 18 lipca 2013, 15:37 0 0
Byt określa świadomość. Jak ktoś ma wiatr w kieszeni to się targuje i wymyśla rózne historie aby tylko nie zapłacić.Jak w kraju dobra koniunktura to moi klienci się nie targują. Zawsze ustalamy cenę przy zleceniu jeśli coś dochodzi w trakcie dzwonimy i pytamy klienta czy się zgadza. To on powinien podejmować decyzję i ewentualne ryzyko nie wymienienia jakichś części a nie warsztat.
Technologia naprawy jest jedna i nie ma kompromisów. Jeśli warsztat zgadza się na kompromisy zawsze traci. Starajmy się wychowywać klientów niech szanują samych siebie, swe samochody i nas Warsztatowców !
Odpowiedz
Anonim, 5 września 2013, 7:57 0 0
Zajmuję się dystrybucją profesjonalnej chemii do oczyszczania wewnętrznego silnika i w swojej pracy uczę mechaników jak postępować w sytuacji diagnozy dodatkowych, pojawiających się usterek.
Obserwuję w warsztatach tendencję do oceniania klienta i zawartości jego portfela. Mechanicy boją się często zaproponować rzetelnie co powinno być w aucie naprawione i jakie czynności wykonane. Przykładem jest awaria turbosprężarki, czy wymiana wtryskiwaczy, gdzie powszechnie wymienia się elementy, nie analizując i nie informując kierowców o pierwotnej przyczynie awarii, którą są najczęściej zanieczyszczone układy, a bez ich oczyszczenia usterki powrócą bardzo szybko. Taka praktyka jest głównie spowodowana opinią "…po co będę to robił, przecież klient i tak nie ma na to pieniędzy...". Zgadzam się z kolegą piszącym powyżej „... A jak klient jest głupi, i w każdym z tych przypadków się nie zgadza lub robi z siebie mądralę, nie róbmy nic, tylko dajmy mu z fakturą do podpisu dokument - zauważono to to to i to - klient nie wyraża zgody na działanie…" Uważam, że zawsze należy przekazać klientowi pełną informację, on sam zdecyduje czy zleci dodatkową wymianę, przywołanych tarcz hamulcowych czy nie, ale informując go i prosząc o podpisanie informacji, stawiamy się w kręgu specjalistów, szanujących siebie i wykonywany zawód.
Odpowiedz