Wydaje się, że powiedzenie “prawo jest po to, aby je łamać” cały czas jest aktualne i powszechnie stosowane. W Polsce nadal nie brakuje przypadków bezkarności po złamaniu postanowień rozporządzenia MV BER/GVO. Osoby, które boleśnie odczuwają nieprzestrzeganie obowiązujących przepisów nie mogą liczyć na wsparcie stosownych instytucji.
W minionym roku ponad 330 tys. Polaków kupiło nowy samochód. W pierwszej połowie bieżącego roku do tej grupy dołączyło już kolejne 200 tys. osób, w wielu wypadkach posiłkując się kredytem. Po wydatkach mieszkaniowych zakup auta jest drugim najpopularniejszym celem, na jaki pożyczamy pieniądze. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez TNS Polska na zlecenie P.R.E.S.C.O. GROUP, 17 proc. Polaków planujących wziąć pożyczkę w tym roku zamierza ją przeznaczyć na kupno samochodu.
Zakup to dopiero początek kosztów związanych z posiadaniem auta. Część z nich można by zredukować, gdyby tylko respektowane było prawo. Mowa tu o wydatkach związanych z serwisowaniem. Bowiem zgodnie z rozporządzeniem Komisji Europejskiej 461/2010 o wyłączeniach grupowych w motoryzacji (MV BER/GVO) i wytycznych sektorowych, szczęśliwy posiadacz nowego samochodu, w celu serwisowania go na gwarancji może korzystać z usług tańszych warsztatów niezależnych pod pewnymi warunkami, których spełnienie nie stanowi problemu.
Tymczasem producenci samochodów różnymi sposobami próbują zatrzymać klientów w swoich sieciach naprawczych. Oferują np. przedłużone gwarancje z zapisami o konieczności serwisowania w ASO albo konsekwentnie odmawiają wykonywania napraw gwarancyjnych, gdy wcześniej posiadacz auta korzystał z usług warsztatu niezależnego. To praktyki spotykane w całej Europie z tą różnicą, że w innych krajach podlegają karze, a u nas są milcząco akceptowane.
W ostatnim czasie łotewska Rada ds. Konkurencji ogłosiła, że firma KIA Auto, importer pojazdów marki KIA do krajów bałtyckich, nakładała na nabywców pojazdów restrykcyjne wymogi dotyczące napraw gwarancyjnych, wizyt w niezależnych warsztatach oraz wyboru części stosowanych do napraw pojazdów. Wobec powyższego Rada zadecydowała o ukaraniu grzywną w wysokości 134 tys. euro firmy KIA Auto oraz jej spółki matki Tallinna Kaubamaja.
Obojętnie, czy urzędy stają w obronie konkurencji czy konsumenta – ważne, że w ogóle podejmowane są działania. Pierwszy był szwedzki Sąd Gospodarczy, który w 2012 r. nałożył kary na firmę KIA w wysokości 728 tys. euro. Później hiszpański urząd ds. konkurencji ukarał Mazdę grzywną 182 tys. euro za ograniczanie niezależnym warsztatom możliwości oferowania swoich usług, a we Francji za praktyki niezgodne z rozporządzeniem MV BER/GVO nałożono karę finansową na Toyotę.
Tymczasem w Polsce już od ponad roku Pan Sebastian z Bielsko-Białej czeka na wypowiedzenie się stosownego urzędu w sprawie łamania zapisów wspomnianego rozporządzenia przez jednego z importerów. Można powiedzieć, że Pan Sebastian został „nabity w butelkę”. Takich jak on jest wielu… Widać polski konsument nie zasłużył na ochronę przed monopolistycznymi praktykami. Być może, ze względu na niską skuteczność egzekwowania europejskich regulacji prawnych dotyczących serwisowania samochodów w okresie gwarancji, należy poważnie zastanowić się przed zakupem nowego auta.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.
Anonim, 25 września 2014, 8:50 0 0
Ja jednak jestem zwolennikiem napraw w ASO mimo, iż naprawiałem swój samochód w niewielkich warsztatch. Zacząłem mieć problemy z silnikiem po czym sugerując się wskazówkami mechaników z nieautoryzowanych warsztatów wymieniłem świece, przewody zapłonowe, przepływomierz, rozrząd i samochód cały czas nie jeździł prawidłowo choć wydałem sporo pieniędzy. Gdy w końcu trafiłem do ASO chłopaki od razu wiedzieli co dolega mojemu samochodowi choć nawet nie podpieli tzw komputera. Oddałem samochód do naprawy i następnego dnia samochód był zrobiony i cieszę się nim do dzisiaj. Wniosek jest prosty. Mechanicy pracujący w ASO pod warunkiem,że jest to serwis jednomarkowy naprawiają samochody jednej marki i na co dzień spotykają się z problemami jakie w danym modelu występują. Ktoś kto pracuje w warsztacie naprawia na ogół samochody różnych marek i w rzeczywistości nie zna "na wylot" rzadnego. Jest takie powiedzenie: "Jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego". Coś w tym jest.
Odpowiedz
Anonim, 25 września 2014, 9:10 0 0
Wszystko OK, ale warunkiem uznania przeglądu poza ASO jest udokumnetowanie wykonania przeglądu zgodnie z technologią producenta. A to już nie każdy potrafi...
Odpowiedz
Anonim, 25 września 2014, 10:25 0 0
Dla mnie sprawa jest prosta. Jeśli producent daje gwarancje na samochód (jest to świadczenie dobrowolne) to ma prawo, aby było ono użytkowane zgodnie z przeznaczeniem i podlegało obsłudze zgodnie z technologią i przez przeszkolonych do tego pracowników, a także z użyciem określonych częsci zamiennych, a więc w ASO. Ustawa GVO miała dobre założenia, chciała chronić konsumentów, ale tak naprawdę jest niewypałem. Może lepiej zająć się cenami części zamiennych. Producenci, a za nimi ASO nakładają ogromne prowizje, czyniąc ceny części nieraz wprost abstrakcyjnymi, co w efekcie składa się na duże koszty napraw.
Odpowiedz
Anonim, 25 września 2014, 17:58 0 0
Ponieważ jestem na rynku 36 lat, prowadzę nowoczesny ukierunkowany na jedną markę bardzo dobrze wyposażony serwis,- współpracujemy również z ASO dla których robimy specjalistyczne usługi i korzystamy z ich wiedzy i doświadczenia, to temat napraw jest mi bardzo dobrze znany.
Nie rozumiem o co cała ta awantura, czy chodzi o to żeby na siłę robić przeglądy nowoczesnych samochodów na których przeciętny "warsztat' się nie zna i nie ma możliwości?, czy też o to żeby udowodnić ASO że niezależny jest lepszy, czy też od samego początku z nowoczesnego samochodu robić gruchota, na zasadzie ja chce wykonywać przeglądy u gumolepa bo uważam że jest lepszy od ASO? (podobną pieczątkę już widziałem w książeczce)
GVO wprawdzie dało możliwość żeby przeglądy i naprawy płatne w okresie gwarancyjnym mogły być robione poza ASO, jednak pod warunkiem że będzie to robione zgodnie z wymogami producenta. Oczywiście każdy powie że wymienić olej niezależni też potrafią, bo przecież przegląd w ASO głównie na tym polega- wymienić olej, a zrobić przegląd zgodnie z procedurą, to nie to samo. Myślę że każdy kto tak myśli to jest w błędzie. Wprawdzie słyszy się czasem że w ASO nawet oleju nie zmienili, a podbili gwarancję i skasowali pieniądze,- tak oni mogą sobie na to pozwolić ponieważ oni są autoryzowani przez producenta, im producent wierzy, oni dysponują wiedzą, wyposażeniem i dokumentacją, i je żeli coś się z tego powodu stanie to oni w ramach gwarancji to naprawią a nie będą zwalać winy na kogoś innego. Ustawa GVO tak naprawdę jest bez użytecznym bublem, na zachodzie absolutnie nic się nie zmieniło, tam każdy jak robił tak robi to samo i nie narzeka, nie wchodzi w czyiś zakres i nie chodzi po sądach że naprawiał samochód w stodole i ASO nie chce mu uznać gwarancji.
W Polsce jak zwykle wszystko musi być na odwrót, po wprowadzeniu GVO niektórzy myśleli że samochód będą sobie mogli kupić u rzeźnika, a naprawić na podwórku i jeszcze im producent zapewni dożywotnią gwarancję. Jestem pewien że ci którzy tak narzekają, gdyby mieli dać gwarancję nie mając żadnej kontroli nad wyrobem wogule by nie dali jakiejkolwiek gwarancji, a o naprawach poza nim nie byłoby mowy - zgodnie z taka prawdą że najwięcej wymaga od innych ten który najmniej daje od siebie.
Z mechanikami - czytaj z warsztatami jest różnie, najczęściej bardzo źle, myślę że jak na dłoni widać przepaść pomiędzy przeciętnym warsztatem a ASO, i płacz i naśmiewanie się z ASO nic nie zmieni. Trzeba zdać sobie sprawę że czas dla co najmniej połowy warsztatów już minął, poz takimi bzdurnymi tematami, które tylko szkodzą niezależnemu rynku nic nie są s stanie zrobić. Natomiast ci których warsztaty można nazwać serwisami nie ubolewają nad tym ze nie mogą zrobić przeglądu, nie wchodzą też klientowi do D.... żeby czyimś kosztem zaoszczędził.
Jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego". Coś w tym jest naprawdę, ponieważ współpracuję a nie walczę z ASO, nie poprawiam też roboty po ASO, jak większość, a bardzo często po mechanikach "uniwersalnych" mimo iż mamy dostęp do dokumentacji serwisowej i posiadamy specjalistyczne narzędzia i wyposażenie,to wiem jaki naprawdę jest problem naprawić nowoczesny samochód.
Przechwalanie się ze przy pomocy jakiegoś kabelka, czy też prostego, a nawet i dobrego testera i ogólnych narzędzi ktoś naprawia wszystkie marki, jest najlepszy i jeszcze poprawia po ASO, można jedynie nazwać debilizmem, świadczy tylko o tym że ten przysłowiowy Kazio nie ma zielonego pojęcia o serwisowaniu nowoczesnych samochodów, i niestety potem też np. Mercedes jest tylko Mercedesem z wyglądu, i to nie do końca, natomiast jego stan techniczny i funkcjonalność często są na poziomie F126p
Jeżeli Pana Sebastiana stać było na nowy i jak śmiem podejrzewać drogi (bo ci najczęściej tak robią) to wstyd by go było że nie stać go na bardzo rzadki obecnie serwis w ASO, i nie trzeba się nad tym zastanawiać, tylko trzeba być tego świadom..
My bardzo rzadko robimy przeglądy gwarancyjne, mimo iż współpracujemy z ASO i na pewno żadne nie robiłoby nam problemów, jednak informujemy klienta o wszelkich za i przeciw i radzimy przynajmniej pierwszy przegląd zrobić w ASO,dlatego też nad tym nie ubolewamy i nie mamy też żadnych problemów.
Jeżeli niezależni będą dalej tak myśleć i egzekwować swoje"prawa" zamiast współpracować z ASO to będzie to dla nich koniec
Jeżeli kogoś to zainteresowało proszę podać temat, spróbuję go przedstawić tak jak wygląda to w nowoczesnym świecie.
Pozdrawiam BSG
Odpowiedz
Anonim, 30 września 2014, 23:57 0 0
Jednak GVO wpłynęło pozytywnie na rynek napraw, wiele serwisów ASO musiało się znacząco podciągnąć w jakości napraw aby dorównać specjalistycznym serwisom niezależnym. ASOt to taki serwisowy McDonald a trudno w McDonaldzie o wykwintne dania. Pracowałem w ASO i w serwisach niezależnych. I jedne i drugie mają swoje wady i zalety, ale tylko w serwisach niezależnych można spotkać prawdziwych zapaleńców a często też jakość o której ASO może co najwyżej pomarzyć
Odpowiedz
Anonim, 9 października 2014, 8:46 0 0
Miałem kiedyś WV t3 westfalie. W drodze na wakacje , w okolicach Bratysławy zacząłem gubić olej. Byłem szczęśliwym posiadaczem assistnce. Przyjechała więc pomoc drogowa i zawiozła mnie do najbliższego ASO. ASO VW,Audi,Porsche. Śmiesznie to wyglądało gdy mój T# stał obok wypasiony TT,Passatów, Cayanec. Zgłoszono moje przybycie, opisałem awarię,papierki , duperelki ... po jakieś godzinie zjawiło się trzech mechaników. Ruszyli szukać wycieku... szukając silnika z przodu. Jak już im wytłumaczyłem gdzie jest silnik bezradnie zaglądnęli do komory , dłuższą chwilę deliberowali i uzgadniali jako może być przyczyna wycieku. Po kolejnej godzin e dostałem wstępną diagnozę i wycenę. Standard - uszczelka pod głowicą , zatarty silnik itd. Koszt .... Opłacało mi się doholować samochód na własny koszt do Polski. Wrzuciłem go do warsztaciku i okazało się,że to uszczelka pod waku. Koszt z robocizną 75 zł.
Odpowiedz