Wiele osób decyduje się na zakup nowego auta prosto z salonu sprzedaży, by uniknąć potencjalnych niebezpieczeństw związanych ze stanem technicznym używanych aut. Jest to błędne założenie, o czym przekonał się już niejeden klient.
Nowy (nie)bity
Do napisania tego artykułu zainspirował nas facebookowy wpis eksperta, zajmującego się zawodowo doradzaniem osobom, chcącym kupić samochód używany na rynku wtórnym. Tym razem zlecenie dotyczyło sprawdzenia auta w salonie, a więc fabrycznie nowego. Czy to nietypowe? Zdaniem doradcy, podobne zlecenia od klientów zdarzają się coraz częściej. Jak się okazuje, nie bez powodu…
Być może przyszły nabywca pojazdu przeczuwał, że z wybranym przez niego egzemplarzem jest coś nie tak. “Lepiej sprawdzić, niż później żałować” mógł pomyśleć zamawiając profesjonalne oględziny auta. Tym razem przeczucie go nie zawiodło.
Samochód, który zaoferowano mu w salonie sprzedaży jako fabrycznie nowy, nosił ślady naprawy powypadkowej. I to niezbyt dokładnej. Według opinii eksperta, pojazd posiadał liczne uszkodzenia mechaniczne tylnej prawej części układu zawieszenia, miał za sobą naprawę lakierniczą tylnych prawych drzwi, tylnego prawego błotnika, tylnej klapy bagażnika i tylnego zderzaka.
Spadł z lawety? To pierwsze, co przychodzi na myśl. Pomijając jednak potencjalne przyczyny uszkodzeń, trzeba skupić się na podstawowym wniosku – sprzedaż takiego auta jako nowe jest zwyczajnym oszustwem.
Incydent czy regularna praktyka?
Jak rozwiązano sprawę? Według opisu sprawy z facebookowego posta, który – co ciekawe – został już usunięty, potencjalny nabywca udał się na rozmowę z dyrektorem salonu sprzedaży. Ten nie próbował zaprzeczać wynikom dokonanych oględzin. Zaproponował klientowi inne auto, w lepszej wersji wyposażenia, za tę samą cenę. Sprawę zakończono więc polubownie i… wyciszono.
Czy sytuacje takie jak przedstawiona wyżej zdarzają się często? Wiele może na to wskazywać. Doradca, którego opinię cytowaliśmy twierdzi, że już wcześniej dokonywał oględzin nowych samochodów, które okazywały się uszkodzone. Warto zauważyć, że szukanie pomocy eksperta przy oględzinach fabrycznie nowego auta nie jest powszechną praktyką, dokonują tego tylko najbardziej świadomi klienci.
Droga nowego pojazdu z montowni do salonu dealerskiego bywa długa i trudna. Nowe auta są narażone na uszkodzenia podczas przeładunku oraz w czasie podróży. Nic jednak nie tłumaczy zachowania dealera, który uszkodzone auto naprawia i sprzedaje jako nowe i bezwypadkowe.
Nieświadomi nabywcy zazwyczaj nie weryfikują od razu stanu auta, gdyż nie spodziewają się, że coś może być nie tak z pojazdem, który nie przejechał po drogach nawet kilku kilometrów. Ujawnienie ewentualnych uszkodzeń auta dopiero po pewnym okresie eksploatacji stawia właściciela w trudnej sytuacji w dochodzeniu swoich praw przed sądem.
Jak widać zasada ograniczonego zaufania powinna obowiązywać nie tylko na drodze, ale nawet jeszcze zanim zakupi się pojazd, którym będzie się po niej podróżować. Wielu mechaników na prośbę swoich klientów dokonuje przedzakupowych oględzin aut. Może warto taką usługę proponować także tym, którzy planują zakupić nowe auto w salonie?
Ankieta
Ankieta została zakończona!
Czy macie podobne doświadczenia z fabrycznie nowymi pojazdami? Podzielcie się w komentarzach.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.
Mark, 25 grudnia 2017, 17:23 0 0
Dlaczego autor artykułu nie zrobił screnu posta z Facebooka i nie opublikował go. Żle pojęta solidarność !!!
Takie postawy należy piętnować, aby dealer odczuł to na własnej kieszeni zarówno przez spadek sprzedaży jak i od przedstawiciela marki. Jeżeli będą publikowane tego typu przykłady to federacja konsumentów zapozna się z dealerskimi umowami i być może trzeba będzie wprowadzić klauzule że sprzedawany pojazd jest bezwypadkowy.
Odpowiedz