Miejska legenda głosi, że wystarczy dosypać cukru do baku, by zrobić poważnie na złość właścicielowi posłodzonego auta i jego silnikowi. Ile prawdy jest w tej historii postanowił sprawdzić jeden vloger z Project Farm. Jako królik doświadczalny posłużył mu silnik od kosiarki.
Wszystkim żądnym turbo-wrażeń musimy teraz popsuć nieco humor i już w tym momencie oświadczyć, że nie, niestety silnik nie wybuchł, ani nawet się nie zatarł.
Jedynym zauważalnym efektem zalania go paliwem z cukrem jest pokaźna warstewka nagaru, powstała w toku karmelizacji cukru. Spalony słodzik osadza się niemal wszędzie: na tłoku, zaworach, głowicy.
Można się tylko domyślić, że używanie takiego paliwa w dłuższej perspektywie mogłoby się stać faktycznym problemem. Zachodzimy w głowę, czy bardziej zaawansowane motory, zasilane poprzez wtryskiwacze równie gładko przeszłyby taki test, czy jednak cukier to faktycznie biała śmierć?
Komentarze