Wiem, że mogę osiągnąć jeszcze więcej – wywiad z Bartoszem Ostałowskim!

23 listopada 2022, 23:57

Dokładnie rok temu zrodził się pomysł na zrobienie czegoś wyjątkowego, co zainspiruje innych do realizacji celów z pozoru niemożliwych do osiągnięcia – i tak też się stało. 30 września 2022 r. na lotnisku w Pile, Bartosz Ostałowski ustanowił rekord Guinnessa w najszybszym drifcie w samochodzie prowadzonym stopą. Ambasador Inter Cars nie zwalnia tempa i chce dalej walczyć o najwyższe tytuły z najlepszymi zawodnikami w europejskich i światowych ligach.

Jakie to uczucie być rekordzistą Guinnessa?

To wyjątkowe uczucie i bardzo się cieszę, że zapisałem się w historii motosportu i na kartach Księgi Rekordów Guinnessa. Czuję wielką satysfakcję i myślę, że mogę śmiało chwalić się tym osiągnięciem.

Kiedy w Twojej głowie zrodził się pomysł, aby ustanowić rekord?

Pomysł zrodził się mniej więcej rok temu. Wówczas pomyślałem, że chciałbym zrobić coś, co zainspiruje ludzi i zmotywuje ich do realizacji celów, które z pozoru mogą wydawać się niemożliwe lub nieosiągalne. Po świetnej przygodzie w The Grand Tour, gdzie rywalizowałem z Richardem Hammondem, a także po wyzwaniu od Nico Hülkenberga, podczas którego driftowałem pomiędzy bolidami Formuły 1, zrodził się następny plan, aby zrobić coś jeszcze bardziej wyjątkowego. Chciałem po raz kolejny pokazać, jakim jestem kierowcą i że pomimo braku obydwu rąk jestem na wysokim, sportowym poziomie.

Jak wyglądały przygotowania?

Kluczowym zadaniem było znalezienie odpowiedniej lokalizacji, która nie tylko pozwalałaby rozpędzić się do wysokich prędkości, ale także spełniałaby wymogi techniczne, takie jak: długość i szerokość pasa. Miejsce musiało być idealnie dopasowane, abym mógł bezpiecznie wprowadzić samochód w poślizg i wyprowadzić go z driftu. Wybór padł na lotnisko w Pile. Kolejnym wyzwaniem było dostosowanie samochodu do wysokich prędkości. Musieliśmy zabezpieczyć go w odpowiedni sposób, aby ciśnienie, z jakim wpada powietrze, nie uszkodziło elementów karoserii. Dlatego zakleiliśmy wszystkie szczeliny w masce, przy zderzaku i przy błotnikach. Trzeba było również m.in. odpowiednio ustawić zawieszenie czy twardość amortyzatorów. Wszystkie te elementy pomogły mi w wypełnieniu wytycznych dotyczących przejazdu, które były konieczne, aby próba została uznana przez komisję Guinnessa. Oczywiście bardzo ważnym czynnikiem była też pogoda, aby wszystko zrealizować w jak najlepszych warunkach.

Jak Inter Cars z innymi partnerami wspierał Cię w dążeniu do celu?

Kiedy już dowiedzieliśmy się ile wytycznych musimy spełnić i ile dokumentów powinniśmy dostarczyć do Guinnessa, zobaczyliśmy jak duże stoi przed nami wyzwanie, nie tylko organizacyjne, ale i budżetowe. Partnerzy bez wahania uwierzyli w sukces tego projektu i fantastycznie nas wsparli, również finansowo. Dodatkowo pomoc Inter Cars w postaci logistyki i organizacji całego wydarzenia bardzo odciążyła nas w przygotowaniach, dzięki temu mogliśmy skupić się na aspektach sportowych i technicznych.

Jak ważna okazała się obecność na wydarzeniu Macieja Oleksowicza?

Maciej Oleksowicz oprócz tego, że jest Prezesem Inter Cars, jest również sportowcem i doświadczonym kierowcą rajdowym. Zapraszając Partnerów nie wyobrażaliśmy sobie tego wydarzenia bez jego obecności. Maciej dzięki swojemu doświadczeniu oraz posiadaniu odpowiednich licencji FIA mógł być również naszym sędzią podczas próby ustanowienia Rekordu Guinnessa. Pomagał nam weryfikować wyniki z urządzeń pomiarowych, m.in. z driftboxa, który dokonywał pomiaru kąta wychylenia, ponieważ według wytycznych podczas przejazdu przez strefę pomiarową musiałem utrzymać w poślizgu minimalny kąt 30°. Na bieżąco doradzał mi co i gdzie poprawić, aby ten przejazd był idealny. Maciej wsparł całą naszą ekipę i sprawdzał wszystkie dane, aby odpowiednie informacje trafiły do Guinnessa. To wszystko złożyło się na finalny sukces.

Jak dalej widzisz rozwój swojej kariery, jakie masz plany na przyszłość?

Ustanowienie Rekordu Guinnessa to przykład moich możliwości, ale ja sam wiem, że mogę osiągnąć jeszcze więcej. Biorąc pod uwagę fakt, że rywalizuję na równych zasadach ze sprawnymi zawodnikami, a mamy w planach mierzyć się z najlepszymi w Europie i na świecie, to już myślimy o rozwoju samochodu. Udoskonalenie go pomoże mi wejść na jeszcze wyższy poziom, aby móc startować w europejskich ligach i zdobywać czołowe lokaty.

Jakie wymogi formalne należy spełnić, aby móc zostać rekordzistą Guinnessa?

W przypadku mojej próby, pierwszym z wymogów było wyznaczenie strefy o długości 50 metrów, w której była mierzona średnia prędkość przejazdu w poślizgu. Geodeta stworzył mapę, na której umieścił strefę, aby sędziowie Guinnessa wiedzieli, w którym dokładnie miejscu jechałem w drifcie, jak długo on trwał i z jakim kątem wychylenia. To była podstawa do podjęcia próby ustanowienia Rekordu Guinnessa. Drugim było mierzenie kąta wychylenia poprzez driftbox, czyli narzędzie służące do precyzyjnego pomiaru tej wartości.

W tym zadaniu ważne było to, że w momencie wejścia w strefę pomiaru minimalny kąt musiał wynosić 30° i nie można było go zmniejszać. Trudność polegała na tym, aby przy tak dużej prędkości odpowiednio wstrzelić się z rozpoczęciem poślizgu, by już wjeżdżając w strefę być złożonym w pełnym drifcie. Kolejnym wymogiem był precyzyjny pomiar średniej prędkości. Bramki czasowe mierzyły czas przejazdu w strefie i na tej podstawie wyliczały średnią prędkość z dokładnością do tysięcznej sekundy. W momencie ustanawiania rekordu wchodziłem w poślizg mając na liczniku 277 km/h, a finalnie w strefie miałem 231,66 km/h. Aby rekord został uznany musieliśmy oczywiście mieć pełną dokumentację wideo, w tym ujęcia z drona, cały drift w zwolnionym tempie i z wewnątrz samochodu. Musiałem cały czas prowadzić jedną nogą i nie mogłem jej zmieniać.

Co okazało się największym wyzwaniem podczas próby bicia rekordu?

Największym wyzwaniem było umiejętne i precyzyjne wstrzelenie się w strefę pomiarową przy kącie 30°. Musiałem w odpowiednim momencie i przy odpowiedniej prędkości rozpocząć drift, aby nie stracić na szybkości, utrzymać kąt i w ten sposób ustanowić rekord. Przy pierwszych próbach, kiedy rozpoczynałem inicjację driftu przy prędkości 200-220 km/h wiedziałem, że już nie ma żartów, że muszę być skupiony i w każdej chwili przygotowany na to, co dzieje się z samochodem, aby nie dopuścić do obrócenia go, zjechania poza linię lotniska na miękką trawę i ryzyka dachowania. Po każdej próbie dokładnie sprawdzaliśmy samochód, żeby mieć pewność, że wszystkie elementy działają prawidłowo. Finalnie przy wejściu w poślizg osiągnąłem prędkość 277 km/h na 7 biegu! To brzmi niesamowicie, a ten rekord na długo pozostanie w mojej pamięci.

Artykuł sponsorowany Inter Cars SA

Komentarze

Komentarz musi być dłuższy niż 5 znaków!

Proszę zaakceptuj regulamin!

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.

Piotr, 24 listopada 2022, 13:42 1 0

Siła marzeń i motywacja do działania. Gratulacje podjęcia wyzwania i zdobytego rekordu !!!

Odpowiedz