Od braku filtra – po wymianę 2 razy do roku, od przecierania gąbką szyby – po zaawansowane systemy filtracji i klimatyzacji – czy zastanawiasz się czasem skąd się wzięła filtracja kabinowa?
Starsze pokolenie na pewno pamięta nieodzowny element wyposażenia „malucha” – gąbkę do wycierania zaparowanych szyb. ? To z pewnością dobrze utrwalone wspomnienie, gdyż jeszcze 30 lat temu problem ten dotykał większości użytkowników samochodów niższej klasy. Dlaczego więc parowanie szyb w starszych samochodach uznawano za zjawisko niemalże naturalne? W skrócie można by zacytować klasyka „sorry, taki mamy klimat”, ale zacznijmy od powolnych początków filtracji kabinowej.
Dlaczego Twój dziadek za młodu nie miał w aucie filtra kabinowego?
Do początku lat 70’ minionego stulecia projektanci nadwozia skupiali się głównie na tzw. bezpieczeństwie biernym (dziś mówimy pasywnym), czyli na lekkości, wytrzymałości i możliwie niskiej cenie nadwozi samonośnych budowanych zgodnie z obowiązującymi już powszechnie zasadami stosowania tzw. kontrolowanych stref zgniotu. Na drugim miejscu były układy bezpieczeństwa czynnego (aktywnego), ale też ze wskazaniem na lepszą efektywność trakcji, hamowania i kierowania pojazdem. Dopiero prowadzone w latach 80’, zwłaszcza wśród kierowców samochodów ciężarowych badania, jednoznacznie wykazały zależność pomiędzy jakością powietrza w kabinie, a zmęczeniem i tym samym prawidłowością reakcji kierowcy.
Wspomnienia z PEWEX-u
W latach 80’ ponad 80% produkowanych w Japonii samochodów standardowo wyposażano w układy klimatyzacji z przystosowanymi do nich kanałami przesyłu powietrza. Niestety, pojazdy które trafiały nad Wisłę – ze względu na cenę – nadal jej zwykle nie posiadały. Ponieważ powietrze dostarczane z układu klimatyzacji ma wyższą temperaturę i jest bardziej osuszone od tego, które tłoczone jest bezpośrednio z otoczenia przez wentylator dmuchawy, parowanie szyb w tych autach występowało niezmiernie często.
Widoki z kabiny „malucha”
W przypadku rodzimych „maluchów” można tylko wspomnieć, że (konstrukcyjnie) głównymi kanałami dostarczania powietrza do kabiny pasażerskiej były szczeliny wokół reflektorów ?. Kto ze względów estetycznych (lub z obawy o częste kradzieże) wyposażał swoje wymarzone 126p w szczelnie okalające lampy i „trudno zdejmowalne” ramki, mógł liczyć na zaparowane szyby i słabszą widoczność. Jeśli dodamy wspomnienie o jakości używanych wówczas materiałów tapicerskich, czy… naszych ubrań i znacznie mniejszą, niż we współczesnych autach objętość wnętrza, to temat parowania szyb mamy praktycznie wyjaśniony.
Podsumowując, prawie do przedostatniej dekady minionego stulecia „powietrze w samochodzie” traktowane było jak… „powietrze”! O systemach klimatyzacji, a tym bardziej filtracji kabinowej, wspominano głównie w kontekście luksusu.
Skąd wziął się pierwszy filtr kabinowy?
Trudno jednoznacznie określić, kiedy pojawił się pierwszy filtr kabinowy, ale na podstawie dostępnych źródeł historycznych należy sądzić, że nastąpiło to wcześniej niż myślimy. W 1938 r. amerykański producent samochodów Nash Motors Company z Kenosha w stanie Wisconsin wprowadził na rynek uznawane za pierwsze urządzenie ogrzewające i jednocześnie filtrujące powietrze dostarczane do wnętrza samochodu o nazwie „Wheater-Eye”, które składało się z dużego zbiornika powietrza z umieszczoną w jego wnętrzu nagrzewnicą zasilaną gorącym płynem chłodniczym z układu chłodzenia silnika. Ponadto Nash po raz pierwszy zastosował wtedy jednorazowy, wymienny filtr oczyszczający powietrze pobierane z zewnątrz. W dzisiejszym rozumieniu był to prosty, przeciwpyłowy filtr powietrza, przypominający bardziej filtr silnikowy. Rok później ta sama marka opracowała pierwszy własny system termostatycznej klimatyzacji samochodowej (All-Wheater-Eye) wyposażony w tzw. system odmgławiania, czyli odmrażania, automatyczną kontrolę temperatury oraz wspomniany już filtr oczyszczający powietrze kierowane do wnętrza samochodu, który powszechnie zaczęto stosować w samochodach Nash Abassador Statesman dopiero od 1952 roku.
Kiedy na szerszą skalę zaczęto stosować filtry kabinowe? O tym w drugiej części artykułu już w najbliższy czwartek.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.
Anonim, 19 kwietnia 2021, 16:16 2 0
my teraz chyba dopiero docenimy dobre filtry klimatyzacji.
Odpowiedz