Trzeba uporządkować sytuację prawną Stacji Kontroli Pojazdów – Konferencja R2RC

3 listopada 2015, 15:00

Brak faktycznej kontroli państwa nad SKP odbija się na całej branży i przyczynia do zwiększenia niebezpieczeństwa ruchu drogowego w Polsce.

 

Konferencja, w której wzięli udział Alfred Franke Prezes SDCM, Jarosław Cichoń Wiceprezes Zarządu Stowarzyszenia Techniki Motoryzacyjnej oraz Jerzy Maliński Prezes MOVEO Organizacji Pracodawców Motoryzacyjnych, omawiała kłopoty i patologię polskiego systemu Stacji Kontroli Pojazdów. Spotkanie rozpoczęło przedstawienie odegrane przez aktorów Teatru Baza. Przedstawienie pokazało powiązanie i zależności pomiędzy funkcjonowaniem SKP, warsztatami, dystrybucją części, gospodarką i środowiskiem naturalnym.

 

Dziurawe kontrole techniczne
Na konferencji podkreślano, że wielu użytkowników samochodów pojawia się w warsztacie dopiero wtedy, kiedy awaria całkowicie uniemożliwi jazdę, choć rozsądek nakazywałby przeprowadzanie regularnych przeglądów i usuwanie na bieżąco usterek, szczególnie tych, które zagrażają bezpieczeństwu jazdy. Niestety upowszechnieniu się tych racjonalnych zachowań nie sprzyja dziurawy system obowiązkowych kontroli technicznych.

Statystki kłamią
Znaczna część pojazdów jeżdżących po drogach jest niesprawna. Przekłada się na wysoką liczbę wypadków. Według policyjnych statystyk zły stan techniczny pojazdu jest przyczyną zaledwie 1% wypadków. Niedoszacowanie to wynika z faktu, że policjanci przybyli na miejsce wypadku, w rubryce „przyczyna” często dla świętego spokoju wpisują: niedostosowanie prędkości do warunków drogowych. Kiedy jednak zapytamy stróżów prawa nieoficjalnie, np. za pomocą anonimowej ankiety (przeprowadziła ją Najwyższą Izbę Kontroli), wówczas dowiemy się, że ich zdaniem zły stan techniczny pojazdów odpowiada za aż 10% wypadków. Według Komisji Europejskiej w całej Unii odsetek ten wynosi 6%.

Miliony aut bez dopuszczenia do ruchu
Brzmi to szokująco, ale spośród 31 milionów pojazdów figurujących w bazach CEP, ważne badanie techniczne ma jedynie 16 milionów, zaś ważne polisy OC – 18,5 miliona. Nawet jeśli od ogólnej liczby odejmiemy 7 milionów „martwych dusz”, czyli samochodów, których tak naprawdę już nie ma, to jednak nadal w tym rachunku zostaną nam miliony aut, których właściciele nie dysponują aktualnymi badaniami technicznymi. Ile spośród tych samochodów jest codziennie eksploatowanych na drogach publicznych, nie wiadomo. Pewne jest natomiast, że każdy z nich to potencjalne śmiertelne zagrożenie, zarówno dla ludzi, którzy nim podróżują, jak również innych uczestników ruchu drogowego.

 

System rodzi patologie
Nieprawidłowości, do których dochodzi na stacjach kontroli pojazdów wynikają z przestarzałego systemu ewidencji. Stacje kontroli pojazdów mają uprawnienia, które delegowało na nie państwo, a jednocześnie działają na podstawie ustawy o wolności gospodarczej. Oznacza to, że liczba SKP jest nielimitowana i każdy może stację założyć. Kontrola pojazdów jest więc normalnym biznesem, w którym liczy się zysk, a podmioty gospodarcze ze sobą konkurują. Niestety nie da się tego robić za pomocą niższych cen, bo wysokość opłaty za badanie jest ustalana ustawowo. W efekcie niektóre stacje starają się przyciągać klientów pobłażliwym traktowaniem. W rezultacie dochodzi więc np. do takich sytuacji, że kiedy właściciel samochodu, który nie przeszedł pomyślnie badania na jednej SKP, zamiast do warsztatu, jedzie do innej stacji, w której o pieczątkę łatwiej. Krótko mówiąc, sumienni diagności przegrywają z nieuczciwą konkurencją i mniej rzetelnymi kolegami. Jak to się odbija na bezpieczeństwie ruchu drogowego pokazują m.in. badania prowadzone przez Inspekcję Transportu Drogowego. Aż w 40% przypadków inspektorzy zakwestionowali stan techniczny pojazdów.

Cierpi cała branża
Brak sprawnie działającego systemu kontroli pojazdów odbija się również negatywnie na gospodarce. Proceder dopuszczania do ruchu samochodów, które są ewidentnie niesprawne, dławi bowiem sektor usług warsztatowych i hamuje rozwój rynku części.
– Działalność tzw. liberalnych SKP, szkodzi całej branży motoryzacyjnej i bezpieczeństwu na drodze jednocześnie– uważa Bogumił Papierniok, dyrektor zarządzający firmy Moto-Profil. – Kierowca, który otrzymał, choć nie powinien, pieczątkę w dowodzie, nie odstawi samochodu do warsztatu, by zlecić stosowne naprawy. Warsztat nie wykona usługi, dystrybutor nie sprzeda części, a zamówień nie będzie miał przez to również ich producent – wyjaśnia Bogumił Papierniok.

Dowiedz się więcej

XI konferencja „Stacje Kontroli Pojazdów 2015″
XI konferencja „Stacje Kontroli Pojazdów 2015″

Już po raz jedenasty przedstawiciele branży odpowiedzialnej za kontrolę stanu technicznego pojazdów spotkają się, by porozmawiać o systemie badań technicznych w Polsce. Hasłem przewodnim obrad będzie tym razem pytanie: „Unifikacja badań w UE – czy będziemy gotowi?”. XI konferencja PISKP W programie konferencji zaplanowane są referaty specjalistów, dotyczące prawnych i technicznych zagadnień związanych z prowadzeniem […]

Czy czeka nas rewolucja w obowiązkowych badaniach technicznych pojazdów?
Czy czeka nas rewolucja w obowiązkowych badaniach technicznych pojazdów?

Od kilku tygodni media bombardują nas spekulacjami na temat zmian w przepisach dotyczących obowiązkowych badań technicznych pojazdów. Ziarno niepokoju zasiane w sercach kierowców spowodowało prawdziwą lawinę krytyki. My postanowiliśmy spojrzeć na sytuację polskiej branży Stacji Kontroli Pojazdów z nieco innej strony. Stacje telewizyjne czy popularne portale internetowe reprezentują zazwyczaj punkt widzenia kierowców. Nie stronią przy […]

Decyzja w sprawie podatku od handlu wielkopowierzchniowego opóźni się
Decyzja w sprawie podatku od handlu wielkopowierzchniowego opóźni się

Strona rządowa przygotowała projekt ustawy wprowadzającej nowy podatek, który może obciążyć także warsztaty motoryzacyjne. Nowe prawo miało obowiązywać już od początku 2016r. ale z najświeższych informacji wynika, że sprawa nie jest jeszcze przesądzona. Chodzi o projekt ustawy o podatku od handlu wielkopowierzchniowego. Zgodnie z pierwotnymi założeniami sklepy o powierzchni handlowo-usługowej powyżej 250 m2 miałyby płacić […]

Komentarze

Komentarz musi być dłuższy niż 5 znaków!

Proszę zaakceptuj regulamin!

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.

Anonim, 5 listopada 2015, 10:55 0 0

Więc nadal chodzi tylko o kasę ..... dystrybutorów

Odpowiedz

Anonim, 5 listopada 2015, 11:48 0 0

Będąc wcześniej kierownikiem ASO wymagałem rzetelności od diagnostów aby nie dopuszczali do ruchu pojazdy mające usterki dyskwalifikujące je do ruchu na drodze. Tłumaczyli mi, że wówczas nikt to nas nie będzie przyjeżdżał na badania i mieli rację. Monitowałem do Urzędu Wojewódzkiego aby sami ograniczali ilość stacji i monitowali do urzędników ministerialnych aby przywiązali pojazd do konkretnej stacji celem umożliwienia egzekwowania sprawności pojazdów. Odpowiadano mi wówczas, że musi być konkurencja i nie mogą jej ograniczać. Uważam, że ktoś nie rozumiał i nie rozumie gdzie konkurencja powinna istnieć, a gdzie nie. Dopuszczenie do ruchu jest decyzją administracyjną i w tym przypadku nie może być w tej dziedzinie elementów konkurencji bo stacje tak jak dziś konkurują stopniem przymykania oczu na niesprawności pojazdów -dlatego widzimy złomy na drogach. Za to jest odpowiedzialne Państwo, a nie diagnosta gdyż ten dostosowuje się do warunków jakie stworzyło mu Państwo - inaczej jego stacja splajtuje.

Odpowiedz

Anonim, 6 listopada 2015, 2:58 0 0

zawsze chodziło i chodzi o kasę - chore , zginąć przez kogoś kto wziął za to kasę !

Odpowiedz

mariusz, 30 listopada 2015, 22:13 0 0

własnie dokładnie chodzi o kase!!! ludzie gdybyśmy mogli zarabiać normalne pieniądze czy ktoś ryzykowałby i jeździł niesprawnym autem??? kto był na zachodzie to widział jakimi autami sie tam jezdzi niedopuszczalne jest jak auto ma troszke rdzy a co dopiero cos z silnikiem czy hamulcami. rzad da zarobić ludziom ludzie wiecej kasy wydadza w salonach samochodowych i warsztatach na nowe czesci. a jak nie to bedzie u nas rumunia taka jest prawda. na ukrainie lub afryce auto bez hamulców czy cieknacym olejem z silnika to norma ale chyba poszlismy do tej unii zeby było lepiej a nie gorzej. wszystko teraz zależy od szydło dudy i prezesa kaczyńskiego zobaczymy :)

Odpowiedz