Telematyka, to jedna z najszybciej rozwijających się gałęzi motoryzacji. Możliwości, jakie niesie są niemal nieograniczone: od powiadamiania służb w trakcie wypadków, po możliwość sprawdzenia najbliższej restauracji. Producenci samochodów, chcą ograniczyć dostęp do tego systemu, poprzez dyktowanie własnych warunków. Rozmawiamy z prezesem Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych na temat korzyści płynących z otwartych systemów telematycznych.
Jak wytłumaczyłby Pan czym jest telematyka pojazdów?
Telematyka jest to zdolność bezprzewodowego pobierania danych pokładowych z samochodu, auto zdalnie komunikuje się poprzez satelitę z serwerem producenta samochodu i przesyła informację o wszystkich kodach błędów w pojeździe. Dzięki temu możliwe, jest pobieranie raportów o usterkach, o tym, że auto ma przepaloną żarówkę, zużyte klocki hamulcowe, że ma zbyt niski poziom oleju. Można wyróżnić trzy grupy przesyłania tych informacji: eCall (emergency call) – komunikacja poprzez satelitę z centrum powiadamiania ratunkowego, o tym, że doszło do wypadku drogowego. Drugi to bCall (breakdown call) informuje o tym, że jest jakaś awaria w samochodzie. Ostatni trzeci sCall (service call), który na przykład informuje o tym, że samochód ma zbyt niski poziom oleju, albo zbyt niskie ciśnienie w kołach. Producenci samochodów, za wszelką cenę chcą sobie zaskarbić newralgiczne dane na temat kierowców i stanu technicznego ich samochodów. Co negatywnie odbije się na całym rynku motoryzacyjnym.
Zamknięta telematyka oznacza, że producent samochodu będzie monopolistą w zarządzaniu danymi. Jakie korzyści zatem niesie otwarta telematyka?
Dostępność dla IAM do danych w czasie rzeczywistym to równowaga i zdrowa konkurencja rynkowa dla wszystkich partycypantów tego systemu. Korzyści czerpią wszyscy: od konsumenta, przez producenta samochodu, po niezależny warsztat lub ASO. Otwarta telematyka to także ujednolicone dane, niezależnie od tego, z którego systemu telematycznego się korzysta. Warsztat, który będzie obsługiwał samochód bez względu na markę, cały czas będzie posługiwał się takim samym oprogramowaniem, będzie zarządzał danymi w jednym panelu.
Z punktu widzenia niezależnego warsztatu, jest to także możliwość pozyskania klienta. Gdyby nie było tego otwartego systemu, nie będzie takiej możliwości. W momencie, gdy system obsługiwany jest przez niezależnego operatora, znacznie rosną szanse warsztatu, że to właśnie u niego zostanie przeprowadzona naprawa samochodu. Taki niezależny operator, może wtedy sugerować konkretny warsztat, do którego należy się udać, aby wykonać naprawę.
Jaki może być klucz podpowiadania kierowcy warsztatów?
Pierwszym kluczem na pewno będzie lokalizacja samochodu, czyli będzie wskazywany najbliższy warsztat w razie usterki czy potrzeby serwisu.
A czy z czasem będzie możliwość również wyceny przez warsztat takiej naprawy? Bo jeżeli po tamtej stronie będzie wgląd do pełnego raportu usterek, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby taką naprawę oszacować.
Jeżeli chodzi o cenę, to jest dość skomplikowany temat, bowiem na chwilę obecną możemy tylko operować domysłami. Jednak nie widzę przeszkody, aby z czasem na zasadzie komunikacji zwrotnej warsztat wysyłał szacowany koszt naprawy. Na chwilę obecną jest to jednak trudne do przewidzenia, w którą stronę to podąży.
Czy otwarty system telematyczny nie wiąże się z zagrożeniami dla samochodu, jak chociażby przejęcie kontroli nad nim przez osoby trzecie?
System otwarty, nie znaczy przecież, że każdy ma do niego dostęp. Taki system musi spełniać wszelkiego rodzaju normy, mieć certyfikacje, być bezpieczny, interoperacyjny. Otwarty to znaczy, że może go obsługiwać, wielki producent części motoryzacyjnych, jak chociażby Bosch, Delphi czy też TEXA, ale równie dobrze, to może być Google czy Facebook. Chodzi o to, żeby kierowca mógł sobie wybrać przez kogo ma być obsługiwany. Dobrze, by było, żeby po prostu miał możliwość decydowania w jakiej sieci warsztatowej się znajduje.
Czyli chodzi o to, żeby wykształcił się system niezależnych operatorów, działających na wolnorynkowych zasadach?
Dokładnie tak. Dzięki temu na końcu wygra kierowca, wiadomo przecież, że sytuację monopolu wykorzystają producenci samochodów. Kłopot jest w tym, że producenci samochodów akceptują dostęp jedynie poprzez własne serwery. Jest to kluczowy problem. Jako stowarzyszenie boimy się, że będą to dane odfiltrowane. Pozbawione kluczowych informacji, albo po prostu udostępniane z opóźnieniem, lub też cena za ich udostępnienie będzie barierą nie do przeskoczenia. Wystarczy popatrzeć, jak dzisiaj producenci niechętnie udostępniają informacje techniczne, do których udostępniania zobowiązała ich Komisja Europejska.
Jakie konsekwencje dla konsumentów i przedsiębiorców może nieść zamknięta telematyka?
Oczywistym jest że negatywne. Stracą i przedsiębiorcy i konsumenci. Dzisiaj 90% klientów korzysta z usług niezależnych warsztatów, a wynika to z prostego rachunku ekonomicznego. Polski kierowca ma za mało pieniędzy w portfelu, żeby korzystać z ASO. Zagrożone mogą być również miejsca pracy, na skutek spadku przychodów dla niezależnych warsztatów samochodowych. Stracić może również państwo, bowiem kierowcy poszukując tańszych rozwiązań wykreują szarą strefę.
Jakie na chwilę obecną są szanse na otwartą telematykę? Na jakim etapie uzgodnień jesteśmy?
Na szczeblu europejskim zawarto kompromis, że te systemy powinny być systemami otwartymi. Chodzi głównie o eCall. Trwają również negocjacje na forum C-ITS, które pracuje nad rozwiązaniami, które to niestety zmierzają jednak w niepokojącym kierunku. Poprzez proponowane rozwiązania trochę odchodzi to od otwartości. Cała nadzieja w tym, że Komisja Europejska lub Parlament Europejski zauważy, że intencje są złe i przyjmą rozwiązania korzystne dla obydwu stron.
Kiedy się o tym dowiemy?
Myślę, że nie prędko. Do 2018 r. wszystkie Państwa zobowiązane są do tego, aby zapewnić infrastrukturę do obsługi tego typu systemów. Szacuje się, że do tego czasu w samej Polsce 45% wszystkich samochodów wyposażonych będzie w rozwiązania telematyczne. Systemy te montowane są już od 2004 r., ale póki co są uśpione, ze względu na brak infrastruktury. Miejmy nadzieję, że uda nam się wywalczyć kompromis, bowiem walczymy w słusznej sprawie.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.
FX, 22 października 2015, 12:01 0 0
Powinno być "... od powiadamiania odpowiednich służb o wypadku po pełną inwigilację użytkownika zakończoną wystawieniem mandatu za przekroczenie szybkości..." bo do tego ostatecznie to wszystko doprowadzi.
Odpowiedz
Robert, 30 grudnia 2018, 9:42 1 0
Ja tylko do tego fragmentu:
" Dzisiaj 90% klientów korzysta z usług niezależnych warsztatów, a wynika to z prostego rachunku ekonomicznego. Polski kierowca ma za mało pieniędzy w portfelu, żeby korzystać z ASO. "
Moim zdaniem polski kierowca nie ma "za mało pieniędzy w portfelu", tylko rozsądnie chce gospodarować swoim budżetem. Po co przepłacać w ASO jeśli za tą samą usługę zapłaci mniej u niezależnego mechanika?
Odpowiedz