Oleje i inne środki smarne Castrol można kupić niemal wszędzie. Po całym świecie rozrzucone są też centra produkcyjne i badawcze tej marki. Spośród nich wyróżnia się placówka w niewielkim podlondyńskim miasteczku Pangbourne. To tu rodzą się najważniejsze technologie, na których Castrol zbudował swoją pozycję.
Co się dzieje w Pangbourne?
Pangbourne nie wyróżnia się na tle innych brytyjskich miasteczek. Pokonując wąskie, kręte uliczki obserwujemy charakterystyczną architekturę podstarzałych już, ceglanych domków. Każdy z nich otacza nienagannie przystrzyżony trawnik. Stojąca przy skrzyżowaniu czerwona budka telefoniczna sugeruje, że czas płynie tu nieco wolniej niż w znajdującym się zaledwie pół godziny drogi stąd Londynie. Autobus "składa się" na trzy razy, by pokonać skrzyżowanie dwóch wąskich alejek. Na końcu jednej z nich znajduje się kompleks budynków. Niektóre z nich pamiętają XIX wiek. Postronny obserwator nie odgadłby, że to właśnie w tych kilku niezbyt dużych obiektach powstają niemal wszystkie innowacje technologiczne jednego z największych producentów środków smarnych na świecie.
W ośrodku w Pangbourne można wyprodukować olej silnikowy od początku do końca. Masowa produkcja odbywa się jednak gdzie indziej. Tu wytwarza się bardzo małe ilości środków smarnych, wydając na to bardzo dużo pieniędzy. Dlaczego? Opracowanie i przetestowanie nowej receptury oleju to koszty rzędy kilkudziesięciu czy nawet kilkuset tysięcy funtów. Należy brać po uwagę fakt, że wiele projektów wspomnianych testów nie przechodzi pomyślnie. W dalszą drogę wyruszają tylko najbardziej innowacyjne i niezawodne technologie.
Ze względu na pilnie strzeżoną tajemnicę handlową, w centrum technologicznym Pangbourne obowiązuje ścisły zakaz używania aparatów fotograficznych. Prezentowane fotografie pochodzą z bazy firmy Castrol.
Kadra Pangbourne to głównie inżynierowie i technolodzy. Każdy z nich ma odpowiedzialne zadania, których realizacja może wpłynąć na końcowy efekt działań. Castrol słynie z produkcji głównie olejów silnikowych do samochodów osobowych, motocykli i ciężarówek, jednak wytwarza także smary czy oleje do klimatyzacji. Pracownicy Pangbourne mają więc pełne ręce roboty.
Nowe oleje rodzą się w laboratorium. To tu wzory chemiczne z kartki czy ekranu komputera zamieniają się w realne substancje, wypełniające menzurki. Bazę olejową łączy się m.in. z dodatkami uszlachetniającymi, detergentami i antyoksydantami. Odpowiednio sporządzona mieszanina przechodzi badania. Pierwsza faza testów odbywa się już w laboratorium – w skali mikro. Urządzenia mające imitować pracę substancji w prawdziwych warunkach eksploatacyjnych wykorzystują próbki oleju oraz niewielkie fragmenty części silnikowych. Wielokrotne powtórzenie cyklu pracy pozwala laborantom stwierdzić, czy olej spełnia powzięte założenia i czy można przekazać go do dalszych testów.
Bada się między innymi skład oleju kontrolując zawartość pierwiastków śladowych. Dzięki temu można sprawdzić jakość bazy olejowej, ilość dodatków uszlachetniających, a także poziom zużycia silnika, który zdradza obecność w oleju takich metali jak żelazo, aluminium, miedź i molibden.
Castrol współpracuje z producentami samochodów i to ich szczególne wymagania dotyczące środków smarnych musi spełniać. Audi, Volkswagen, Skoda, Seat, Honda, Jaguar, Land Rover, Volvo czy Ford oczekują produktów o coraz lepszych parametrach. Takich, które nie tylko zapewniają odpowiednią ochronę silnika, ale także przyczyniają się do obniżenia zużycia paliwa.
Przedprodukcyjne testy oleju
Tworzenie oleju silnikowego to nanotechnologia. Patrząc na jednolitą mieszaninę nie jesteśmy w stanie powiedzieć nic o jej jakości. Okazuje się, że nie wszystko da się zbadać nawet pod mikroskopem. Z tego powodu tak istotnym elementem działalności centrum w Pangbourne są testy przeprowadzane z użyciem silników. Zwykle są to jednostki dostarczane przez konkretnego producenta samochodów, któremu zależy na dobraniu oleju idealnie dopasowanego. Testy silnikowe przeprowadzane są m.in. na stanowisku badawczym, w komorze klimatycznej i na hamowni. Różnią się długością, przebiegiem czy obciążeniami. Dlaczego kosztują tak dużo? W niektórych testach zużywa się nawet kilkadziesiąt tysięcy litrów paliwa. Bywa, że próby trzeba powtarzać wielokrotnie, aby wykluczyć wpływ czynników pobocznych na końcowy wynik. Podczas testów silnikowych liczba zmiennych w jednostce napędowej musi być możliwie mała. Wykończenie powierzchni, tłoki, uszczelki czy nawet momenty dokręcania poszczególnych śrub przy montażu – wszystko to powinno być powtarzalne. Tylko wtedy będzie można dokładnie zbadać sam olej. Test musi odbywać się w ściśle określonej temperaturze i wilgotności.
Na wynik testu składa się analiza oleju po zakończonej pracy, a także ocena stanu poszczególnych elementów silnika. Podczas wizyty w Pangbourne obejrzeliśmy silnik pojazdu ciężarowego jednej z wiodących marek, który właśnie zakończył swój test. Następnym krokiem pracowników centrum będzie… rozebranie silnika na części pierwsze i zbadanie zużycia wszystkich istotnych dla nich części.
Ciekawą pracę ma osoba odpowiedzialna za wizualne zbadanie części. Jego stanowisko jest przygotowane według branżowych standardów, kopiowanych przez wszystkich producentów olejów. Na świecie jest ok. 60 osób, zajmujących się tą dziedziną. Co jakiś czas, wszyscy spotykają się na specjalnych konferencjach, by doskonalić swoje umiejętności. Dokonują wówczas badań i pomiarów tej samej części i porównują rezultaty między sobą.
Tzw. testy sekwencyjne pozwalają zmierzyć m.in. temperaturę, ciśnienie i skład spalin emitowanych przez silnik, a dzięki nim można szybko i niedrogo zbadać środki smarne, zanim zostaną przeprowadzone kosztowne testy silnikowe. W jednej z prób mierzy się zużycie, poruszając pierścieniem po tulei cylindra i odzwierciedlając pracę tych elementów w silniku. W ten sposób bardzo szybko można ocenić tendencję zużycia i porównać wiele różnych próbek oleju. Inny test bada wydajność oleju przekładniowego i jest określany jako test czterokulowy. Polega na pracy czterech stalowych kulek pod rosnącym ciśnieniem. Gdy film olejowy zostanie przerwany, kulki zgrzeją się ze sobą. W Pangbourne można przeprowadzić 25 różnych testów sekwencyjnych.
W podlondyńskim centrum przeprowadza się także testy zużycia wałka rozrządu. Próba wykonywana na silniku Nissan KA24-E stanowi podstawę oceny niemal każdego oleju na rynku. Castrol zmodyfikował ją, sprawdzając oleje w cięższych niż standardowe warunkach, a dla niektórych produktów, jak np. Magnatec, dodatkowo opracowano wewnętrzne standardy.
Testy olejów do samochodów ciężarowych są przeprowadzane na silnikach wysokoprężnych o pojemności od 5 do 13 litrów pochodzących z całego świata. Badanie może dotyczyć np. wybranej części, depozytów na tłokach lub zużycia oleju, może także oceniać wydajność całego silnika, co obejmuje jego rozebranie i weryfikację każdego elementu mającego kontakt z olejem. Silniki samochodów ciężarowych mają żywotność mierzoną w milionach kilometrów, więc szczególną uwagę należy zwracać na zużycie łożysk i układu zaworów, a także poziom depozytów w istotnych miejscach silnika, takich jak pierścienie tłokowe, kanały olejowe i turbosprężarka.
Odporność na zimno i… sportową jazdę
Często słyszymy o olejach wyczynowych, testowanych przez producentów na torach wyścigowych. Zwykle otrzymują je teamy wyścigowe, które walcząc o zwycięstwo na torze, przy okazji poddają olej ciężkim próbom. W Pangbourne toru wyścigowego nie ma, zastępuje go specjalistyczne stanowisko badawcze. Odwzorowano w nim warunki istniejące na torach Brands Hatch i Silverstone. W tym celu zarejestrowano wszystkie parametry, takie jak prędkość obrotowa silnika, przeciążenia czy momenty zmiany biegów. Silnik „odtwarza” trasę pokonaną przez motocyklistę. Aby wyeliminować możliwość popełniania błędów i maksymalnie ustandaryzować test, pracą pojazdów sterują roboty.
Oleje tworzone w Pangbourne pracują na całym świecie. To kolejne wyzwanie dla producenta. Testy silnikowe wykonuje się z wykorzystaniem paliw pochodzących z różnych części świata. Należy ustalić, czy różnice pomiędzy nimi wpływają na jakość pracy oleju. Innym istotnym czynnikiem jest temperatura. W komorze klimatycznej uzyskuje się temperatury rzędu kilkudziesięciu stopni na plusie i minusie. Poniższe zdjęcie, wykonane w temperaturze -25 stopni może robić wrażenie. Zwłaszcza, że prezentowany na nim silnik pracował poprawnie.
Produkty, które opuszczają centrum Castrola w brytyjskim Pangbourne zwykle mają przed sobą sukcesy sprzedażowe na całym świecie. Tak zaawansowane metody tworzenia oraz testy pochłaniają olbrzymie środki finansowe. To jednak inwestycja, która się zwraca. Dzięki niej, ryzyko zaoferowania klientowi przysłowiowego "bubla" spada do minimum. W dużym stopniu właśnie dzięki mrówczej pracy technologów i inżynierów pozycja Castrola na świecie jest tak mocna.
Komentarze