Amerykańska firma Fireweed Inc. wykonuje zaprojektowane na indywidualne zamówienie motocykle na bazie modeli Harley-Davidson. Właśnie rozpoczął działanie pierwszy polski Garaż producenta. Z tej okazji porozmawialiśmy z Thomasem Ryżewskim – twórcą motocykli Fireweed.
Czy otwarcie polskiego garażu przez Pana firmę oznacza, że rodzimy rynek custom bike’ów rozwija się? Ile sztuk zostało do tej pory przygotowanych i sprzedanych?
Thomas Ryżewski: Firma Fireweed Inc. jest widoczna w Polsce od około 2-3 lat. Nasza siedziba mieści się w Stanach Zjednoczonych i to tam powstawały motocykle, które można było zamówić w Polsce. Do tej pory udało nam się sprzedać około 16 modeli. Zauważyliśmy większe zainteresowanie custom’em w Europie i w Polsce, dlatego zdecydowaliśmy się zbudować tutaj swój własny garaż. Mieści się on w Warszawie, przy ul. Bema 65.
Dotychczas wszystkie prace związane z motocyklami wykonywał Pan w USA. Jak będzie to wyglądało teraz?
Dotąd budowałem motocykle w USA, teraz będziemy to robić tutaj – w Polsce. Praktycznie wszystkie części i tak musimy sprowadzać zza oceanu, ponieważ w Polsce nie ma możliwości ich zakupu, lub są bardzo drogie. W Stanach Zjednoczonych rynek motocykli wykonywanych na indywidualne zamówienie jest dużo większy, dlatego nie ma tam problemu z dostępem do części.
Jak wygląda proces przygotowania motocykla Fireweed Inc. – czy klient zawsze przedstawia swoje indywidualne oczekiwania, czy też może wybierać spośród gotowych schematów, przygotowanych przez firmę?
Gdy tylko spojrzy się na nasze motocykle, od razu można zauważyć charakterystyczny styl budowania. Przychodzą do nas z reguły klienci, którzy gdzieś spotkali się z naszym motocyklem. Podoba im się ogólny kształt danego pojazdu, ale jednocześnie mówią, o tym, jakie zmiany chcieliby wprowadzić – że podoba im się mniej więcej coś takiego czy innego. Bywa, że proszą o konkretne modyfikacje silnika. Przeprowadzam z nimi rozmowę, doradzam, staram się zwizualizować ostateczny kształt motocykla.
Zdarza się także, że klient daje nam całkowicie wolną rękę – chce po prostu otrzymać oryginalną i niepowtarzalną maszynę. Wtedy jest najlepiej, gdyż mogę popuścić wodze wyobraźni i stworzyć coś niezwykłego. Oczywiście zawsze granicą działań jest budżet, jaki klient chce przeznaczyć na zakup motocykla.
Wspomniał Pan o możliwości dokonania modyfikacji silnika. Jak rozumiem wykonujecie także przeróbki, mające na celu np. poprawę osiągów motocykla?
Tak. Budujemy motocykle od podstaw. Owszem, bazujemy na Harleyach, ale często z fabrycznego motocykla zostaje tylko rama silnika – reszta to nasza konstrukcja. Gdy zachodzi taka potrzeba, lub na życzenie klienta, ingerujemy w silnik, zwiększamy moc. Dokonujemy także innych modyfikacji. Np. niedawno konstruowaliśmy motocykl dla kobiety. By ułatwić jej wsiadanie oraz prowadzenie pojazdu, zmieniliśmy jego środek ciężkości.
Czy w ofercie Fireweed Inc. są tylko motocykle na bazie modeli Harley’a-Davidson’a?
Tak. Jak dotąd nie miałem propozycji budowy na jakimkolwiek innym motocyklu. Nie zdarzyło się, żeby ktokolwiek chciał przerobić np. motocykl japoński. Harley najlepiej odpowiada mojemu doświadczeniu i stylowi konstruowania.
W garażu Fireweed Inc. w Warszawie wykonywane bedą także prace serwisowe. Będzie Pan osobiście dbał o jakość usług?
Naprawą i serwisem naszych motocykli zajmuję się od lat. W przeszłości pracowałem w warsztatach, zajmujących się naprawami Harley’ów, co pozwoliło mi zdobyć cenne doświadczenie. Usługi, jakie oferujemy nie ograniczają się do konstrukcji gotowych motocykli. Klienci mogą przyjechać do nas np. po drobną modyfikację silnika czy stylistyki. Także posiadacze starszych Harley’ów, którym znudził się klasyczny wygląd ich maszyn mogą zgłosić się po przeróbki czy renowację.
Jakie są orientacyjne ceny motocykli tworzonych przez Fireweed Inc.?
Nie podajemy takich informacji, ponieważ zawsze jest to bardzo indywidualna sprawa. Wszystko zależy od tego, w jaki sposób klient chce przerobić motocykl. Na przykład: samo siedzenie może mieć bardzo zróżnicowaną cenę. Zależy ona od wybranego wzoru. Im więcej trzeba się nad nim napracować, tym koszt jest wyższy. Ceny naszych motocykli startują od około 40 tys. zł. Bywało, że kończyły się gdzieś około 180 tys. zł, ale tak naprawdę nie ma górnej granicy. Wszystkie wykonane czynności i zamówione dodatki sumuje się w każdym indywidualnym przypadku.
Jesteście konkurencją dla polskiego importera motocykli Harley-Davidson?
Nie sądzę. Sprzedajemy motocykle tylko i wyłącznie jako nasza firma. Przeważnie nie kupujemy od nikogo motocykli, a wykonujemy je od podstaw, jedynie bazując na pewnym schemacie. To jest custom – jeśli ktoś nie chce posiadać takiego samego Harleya, jakiego może przypadkiem spotkać na ulicy, przychodzi do nas. Jesteśmy alternatywą. Za mniej więcej podobne pieniądze dajemy coś indywidualnego, niepowtarzalnego.
Czy są jakieś utrudnienia, jeśli chodzi o przenoszenie custom’u rodem z USA na europejski rynek?
Głównym utrudnieniem są europejskie limity dotyczące emisji spalin i hałasu. Musimy stosować inne niż w USA rury wydechowe. Musimy je przebudowywać. Amerykańskie Harleye i tak są stosunkowo ciche, ale głośniejsze niż te, które oferuje się w Polsce. Trzeba tu przejść badanie techniczne, na podstawie którego pojazd jest dopuszczany do ruchu.
Czy planujecie zaprezentować swoje pojazdy na jakichś najbliższych imprezach targowych/zlotach?
Polski Garaż Fireweed Inc. co prawda już działa, ale oficjalne otwarcie planujemy na połowę czerwca 2013 r.. W przeszłości byliśmy już obecni na polskich imprezach, m.in. na American Day w Warszawie. Planujemy udział w różnych targach i zlotach w przyszłości. Mamy duży, amerykański samochód i będziemy pakować do niego motocykle i jeździć po kraju. Jesteśmy amerykańską firmą przeniesioną na polski grunt. Przetransportowaliśmy swoją działalność i dzielnie wchodzimy w rynek.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.
Anonim, 16 maja 2013, 12:09 0 -1
Amerykanie to dziwny naród. Potrafią połączyć coś wyjątkowego z kiczem. Śledzę od dłuższego czasu ten rynek hobbistycznie i nie mogę się nadziwić nad nagminnym łączeniem ciekawego dizajnu z napędem koła na pasek jak w snopowiązałce. Europa i Japonia tego nie robi wał i łańcuch to przystoi prawdziwemu motocyklowi. Wolny wydech i pasek to dla podsiwiałych krawaciarzy żeby rąk nie pobrudzili.
Odpowiedz