Jeszcze niedawno samochody jeżdżące bez kierowców można było zobaczyć w filmach o zbuntowanych maszynach. Dożyliśmy jednak czasów, kiedy ta artystyczna wizja zaczyna się na naszych oczach materializować. Oto firma Google, znana dotąd z branży informatycznej, zaprezentowała tzw. samochody autonomiczne, które jeżdżą sobie same. Przedstawiciele firmy podają, że inteligentne samochody potrafią rozpoznawać pieszych, rowerzystów oraz przewidywać ich zachowanie. Nie mają problemu z ominięciem remontu i znalezieniem pasa tymczasowego. Samochód cyborg wie, że z bocznej ulicy za chwilę wyjedzie inny pojazd, o czym zwykły kierowca nie może mieć pojęcia, bo nie widzi przez ściany. Na razie cały projekt jest jeszcze w fazie wstępnej, ale wszystko wskazuje na to, że to, być może jeszcze odległa, ale chyba pewna przyszłość motoryzacji.
Pamiętając opory użytkowników „małych fiatów” przed kupnem wersji tego pojazdu z rozrusznikiem uruchamianym kluczykiem, a nie tradycyjną, urywającą się linką (która przecież mimo wszystko, panie, pewniejsza) zaczynam się czuć jak człowiek starej daty. Przypomina mi się również scena z „Alternatywy 4”, kultowego serialu z tamtych lat, w której wystąpił robot kolejkowy Ewa 1. Genialne urządzenie miało wyręczać obywatela w mitrędze sterczenia pod sklepem po kawałek chabaniny. Okazało się jednak, że opracowane przez wynalazcę oprogramowanie sterujące robotem okazało się bezradne w starciu z patentem „przepraszam, ale ja byłem przed panią”, skutkiem czego Ewa 1 została wypchnięta z kolejki, ostatecznie zaś stratowana przez tłum po tym jak rzucili baleron.
Przypuszczam, że kiedy na naszych ulicach pojawią się pierwsze autonomiczne samochody, które będą poruszać się z zachowaniem najwyższych standardów bezpieczeństwa, również i one mogą się znaleźć w sytuacji barejowskiej Ewy 1. Jeśli będą np. zachowywać należyty odstęp za poprzedzającym pojazdem, to w korkach wszyscy „żywi kierowcy” zaczną te cybersamochody wyprzedzać, w związku z czym poruszający się nimi pasażerowie będą czekali na przejazd przez skrzyżowanie dwie i pół godziny. Chyba, że inteligentne auta zostaną wyposażone w opcję „jazda po Warszawie” i np. będą umiały wciskać się na chama ze ślepego pasa.
Komentarze