Drifting rozrósł się do rozmiarów profesjonalnego motorsportu. Widać to nie tylko po zainteresowaniu publiczności czy sposobie organizacji zawodów, ale także po profesjonalnie przygotowanych samochodach, które niewiele mają wspólnego z ich seryjnie produkowanymi odpowiednikami.
Marek Wartałowicz, który również był zawodowym drifterem, jest częściowo odpowiedzialny za techniczne sprofesjonalizowanie pojazdów “latających bokiem” po sekwencji zakrętów, z zawrotnymi prędkościami. Postanowił zbudować od zera warsztat MaxRacing, w którym konstruuje pojazdy będące odzwierciedleniem jego pasji do tej dziedziny motorsportu.
Z Markiem rozmawialiśmy m.in. o szczegółach budowy warsztatu, procesie przygotowywania samochodu do motorsportu i detalach mających wpływ na pracę konstruktora.
Krzysztof Pawlak: Jesteś profesjonalnym drifterem, ale postanowiłeś przejść na drugą stronę motorsportu – do warsztatu i to własnego, zresztą niedawno zbudowanego. Kiedy stwierdziłeś, że chcesz się skupić na budowaniu aut do motorsportu i to w dodatku na swoim podwórku?
Marek Wartałowicz: W zasadzie robiłem to od dziecka. Na długo przed otrzymaniem prawa jazdy, w ramach rozrywki, naprawiałem, przerabiałem i modyfikowałem jakieś samochody. Potem rozpocząłem pracę w STW, byłem również częścią STW Drift Team. Nabrałem tam doświadczenia zarówno jako zawodnik, jak i mechanik. Ponad 10 lat pracy w motorsporcie to sporo czasu. Wystarczająco, by wyrobić sobie własny styl i renomę. W 2018 roku urodził mi się syn, Maks. Stwierdziłem wtedy, że powinienem zrobić coś u siebie, skoro są do tego warunki, dlatego cały kompleks MaxRacing powstał na moim podwórku.
Długo zajęło Ci stworzenie i wykończenie warsztatu? Z jakimi wyzwaniami musiałeś się zmierzyć? Jeszcze w lipcu, kiedy budowałeś auto dla Pawła Grosza, nie miałeś w głównej hali wiele poza stołem, podnośnikami i jedną szafką.
Szafki i elementy wyposażenia warsztatu były akurat najmniejszym problemem. Większym wyzwaniem było postawienie całej hali, łącznie z konstrukcją, którą wykonałem praktycznie sam, poza wciągnięciem aluminiowych płyt na dach i pracami związanymi z posadzką. Sam się sobie dziwię, że w międzyczasie, gdy stawiałem nową halę, na drugiej części kompleksu – tzw. hali brudnej – już budowałem samochody. Sporo się wtedy działo jednocześnie. Poza budową nowej hali, w międzyczasie była wykańczana również starsza część kompleksu. Budynek owszem stał, ale trzeba go było dostosować do nowej roli, co okazało się równie kłopotliwe, co stawianie nowego budynku.
W starej części trzeba było m.in. wykuć wjazdy, zrobić bramę czy podnieść podłogę o 30 cm. Finalnie nakład pracy na przystosowanie starego budynku był podobny do postawienia nowej hali. Jest to jednak dla mnie satysfakcjonujące, że dużą część prac wykonałem sam, poświęcając mnóstwo godzin. Postawiłem halę, a następnie powstała marka, którą udało się wypromować m.in. dzięki materiałom z budowy auta dla Pawła Grosza. Tym sposobem pokazaliśmy szerszej publiczności, jak wygląda i funkcjonuje MaxRacing, a także jakie są ambicje związane z tą działalnością.
Nawiązałem również współpracę z marką Yato, która jest odpowiedzialna za wyposażenie całego warsztatu, co było bardzo pomocne. Można powiedzieć, że zaufali mi trochę w ciemno. Plany z reguły wyglądają dobrze, póki ich nie zweryfikuje rzeczywistość. Poza tym, że otrzymałem wyposażenie narzędziowo-szafkowe, to również co jakiś czas przybywają kolejne partie narzędzi.
Możesz powiedzieć, jak masz rozmieszczony cały kompleks i jakie prace są w nim wykonywane?
Kompleks dzieli się na halę od etapu do prac brudnych i halę od etapu prac czystych. Halą od części brudnej jest ww. przerobiony budynek, który stał tu od lat. Kiedy pracowałem wcześniej w innym miejscu, to tutaj po prostu działałem nad swoimi samochodami. Jest to miejsce, w którym w zasadzie od dziecka coś rzeźbiłem, więc tam są wykonywane wszystkie prace związane z przerabianiem karoserii, czyli cięcie, spawanie i szlifowanie.
Natomiast na hali czystej jest już finalne składanie auta. Karoseria wraca od lakiernika i wjeżdża na tę halę, gdzie wszystkie nowe podzespoły są montowane. Dodatkowo robię tutaj serwisy samochodów między rundami driftingowymi. Znajdują się tu 2 podnośniki – dwukolumnowy i czterokolumnowy, na których pracuję.
Nie jest to jednak koniec prac nad warsztatem. Niedawno została zrobiona podłoga pod kolejne pomieszczenie, z którego będzie stworzony magazyn m.in. na laminaty i formy do laminatów. Przez niecałe 2 lata działalności na swoim podwórku, okazało się, że tych elementów karoserii jest zbyt dużo i muszę mieć do tego osobne pomieszczenie. Praktycznie do każdego auta, które buduję, jest osobny zestaw elementów karoserii wykonanych z laminatów. Przykładowo przy Nissanie S14 z pakietem BOSS, oprócz samych laminatów, jest również cały zestaw form. Te elementy karoserii nie są dostępne od ręki, więc trzeba było wykonać do nich formy, co zajmuje trochę miejsca.
W tym fachu dużo podzespołów jest customowych, ale zauważyłem, że masz także dopasowane do swojej działalności elementy wyposażenia warsztatowego np. stojak na szlifierki kątowe. Jest coś jeszcze co sam stworzyłeś do warsztatu?
Stojak na szlifierki powstał z potrzeby korzystania z kilku szlifierek jednocześnie, żeby nie tracić czasu na zmiany tarcz. Po prostu do każdej tarczy jest osobna szlifierka, co znacznie usprawnia pracę. Na stojaku oprócz szlifierek są również tarcze i wszystkie inne podstawowe ślusarskie narzędzia, dodatkowo jest on mobilny. Trudno mi powiedzieć ile jeszcze jest takich patentów. Prawdopodobnie są, ale mogę ich po prostu nie zauważać, przez to, że powstały dawno i nie zastanawiam się nad tym, gdy z nich korzystam. Dopiero jak ktoś przyjdzie do warsztatu z zewnątrz, dostrzega takie szczegóły i mnie uświadamia, że kiedyś coś takiego stworzyłem.
Więcej takich patentów masz pewnie do samych samochodów?
Przede wszystkim budując karoserię, mnóstwo elementów mam powycinanych laserowo. Są to różnego rodzaju mocowania i szablony. Mocowania zawsze mam wycięte ze sporym zapasem, bo często np. pracując w warsztacie późnym wieczorem, takich rzeczy nie da się załatwić. Dlatego mam takie elementy powycinane i potem okazuje się, że jak ten element trochę zmodyfikuję, to powstaje idealny kształt, którego potrzebuję.
Praca nad takimi samochodami jest jednym wielkim rzeźbiarstwem artystycznym. Podoba mi się to pod tym względem, że można się wykazać i tworzyć naprawdę interesujące konstrukcje. Jeśli Cię nie ogranicza wyobraźnia, to masz bardzo duże pole do popisu.
Myślałeś nad zatrudnieniem pracowników?
Minus jest właśnie taki, że ta praca ogranicza się w dużej mierze do mnie pod względem wykonalności. To nie jest niestety taki rodzaj działalności, w którym mogę powierzyć pracownikowi zrobienie mocowania do konkretnego elementu, bo to wymaga bardziej twórczej pracy. Jest to taki rodzaj rzeźbiarstwa, w którym konkretna wizja na wykonanie danego elementu często się zmienia w trakcie pracy. Dokładając dany element, może się okazać, że to nie do końca w ten sposób powinno wyglądać i trzeba coś zmienić. Tym samym bardzo trudno przekazać drugiej osobie, jak ma wykonać daną część w taki sposób, żebym był zadowolony z efektu. Finalnie większość rzeczy przy samochodzie wykonuję sam.
Myślę również nad tym, by zmienić nieco profil działalności. Może zostanę przy samochodach i motorsporcie, jednak z innej kategorii, by móc zatrudniać większą liczbę pracowników. Nie chciałbym sytuacji, w której ktoś wykonuje daną pracę, którą później i tak musiałbym poprawiać, bo nie odpowiada to moim oczekiwaniom. Obecnie przy budowie samochodów korzystam jedynie z usług elektryka, który tworzy całą instalację elektryczną, a także z usług lakiernika. Przy czym całe auto również przygotowuję do malowania. Jeśli chodzi o wszystkie pozostałe rzeczy do wykonania przy samochodzie, m.in. składanie czy prace blacharskie to robię to sam.
Z jakich narzędzi najczęściej korzystasz i z jakich najbardziej lubisz korzystać?
Należy to rozgraniczyć na halę czystą i halę brudną. Na hali brudnej jest więcej ślusarskich narzędzi, a na hali czystej typowo narzędzia warsztatowe. Bardzo lubię klucze płaskooczkowe z grzechotką, to świetne rozwiązanie. Można dojść takim kluczem w bardzo wąską przestrzeń i nim operować. Natomiast jeśli chodzi o część brudną, to są to wszystkie szlifierki, wiertarki itp. Dobrym urządzeniem jest pilnik elektryczny, który swoją drogą muszę kupić, bo ostatni mi się spalił. Jest to bardzo uniwersalny sprzęt ułatwiający pracę rzeźbiarską. Można nim operować w ograniczonych miejscach, zrobić jakiś promień czy coś wyszlifować, co zdecydowanie przyspiesza pracę.
Jesteś konstruktorem. Na to określenie przypadają różne prace z tym związane, m.in. mechanika czy blacharza. Na którą część poświęcasz najwięcej czasu i dlaczego?
Trudno mi powiedzieć dokładnie. Na etap blacharski poświęcam bardzo dużo czasu, jednak wtedy ta praca jest widoczna. Powstaje ściana grodziowa, zmiany tunelu, dochodzą konstrukcyjne rzeczy, wzmocnienia, blaszki, klatka itp. Ktoś wejdzie z zewnątrz i widzi, że sporo tej pracy zostało zrobione, bo jest zauważalny efekt. Potem następuje etap po malowaniu. Pierwszy etap składania też jest takim, gdzie bardzo dużo się zmienia. Do pomalowanej, pustej karoserii zostają zamontowane duże elementy jak zawieszenie, układ paliwowy, silnik czy układ chłodzenia. Na tym etapie samochód bardzo mocno się zmienia.
Z kolei, jak już główne układy będą na swoim miejscu, to się zaczyna dokładanie mnóstwa drobnych rzeczy, które są często niewidoczne, natomiast pochłaniają bardzo dużo czasu. Można przepracować np. tydzień i patrząc na bryłę z auta z odległości, niewiele się w niej zmienia.
Na każdy z tych etapów trzeba poświęcić bardzo dużo czasu, trudno oszacować ile dokładnie. Od momentu wprowadzenia samochodu na warsztat do momentu wyjechania przygotowanego samochodu na tor, poświęcam od 600 do nawet 800 roboczogodzin. Do tego trzeba doliczyć godziny pracy elektryka i lakiernika. Finalnie nie powinno to przekroczyć tysiąca roboczogodzin. Uczulam jednak, że mówię o uczciwie przepracowanych godzinach, a nie po prostu otwartych drzwiach do warsztatu. To jest realnie spędzony czas przy samochodzie i to w zależności od egzemplarza. Każdy samochód się tworzy inaczej. Model, który już robiłem wcześniej, będzie się naturalnie tworzyć nieco szybciej.
Którą część w całym procesie powstawania nowego auta lubisz najbardziej?
Etap przygotowywania nadwozia. Można tam użyć nieco inwencji twórczej i tworzyć różne rzeczy. Na pewno podobnie interesującym etapem jest też końcowy, w którym wszystkie podzespoły są na swoim miejscu i nagle kawał surowej blachy zaczyna przypominać samochód. To też robi największe wrażenie na osobach z zewnątrz. Przy etapie „brudnym” niewiele osób dostrzeże aspekty techniczne i jakieś ciekawe rozwiązania. Dla większości osób jest to kawałek pociętej blachy. Może nie do końca to dobrze wygląda, ale dla mnie jest to niezwykle interesujący etap. Zwykły samochód zmienia się w maszynę przeznaczoną stricte do motorsportu. Lubię każdy etap budowania samochodu, jednak z naciskiem na ten „brudny”.
Zapytam wprost, jesteś pedantem? Skrupulatność wykonywanych przez Ciebie prac jest poza skalą. Sam instagram MaxRacing to raj dla perfekcjonistów. Tak estetycznie poskładane silniki powinny wychodzić seryjnie.
Na pewno, nie da się tego ukryć. Mówisz o silnikach, ale myślę, że cała reszta podzespołów w samochodzie musi być równie estetycznie poskładana np. ułożenie przewodów układu hamulcowego czy systemu gaśniczego. To nie jest tak, że te przewody gdzieś sobie leżą i system jest i działa. Nie podchodzę do tego w ten sposób. Wszystko w samochodzie musi mieć swoje miejsce. Między każdym mocowaniem, do którego jest przyczepiony dany przewód, powinna być zachowana ta sama odległość, a także równoległość i prostopadłość do danych punktów.
Takie detale czynią projekt spójnym, dlatego przykładam dużą wagę m.in. do geometrii podczas budowy samochodu. Odpowiednie rozmieszczenie poszczególnych elementów czy zachowanie symetrii jest dla mnie istotne. Jeśli gdzieś mamy poprowadzoną ścianę pod kątem, to przewód, który będzie tamtędy szedł, niech idzie np. równolegle z tą ścianą.
Rzadko spotykana drobiazgowość…
To są niby mało znaczące rzeczy, ale później patrząc na gotowe auto, odnosisz wrażenie, że tu nic nie zostało zrobione przypadkiem, tylko wszystko zostało przemyślane i dlatego to robi wrażenie. Moim zdaniem o takich szczegółach przy konstruowaniu samochodu należy pamiętać. Wystarczy zaledwie kilka drobnych, niedopracowanych rzeczy, by projekt nie był efektowny. Ktoś może to zauważyć i powie, że tu jest krzywo zamocowane czy pospawane. Przy czym 95% dobrze wykonanego samochodu już nie dostrzeże i to właśnie kilkoma drobnymi detalami można położyć całą pracę. Dlatego staram się dbać o szczegóły, żeby całość robiła odpowiednie wrażenie.
Na pewno moje podejście jest bardzo pedantyczne, tak staram się pracować. Myślę, że warunki pracy, jakie mam, czyli np. to, że nie ponoszę kosztów wynajmu i nikt nade mną nie stoi z zegarkiem w ręku, sprawiają że mogę więcej czasu poświęcić na dopracowywanie samochodu. Praca nad detalami trwa od samego początku i jest przemyślana. Mam po prostu konkretną wizję, jak to będzie wyglądało, co później owocuje na etapie składania, bo nie dokładam wtedy żadnych nitonakrętek i dziwnych mocowań. Wszystkie elementy muszą do siebie wtedy idealnie pasować.
Czas nie jest dla Ciebie ważnym parametrem w pracy nad samochodem?
Jeśli całą pracę przemyślisz od samego początku, to później mniej czasu spędzisz, żeby ją dobrze wykonać. Pewne rzeczy wychodzą wtedy z automatu. Trzeba jednak tworzenie takiego projektu zaplanować i mieć na uwadze wszystkie elementy, które będą użyte do budowy samochodu. Przykładowo, jeśli bez większego pomysłu zrobisz karoserię, to dopiero później będziesz się martwić, bo nagle się okaże, że nie wszystko do siebie pasuje i trzeba kombinować. Gdyby wcześniej zostało przygotowane miejsce w karoserii pod dany element z odpowiednią precyzją, to nie powinno być później problemu z jego montażem. Myślę, że to przez doświadczenie tak wygląda moja praca. Już od dziecka coś sobie przerabiałem, spawałem, ciąłem i konstruowałem, więc przez te wszystkie lata dało to taki efekt.
A propos estetyki. Przy składaniu pojazdów wszystkie części równo rozkładasz przed założeniem. Ma to wymiar praktyczny czy to Twój ww. perfekcjonizm?
Jest to wizja Jacka, który się zajmuje moimi social mediami. On to układa i robi zdjęcia ładnie poukładanych elementów i to robi właśnie wrażenie perfekcjonizmu. Przez to właśnie przez całą budowę auta dla Pawła Grosza też powstał zwyczaj, że gdy Paweł do mnie przyjeżdżał co parę tygodni na składanie poszczególnego etapu, to wszystkie części do tego potrzebne były poukładane na stole, a cały etap wcześniej omawialiśmy. Dzięki temu łatwiej było również rozmawiać na temat tego, czym będziemy się aktualnie zajmować, co do czego służy i dlaczego tak wygląda. Na zdjęciach wygląda to dobrze, ale jest czasochłonne.
Pytam, bo to jest bardzo spójne z tym w jaki sposób pracujesz, więc ta wizja mi się kompletnie nie rozjeżdża.
Trochę jest to pod social media, ale również to ułatwia później pracę, bo mam wszystko poukładane. Jeśli składam dzisiaj układ hamulcowy, to cały kompletuję na stole i zanim podejdę do samochodu, to wiem, że zamknę cały układ, co też ułatwia pracę. Jednak to Jacek się do tego przykłada, bo to on praktycznie zawsze układa rzeczy pod zdjęcie. Jeśli są to duże elementy, to nie ma z tym problemu, ale np. przy układzie hamulcowym lub paliwowym jest mnóstwo drobnych rzeczy. I nie jest to ułożone tak po prostu, tylko pod linijkę i w miarę symetrycznie.
W swojej ofercie dla klientów masz wózek serwisowy. Co się na niego składa i dlaczego postanowiłeś taki wprowadzić?
Wózek serwisowy, jak i wiele innych rozwiązań przy samej budowie samochodu, wynika z tego, że sam startowałem w zawodach przez prawie 10 lat. Dzięki temu doświadczeniu miałem potrzebę konstruowania i wymyślania udogodnień w serwisowaniu tych pojazdów.
Dam Ci przykład. Taki prosty patent przy dolewaniu oleju do dyferencjału typu Winters. Przez parę lat to rozwiązanie funkcjonowało – za każdym razem podczas zmiany przełożenia trzeba ten olej wlać do środka. Nie ma go dużo, ale trzeba było leżeć pod samochodem i go wstrzykiwać strzykawką. Jak go zamontowałem do swojego samochodu, to po drugiej zmianie przełożenia stwierdziłem, że muszę coś z tym zrobić. Wymyśliłem, że można tam zamontować wlew prowadzący bezpośrednio do dyferencjału. Odkręcamy z tyłu klapę, odkręcamy korek i wlewamy olej prosto do Wintersa. Jest to prosta rzecz, która bardzo ułatwiła pracę przy samochodzie na zawodach. Prawdopodobnie nikt na to wcześniej nie wpadł. Okazało się, że odkąd ja to zrobiłem i odkąd zacząłem to wprowadzać w każdym samochodzie, który buduje, to takie rozwiązania zaczynają być kopiowane.
Między innymi wózek serwisowy jest takim prostym narzędziem. Zamocowana jest na nim beczka z pompą do tankowania samochodu. Do tego wózka zostały dorobione uchwyty na podstawowe rzeczy do serwisu auta, zmiany kół i właśnie dolewania paliwa, czyli klucz do kół, manometr, narzędzia do szybkiego serwisu, opaski samozaciskowe i papier do przetarcia samochodu, rąk czy jakby się coś rozlało. Mam jeszcze kilka pomysłów w głowie na wiele innych rozwiązań, niestety doba ma tylko 24 godziny.
Jakie są dalsze plany rozwoju Twojego biznesu?
Planów jest bardzo dużo, tylko na ich realizację zwyczajnie brakuje czasu. Często jest tak, że wpadają nowe zlecenia budowy ciekawych samochodów, których trudno odmówić, co jednocześnie niweluje możliwość rozwoju innych planów. Głównym celem na przyszłość jest ograniczenie prac warsztatowych, kosztem budowy szkoły driftu.
W tym celu są składane prawie nowe BMW M2. Trzy takie sztuki stoją pod warsztatem i czekają na wolną chwilę, by w końcu do nich podejść i je przygotować. Wiąże się to ze sporą ilością czasu, a jednocześnie jest to inwestycja w przyszłość. Plan jest taki, by w najbliższym czasie je powoli przygotowywać. Te samochody nie będą musiały być w bardzo profesjonalnej specyfikacji, więc tym samym będą wymagać dużo mniej pracy.
W przyszłym roku chciałbym z całym projektem wystartować. Plus tej działalności jest taki, że nie będę musiał jej wykonywać sam i po pewnym czasie nie będę musiał czynnie w tym uczestniczyć. Jest również parę pomysłów na inne działalności, które w międzyczasie będą funkcjonować. Chcę wrócić na tor, wrócić do motorsportu i tworzyć nowe rozwiązania na swoim samochodzie, które mógłbym później przenieść na samochody klientów.
Jest też w planie założenie sklepu, w którym mógłbym na szerszą skalę udostępniać swoje rozwiązania, o które pytają mnie często klienci. Oczywiście też wolałbym kupić dane mocowanie, a nie je budować od zera. Rynek jednak jest taki, że takich elementów jest bardzo mało i jeśli samemu tego nie przekonstruuję, to w zasadzie nie mam możliwości, żeby to kupić.
Jest to jakaś nisza, którą możesz wypełnić.
Jest sporo takich elementów, które będziesz mógł sobie kupić i dostosować do swojej karoserii. Tym samym nie będziesz musiał tego tworzyć od nowa. Jest to temat, który w bliższej przyszłości powinien być realizowany, jednak to wymaga czasu. Przez to, że tego czasu jest mało, to nie ma przestrzeni do realizacji innych planów.
Progres przez ostatnie 2 lata jest jednak bardzo duży. Zbudowanie warsztatu prawie od zera, wszystkich pomieszczeń i dostosowanie ich do pracy, gdzie w międzyczasie przy ich powstawaniu budowane były już samochody. Często jest tak, że ktoś po wizycie w MaxRacing później opowiada jak to u mnie działa, to wygląda to tak, jakby nad tym projektem siedział cały sztab ludzi.
Pewnie tak jest, tylko się schowali za brudną halą. A tak serio, jak Ty to robisz?
Myślę, że bardzo istotna kwestia przy całej działalności jest taka, że staram się nie marnować czasu. Od momentu wejścia do wyjścia cały czas pracuję, a nie stoję z telefonem i sobie coś przeglądam lub z kimś rozmawiam. Nawet nie znalazłeś do mnie adresu. To jest specjalny zabieg, by tych odwiedzin było jak najmniej. Gdy ktoś wpadnie na 10 minut, przeważnie schodzi się dłużej. Finalnie z tych 10 minut robi się godzina „w plecy” i kilka takich zdarzeń w ciągu dnia sumuje się na konkretny czas. Dlatego ten aspekt niemarnowania czasu daje takie rezultaty, że tyle rzeczy można było zrobić tak szybko.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.
Marta J, 29 października 2021, 15:34 1 0
Fajny wywiad, pzdr 600
Odpowiedz
Nick99, 29 października 2021, 22:51 2 0
Osoba z której powinno brać się przykład <3
Odpowiedz