Podczas 14. Targów Inter Cars, firma Castrol zorganizowała debatę dotyczącą postrzegania warsztatów nieautoryzowanych przez klientów. Wzięli w niej udział przedstawiciele firm Castrol, Bosch, Inter Cars, a także właściciele warsztatów. Rozmowę poprowadził dziennikarz stacji TVN 24 Biznes i Świat – Tomasz Stanilewicz.
Spotkanie miało na celu przedstawienie i skomentowanie wyników badań, które na zlecenie Castrola przeprowadził Instytut ARC. W ankiecie postawiono pytania o to, co jest najważniejsze dla klientów warsztatów. Większość odpowiedzi potwierdziła to, czego spodziewali się uczestnicy debaty. Klienci oczekują od warsztatów przejrzystości kosztów, konsultacji w przypadku konieczności nieprzewidzianej naprawy, a także porządku i czystości w miejscu pracy.
Od lewej: Robert Stanilewicz (TVN24 BiŚ), Sławomir Radoń (Castrol Polska), Krzysztof Oleksowicz (Inter Cars), Paweł Hańczewski (Bosch Polska), Marcin Tkaczyk (AC Auto Max), Rafał Kornatko (Morela Service)
Paweł Hańczewski – Dyrektor Handlowy firmy Bosch (Dział Części) zwrócił uwagę, że utrzymanie wysokiego standardu obsługi klienta będzie w najbliższym czasie priorytetem dla warsztatów. Klienci są coraz bardziej wymagający, a ich samochody coraz trudniej naprawić:
– „Nowe generacje pojazdów niegdyś pojawiały się co 10 lat, potem co 5, a teraz jeszcze szybciej. Aby sprostać ich obsłudze warsztaty muszą posiadać odpowiednie urządzenia i narzędzia, a także korzystać ze szkoleń. Wśród priorytetów obsługi klientów w warsztacie powinny znaleźć się: terminowość wykonania naprawy i kompleksowość oferty".
Właśnie szkolenia były nieustannie przewijającym się tematem debaty. Sławomir Radoń – prezes Castrol Polska zwrócił uwagę, że istotne jest nie tylko nabywanie umiejętności technicznych, ale także sprzedażowych oraz obsługi klienta. Jest to niezwykle istotne w kontekście wyniku badania, w którym aż 91% ankietowanych wskazało, że podczas wizyty w warsztacie bardzo przeszkadza nieuprzejmy personel.
– „Szkolenia sprzedażowe oraz szkolenia z obsługi klienta wprowadziliśmy do naszej oferty w ramach eksperymentu. Szybko okazało się, że było to dobre posunięcie, gdyż znalazlo się wielu chętnych do udziału w nich." – przekonywał Sławomir Radoń.
Na aspekt biznesowy prowadzenia warsztatu zwrócił uwagę Krzysztof Oleksowicz – założyciel i główny udziałowiec Inter Cars SA. Jego zdaniem, w interesie każdego warsztatu jest rozbudowywanie swojej oferty, przy jednoczesnej kalkulacji kosztów i przychodów. Dużym warsztatom łatwiej się rozwijać, tymczasem w Polsce funkcjonuje kilkanaście tysięcy małych warsztatów, dla których wysłanie pracownika na szkolenie lub zakup nowego sprzętu jest ogromną inwestycją.
– „Rozliczając koszty, każdy warsztat powinien rozważyć, jakie naprawy opłaca mu się wykonywać i z udziałem jakich części. Jako dystrybutor, staramy się zapewnić naszym klientom nie tylko towar, ale także pomoc w zarządzaniu firmą – np. programy IC Recepcja i IC Warsztat." – powiedział Krzysztof Oleksowicz.
Do udziału w debacie zaproszeni zostali przedstawiciele dwóch warsztatów niezależnych – Marcin Tkaczyk z warszawskiego AC Auto Max oraz Rafał Kornatko z warsztatu Morela Service z podwarszawskich Łomianek. Oba serwisy to bardzo nowoczesne obiekty, bezpośrednio rywalizujące z autoryzowanymi stacjami obsługi. Panowie zgadzali się z reprezentantami firm z branży automotive w kwestii konieczności udziału w szkoleniach. Zwrócili jednak uwagę na rolę ciągłego poszerzania oferty kursów.
– „Do naszego warsztatu przyjeżdżają auta stosunkowo młode, 2-4-letnie. Chcemy zapewnić im obsługę na takim samym lub wyższym poziomie niż ASO. Często wysyłamy swój personel na szkolenia, jednak na naszym rynku nadal brakuje kursów z zakresu nowoczesnych technologii, wprowadzanych przez producentów pojazdów. Importerzy samochodów organizują takie szkolenia dla ASO i nas również tam zapraszają, ale życzą sobie za to bardzo dużo pieniędzy – dyktują zaporowe ceny." – powiedział Rafał Kornatko z Morela Service.
ASO bardzo aktywnie rywalizują z warsztatami niezależnymi, często rzucając im przysłowiowe "kłody pod nogi". Warsztaty nie powinny zostawać same ze swoimi problemami. Zdaniem Pawła Hańczewskiego z Boscha, na niezależnym rynku motoryzacyjnym obopólne sukcesy przynieść może współpraca pomiędzy warsztatami a markami. W Polsce zaledwie 23% warsztatów bierze udział w programie lojalnościowym:
– „W dzisiejszych czasach liczy się nie samo logo Castrola czy Boscha, umieszczone na warsztacie, ale chęć aktywnej współpracy z marką. Korzystanie z jej oferty i przygotowywanych szkoleń ma duże znaczenie dla funkcjonowania warsztatu i doganiania standardów."
Na polskim rynku warsztaty niezależne mają przewagę nad autoryzowanymi – nie tylko liczebną, ale także wynikającą z zaufania klientów. Aby utrzymać ten stan rzeczy konieczne będzie stałe rozbudowywanie oferty oraz zdobywanie wiedzy z zakresu najnowoczesniejszych technologii. Wszyscy uczestnicy debaty przyznali, że przyszłość może należeć do dużych serwisów niezależnych, oferujących kompleksową ofertę – od wymiany klocków po skomplikowane naprawy elektroniki.
W naszej galerii przedstawiamy wyniki badania opinii kierowców, zrealizowanego na zlecenie firmy Castrol.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.
Anonim, 10 września 2014, 17:23 0 0
Wszystko fajnie tylko małe ale, jeżdżę codziennie do firmy około 15km i mijam po drodze chyba z 8 warsztatów i powiem szczerze, że takich jak Auto Max nie ma. Jeden podobny, porządnie zrobiony 5 stanowisk biuro przyjęć. 3 to 2 stanowiskowe adoptowane pomieszczenia plus na zewnątrz, ogólnie ogarnięte OK. 4 natomiast to typowe kanalarze, plus podnośnik nad kanałem plus na zewnątrz na klepisku. Zero składu i ładu nie mówiąc o biurze. I oto częsty taki obrazek: na podnośnikach dwa auta robota idzie, a klient drepcze po placu żeby się nie nudzić, albo Insygnia na lewarku na szutrze pacjet robi hamulce, a klient stoi przy samochodzie. Z tych 8 współpracują z nami trzy warsztaty ten porządny i dwa ogarnięte, natomiast żaden kanalarz. A wiecie dlaczego: za każdym razem odpowiadają to samo mam umowę z IC i ledwo wyrabiam żeby nie było kar. ( A umowa często jest na pierdółki typu zlewarka ) Na przestrzeni 4 lat u nich nie zaobserwowałem żadnego rozwoju ten sam bałagan i coraz to nowa umowa na rzeczy które porządny warsztat kupuje na rynku za wypracowane środki. Czasami przychodzi któryś po cześć za którą w IC płaci 20% więcej i tylko czerwienieje. Nasuwa mi się jeden wniosek, warsztaty, które mają potencjał i zaplecze potrafią świadomie korzystać z rynku części i taki IC jest tylko jednym z wielu dostawców. Natomiast jest cała masa warsztatów pozbawionych jakiegokolwiek rozwoju, które IC doi nie dając równocześnie umrzeć ani żyć.Dlatego IC idzie w sprzedaż internetową stawiając na detal gdyż doskonale wie, że warsztat który się rozwija jest bardziej świadomy i skory do przebierania w ofertach, a taki już się nie da naciągnąć na marchewkę. Trafnie ujął to pan Oleksowicz ale życie pokazuje, że w tym modelu biznesowym jest wygrana tylko jedna strona, druga ma pozorne korzyści funkcjonując jak kredytobiorca, który wpadł w tzw. pętlę kredytową.
Odpowiedz
Anonim, 11 września 2014, 11:00 0 0
Warsztaty już nie będą się rozwijać, po za nielicznymi wyjątkami. Wartość aut gwałtownie spada a ceny części do napraw są coraz wyższe, coraz więcej samochodów już nie opłaca się naprawiać, często jest tak że warsztat większość prac wykonuje poniżej kosztów a tylko na kilku zarabia o ile w ogóle zarabia. Oczywiście są warsztaty które jeszcze inwestują, ale wielu właścicieli warsztatów już dostrzega że wszystko co zarobią wydają na sprzęt bez którego już nie da się naprawiać nowszych aut. Bardzo trudno znaleźć pracowników którzy cokolwiek potrafią, obecnie mechanik oczekuje wypłaty od 3,5 tyś i więcej. Nawet bardzo dobrze wyposażony warsztat ma problemy z utrzymaniem rentowności, często z powodu braku odpowiednich pracowników. Dobrzy pracownicy albo wyjechali za granicę albo siedzą sobie w ASO i zarabiają po pracy. Dodatkowo warsztaty dobija sprzedaż internetowa części. Roboczogodzina jest tak niska że zarabia się tylko na marży na częściach, w momencie gdy tej marży nie ma, to legalnie działający warsztat do naprawy musi dołożyć. W jednym warsztacie usłyszałem tekst : Kupił pan w internecie, to niech internet panu zamontuje.
Warsztatom samochodowym coraz bliżej do warsztatów szewskich które znikły z rynku gdy przestało się opłacać naprawianie butów.
Odpowiedz
Anonim, 12 września 2014, 21:54 0 0
ic bedzie ubezwlasnowolnial warsztaty, ktore sie zwiążą umową, wyposażą i dokształcą,
a potem je wykupi... :(
Odpowiedz
Anonim, 16 września 2014, 13:51 0 0
to tak wygląda powazna debatta ?
Odpowiedz
Anonim, 16 września 2014, 21:11 0 0
Żeby trochę sprowadzić debatę do realu to uważam, że te wyniki ankiety to takie pobożne życzenia panów w białych kołnierzykach. Takich odpowiedzi oczekiwali, żeby się utwierdzić w swoich przekonaniach. A w realu delikwent, który oczekuje rzetelnej diagnozy i schludnego otoczenia zawija się z samochodem do jak to nazwali koledzy kanalarza i stoi na deszczu, a dlaczego bo CCC, bo się nauczył, że na allegro kupi część za 5 zeta i takiej samej ceny oczekuje od mechanika, a ci w większość próbują sprostać jego oczekiwaniom robiąc za te 5 zeta całkowicie zapominając,że nie są już w stanie wyjść z kanału wyżej niz czubek nosa, a delikwent nie ma dla nich żadnego szacunku. Mam to szczęście, że mam serwis z 3 stanowiskami w miarę przestronny, z poczekalnia i biurem, nie mam najniższych cen, ale nie ma możliwosci, aby klient wjechał na stanowisko prosto z ulicy chociażby nie było roboty. Ma umówiony termin i wtedy szanuje pracę i czas mechanika. Jak mu nie pasuje to jedzie do kanalarza, których pełno w okolicy, a potem wraca z E klasą bo mu inspekcji za cholerę nie mogą skasować i płaci. Dzięki temu pracę mam dla 3 mechaników bez problemu. W życiu zadnej umowy nie podpisałem bo przez lata pracy wszystko było finansowane z zysku. Przy okazji takich targów tematem spotkania uczestników debaty powinno być pytanie do siebie: Jak uzdrowić rynek dystrybucji części, który sami rozregulowaliśmy.
Jak w necie sprzęgło LUK może być tańsze niż w dla mnie w IC MP IT itd. Dlaczego w oddziałach IC i innych sieciówkach detalista ma ceny niewiele wyższe od moich. 10 -15 lat temu klient płacił o wiele więcej za te same części samochodowe niż dzisiaj, a przecież zamożność była mniejsza. Ale jak ktoś tu trafnie zauważył takiemu IC nie zależy na rozwoju mechaników bo im potrzebny kanalarz co ledwo wyrabia, a te wszystkie zapewnienia o wsparciu to kolejne wyciąganie kasy od biedaków. Na potwierdzenie moich spostrzeżeń to proszę zobaczyć jak na przestrzeni 15 lat rozwinął się IC a jak wygląda przeciętny warsztat. A propo od pewnego czasu przemycana jest kolejna teza, że jak się warsztat nie zrzeszy najlepiej z nimi to nie ma szans. Mnie namawiają przynajmniej raz na kwartał, oczywiście za zrzeszenie trzeba zapłacić.
Odpowiedz
Anonim, 29 września 2014, 16:15 0 0
Internet nie tylko dla warsztatów stał się uciążliwy. Inne branże też nie mają się z czego cieszyć. W USA warsztaty podniosły ceny robocizny żeby zrekompensować sobie utratę marży na częściach. A niektóre sklepy z ciuchami wprowadzają opłatę za wejście do sklepu.
Odpowiedz
Anonim, 1 października 2014, 21:22 0 0
Widzę że temat ciągle aktualny to się też dołożę, Nie ma co winić za ten stan tylko IC, - niby dlaczego? czy to jego wina że sami "niezależni" rynek usług sp...dolili?, IC pilnuje własnego interesu i pokazuje jak to należy robić nie oglądając się na nikogo, - przepraszam czy im ma zależeć żeby ktoś kto nie ma pojęcia o prowadzeniu nawet skromnego warsztaciku, lezie im do dupy i lubi siedzieć od świtu do nocy w kanale za drobne żeby miał na suchy chleb?, czy znacie takich głupków w cywilizowanym świecie? Na ten temat trafnie wypowiedział się dyrektor handlowy jednej z filii,- "dlaczego teraz tak bardzo rozchodzi się wam o rabaty, jak mieliście duże rabaty i mogliście zarobić to sprzedawaliście części po cenach zakupu, czyli hurtowych, a teraz płaczecie że nie nie zarabiacie ani na częściach, ani na usłudze", i niech ktoś powie że nie miał racji? Rynek usług i części jest totalnie sp...dolony na własne życzenie "niezależnych", - dotyczy to tak handlu częściami, jak również, a może przede wszystkim usług i własnej godności. Wielokrotnie klienci którzy do nas przyjeżdżają ponieważ ich mechanik albo tego nie robi, albo nie ma czym, albo też nie mają o tym pojęcia, mimo iż dalej będą korzystać z jego usług, wyrażają się o min i jego głupocie w sposób pogardliwy, całkowicie urągający, korzystają z jego usług tylko ze względu na cenę i będą korzystać dopuki nie padnie w kanale, stara prawda głosi - Jak nie będziesz się sam szanował to nikt cię nie będzie szanował,- Ponieważ świadczymy specjalistyczne usługi, tak dla ASO jak i dla "niezależnych" mamy przegląd co reprezentują sobą niezależni, czasem jest nam ich naprawdę żal, jedno co wielu bardzo dobrze potrafi to opluwanie jeden drugiego, im nawet nie przychodzi do głowy żeby pomyśleć że każdy klient jest mądry na swój sposób i przyznając takiemu rację śmieją się z niego i wykorzystują jego głupotę jak mogą. Kolejną rzeczą która niszczy rynek usług to internet, nam też to przeszkadza, jednak staramy się w dużej mierze minimalizować skutki, - staramy się nie montować części przynoszonych przez klienta, nie dajemy żadnej gwarancji na całą usługę z częściami klienta, doliczamy do usługi i odradzamy zakup części w internecie pokazując jak często część kupiona w internecie nie jest zgodna z zamówieniem, co kiedy część nie będzie pasowała, co potem jeżeli coś będzie nie tak, no i dochodzą jeszcze koszty przesyłki, tak więc w sumie się to nie opłaca, - gdyby była solidarność i robiła tak przynajmniej większość to problemu by nie było. Prawdą jest że kilka lat temu ceny były wyższe, niższe też były koszty utrzymania serwisu, i klient nie narzekał że drogo, to nie wzięło się z nikąd, to zostało ciężko wypracowane przez 'niezależnych" którzy doszli do wniosku że żeby się utrzymać trzeba obniżyć ceny. Najgorsze co można zrobić w firmie kiedy zaczyna brakować roboty i pieniędzy to obniżyć ceny, zamiast zastanowić się dlaczego tak się stało i jak to naprawić. To jest jeden z problemów rentowności warsztatu, pozostaje jeszcze problem chyba największy - problem ludzki, niestety obecnie chyba nie do rozwiązania, - raz że jest totalny brak fachowców, lub co najmniej chętnych do pracy,- dwa jak pogodzić wysokie zarobki z niskimi cenami, fachowiec nie chce pracował 16 godzin, - no i bardzo ważna rzecz która skutecznie zniechęca fachowców do pracy w serwisie to klient nauczony chamskiego zachowania obwiniający, - często słusznie - mechanika że zamiast naprawić jeszcze popsuł mu auto, albo powymieniał mu części niepotrzebnie, tak jakby naprawa nowoczesnego samochodu polegało tylko na podłączeniu komputera i już mechanik powinien wiedzieć co się zepsuło, ile to będzie kosztować i czemu tak drogo, dlatego człowiek inteligentny nie wytrzymuje takiego traktowania i wyjeżdża z kraju gdzie będzie traktowany z szacunkiem i dobrze wynagradzany. Szkoda że w tej debacie zabrakło przedstawicieli "niezależnych", do niedawna MF jawił się jako reprezentant "niezależnych", teraz się odkrył i pokazał komu siedzi w kieszeni, im tagrze chodzi tylko o pieniądze.
Niestety większości coraz bliżej do warsztatów szewskich których już niema, jednak niema ich co żałować, zniszczyli rynek, lepszych od siebie i na koniec sami się wykończą lub wykończyli
Odpowiedz
Anonim, 2 października 2014, 22:34 0 0
W moim dość dużym mieście wojewódzkim jest kilka hurtowni IC, ale żaden mój znajomy nie związany z branżą samochodową nie wie co to jest InterCars. Moi znajomi którzy choć trochę się orientują w samochodach uważają że IC to firma sprzedająca chińskie podróbki części samochodowych. Ciekawostką są moi znajomi którzy pracują w transporcie(kierowcy, właściciele niedużych flot), oni uważają że IC sprzedaje gorszej jakości części produkowane przez koncerny.
Dlatego do swoich samochodów kupują części w ASO (niekoniecznie oryginały).
Intercars zrobił wiele dla rozwoju niezależnego rynku, tylko nie zrobił jednego ale bardzo ważnego ruchu, nie wypromował marki ani jako sprzedawca części ani marki sieci serwisowej. W efekcie klienci po krótkim okresie zachłyśnięcia się wolnym rynkiem, tłumnie wrócili do ASO przynajmniej ta grupa klientów która nie kupuje części w internecie. Cóż teraz pozostaje warsztatom niezależnym, zmienić branżę, zmniejszyć warsztat i skupić się na wąskiej specjalizacji lub poczekać aż w IC coś się zmieni.
Odpowiedz