Napięta sytuacja polityczna spowodowała, że w wielu z nas wzrosło poczucie patriotyzmu. W odpowiedzi na rosyjskie embargo, w internecie głośno zrobiło się o akcji jedzenia jabłek na złość Putinowi…
Temu kto nie słyszał o popularnej akcji #jedzjabłka wyjaśniamy, że jest to odpowiedź konsumentów na nałożone przez Rosję embargo na import z Polski między innymi właśnie tych owoców. Jako, ze polscy sadownicy sprzedawali do Rosji aż 70% całego swojego eksportu (a Polska jest numerem jeden na Świecie jeśli chodzi o eksport jabłek), zamknięcie tego kanału stało się dla nich ogromnym problemem.
Akcję jedzenia jabłek zapoczątkował zastępca redaktora naczelnego Pulsu Biznesu. „Jeśli każdy z nas zacznie jeść więcej jabłek i pić cydr, to ulżymy producentom i zminimalizujemy wpływ rosyjskiego embargo na polską gospodarkę, a przy okazji będziemy zdrowsi. A zatem, postaw się Putinowi – jedz jabłka i pij cydr #jedzjabłka”.
Pomysł szybko podchwycili internauci. Używając na twitterze i facebooku hashtagu #jedzjabłka zaczęli spontanicznie promować akcję. Profil „Jedz Jabłka na Złość Putinowi” śledzi już prawie 55 tysięcy osób. Do akcji zaczęły przyłączać się znane osoby, jak chociażby nasz jedyny koszykarz w NBA – Marcin Gortat.
Z pewnością odrobienie tak ogromnej straty polskich sadowników spowodowanej zamknięciem dostępu do jednego z ich najważniejszych rynków jest zadaniem niezwykle trudnym, żeby nie powiedzieć niemożliwym, jednak pozytywne rezultaty akcji są zauważalne.
Czy akcję z jabłkami da się przełożyć na nasze motoryzacyjne podwórko? Podobnie jak w przypadku produkcji jabłek nasz kraj posiada silną pozycję w produkcji części motoryzacyjnych. Co prawda większość z tych części eksportowanych jest w odmiennym kierunku, bo na zachód.
Zachodnie rynki dla polskich producentów są coraz bardziej ważne, przykładowo Asmet eksportuje aż 40% swoich tłumików, z czego zdecydowana większość trafia na rynek niemiecki. Podobnie jest w przypadku innych polskich producentów. Wiemy, że nic nie motywuje do działania tak jak chęć zemsty – tak jak to było z Putinem i jabłkami. Na szczęście nie zanosi się na to, aby Angela Merkel zakazała importu polskich części, jednak mimo wszystko chcielibyśmy zachęcić do stosowania polskich części motoryzacyjnych, kiedy są ku temu możliwości. Po co? Ze zwykłej chęci wspierania rodzimych przedsiębiorców, którzy się rozwijają i tworzą miejsca pracy.
Oczywiście możemy narzekać, że asortyment polskich producentów nie jest wystarczająco szeroki, że nie da się naprawić współczesnego samochodu używając wyłącznie polskich produktów – bo to prawda. Jednak zamiast narzekać zachęcamy, aby np. podczas wymiany klocków wziąć pod uwagę możliwość zamontowania polskich klocków Breck, podczas wymiany tłumika sprawdzić dostępność produktów Asmet i tak dalej, i tak dalej…
Jeśli popierasz akcję – przyłącz się do promowania tej idei w dowolny sposób – na przykład przez udostępnianie w mediach społecznościowych zdjęć z hasłem #montujępolskieczęści czy tez poprzez polubienie profilu kampanii. Możesz też bezpłatnie dodać swój warsztat lub sklep do mapy polskich części wysyłając zgłoszenie na adres info@polskieczesci.pl.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.
Anonim, 4 września 2014, 13:01 0 0
"Polska jest numerem jeden na Świecie jeśli chodzi o IMPORT jabłek" - raczej EKSPORT... :)
Montując polskie części nie zmiejszymy ich eksportu a co za tym idzie przychodów producentów? Za zachodnia granicę sprzedają je z wyższym zyskiem...
Odpowiedz