Afera Dieselgate powraca – Volkswagen znowu na cenzurowanym

27 lutego 2023, 12:00

Dieselgate powraca. Okazuje się, że Grupa Volkswagena nie była w stanie odłożyć tego tematu do działu archiwum na długo. Przyczyną odkurzenia afery jest silnik 2.0 TDI o kodzie EA 189, montowany w Golfie Plus, który miał spełniać normę emisji spalin Euro 5. Niemiecki sąd uznał jednak, że tak nie jest i cofnął homologację, co może być bardzo kłopotliwe dla koncernu, a nawet nie tylko dla niego.

Afera Dieselgate nie zaczęła się wczoraj

Przypomnijmy, w 2015 roku silniki Grupy Volkswagen zostały wzięte pod lupę przez amerykańskich naukowców. Przeprowadzili oni niezależne testy emisji spalin, zwłaszcza tzw. niskiej emisji, czyli tlenków NOx, które nie jest łatwo wyeliminować ze spalin silników wysokoprężnych.

Badania drogowe pokazały, że samochody niemieckiego koncernu nie tylko przekraczają dopuszczalne normy, ale również posiadają oprogramowanie fałszujące dane dotyczące emisji, przekazywane przez jednostkę napędową. Patent okazał się stosunkowo prosty. Samochód po wykryciu, że jest w trakcie testów, wchodził w tryb niskiej emisji. Polegało to na obniżeniu mocy silnika na tyle, by zredukować wydzielanie szkodliwych substancji z układu wydechowego i spełnić wymagania stawiane przez normy.

Naturalnie jednostka napędowa nie była w stanie osiągnąć takich parametrów na normalnej drodze. Bez włączonego trybu niskiej emisji, samochody z grupy VAG potrafiły znacząco przekraczać normy. Tym samym fortel został odkryty, co zostało później okrzyknięte jednym z największych przekrętów w dziejach motoryzacji i otrzymało przydomek afery Dieselgate.

Po feralnych testach Amerykanów rozpętało się piekło w gabinetach niemieckiego producenta. Okazało się również, że nie tylko Volkswagen ma swoje “za uszami” w kwestii oszukiwania norm emisji spalin, podobnymi praktykami parał się również Mercedes-Benz. W efekcie kilka milionów samochodów Grupy VAG, a także Daimlera zostało objęte akcjami serwisowymi. W innym wypadku istniało zagrożenie braku możliwości rejestracji takich pojazdów. Posypały się również miliardowe kary finansowe, a kilka osób z kierownictwa Volkswagena otrzymało zarzuty karne i trafiło do więzienia. O jakiej skali mówimy? W przypadku VW chodzi o samochody produkowane między 2009 a 2015 rokiem, których na świecie z tą “przypadłością” może być około 11,5 mln.

Co tym razem zrobił Volkswagen?

W teorii nic. Niemiecka organizacja ekologiczna Deutsche Umwelthilfe (DUH) postanowiła sprawdzić, czy samochody, które przeszły akcję serwisową po ujawnieniu przekrętu, zostały skutecznie naprawione. W praktyce okazało się, że auta Volkswagena mające ten nieszczęsny silnik 2.0 TDI nadal w pewnych warunkach przekraczają normy tlenków azotu.

O jakie warunki chodzi? Problemem jest w tym wypadku zakres temperatur, w jakich pracuje system recyrkulacji spalin na odpowiednim poziomie. Zmodernizowane oprogramowanie, które zostało wgrane danemu egzemplarzowi, działa tylko w wąskim zakresie temperatur. Mówi się o przedziale między 15 a 33 stopniami Celsjusza. Powyżej lub poniżej tego zakresu recyrkulacja spalin jest ograniczona, co powoduje, że emisja szkodliwych związków jest podwyższona.

Po tym odkryciu członkowie organizacji DUH postanowili na drodze sądowej unieważnić homologację jednostki napędowej EA 189. Dyskusja rozgorzała po wydaniu wyroku, który przedstawił Niemiecki Sąd Administracyjny w Szlezwiku na korzyść DUH. Oskarżonym był niemiecki federalny Urząd Transportu Samochodowego (KBA), któremu zarzuca się stawianie interesów korporacji ponad dobro obywateli.

Zainstalowane poprawki, które w praktyce oszukiwały emisję CO2 przez aktywację temperaturą, zatwierdził właśnie niemiecki federalny Urząd Transportu Samochodowego w 2016 roku. Tym samym silniki, które już były po akcji serwisowej, przez lata emitowały więcej zanieczyszczeń niż jest to dozwolone. Sądowa sprawa wygrana przez DUH poskutkowała cofnięciem homologacji dla poprawki Volkswagena zastosowanej w silnikach wysokoprężnych 2.0 TDI o kodzie EA 189 Euro 5.

Co to oznacza dla koncernu Volkswagena?

Unieważnienie homologacji dla poprawek wprowadzonych w silnikach TDI z serii EA 189 będzie dotyczyć samochodów nie tylko poruszających się po niemieckich drogach, lecz także innych krajów Unii Europejskiej, w tym Polski. Przypomnijmy, że sprawa dotyczy pojazdów tej marki wyprodukowanych w latach 2009-2015, których na naszych drogach jest mnóstwo.

Organizacja ekologiczna, która wytknęła błędy niemieckim instytucjom oraz koncernowi, domaga się wycofania pojazdów objętych wyrokiem. Wyrok nie jest jednak prawomocny, więc na ten moment właściciele poszczególnych egzemplarzy nie muszą się obawiać, że ich samochody zostaną wycofane z ruchu publicznego. Niemniej należy spodziewać się kolejnej akcji serwisowej ze strony Volkswagena. Drugą możliwością jest wypłacenie odszkodowania na rzecz kierowców w postaci odkupu pojazdów, co jest jednak raczej mało prawdopodobne. Sam Volkswagen obecnie wstrzymuje się z reakcją do czasu pełnego uzasadnienia wyroku.

Ekologiczna organizacja DUH nie zwalnia tempa i zapowiada większą liczbę pozwów. Obecnie w toku jest już 118 innych postępowań, które dotyczą pojazdów marki BMW, Porsche, Audi i Mercedes-Benz. Pozwy skupiają się wokół pojazdów sprzedawanych na rynku niemieckim, łącznie pod lupą może być nawet 10 milionów samochodów.

Komentarze

Komentarz musi być dłuższy niż 5 znaków!

Proszę zaakceptuj regulamin!

Brak komentarzy!