W Polsce udział warsztatów niezależnych w rynku jest bardzo wysoki, po ulicach jeżdżą średnio jedenastoletnie samochody. Nieco inaczej sytuacja przedstawia się na zachodzie Europy, w tym w Wielkiej Brytanii. Rozmawialiśmy z prezesem tamtejszego stowarzyszenia reprezentującego niezależny rynek motoryzacyjny (IAAF), Brianem Sprattem.
Czym szczególnym odróżnia się rynek motoryzacyjny Wielkiej Brytanii od innych rynków Europy?
Brian Spratt: Krótko mówiąc: franczyzowe salony sprzedaży są na ogół częścią wielomarkowych grup handlowych, w przeciwieństwie do prywatnych, lokalnych punktów sprzedaży. Jeśli chodzi o części zamienne, rynek niezależny ma ok. 60-65% udziału w rynku, reszta to dealerzy. Na każdy punkt serwisowy dealera przypada średnio 10 warsztatów niezależnych/punktów fast fit. Nie jestem pewien jak to wygląda w porównaniu do innych rynków europejskich.
Jaka jest obecnie sytuacja na rynku i jakie główne wyzwania stoją dziś przed brytyjskim Stowarzyszeniem reprezentującym niezależny rynek motoryzacyjny?
Sprzedaż części nie jest aż tak wysoka jak w ubiegłych latach, a marże są zdecydowanie niższe. Konkurencja ze strony dealerów rośnie, tak jak i częstotliwość mylących oświadczeń dotyczących unieważniania gwarancji wydawanych kierowcom – z którymi stale walczymy i odnosimy na tym polu sukcesy. Mamy problemy związane z informacjami serwisowymi, katalogowaniem informacji dotyczących części zamiennych, stawek roboczogodzin w niezależnych warsztatach (zbyt niskich), przeglądów technicznych (nie tylko tych związanych z prawodawstwem UE), postrzeganiem rynku motoryzacyjnego, podnoszeniem kwalifikacji.
Jak silny jest rozwój sprzedaży internetowej w branży motoryzacyjnej i jaki ma wpływ na firmy (dystrybutorów i warsztaty) działające w sposób tradycyjny?
Wielu członków IAAF [przyp. tłum.] sprzedaje przez Internet, lecz istnieją pewne długofalowe aspekty sprzedaży internetowej, które mogą zagrozić dystrybutorom działającym w tradycyjny sposób. Niezależne warsztaty również mają problem – często są proszone o montaż części zakupionych przez klientów w Internecie, bez możliwości sprawdzenia na ile dana część oraz jej jakość jest odpowiednia. Odradzamy warsztatom wykonywanie takich usług, gdyż zgadzając się na montaż takich części biorą za nie odpowiedzialność. Przez takie działanie warsztat traci również część zysku.
W Polsce branża motoryzacyjna ma problemy z tym, iż kierowcy nie dbają o stan techniczny samochodów. A jak właściciele samochodów w Wielkiej Brytanii odnoszą się do tej kwestii i ewentualnie co ich mobilizuje do dbałości o stan techniczny i przeglądów prewencyjnych?
Obecna sytuacja ekonomiczna wzmaga naturalną tendencję kierowców do ignorowania konieczności wykonywania przeglądów technicznych. Na ogół kierowcy czekają, aż usterka jest na tyle poważna,że są zmuszeni ją naprawić. Lub też w przypadku, gdy pojazd ma 3 lata lub więcej, kierowcy czekają na termin kolejnego przeglądu technicznego i w tym czasie dokonują koniecznych napraw. Liczba kierowców, którzy wykonują przeglądy techniczne profilaktycznie (tak jak ja!) jest bardzo mała!
Porównanie rynku polskiego i rynku brytyjskiego*:
Wielka Brytania | Polska | |
Ilość samochodów osobowych i lekkich dostawczych | 29 mln | 17,7 mln |
Ilość pojazdów ciężarowych | 3 mln | 2,9 mln |
Średni wiek samochodów osobowych | 8 lat | 11 lat |
Ilość warsztatów autoryzowanych OES (ASO) | 3,5 – 4 tys. | 1,5 tys. |
Ilość warsztatów niezależnych | 25 tys. | 17,8 tys. |
*dane przybliżone
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.
Anonim, 20 grudnia 2012, 5:40 0 0
artykuł bardzo interesujacy
autora prosze o poprawnew pisanie
nie ilość leczb liczba wszak samochody sa policzalne jak widac z tabelki
Odpowiedz