Rozważania na temat „co by było gdyby” są równie jałowe co wciągające. Wielu z nas zastanawia się np., czy w Polsce była szansa stworzenia własnej marki samochodowej. Czechom zazdrościmy Skody, która doskonale radzi sobie na europejskich rynkach. Akurat z nimi trudno się porównywać, bo czeski przemysł samochodowy rozwinięty był już przed wojną, poza tym kraj ten wyszedł z wojennej pożogi względnie niezniszczony.
Warto natomiast przyjrzeć się przykładowi Hiszpanii, która co prawda nie została dotknięta klęską II wojny światowej, ale za to zrujnowała ją krwawa wojna domowa, a do tego przedwojenne tradycje motoryzacyjne były tam wątłe. Trudno uznać produkcję niszowych, luksusowych aut Hispano-Suiza za przemysł z prawdziwego zdarzenia.
Po wojnie podjęto tam decyzję o uruchomieniu produkcji samochodów. A że kraj był technologicznie zacofany, postanowiono poszukać partnera za granicą – znaleziono go w Turynie. W tym samym czasie porozumienie z Włochami podpisał również rząd PRL. Zostało ono jednak storpedowane przez towarzyszy radzieckich i zamiast Fiatów, zaczęliśmy produkować Warszawy. Dopiero dwadzieścia lat później rozpoczęliśmy produkcję PF 125p, co dało impuls do rozwoju całego polskiego przemysłu.
Hiszpanię motoryzowały fiatowskie modele: 1400, 600, 850. Tam jednak zainwestowano przy okazji w rozwój i kiedy w 1982 roku doszło do rozwodu Seata z Fiatem, hiszpańska marka mogła wprowadzić na rynek własny model – Seata Rondę, a później udaną Ibizę. Dzięki temu Sociedad de Española Autmoviles de Turismo, czyli Hiszpańskie Towarzystwo Samochodów Osobowych stało się atrakcyjnym partnerem dla Volkswagena.
Tymczasem kiedy w 1983 roku FSO wygasła fiatowska licencja, fabryka została ze zdekapitalizowanym parkiem maszynowym i produkcją przestarzałych aut, które nie miały szans konkurować na europejskich rynkach. Dziś teren FSO zarasta chaszczami, a opowieści o wskrzeszeniu tam produkcji brzmią coraz bardziej fantastycznie. Dlaczego Hiszpanom wyszło, a nam nie? Może to wszystko przez socjalizm, może mamy pecha, a może po prostu nie wychodzą nam projekty bardziej złożone niż budowa stadionu.
Komentarze