BDO to system teleinformatyczny doskonale już znany wszystkim właścicielom warsztatów. Przez zdecydowaną większość uznawany za zło konieczne, przez innych za całkowicie niezrozumiały wymysł rządzących, który ma na celu dołożenie dodatkowych obowiązków przedsiębiorcom. BDO może śnić się po nocach strasząc karami, jest też źródłem absurdów dnia codziennego warsztatowców. O niektórych z nich rozmawiamy z panem Janem, właścicielem średniej wielkości warsztatu samochodowego w Krakowie.
„Baza Danych o produktach i opakowaniach oraz o gospodarce Odpadami” – tak brzmi pełna nazwa systemu. Do obowiązkowego wpisu do rejestru zobowiązani są przedsiębiorcy, którzy wytwarzają, transportują lub przetwarzają odpady oraz prowadzą ewidencję tych odpadów, wprowadzają na terytorium kraju produkty w opakowaniach, opony, oleje smarowe, pojazdy, baterie lub akumulatory, sprzęt elektryczny i elektroniczny, produkują lub importują opakowania albo kupują je w ramach transakcji wewnątrzwspólnotowych (od firm unijnych).
Wśród tych firm są oczywiście warsztaty samochodowe, których zadanie jest powszechnie znane. Jednak wiele osób zadaje sobie pytanie, czy warsztaty i serwisy samochodowe rzeczywiście powinny być uznawane za podmioty wytwarzające odpady, czy raczej za magazynujące je? Według niektórych, odpady znajdujące się w warsztacie wytworzył klient, który przyjechał na naprawę i wymianę zużytych elementów – warsztat jedynie „przetrzymuje” te części do czasu odebrania ich przez specjalistyczną firmę zajmującą się utylizacją. Pytanie jak podejść do tej kwestii cały czas budzi wiele niejasności.
Problemy ze stroną BDO
Często problemy z BDO zaczynają się już przy próbach rejestracji i logowania na oficjalnej stronie systemu. Jak przyznawało wielu użytkowników portalu – często dochodziło do błędów, problemów z loginami i hasłami, brakiem odpowiedzi serwerów.
– Istnieje kilka opcji, aby móc zalogować się na stronę BDO. Są to te same możliwości, jak w przypadku większości instytucji państwowych – można to zrobić przez profil zaufany lub przez swój bank. Problemy z logowaniem mogą też wynikać z faktu, że niektórzy kwestie uzupełnienia danych zostawiają sobie na ostatni dzień i dochodzi do przeciążeń serwisu. Strona jest przestarzała, wyskakują różne błędy, trzeba podejmować wiele prób, aby udało się wprowadzić odpowiednie dane. System jest bardzo wolny, kilka razy trzeba robić to samo. Rzeczy pojawiają się i znikają.
Natłok obowiązków w prowadzeniu działalności warsztatowej może spowodować, że najzwyczajniej można zapomnieć o obowiązku wypełnienia danych dotyczących BDO.
– BDO jest podzielone na dane dotyczące produkowanych odpadów i na kwestie związane z serwisem klimatyzacji. Jeżeli chodzi o drugą z wymienionych usług, właściciele warsztatów na początku roku otrzymują maila z informacją, do kiedy muszą wywiązać się z rozliczeniem za poprzedni rok, a przed upływem tego terminu dodatkowo przychodzi przypomnienie. Odnośnie BDO nie przychodzi żadne powiadomienie. Nie oszukujmy się, że przy natłoku spraw i obowiązków związanych z prowadzeniem warsztatu łatwo jest o tym po prostu zapomnieć. BDO jest ogólnopolskim systemem, dla którego zapewne istniałaby możliwość wprowadzenia przypomnień – smsowych lub mailowych, wydaje mi się, że nie jest to zbyt trudne, ale zdaje się, że dla osób za to odpowiedzialnych niezbyt wygodna i potrzebna funkcja.
Ewidencjonowanie i przechowywanie odpadów
Często wśród absurdów warsztatowych związanych z BDO podawany jest przykład kartonu po częściach samochodowych, bo jak się okazuje – karton kartonowi nierówny.
– Dlaczego karton, w którym przychodzą części, musimy wpisać do BDO, skoro niczym się nie różni od kartonu ze sklepu spożywczego, w którym kupujemy ciastka? My musimy za to płacić grube pieniądze, podczas gdy też mamy podpisane umowy z miejskimi zakładami odbioru śmieci. Są to tematy, które są po prostu nielogiczne. Innym przykładem są pojemniki po płynie do spryskiwaczy – normalny użytkownik po ich opróżnieniu wyrzuci je do śmieci plastikowych, natomiast warsztaty nie mogą tego zrobić, pomimo że jest to ten sam płyn do spryskiwaczy. Rozumiem takie postępowanie z bańką po oleju – to odpad szkodliwy, bo są tam resztki. Ale karton? Czym się różni ten warsztatowy, od tego w którym przesyłkę otrzymał mój pracownik? Tym, że on może go wrzucić do kubła ze śmieciami komunalnymi, ja swój muszę wprowadzić do ewidencji.
Tu dochodzimy do kolejnego problemu dotyczącego BDO – składowanie, liczenie i ważenie odpadów. Niejednokrotnie wiąże się to z koniecznością wynajmu albo zbudowania dodatkowych pomieszczeń, za które trzeba płacić, a służą one tylko temu, żeby leżały w nich śmieci. Dodatkowo obecne czasy nie są łatwe jeśli chodzi o finanse, w tym także te związane z wywozem śmieci.
– Koszty wywozu śmieci drastycznie wzrosły, firmy szaleją z cenami – jak nasza inflacja. Przykładowo przed wejściem BDO za wywóz filtrów oleju, oleju w beczkach 200 l i big baga plastików i gumy – płaciłem 150 zł. Na obecną chwilę szacunkowe kwoty zależne są od ilości przekazanych odpadów, liczone i opłacane są dokładne sztuki filtrów. Dodatkowo wszystkie elementy muszą być posegregowane – filtry osobno, obudowy osobno. Koszt to ok. 2,5-4 zł netto za kilogram. Trzeba dodatkowo pilnować pracowników, aby trzymali się segregacji, zamiast później tracić czas na sprawdzenie czy została ona skrupulatnie przeprowadzona.
Problemy te powodują, że wiele warsztatów podczas świadczenia swoich usług, zaczęło pobierać od klientów tzw. opłatę recyklingową.
– Kiedyś nie musieliśmy pobierać od klienta dodatkowej opłaty za utylizację zużytych części, teraz na obecną chwilę koszt wymiany oleju i czterech podstawowych filtrów wzrósł o około 15-20 zł. Do tego trzeba doliczyć inflację, plus wzrost kosztów prowadzenia działalności, plus podwyżki i problemy z dostępnością części.
Papierologia, obowiązki i kary
Niewielu klientów warsztatów samochodowych zdaje sobie sprawę, jak wiele dodatkowych obowiązków mają osoby prowadzące taką działalność. Właściciele punktów napraw tracą bardzo dużo czasu na wypełnianie wszelkich dokumentów, wszystkich urzędowych zobowiązań, pilnowania świadczeń ZUS i płatności podatków zamiast zająć się swoją „właściwą” pracą. Do tego dochodzą oczywiście kwestie związane z BDO i koniecznością sprawdzania firm zajmujących się utylizacją.
– Papierologia nas przerasta. Oprócz tego, że przyjeżdża do nas firma zabierająca odpady, w odpowiednim momencie musimy się zalogować, wypełnić przekazanie, podać numery rejestracyjne samochodu. Wpisujemy orientacyjnie i szacunkowo, ile i jakich części zużywamy. Dopiero później z firmy dostajemy całkowite rozliczenie, ile tego tak naprawdę im przekazaliśmy – oni to dokładnie ważą. Nie wiem komu potrzebne są takie szczegółowe informacje. Moim zdaniem firmy, które mają uprawnienia do odbioru odpadów, powinny się tym zajmować od początku do końca i to oni powinni się z tego rozliczać! Od nas powinna wypływać informacja, że nastąpił odbiór potwierdzony przez osobę odbierającą.
Dlaczego przekazywanie odpadów właściwym podmiotom jest takie ważne? Ponieważ za niedopełnienie tego obowiązki może grozić wysoka kara. Znaczący wzrost kosztów wywozu odpadów z warsztatów i lakierni spowodował, że ludzie kombinują, jak najniższym kosztem pozbyć się śmieci. Z drugiej strony firmy odbierające te odpady mogą nie przyjąć części odpadów, bo nie kwalifikują się one do ich działalności. Co dzieje się dalej z odrzuconymi śmieciami? Aby pozbyć się problemu trafiają one do podejrzanych firm zajmujących się utylizacją i dlatego co roku słyszymy o pożarach składowisk śmieci. Koło zamyka się w momencie, kiedy właściciel warsztatu dostaje karę za to, że nie skontrolował, czy firmy odbierające od niego odpady mają odpowiednie uprawnienia.
– Obowiązują nas podpisane umowy i jeszcze to, że musimy sprawdzać te firmy. Nie wiem, na ile lat firmy te mają przyznawane uprawnienia. W tym roku mogą je mieć, w przyszłym już niekoniecznie. Ktoś może zawiesić działalność, a nadal będzie odbierał odpady. Moim obowiązkiem jest sprawdzenie czy dana firma ma uprawnienia? To jest chore i chyba tylko w Polsce możliwe. Państwo zrzuca na warsztaty obowiązki prawne, które powinny należeć do niego. Tworząc BDO zatrudnionych została masa urzędników, którzy nie wychodzą zza biurka w teren i chcą na nas zwalić wszystko. Jeśli stwierdzą, że warsztat oddał śmieci nieodpowiedniej firmie wówczas zadecydują o nałożeniu na nas kary. Od czego zatem oni są? Nie mogą sprawdzać tych firm? To wszystko jest w systemie. Skoro nie mogą tego kontrolować, to po co powstał ten system? Kiedyś wypełniało się to na zwykłych kartkach, teraz odbywa się to elektronicznie, zatem wszyscy powinni mieć do tego natychmiastowy i bezproblemowy dostęp.
Urzędnicy mogą zdecydować o przeprowadzeniu kontroli w warsztacie. W przypadku stwierdzonych uchybień właścicielowi może grozić kara finansowa – ich wartości wahają się od kilkuset do nawet miliona złotych.
– Wydaje mi się, że wszystko zależy od osoby przeprowadzającej kontrolę oraz rodzaju stwierdzonych uchybień. Zdarzyć się może tak, że za niewielkie niedopatrzenie warsztat zostanie ukarany mandatem w wysokości kilkuset złotych, ale za to samo może także dostać karę kilkudziesięciu tysięcy. Takie są widełki. Bardzo łatwo w ten sposób rozłożyć firmę, bo z doświadczenia wiem, że po jednej kontroli zaraz zjawia się druga, trzecia i kolejne… Jeżeli komuś zależy, żeby zlikwidować firmę, to oczywiste jest to, że urzędy kontrolujące będą przyznawać mandaty z górnej półki.
Czy wyliczenia BDO mają sens?
Utrudnienia, formalności, natłok obowiązków i zleceń, praca na warsztacie, dbanie o zapewnienie części. Czy wszystkie te obowiązki i mnogość spraw może skutkować tym, że priorytetem będzie dokładne przeliczanie konkretnej liczby kilogramów produkowanych odpadów? Czy jest to jedynie sztuka dla sztuki?
– Podejrzewam że 95% danych BDO to dane z kapelusza. Nie da się tego prowadzić rzetelnie i dokładnie. Nie sądzę żeby ktokolwiek robił to idealnie, bo tego się po prostu nie da zrobić. Nie oszukujmy się – śmieci i odpadów warsztatowych będzie leżało coraz więcej w lasach i we wszystkich podobnych miejscach, bo po prostu ludzie już nie wytrzymają obciążeń finansowych i papierkowych. Lepiej jest się pozbyć problemu i wyrzucić je w ustronne miejsce. Ja się wcale nie dziwię postępowaniu tych ludzi, bo tak naprawdę każdy, kto prowadzi sklepo-warsztat wie, że nikt nie jest w stanie sprawdzić, czy ja sprzedałem klientowi olej czy mu go wymieniłem. Poza tym klient może zażądać zwrotu starych części, wyjętych z jego samochodu – zużyte filtry, przepracowany olej. Ja nie muszę dowiadywać się, po co mu te rzeczy. Podobnie jest z oponami, jednak w tym przypadku klienci zdecydowanie częściej zabierają je ze sobą, a później widzimy je poniewierające się po lasach. Musiałbym prowadzić osobną kartotekę każdego klienta, żeby zaznaczać, czy wziął ze sobą zużyte części czy mi je zostawił.
Co może się wydawać kolejnym absurdem, poprawne i dokładne rozpisywanie ilości produkowanych odpadów, sortowanie ich, magazynowanie i uzupełnianie systemowych tabelek, w przypadku wielu warsztatów wiązałoby się z koniecznością zatrudnienia kolejnego, dodatkowego pracownika, którego jedynym zadaniem byłoby „opiekowanie się” śmieciami.
– Przy założeniu, że w moim warsztacie czasami dziennie jest 10 aut, to ile czasu musiałbym poświęcić na dokładne zważenie części i elementów, które wymieniłem w czasie naprawy? Myślę, że żeby być bardzo dokładnym musiałbym w tygodniu poświęcić około 16 godzin, co stanowi 2 dni robocze, aby móc to wszystko rozważyć i spisać w odpowiednich tabelach. Wychodzi na to, że musiałbym do tego zadania oddelegować jednego z moich pracowników lub zatrudnić kolejną osobę przynajmniej na pół etatu. To są dodatkowe koszty dla mnie i dla moich klientów.
Oprócz konieczności rozpisywania każdego odpadu znajdującego się na terenie warsztatu, na serwisy został także nałożony obowiązek dokładnego zewidencjonowania samochodu, który przyjechał na usługę związaną z naprawą lub uzupełnieniem klimatyzacji.
– Każdy samochód musi być zapisany, musimy wpisać jego numery rejestracyjne, dane klienta, ilość czynnika, jaka została zużyta do wypełnienia układu. Nie wiem po co? Czy nie wystarczy podać na koniec roku, ile czynnika kupiłem i ile go sprzedałem? Czy ważne jest, że do tego samochodu poszło 100 g czy 500 g? Dlaczego mam tworzyć dodatkowe archiwum, kiedy wiemy, że obowiązują zasady RODO i ludzie nie chcą podawać informacji o sobie. To na siłę dostarczanie kolejnych obowiązków. W związku z tym, że te ilości są nieduże i liczone w gramach, wydaje mi się że ta dodatkowa papierologia jest niewarta świeczki. Niedługo zabraknie miejsca na trzymanie tych dokumentów, ponieważ należy je przechowywać 5 lat.
Czy jest zatem sposób, aby usprawnić działanie systemu BDO i jednocześnie ułatwić pracę właścicielom warsztatów?
– Przede wszystkim zdjąć z nas obowiązek sprawdzania czy firma odbierająca odpady istnieje. Wystarczyłoby wymóc na firmach utylizacyjnych, aby osoby odbierające odpady zaopatrzone były w możliwość logowania się do systemu i natychmiastowego wprowadzania danych. Z drugiej strony ja powinienem mieć możliwość natychmiastowego potwierdzenia, że odbiór rzeczywiście się odbył. Drugie potwierdzenie, ile odpadów firma odebrała – moglibyśmy dostawać je na przykład na maila. Na tym powinien kończyć się mój obowiązek. Po co jakieś dodatkowe raporty na koniec roku? Na koniec roku można dostawać końcowy raport z podanymi wszystkimi składowymi, który można po prostu skontrolować, czy wszystko się zgadza. Gdyby były jakieś nieścisłości to wówczas moglibyśmy to wyjaśniać, dzięki wcześniejszym dokumentom. Systemowo jest to do ogarnięcia, ale chyba nikomu się nie chce tym zająć, bo lepiej jest komplikować.
Z jakimi absurdami związanymi z BDO mieliście do czynienia? Jak sobie radzicie z rozpisywaniem odpadów? Czy w Waszym warsztacie przeprowadzona była kontrola? Podzielcie się z nami swoimi doświadczeniami i przemyśleniami w komentarzu do artykułu.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.
Dolejlama, 9 czerwca 2022, 15:31 5 -1
Doskonały wywiad!
Odpowiedz
Karol, 15 czerwca 2022, 10:55 8 0
100% prawdy ! Niestety jesteśmy członkiem UE której urzędnicy z nudów wymyślają bzdurne przepisy, a nasi polscy nadgorliwi gryzipiórki jeszcze je poprawiają. Po co nam sztaby urzędników we wszystkich szczeblach urzędów skoro nic nie robią ? Ci utrzymywani z naszych podatków urzędnicy powinni przynajmniej 1 raz w miesiącu odwiedzać serwisy i rejestrować odpady a potem organizować zbiorczy odbiór. Po to chyba są oni zatrudnieni !!!
Odpowiedz
Anonim, 15 czerwca 2022, 11:44 7 -1
W zakresie zbytniego sformalizowania i papierologii całkowicie zgadzam się z treścią artykółu.
BDO to chory system wymślony przez urzędników i dla urzędników. Dodatkowe trudności to częste odmowy przyjęcia przez firmy uprawnione odpadów np. ilość opon bywa limitowana, a o odbiór filtrów trzeba się specjalnie prosić mimo bardzo wysokiej opłaty. Chciał bym zwrócić uwagę, że oprócz BDO od pewnego czasu doszedł nam kolejny obowiązek dotyczący odprowadzonych ścieków do kanalizacji miejskiej. MWiK rozsyłają nowe umowy w których ściśle okreśłają wysokość dopuszczalnych stężeń wielu składników znajdujących się w ściekach warsztatowych, w umowach podane są wysokie kary za ich przekroczenie i dodatkowo wskazany jest obowiązek ciążący na warsztacie - pobierania próbek ze studni kanalizacyjnych ,przeprowadzenia cyklicznie płatnych badań laboratoryjnych i wysyłania do MWiK wyników badań. Po wprowadzeniu tych obostrzeń mamy problem z myciem posadzek w warsztacie i myciem rąk przez pracowników, żeby nie zanieczyścić ścieków węglowodorami ropopochodnymi, które po częściowym rozpuszczeniu przez detergenty myjące trwale łaczą się z wodą i nie dają się odseparować w separatorach. Natomiast na badaniach laboratoryjnych wychodzi przekroczenie. Chyba będziemy musieli dodatkowo obciążać klientów opłatami za czystość celem rekompensaty kar jakie przyjdzie nam zapłacić - chyba, że zabiorą kanisterek ścieki ze sobą i wleją do swojego WC. Jeszcze trochę i koszty prowadzenia przyzwoitego warsztatu samochodowego będą tak wysokie, że na rynku pozostaną tylko tzw. garażowcy, których nie obowiązują żadne przepisy podatkowe, BDO, KOBIZE, CEEB, RECYKLINGI, AKCYZY i wiele innych systemów ewdencji i oczywiście wysokich opłat.
Odpowiedz
Jarek, 16 czerwca 2022, 11:37 5 -1
Bardzo dobrze napisane ,Bravo.
Odpowiedz
Normalny, 18 czerwca 2022, 10:48 2 0
To że jesteśmy członkiem mumii to nie oznacza że musimy ślepo wprowadzać zupelnie niepotrzebne, szkodliwe i kosztowne przepisy. Wywaliuć połowę urzedasów, resztę postawić przed sądem za działalność na szkodę państwa i okaże sie że bez bdo i innych pierdoł zyje nam się lepiej i taniej
Odpowiedz
Władysław, 19 czerwca 2022, 16:48 2 0
Dawniej oddawałem zużyty akumulator przy zakupie nowego dostawałem papier i po temacie. Teraz muszę nazbierać co najmniej 15szt.bo po 1szt nie opłaca się przyjeżdżać. Do tego biurokracja i koszt magazynowania.
Odpowiedz
Ksawery, 20 czerwca 2022, 8:11 3 0
Kroczek po kroczku dążą do tego żeby całą gospodarkę w naszym kraju zrujnować, żebyśmy wszystko kupowali z innych krajów a sami nic nie robili. Tylko że kto wtedy będzie pracował ta te całe bataliony urzędników, żeby każdy gryzipiórek dostał pensyjkę?
Odpowiedz
Demostenes, 19 czerwca 2023, 2:33 0 0
W krajach Unii mikro przedsiębiorcy a w niektórych nawet mali przedsiębiorcy są poza obowiązkiem BDO. Przepisy tam zostały zmodyfikowane pod rzeczywistość i możliwości danego kraju, tylko u nas pisowscy nieudacznicy zrobili kopiuj-wklej i bujajcie się z tym przedsiębiorcy. Powinni przedsiębiorcy złożyć zbiorowy pozew w sprawie tej ustawy i absurdów których w niej pełno. A strona BDO to tragedia... Albo ją robił jakiś nieogarniety student pierwszego roku, albo ktoś kto edukacje zakończył w czasach wprowadzenia windows 2000...
Odpowiedz