Aktualna koniunktura gospodarcza wpływa negatywnie także na rynek motoryzacyjny. Przedstawiciele warsztatów muszą radzić sobie z wieloma problemami. Które z nich są najpoważniejsze? Zapraszamy do udziału w ankiecie.
Największe problemy warsztatów
Problemy w strefie euro, a także nie najlepsza sytuacja gospodarcza w innych krajach europejskich takich jak Niemcy czy Francja z pewnością wpływają na sytuację w naszym kraju. Planowany przez Ministerstwo Finansów wzrost PKB nie nastraja optymizmem i według analityków wpłynie chociażby na wzrost bezrobocia, a także spowolnienie gospodarcze. Może to przekładać się na mniejszą konsumpcję społeczeństwa, ograniczenie pewnych wydatków przez gospodarstwa domowe, w tym te związane z eksploatacją samochodu. Taką tendencję widać już teraz obserwując spadek popytu na paliwa. Ekonomiści podkreślają, iż te czynniki, które ratowały polską gospodarkę w 2009, czyli głównie duże inwestycje rządowe i perspektywa Euro 2012 nie pomogą naszej gospodarce w roku bieżącym.
Z drugiej jednak strony wielu specjalistów podkreśla, że nasz kraj ma wiele atutów, które pozwolą osłabić skutki spowolnienia gospodarczego. Mowa tu głównie o niższych kosztach pracy w Polsce w porównaniu z innymi krajami. Odnosząc to do sytuacji warsztatów, można zastanowić się czy warsztaty zlokalizowane przy np. granicy z Niemcami mogą spodziewać się większej liczby klientów z zagranicy? Z pewnością naprawy dokonywane przez te warsztaty charakteryzuje niższa cena robocizny niż w warsztatach niemieckich.
Czy szum związany z kryzysem, osłabieniem gospodarki, czasem nawet nadużywanie tych określeń to wynik gry politycznej pomiędzy partiami, podsyconej przez media czy odzwierciedlenie rzeczywistej sytuacji ? Próbą odpowiedzi na to pytanie, zawężone do rynku napraw samochodów, będą wyniki sondażu związanego z głównymi problemami, z jakim aktualnie borykają się warsztaty w naszym kraju. W tym celu zapraszamy do udziału w poniższej ankiecie skierowanej do warsztatów. Zachęcamy również do dyskusji w komentarzach pod artykułem.
{uri:/ankietka/9}
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.
Anonim, 11 kwietnia 2013, 5:57 0 0
panowie autorzy
klienci sa policzalni
wiec liczba a nie ilosc
klania sie znajomosc poprawnej polszczyzny
Odpowiedz
Anonim, 11 kwietnia 2013, 8:47 0 0
Owszem racja klienci są policzalni, niestety ostatnio coraz łatwiej ich policzyć. Szkoda że nie można w ankiecie wybrać kilku czynników. U mnie główny problem to mało klientów, ale to mało wywodzi się z tego, że nie mają kasy na naprawy, aby utrzymać pozostałych trzeba było opuścić z ceny a wszystko inne coraz droższe. W związku z czym mniejsze zyski też bym zaznaczył. A nawet drastycznie mniejsze zyski. Brak rozwoju inwestycji i szkolenia to już tylko pochodne tej sytuacji, bo chciałbym iść w przód jednak przy obecnych zarobkach to się tylko cofam.
Odpowiedz
Anonim, 11 kwietnia 2013, 9:09 0 0
Standardowy tekst klienta " ja jeszcze tylo 3 miesiące tym autem , może jakoś drucikiem" . Brak kasy u klientów. Przeglądy rejestracyjne? Wiele samochodów nie powinno uzyskać pozytywnego wyniku z powodu fatalnego stanu technicznego. Tańsza konkurencja , która nie wystawia faktur , czy paragonów. To kilka problemów , które ja dostrzegam.
Odpowiedz
Anonim, 11 kwietnia 2013, 9:29 0 0
Przede wszystkim chude portfele klienta nie radzą sobie z realnymi kosztami codziennego życia, utrzymanie auta i jego dobrego stanu schodzą na dalszy plan. Rząd nic nie robi by pomóc przedsiębiorcy(nie tylko warsztatowcom), co z kolei przenosi się na stan finansów przeciętnego Polaka, wszyscy chcą kupować coraz taniej. ten pęd do taniości gubi nas wszystkich. Coraz mniejsze zyski powodują brak pieniądza na konsumenckim rynku, sami odcinamy sobie po kolei możliwości rozwoju-oszczędzamy na wszystkim i wszystkich. To jest jak efekt domina, wali się się wszystko. Jedyna rada to zmniejszenie obciążeń finansowych prowadzonej działalności(nic więcej już się nie da obciąć), budżet państwa zyska w perspektywie kolejnych lat, teraz tylko dusząc i wyciskając z tych co jeszcze płacą doprowadza do skraju bankructwa uczciwe firmy.
Odpowiedz
Anonim, 11 kwietnia 2013, 9:45 0 0
No niestety obawiam się , że całkiem trzeba się będzie przebranżowić. U mnie stan zerowy w klientach utrzymuje się już trzy miesiące. Jeszcze miesiąc i po mnie. Nie wiem co się stało ale chyba coś poważnego dla warszatów, a mam dwa. Do tego jeszcze muszę zrobić dobrze fiskusowi i kupić nową kasę, bo w starej się pamięć skończyła. Szkoda gadać. A rząd ? Cóż chwali się sukcesami w Brukseli, o kraju nie pamięta. Drogi i stadiony to nie wszystko. Trzeba pomóc nam mniejszym , którzy was utrzymują wszystkich darmozjadów.
Odpowiedz
Anonim, 11 kwietnia 2013, 10:08 0 0
Dochodzi też problem, który ja określam jako patologiczni kierowcy. Przed otwarciem rynku na sprowadzane auta samochody były o wiele droższe. Mam klientów którzy mają samochód już od dawien dawna i mieli go już w czasach poprzedniego ustroju. Ci ludzie rozumieją jak nalezy auto naprawić, wiedzą że czasami przy wymianie jednego trzeba zrobić coś jeszcze, dbają o oleje czy ciśnienie w oponach. Z tymi ludźmi nie ma problemów. Wraz ze wzrostem liczby samochodów wzrosła liczba warsztatów. Tak samo jak powstało wiele partackich warsztatów na czarno, tak samo pojawiło się wielu patologicznych kierowców. Ludzi którzy nie potrafili o nic nigdy zadbać a najważniejsze to mieć kase na wódkę. W momencie kiedy można było już kupić auto za 1000 zł nagle było ich stać na własny wózek. Tyle że taki człek myślał że kupi auto i bedzie jeździł a tu niespodzianka bo sie popsuło i kto jest winny ?? Oczywiście mechanik bo chce zedrzeć z takiego za naprawe więcej niż on zarabia. Tacy ludzie nie rozumieją i nie zrozumieją że warsztat to również koszty, że części są drogie i nienaprawialne tak jak 20 lat temu, że można było wyczyścić podregulować i było ok. Mają auto i uważają że mechanik to powinien naprawy robić góra za 50 zł bo oni zarabiają po 1000 na miesiąć i wiecej nie mogą dać. Wynika to z tego że jak się kupuje samochód to się myśli czy mnie stać na jego utrzymanie a utrzymanie to wszystko ubezpieczenia, naprawy, nie tylko paliwo. Tak samo jest z dziećmi najwięcej mają Ci którzy nie myślą o przyszłości. Narobią sobie po 12 dzieciaków a potem są ździwieni że kasy brakuje, ale żaden taki jegomość nie pomyślał że przeciętnie w okresie 18 lat na utrzymanie dziecka trzeba wydać około 100 tyś zł. Chamstwo sie dorwało do samochodów i teraz są problemy.
Odpowiedz
Anonim, 11 kwietnia 2013, 13:17 0 0
Moim zdaniem tylko obciążenia fiskalne hamują wszystko, najlepiej nałożyć podatki/opłaty a potem kasować ludzi nie patrząc czy to ma ręce i nogi. Nie dziwne, że ludzie chcą tanio naprawiać skoro mają tanie auta to po co dokładać, a poza tym są ważniejsze sprawy niż idealne auto jak np. jedzenie, dzieci... nie ma co się dziwić, że rzadko kiedy można klienta pociągnąć na kompletną i kompleksową naprawę... do tego dochodzi drogie paliwo bez którego auto i tak nie pojedzie i koło się zamyka. Kompleksowe roboty - jestem jak najbardziej za, ale kogo na to dzisiaj stać - tych co mają auta służbowe chyba...
Odpowiedz
Anonim, 11 kwietnia 2013, 20:48 0 0
Podatki to temat rzeka ale w naszym wydaniu to i tak szkoda język strzępić. Owszem są sprawy ważniejsze od auta i dlatego powinno się zastanowić czy nas na uto stać. Natomiast lekkomyślność diagnostów to jest sprawa jedna ale podstawowa jest taka że przepisy i procedura badania diagnostycznego jest do niczego. Badanie hamólców kpina bo to że dobrze hamują nie świadczy że są sprawne bo 5 metrów za stacją może pęknąć przewód jak jest stary i już po hamulcach a przewodów nie mają obowiązku sprawdzać. Zawieszenie to samo sam byłem świadkiem na urządzeniu amortyzatory wyszły super co z tego kilka dni póżniej rozpadł się sworzeń i koło odpadło, szczęście że nie przy dużej prędkości. Kolejne nie wielu diagnostów potrafi ustawić światła, przyjeżdza na przegląd ma dobrze no może do lekkiej korekty, wyjeżdza i wszystkich oślepia. Co to ma być, ja wole zapłacić więcej żeby mi tylko stępel wbili i auta nie dotykali, a skontorluje i ustawie sobie lepiej sam.
Odpowiedz
Anonim, 30 maja 2013, 1:27 0 0
U mnie najwiekszym problemem jest zasobnosc portfela u klijeta.Niemozliwym jest aby np. osobe zarabiajacą 2tys zł/mc netto było stac na np.wymiane sprzegła dwumasowego bo to jest jej miesieczna pensja albo i powyzej.Wiec problem z iloscia klijetow tkwi tylko i wyłacznie w ich kieszeniach.Tak długo jak polskie zarobki przecietnego Kowalskiego nie beda takie jak przecietnego niemca,anglika czy innego jakiegos holendra to bedzie sie utrzymywac taka sytuacja.W Polsce przy dzisiejszych realiach osoba pracujaca na pełnym etacie 5 dni w tygodniu po 8h dziennie nie powinna w zadnym wypadku zarabiac mniej niz 3tys zł mc netto.Jak jest kazdy wie.Jestem 100%pewny ze gdyby tak było to przynajmniej u mnie przybedzie klijetów dwukrotnie.
Odpowiedz