Temat częstotliwości wymiany filtrów w samochodzie jest regularnie omawiany i opisywany. W teorii sprawa wydaje się prosta: artykuł można zakończyć w tym miejscu pisząc „zgodnie z zaleceniami producenta”. Praktyka warsztatowa pokazuje jednak, że takie rozwiązanie nie zawsze okazuje się najlepsze.
Jakiś czas temu odwiedziliśmy zaprzyjaźnionego mechanika, który pracuje w warsztacie z wieloletnią tradycją, specjalizującym się w tzw. szybkich naprawach. Na stanowisku miał dosyć młodą Skodę Superb z benzynowym silnikiem 1.4 TSI. Samochód od pierwszego kilometra w obsłudze flotowej, więc wszystkie przeglądy wykonywane były zgodnie z książką serwisową i zaleceniami producenta. Auto z 2017 roku, niewiele ponad 89 tys. km przebiegu i… po raz pierwszy (!) pozostawione w warsztacie na wymianę filtra powietrza.
Producent wskazuje 90 tys. km przebiegu lub 6 lat jako moment wymiany filtra powietrza. Zdaniem mechanika te 90 tys. km to absurdalna wartość. Ta konkretna Skoda większość przebiegu zrobiła w aglomeracji śląskiej – filtr był nie tylko zdeformowany i zapchany zanieczyszczeniami stałymi, ale również zaklejony tłustą mazią (efekt zasysania spalin podczas powolnego ruchu ulicznego). Trudno jednoznacznie wskazać, ile powietrza przepuszczał, ale na pewno nie była to ilość potrzebna do utrzymania optymalnego składu mieszanki paliwowo-powietrznej.
Zwróciliśmy uwagę na to, że filtr był zdeformowany – sklejone pod wpływem wilgoci lamele zaburzały i znacząco ograniczały przepływ strugi powietrza przez filtr. Dlatego podczas szkoleń akcentujemy, jak ważne jest stosowane przez Hengst Filter rozwiązanie pozwalające utrzymać wymagany przepływ powietrza również w przypadku wystąpienia setek cykli zawilgocenia i wysuszenia filtra. Kluczowe znaczenie ma tutaj proces stabilizacji plis impregnatem żywicznym, profil zagięcia plis (kształt U) oraz dodatkowe, zewnętrzne stabilizatory w przypadku filtrów o dużej powierzchni filtracyjnej.
Odnośnie samej wymiany, zalecenia „naszego” mechanika znacznie odbiegają od wskazań producenta: w przypadku, gdy samochód jest intensywnie eksploatowany w trudnych warunkach (np. jak wspomniana Skoda) to wymiana filtra powietrza powinna następować po każdych 15 tys. km. Dla samochodu poruszającego się w ruchu autostradowym można ten interwał wydłużyć do 30 tys. km. Ale jest to wartość graniczna.
Kolejny element, o którym dosyć często zapominamy w kontekście wymiany filtra powietrza to turbosprężarka. Chyba nikt z nas nie chce, aby zanieczyszczenia stałe (których nie wychwycił filtr powietrza) przedostały się na łopatki turbiny, która kręci się z prędkością kilkunastu tysięcy obrotów na minutę. Pamiętajmy, że nie tylko olej, ale również powietrze wpływa na długą i bezawaryjną pracę turbosprężarki.
W warsztacie stało też BMW E46 z silnikiem M54 B25 pod maską, którego właściciel rozpoczynał długą drogę poprawy osiągów (inaczej mówiąc „wieczny projekt”). Nie bylibyśmy sobą gdybyśmy nie zajrzeli pod maskę. Tuningowa przygoda rozpoczęła się od zamontowania stożkowego „sportowego” filtra powietrza. Niestety, filtr był suchy, do tego umiejscowiony w taki sposób, że chwytał gorące powietrze. Krótko podsumowując – nie idźcie tą drogą.
A co z powietrzem, którym oddychają pasażerowie?
Po długiej rozmowie o powietrzu w silniku zahaczyliśmy o temat powietrza, którym oddychają pasażerowie, filtrowanego przez filtr kabinowy, zwany też przeciwpyłkowym. Słyszałem na jednym ze szkoleń nazwę „antycovidowy”, ale to chyba zbyt daleko idąca interpretacja. Faktem jest, że każdy z nas chce oddychać czystym powietrzem, a przy tej ilości zanieczyszczeń wokół nie jest to takie łatwe. Filtr ten ma za zadanie oczyszczać powietrze wpadające do przedziału pasażerskiego – chroni nasz organizm przed wdychaniem spalin, kurzu, drobnoustrojów oraz ścierów opon i okładzin hamulcowych wydostających się spod kół jadących przed nami samochodów.
Kilkanaście lat temu weszły na rynek filtry kabinowe z węglem aktywnym, obecnie rynek podbijają filtry z dodatkową, biofunkcyjną powłoką eliminującą bakterie, np. filtry serii Hengst Blue.care®. Polecamy je przede wszystkim osobom z alergiami i chorobami dróg oddechowych oraz tym, którzy często podróżują z dziećmi.
Wracając do naszej Skody – filtr kabinowy wyglądał gorzej niż filtr powietrza. Niestety, zgodnie z zaleceniem producenta auta, wymieniany był co 2 lata (instrukcja wskazuje wymianę co 60 tys. km lub 2 lata, w zależności co nastąpi prędzej). Filtr był zaklejony owadami, resztkami liści, wyschniętymi sosnowymi igiełkami. Na sporej części powierzchni filtrującej widoczna była pleśń. Całkiem bogaty zestaw do wdychania. W przypadku filtra kabinowego nawet nie warto zaglądać do wytycznych producenta pojazdu – jedynie wymiana dwa razy w roku (wiosna i jesień) zapewni skuteczne oczyszczanie powietrza wpadającego do kabiny pojazdu.
Bezlitosna matematyka
Wracając do naszych wyliczeń, skracając okres wymiany filtra powietrza z 90 tys. km do 30 tys. km wydajemy dodatkowo 160 zł (na dystansie 90 tys. km). Bezlitosna matematyka pokazuje, że to niewiele ponad… 2,5 zł na każde 1000 km. Do części kierowców najbardziej przemawia czysta kalkulacja – po jednej stronie mamy 500 zł za dodatkowy serwis samochodu, po drugiej pewność, że w silniku krąży czysty olej, do komory spalania wpada czyste powietrze, a nasze płuca nie wdychają rozkładających się na podszybiu owadów.
Podsumowując, ani mechanik, ani producent samochodu czy części zamiennych nie ma monopolu na wiedzę dotyczącą funkcjonowania auta po opuszczeniu fabryki lub podnośnika. Ustalając interwał wymiany filtrów warto łączyć wiedzę wszystkich wyżej wymienionych stron… oraz świadomego kierowcy, gdyż to on może nam powiedzieć, w jakich warunkach użytkuje auto.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.
Anonim, 25 lutego 2022, 11:53 8 0
kolejny materiał od hengsta który się fajnie czyta
proponuję zrobić z tego broszurę i dawać klientom na warsztacie do czytania
Odpowiedz