Nie ulega wątpliwości, że świadome sprzedawanie auta popowodziowego bez poinformowania o tym fakcie klienta to zwyczajne oszustwo. W związku z niedawnymi powodziami w Europie Zachodniej, coraz więcej osób obawia się zakupu importowanych pojazdów. Nie do końca słusznie, gdyż procent “zalanych aut” na rynku jest niewielki i dość łatwo zabezpieczyć się przed ich zakupem. Pomocą służą oczywiście mechanicy.
Okazyjny zakup samochodu zza granicy często kończy się wizytą w warsztacie samochodowym w celu wykrycia przyczyn usterek. Jak można rozpoznać samochód, który został zalany albo wręcz utopiony? Czy fakt ten całkowicie skreśla pojazd z użytkowania i skazuje na złomowanie? Na ten temat rozmawialiśmy z mechanikiem z łódzkiego warsztatu napraw samochodowych.
Po czym poznać auto popowodziowe?
Jednym z pierwszych sygnałów, że mamy do czynienia z autem popowodziowym, będzie zapach w jego wnętrzu.
– Nawet kilkukrotne pranie i dokładne czyszczenie, ozonowanie i odkażanie powierzchni może nie pomóc w pozbyciu się zapachu stęchlizny. Odór ten będzie wyczuwalny w każdym materiałowym elemencie wnętrza – fotelach, kanapach, boczkach, podsufitce. Warto także zajrzeć pod dywaniki i fotele czy nie ma tam widocznych śladów pleśni i grzyba. Podczas oględzin zewnętrznych warto zwrócić uwagę na tarcze hamulcowe – jeśli pokryte są rdzą to znaczy, że samochód miał dłuższy kontakt z wodą. To samo dotyczy układu wydechowego. – wyjaśnia pan Krzysztof Małecki, mechanik z wieloletnim doświadczeniem.
Te oznaki można stwierdzić “gołym okiem” albo jak w przypadku zapachu – nosem. Bardziej skomplikowane są oględziny pozostałych podzespołów samochodu. Nowoczesne auta posiadają rozbudowane układy elektroniczne. Każda styczność tych komponentów z wilgocią może zakończyć się poważną usterką. To samo tyczy się układu elektrycznego i oświetlenia.
– Jeśli wilgoć dostała się do kostek elektrycznych i łączeń kabli, wówczas będą one zaśniedziałe i zardzewiałe. To z kolei może powodować ich niewłaściwe działanie albo całkowite uszkodzenie. Po odpaleniu samochodu może nas powitać „dyskoteka” kontrolek na wyświetlaczu. W tym wypadku komputer pokładowy niemal od razu ulega awarii, przestają działać wszystkie systemy bezpieczeństwa. Bardzo wrażliwymi na zalanie częściami pojazdu są katalizator i filtr cząstek stałych – po ich uszkodzeniu samochód niemal od razu będzie miał problemy z równą pracą silnika. – wylicza pan Krzysztof.
W przypadku powodzi w wielu przypadkach dochodzi do natychmiastowego zalania silnika i zaciągnięcia wody do jego wnętrza. Jeśli tak się stało wówczas należałoby go rozkręcić na części pierwsze i wszystko dokładnie wyczyścić i osuszyć. Dostanie się do silnika piasku może się wiązać z jego natychmiastowym zatarciem.
– W takim przypadku niejednokrotnie bardziej opłacalne okazuje się wstawienie nowej jednostki pochodzącej z demontażu. To samo dotyczy turbosprężarki, koła dwumasowego albo sprzęgła. Woda wraz z piaskiem i mułem może dostać się absolutnie do każdego zakamarka samochodu – w tym także do elementów zawieszenia i kół, w tym łożysk.
Oprócz części mechanicznych uszkodzeniom ulegają także elementy blacharskie – woda dostaje się do wielu profili zamkniętych, które są bardzo trudno dostępne. Często szlam i błoto dostaje się do drzwi i zatyka otwory służące do odprowadzania wody po opadach.
– Można próbować ratować te miejsca specjalnymi preparatami antykorozyjnymi, ale nigdy nie będziemy mieli pewności, że za jakiś czas na progu auta nie pojawi się rdza i po kolei nie zaczną odpadać fragmenty blachy. To jest bardzo częsty problem.
Czy warto interesować się zakupem auta po zalaniu?
Nie ulega wątpliwości, że zakup auta po zalaniu “przygotowanego do sprzedaży” przez handlarza, w zdecydowanej większości przypadków skończy się źle. Czy jednak świadomy zakup zalanego auta w atrakcyjnej cenie, po dokonaniu dokładnych oględzin przed zakupem to zawsze zły pomysł?
Zdarzają się sytuacje, w których do zalania samochodu dochodzi w sposób gwałtowny, ale w miarę krótkotrwały – na przykład jak miało to miejsce podczas ostatnich ulew, które przeszły nad naszym krajem. W większości auta zostały zalane do wysokości drzwi, na szczęście nieliczne z nich zostały zatopione po sam dach. W tych pierwszych przypadkach szybka interwencja mechanika może uratować uszkodzony pojazd, ale i tak koszty z tym związane mogą być całkiem spore. Całkowicie nieopłacalne wydaje się natomiast ratowanie aut, które “płynęły” razem z falą powodziową.
– Aby doprowadzić taki pojazd do pełnej sprawności należałoby sprawdzić i wymienić większość jego podzespołów – są to koszty liczone w tysiącach, a przy droższych samochodach w dziesiątkach tysięcy złotych. Należałoby zakupić wszystkie nowe elementy odpowiedzialne za bezpieczeństwo – w tym poduszki powietrzne. Wymienić należałoby także wszystkie filtry i płyny eksploatacyjne. Trzeba sprawdzić elektrykę. Nikt jednak i tak nie będzie w stanie zagwarantować, że dalsza eksploatacja pojazdu będzie bezproblemowa. W przypadku zakupu auta po całkowitym zalaniu, nowy właściciel często nie nadąża z umawianiem się na naprawy do warsztatu. – stwierdza mechanik.
Jak nie kupić auta popowodziowego?
Skąd biorą się importowane pojazdy po zalaniu? Ich źródłem są zazwyczaj osoby prywatne lub firmy, które zdają sobie sprawę z tego, że dalsze użytkowanie takiego auta będzie wiązać się z problemami. Bardzo często takie osoby skorzystały już z ubezpieczenia AC, gdzie w przypadku zalania, ubezpieczyciel orzeka szkodę całkowitą, przyznając maksymalną możliwą wypłatę z polisy. Po całej procedurze pozostał wrak, który można odsprzedać po niewysokiej cenie, bez generowania straty we własnym budżecie.
– Handlarzom często udaje się kupić samochody w okazyjnych cenach, a wiadomo, że chcąc go dobrze sprzedać nie będą się bawić w naprawy kompleksowe utopionego auta. Wypiorą wnętrze, umyją silnik, użyją kilku magicznych preparatów, które na jakiś czas mogą rozwiązać problemy. Wiadomo, że przy zakupie samochodu klienci nie zaglądają sondą do progów, nie rozpinają styków elektrycznych, nie zdejmują boczków drzwiowych – tam najdokładniej byłyby widoczne skutki zalania samochodu.
Aby zabezpieczyć się przed zakupem auta popowodziowego klienci warsztatów samochodowych często proszą o pomoc mechaników. Dokładne sprawdzenie auta wystawionego na sprzedaż nie zawsze może być jednak możliwe. Sprzedający może nie zgodzić się na dokładne oględziny, wymagające demontażu niektórych elementów pojazdu. Kolejnym ważnym możliwym zabezpieczeniem jest zawarcie specjalnej klauzuli w umowie kupna-sprzedaży samochodu. Taką umowę można sporządzić także z przedsiębiorcą, który wystawia fakturę sprzedaży auta. Przykładowo w jednym z punktów umowy możemy zapisać: “Sprzedający oświadcza, że samochód będący przedmiotem sprzedaży nie uległ zalaniu w wyniku powodzi bądź innych zdarzeń losowych”.
– Takie oświadczenie może bardzo pomóc w dochodzeniu naszych praw w przyszłości. W przypadku, gdyby okazało się, że auto jest popowodziowe – ze wszystkimi tego konsekwencjami – można uznać, że przedmiot sprzedaży nie jest zgodny z opisem czy też wykazać wadę istotną i na tej podstawie od umowy odstąpić. – mówi Tomasz Bęben, radca prawny, dyrektor zarządzający Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych.
Dobrą praktyką przed zakupem auta jest także uprzednie sprawdzenie regionu jego pochodzenia i daty sprowadzenia do Polski. Jeżeli pojazd pochodzi z regionu, przez który kilka tygodni lub miesięcy wcześniej przeszła fala powodziowa, powinien być to sygnał ostrzegawczy dla nabywcy. Ta informacja może być także ważnym argumentem w rozmowie ze sprzedawcą, by wyraził on zgodę na dokładne sprawdzenie auta przez zaufanego mechanika.
Czy Polskę zaleje fala popowodziowych aut?
Według statystyk prowadzonych przez PZPM w przeszłości zdarzało się, że kiedy naszych sąsiadów z Zachodniej Europy nawiedzały powodzie, kilka tygodni później w Polsce notowany był przyrost rejestracji sprowadzanych samochodów. Tak było np. w 2016 i 2019 r. Warto jednak zaznaczyć, że były to wzrosty niewielkie, a nawet zakładając, że wszystkie auta tworzące nadwyżkę były autami popowodziowymi, stanowiłyby one niewielki fragment puli aut sprowadzanych do Polski w skali roku. Na tę chwilę dostępne są tylko dane z wydziałów komunikacji z lipca, w którym to zanotowano spadek rejestracji importowanych pojazdów względem tego samego miesiąca roku 2020. Jeżeli w sierpniu zostanie wykazany wzrost może on być efektem nadrobienia lipcowej straty, a nie dowodem na “inwazję” aut popowodziowych na Polskę.
Nie oznacza to jednak, że problem warto marginalizować. Przestrzeganie potencjalnych nabywców przed niepewnymi autami z Zachodu jest swego rodzaju misją mechaników samochodowych. Warto także w jak najbardziej profesjonalny sposób przygotować się do oględzin tego typu aut.
Komentarze