Wbrew pozorom to właśnie sami kierowcy tracą najwięcej kupując na giełdzie używane części zamienne do samochodów. Oprócz napędzania tzw. „szarej strefy”, strat w budżecie Skarbu Państwa oraz strat właścicieli sklepów i hurtowni motoryzacyjnych, największym problemem jest obniżenie standardów bezpieczeństwa.
Brak wyobraźni sprzedających i – co gorsza – kupujących na giełdach samochodowych powoduje, że do samochodów montowane są zużyte części, które nie spełniają żadnych wymagań. Jedyną ich zaletą jest niska cena. Bardzo często jednak szybko okazuje się, że owa tania część nadaje się już tylko do…wymiany, a szczęśliwy kupujący nie posiada ani dowodu zakupu, ani tym bardziej karty gwarancyjnej. Niska cena staje się więc ceną podwójnej wymiany, a zatem klient płaci dwa razy. Dodatkowo większość sprzedających na tzw. giełdach nie rejestruje w żaden sposób swoich transakcji, unika więc płacenia podatku VAT i podatku dochodowego, co oczywiście powoduje straty w skarbie państwa.
Problem leży jednak znacznie głębiej, ponieważ dotyczy bezpośrednio bezpieczeństwa kierujących i pasażerów. O ile zakup części używanych, które raczej nie wpływają bezpośrednio na bezpieczeństwo jazdy, a więc na przykład fotele samochodowe mógłby być dopuszczalny, o tyle nabywanie używanych opon, elementów układu kierowniczego czy hamulcowego woła o pomstę do nieba.
Taki proceder odbywa się jednakże w wielu miejscach w Polsce i niestety wielu użytkowników samochodów nieświadomych zagrożenia z niego korzysta. Czy zatem istnieje jakiś sposób na opanowanie bałaganu i nieuczciwości na polskich giełdach części zamiennych?
Wiele organizacji z branży motoryzacyjnej postanowiło się sprzeciwić temu, co dzieje się w szarej strefie sprzedaży części motoryzacyjnych, czyli przede wszystkim na giełdach i szrotach. Stowarzyszenie Dystrybutorów Części Motoryzacyjnych szacuje, że łączna wartość obrotów wszystkich giełd i szrotów w Polsce wynosi blisko 2 miliardy złotych, zatem jest to dość znacząca skala.
Tymczasem okazuje się, że ucywilizowanie handlu na giełdach jest możliwe, czego najlepszym dowodem jest giełda w poznańskim Przeźmierowie. Handel odbywa się tam w uporządkowany sposób: regulamin zobowiązuje sprzedawców do oznakowania swoich stoisk oraz do rejestracji dokonywanych transakcji poprzez kasy fiskalne, muszą się także zobowiązać do sprzedaży towaru jedynie z takich źródeł, które można udokumentować. Dzięki temu udało się wyeliminować handel częściami samochodowymi niewiadomego pochodzenia, a do kasy państwa wpływają podatki związane ze sprzedażą.
Warto by taki model przenieść na największą w Polsce giełdę w Słomczynie koło Grójca. Aby przenieść doświadczenia giełdy z Poznania na warszawskie podwórko i ucywilizować handel na giełdzie w Słomczynie, odbyło się spotkanie w starostwie powiatowym w Grójcu. Zostali na nie zaproszeni przedstawiciele organizatora giełdy w Słomczynie – Automobilklubu „Rzemieślnik” w Warszawie, reprezentanci Federacji Konsumentów, Starostwa Powiatu Grójeckiego, Urzędu Gminy Grójec, Izby Celnej, Izby Skarbowej, I Mazowieckiego Urzędu Skarbowego, Urzędu Skarbowego w Grójcu, Urzędu Kontroli Skarbowej, Komendy Wojewódzkiej Policji oraz Komendy Stołecznej Policji. W spotkaniu wzięli również udział przedstawiciele Stowarzyszenia Dystrybutorów Części Motoryzacyjnych.
Podczas spotkania dyskutowano przede wszystkim o największym problemie giełdy w Słomczynie – a więc o handlu częściami niewiadomego pochodzenia oraz braku dokumentacji tych transakcji. Nieduży procent sprzedawców (tych nieuczciwych) generuje duży procent obrotu giełdy, handlując częściami niewiadomego pochodzenia oraz unikając płacenia podatków. Działania takie – poza oczywistą stratą dla skarbu państwa – psują jednocześnie wizerunek uczciwych sprzedawców handlujących na giełdzie. Przedstawiciele Urzędu Kontroli Skarbowej nadmienili, że zgodnie z obowiązującymi przepisami osoby prowadzące działalność gospodarczą i sprzedające samochodowe części zamienne mają bezwzględny obowiązek rejestracji sprzedaży na kasie fiskalnej. Organizatorzy giełdy tłumaczą, że wśród sprzedających znajdują się także osoby, które chcą sprzedać jednorazowo jakąś część, dlatego regulamin nie nakazuje rejestracji sprzedaży. Jeśli jednak taka osoba oprócz swojej maski do syrenki sprzedaje jednocześnie dziesięć innych masek do różnych samochodów, a ponadto pojawia się na giełdzie regularnie co tydzień, to jest to już działalność gospodarcza czy jeszcze nie? Na to pytanie z pewnością znają odpowiedź przedstawiciele Urzędu Kontroli Skarbowej. Znają ją także osoby na najwyższych i decyzyjnych stanowiskach Starostwa Powiatu Grójeckiego, ale to przede wszystkim one nie chcą wprowadzenia radykalnych zmian. Pozostaje wierzyć, że wszyscy obecni na spotkaniu przedstawiciele władz Grójca zrozumieją ogromny problem, jaki stanowią liczne nielegalne transakcje dokonywane co tydzień na giełdzie w Słomczynie, a tym samym zaczną skutecznie działać w tej kwestii.
Pierwszym pozytywnym efektem spotkania okazało się ustępstwo ze strony organizatora giełdy w Słomczynie – prezesa Automobilklubu Piotra Tonderskiego. Zadeklarował on, że w ciągu miesiąca wprowadzi oznakowanie stoisk zawierające dane handlującego, co powinno ułatwić przeprowadzanie kontroli skarbowych. Jednocześnie zobowiązał się do przekazania danych osób handlujących na giełdzie do Urzędu Kontroli Skarbowej. Jest to pierwszy krok do ucywilizowania handlu na giełdzie w Słomczynie, jednakże osiągnięcie stopnia uporządkowania podobnego do giełdy w Poznaniu będzie na pewno procesem wymagającym skoordynowanych i radykalnych działań.
Takie działania są niezbędne, podobnie jak niezbędne jest nieustanne podnoszenie świadomości kierowców, szczególnie tych kupujących części używane na giełdzie. Dopóki na giełdzie zjawiać się będą potencjalni nabywcy, a władze będą przymykać oko na ten proceder, dopóty maleć będą szanse na podniesienie poziomu bezpieczeństwa na polskich drogach.
Komentarze