Przez Atlantyk nad Wisłę

29 kwietnia 2016, 8:46

Afera ze sfałszowanym oprogramowaniem stosowanym w Volkwagenach z silnikami Diesla zmierza do pomyślnego finału. Koncern zawarł z władzami USA porozumienie, na mocy którego naprawi bądź wykupi inkryminowane samochody. W Wolfsburgu już sobie na cel odłożyli na kupkę 10 miliardów dolarów. A co na to akcjonariusze? Ci odetchnęli z ulgą, choć wydawałoby się, że powinni na tę wieść złapać się za serce, a chwilę później za kieszeń. Akcje poszły więc ostro w górę, choć Volkswagen umoczy w tym interesie potężną kwotę. Wiadomo jednak, że bez załagodzenia afery w Ameryce, straty byłyby znacznie większe.

Życzymy Volkswagenowi jak najlepiej, ale chcielibyśmy dowiedzieć się od władz Unii Europejskiej, czy podobne rozwiązania zostaną wprowadzone na Starym Kontynencie. Czy my jesteśmy gorsi od amerykańskich klientów? Przecież i tak płacimy za takie same samochody więcej. O wykupie nikt u nas jednak nie mówi. Skończy się pewnie na wizycie w serwisie, wgraniu nowego oprogramowania do sterownika i zawieszeniu na lusterku choinki zapachowej gratis.

Ciekawe swoją drogą, co się stanie z samochodami wykupionymi przez Volkswagena od Amerykanów, bo raczej trudno przypuszczać, że zostaną zezłomowane. Pewnie trafią na aukcje, a wtedy, coś nam się zdaje, spora ich część zostanie zapakowana do kontenerów i załadowana na statek, a następnie popłynie z powrotem na drugi brzeg Atlantyku. Nadwiślańscy wielbiciele niemieckiej marki już na nie czekają. Tu nie Ameryka, tu nikt Volkswagenowi ekologicznych szwindelków wypominać nie będzie.

Autor: Grzegorz Kacalski
Artykuł ukazał się w numerze 4/2016 miesięcznika Świat Motoryzacji

Dowiedz się więcej

Komentarze

Komentarz musi być dłuższy niż 5 znaków!

Proszę zaakceptuj regulamin!

Brak komentarzy!