W służbie ekokracji

8 lipca 2014, 9:16

Mówi się, że potrzeba jest matką wynalazku. Na pewno jednak nie każdego. Matką niektórych wynalazków jest bowiem ekologia. Nie da się np. kupić termometru rtęciowego, bo rtęć jest szkodliwa dla zdrowia. Można za to kupić świetlówki, które rtęć zawierają, ale za to zużywają mniej energii, więc pozwalają zmniejszyć emisję dwutlenku węgla.

Trend ekologiczny wytycza również postęp w motoryzacji. Owocem tego postępu jest np. filtr cząstek stałych, który zapobiega emitowaniu do środowiska szkodliwej sadzy W taki właśnie filtr wyposażony został samochód mojego znajomego, który przy okazji pierwszego przeglądu został poinstruowany przez mechanika, jak eksploatować auto, by nie dopuścić do uszkodzenia DPF. – Jak pan jeździsz tylko po mieście, to raz w miesiącu jedź pan na obwodnicę i tam przegoń pan samochód przez pół godziny na wysokich obrotach, żeby się sadza w filtrze wypaliła – zalecił z dobrego serca mechanik. Rada niewątpliwie słuszna i uzasadniona naukowo, tyle że kłóci się z postulatem ograniczenia emisji CO2, a przecież trwa bohaterska walka o każdy jego miligram. – Bo jak się filtr zapcha, to trzeba będzie wypalać w warsztacie, a to nie jest dla silnika zdrowe – dodał zacny fachowiec. Tu też wypada się z nim zgodzić. Nawiasem mówiąc, kto widział tzw. wymuszoną regenerację filtra DPF, ten wie, że z rury wydechowej potrafi wówczas buchać jak z parowozu, i to co zatrzymał wcześniej filtr, zostaje wydalone w kosmos w jednym strzelistym akcie. Czy zatem to wszystko ma sens? Znawcy ekologii nie mają wątpliwości, że tak.

Uważają oni również, że niezmiernym balastem dla środowiska jest mój coraz starszy wehikuł, który coraz bardziej nie spełnia coraz nowszych norm. Co prawda pojazd ów głównie stoi, skutkiem czego emituje mniej CO2 niż te nowe, jeżdżące auta, ale to nie ma znaczenia. Ekologiści chcą mnie zachęcić do proekologicznych zachowań za pomocą podatku ekologicznego, którego wprowadzenie od lat postulują. I pewnie już dawno moje auto trafiłoby na złom, gdyby nasi rządzący bardziej od postulatów ekologicznych nie mieli na uwadze mojego głosu w wyborach. Tak oto demokracja staje na drodze ekologii.
 

Autor: Grzegorz Kacalski
Artykuł ukazał się w numerze 6/2014 miesięcznika Świat Motoryzacji

Dowiedz się więcej

Komentarze

Komentarz musi być dłuższy niż 5 znaków!

Proszę zaakceptuj regulamin!

Brak komentarzy!