Określone siły

26 listopada 2013, 10:56

W „Gazecie Wyborczej” ukazał się ciekawy felieton Marcina Bójki poświęcony ekologii, a konkretnie przekonaniom na temat tego, co jest ekologiczne. Autor wskazuje, że w ekologicznym zaangażowaniu często nie bierze się pod uwagę np. kosztów wytworzenia, a później zutylizowania różnych produktów, czego klasycznym przykładem są ekologiczne żarówki. Owszem zużywają one mniej prądu, ale ich wyprodukowanie pochłania tyle energii, że per saldo o oszczędnościach raczej nie ma mowy. Do tego zużyte świetlówki należy jakoś przerobić, bo porzucone luzem na wysypisku są odpadem mocno szkodliwym dla środowiska.

Autor zahacza również o motoryzację, pisząc: „Interesuje nas tu i teraz. To dlatego tyle gwiazd dało się namówić na Toyotę Prius, która wprawdzie pali mniej paliwa, ale przed wyprodukowaniem i po zezłomowaniu kosztuje tyle energii, że jej ekologiczność warta jest funta kłaków. Ci, którym zależy na ekologii, powinni kupować używane diesle – bo już zostały wyprodukowane, więc nie trzeba zużywać energii”.

No więc ja, z grubsza rzecz biorąc, ten postulat ekologiczny realizuję. Nie mam co prawda diesla, lecz samochód na benzynę, ale kupiłem używany i używam go dalej już od ładnych paru lat. Powiem więcej. Na co dzień mój wiekowy, choć w miarę niezawodny wehikuł, drzemie sobie spokojnie pod domem, a ja w tym czasie jadę na rowerze, korzystając z unijnej szczodrości, która zapewniła mi ścieżkę rowerową do pracy.

Jednak zdaniem, że użyję terminu z minionej epoki politycznej, „określonych sił”, wcale ekologiczny nie jestem. Będę dopiero wtedy, kiedy oddam mojego samochodzinę na złom, a w jego miejsce sprawię sobie nowe, ekologiczne auto, które czeka na mnie niecierpliwie u dealera. Aby mnie do tego postępowania zachęcić, „określone siły” postulują obciążenie mnie i mojego wehikułu srogim, ekologicznym (a jakże!) podatkiem. Oczywiście, każde dziecko wie, że nie chodzi tu o ulżenie środowisku, ale dealerowi, który wypchnie auto z salonu. Wiedzą to również posłowie, którzy pewnie już dawno ulegliby podszeptom, exscusez-moi, argumentom „określonych sił”, gdyby nie obawy, że nieuświadomieni ekologicznie obywatele okażą tym posłom niewdzięczność przy urnie wyborczej.

Autor: Grzegorz Kacalski
Artykuł ukazał się w numerze 11/2013 miesięcznika Świat Motoryzacji

Komentarze

Komentarz musi być dłuższy niż 5 znaków!

Proszę zaakceptuj regulamin!

Brak komentarzy!