Niemcy zdecydowały niedawno o wsparciu użytkowników samochodów elektrycznych kwotą 900 milionów euro. Pomoc będzie specyficzna – 300 milionów zostanie przeznaczone na stacje ładowania, zaś 600 – na dotacje dla tych, którzy zdecydują się na zakup aut na prąd. Gdzie tkwi haczyk?
Każdy kupujący nowe auto będzie mógł liczyć na dofinansowanie rzędu 3000 euro za pojazd hybrydowy i 4000 za w pełni elektryczny samochód. Cena dofinansowanego pojazdu nie będzie mogła przekraczać 60 tys. euro, co skutecznie wyeliminuje z rywalizacji choćby słynną Teslę. To “proekologiczne działanie” jest więc wsparciem głównie europejskich producentów samochodów w starciu z amerykańską firmą.
Pomijając fakt dotowania producentów samochodów elektrycznych i hybrydowych kwotą 600 mln euro, zabraną wcześniej europejskim podatnikom, warto pamiętać, że Unia Europejska niezbyt przychylnie patrzy na pomoc publiczną (przykładem jest wsparcie przez Polskę LOTu). Chyba, że jest ona prowadzona pod przykrywką działania na rzecz środowiska.
Zresztą, Niemcy nie kryją się z efektem dotacji. Jak podaje dw.com, Minister Ekonomii w rządzie Angeli Merkel, Sigmar Gabriel zwracał uwagę na wpływ tego projektu dopłat na przyszłość niemieckiego przemysłu i zapewniał, że samochody elektryczne będą kluczem do zachowania przez Niemcy czołowej pozycji w europejskim przemyśle motoryzacyjnym. Wzrost popytu na takie pojazdy ma pociągnąć za sobą inwestycje w całej branży związanej z elektromobilnością.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.
FX12, 2 czerwca 2016, 13:24 0 0
Niemcy dokładają 3 tyś euro do hybryd a u nas nie dość że zero dopłat zachęcających to jeszcze najwyższy, 23% VAT na takie pojazdy.
Odpowiedz