Jak zmieniało się podejście Polaków do „automatów” na przestrzeni lat? Czy naprawy skrzyń biegów to ciężki kawałek chleba? Jak nie serwisować kilkunastoletnich samochodów i jak zyskać zaufanie wśród klientów? Rozmawiamy ze Sławomirem Tomaszewskim, właścicielem serwisu ASM w Łodzi, który działa od 25 lat i specjalizuje się w naprawie automatycznych skrzyń biegów.
Pana firma istnieje od 1995 roku. Jak wyglądały początki działalności i realia lat 90.? Skąd pomysł na automatyczne skrzynie biegów akurat w tamtym czasie?
Sławomir Tomaszewski: Wybór specjalizacji to był czysty przypadek. Przyjechał do mnie kolega Dodgem Voyagerem z uszkodzonym automatem, takim kwadratowym, to była pierwsza wersja tych popularnych vanów. Lubiłem nowe wyzwania, więc chętnie podjąłem się naprawy i wtedy właśnie postanowiłem, że będę zajmował się automatycznymi skrzyniami biegów. W tamtych czasach, kiedy na ulicach można było głównie spotkać maluchy, duże Fiaty, radzieckie Łady, Syrenki czy Wołgi, zachodnie samochody stanowiły mniejszość na drogach. A jeszcze większą niszą były zachodnie samochody z automatem. Można więc powiedzieć, że wybrałem bardzo wąską specjalizację, ale to się opłaciło. Z czasem stałem się ekspertem w dziedzinie tych mechanizmów i wszyscy wiedzieli, że jak mają automat, to w województwie łódzkim jest jedyny serwis, który się tym zajmuje. Tak to się zaczęło. Samo „majsterkowanie” zawsze było moją pasją, od najmłodszych lat. Kiedy tylko podrosłem na tyle, żeby sprawnie obsługiwać narzędzia od razu zabrałem się do „serwisowania” pojazdów należących do rodziny czy sąsiadów. Naprawy samochodów to też mój wyuczony zawód.
Automatyczna skrzynia biegów w latach 90. to było naprawdę coś. Jednak tendencja zaczęła się odwracać, teraz samochody z automatem częściej wyjeżdżają z salonów. Jako specjalista w tej dziedzinie może zauważył Pan, kiedy dokonała się zmiana w mentalności polskich kierowców?
Sam pamiętam jak miałem niepowtarzalną okazję przejechać się 5-letnim Chevroletem Camaro, na przełomie lat 80/90. Przypominam ponownie o stanie polskiej motoryzacji w tym czasie, a tu prawie nowy, flagowy amerykański krążownik, oczywiście z automatyczną skrzynią biegów. Wtedy to było dla mnie największe rozczarowanie. Liczyłem na niesamowite, sportowe wrażenia, a samochód był zestrojony bardzo miękko i nie nakłaniał do agresywnej jazdy, głównie właśnie przez te samo zmieniające się biegi. Skrzynia pracowała bardzo leniwie, w ogóle nie miała nic wspólnego ze sportem, który emanował z kształtu karoserii tego auta. Powiedziałem więc – nigdy więcej nie pojadę automatem. Oczywiście w tej chwili wszystkie moje auta mają taką skrzynię. Na przestrzeni lat zmieniło się podejście do samochodów, rzadziej szukamy emocji, a częściej po prostu wygodnego środka lokomocji z punktu A do punktu B, który dowiezie nas do celu w komforcie i nie będzie od nas wymagał dużej atencji podczas jazdy. Zmieniła się też technika, na automatycznych skrzyniach biegów możemy bardziej polegać, obniżył się koszt ich serwisowania, no i oczywiście zwiększyły się możliwości finansowe Polaków na przestrzeni lat. To pozwala koncernom proponować na naszym rynku takie same modele jak w zachodniej Europie, a nie jak najbardziej zubożone, pod względem wyposażenia pojazdy, które królowały w latach 90. Kiedyś elektryczne szyby z przodu to był luksus.
W tej chwili często kilku producentów stosuje skrzynie jednej marki, np. ZF czy GM. Czy, oprócz słynnego Multitronica, są jakieś modele, których powinniśmy się „obawiać”?
Tak, Multitronic to słynna jednostka pod względem liczby awarii, chociaż są inne skrzynie CVT, które znane są, zupełnie odwrotnie, z bezproblemowej jazdy na długich dystansach, np. jednostki z Hondy czy Toyoty. Jeśli chodzi o najbardziej kosztowne i awaryjne automaty to wydaje mi się, że na pierwszym miejscu mogę wymienić Getruck Powershift MP6. Spotkamy ją min. w Volvo S60, Fordzie S-Maxie czy Dodge’u Journey’u. Psuje się tutaj wszystko, komputer, sterownik hydrauliczny, główne sprzęgło, które potrafi kosztować ok. 7 tys. złotych itd. Generalnie, trafiają się przypadki kiedy po 40 tysiącach przejechanych kilometrów trzeba było je wymieniać. Samą „średnią” żywotność tego automatu określiłbym na maksymalnie 250 tysięcy kilometrów. Musimy jednak pamiętać, że wielu właścicieli samochodów z automatycznymi skrzyniami nadal nie wie, jak je poprawnie serwisować. Nie pomaga w tym także podejście niektórych ASO, zalecających wymianę oleju co 100 tys. km, gdzie należy to robić już przy 40 tys. Nieprawidłowa i nieregularna wymiana oleju to najczęstsza przyczyna awarii, z jakimi się spotykamy.
Zajmowanie się automatycznymi skrzyniami to trudny biznes, w porównaniu do „zwykłego” warsztatu samochodowego?
Na pewno musimy mieć specjalistyczną wiedzę i sporo doświadczenia. Niektóre naprawy to naprawdę duże „zagadki”, które należy rozwiązać, mechanizmy „automatów” bywają bardzo skomplikowane w diagnostyce i późniejszej naprawie. Pamiętam, jak kiedyś męczyłem się z 4 biegowym automatem w Audi, starszej generacji. Musiałem wyjmować całą skrzynię 6 albo 7 razy, nie mogłem zdiagnozować problemu. Okazało się, że w którymś miejscu uciekało ciśnienie, pomogła dopiero wymiana całej obudowy. Pęknięcie było dosłownie mikroskopijne, a powodowało awarię całego układu. Co ciekawe, w tej chwili naszpikowane elektroniką skrzynie, które budzą u klientów wiele wątpliwości pod względem ewentualnego serwisu, wydają się całkiem „przyjazne” w naprawie. Spotykamy w nich najczęściej jednostki sterujące „zatopione” w oleju, w środku skrzyni, które połączone są bezpośrednio ze sterownikiem hydraulicznym. Oczywiście, zdążają się komputery, które przez swoją konstrukcję nie umożliwiają naprawy w czasie awarii, jednak nie ma problemu z zamiennikami, wgranie nowego oprogramowanie też nie jest problemem. Czasami jednak nowe technologie potrafią narobić problemów, jeżeli nie używamy ich „z głową”. Mówię tutaj konkretnie o metodach serwisowania, nie o podzespołach.
Metodach? Są jakieś „nowe technologie serwisowania”, które szkodzą automatycznym skrzyniom biegów?
Tak, mam na myśli tzw. dynamiczne wymiany oleju w skrzyni, które nie powinny być stosowane w starszych jednostkach, mających po 10, 15 lat. Wielu klientów zleca takie wymiany w swoich kilkunastoletnich samochodach, jednak ta metoda zarezerwowana jest dla pojazdów 5-6 letnich, w których stosowany jest inny rodzaj oleju. Metoda dynamiczna wiąże się z kompletnym wypłukaniem oleju ze skrzyni i oczyszczeniu wszystkich jej elementów z nagaru oraz innych osadów. Standardowa, konwencjonalna wymiana oleju nie zapewni takich rezultatów. Starsze skrzynie, „tradycyjne” hydrauliczne jednostki, np. GM5l40, mają aż 54 tarcze. Podczas użytkowania naturalnie wytrąca się z nich specyficzny osad, które wchodzi w uszczelnienia, pistony, pierścienie itp. Detergenty używane do wymiany dynamicznej całkowicie wypłukują wspomniane „zanieczyszczenia”, które po latach stanowią integralną część uszczelnienia takiej skrzyni. W momencie kiedy się ich pozbywamy okazuje się, że jednostka zupełnie traci szczelność i nadaje się do generalnego remontu.
Podsumowując – olej to kluczowy element w czasie serwisu skrzyń biegów. Jednak często słyszy się o bardzo długich interwałach wymian, podawanych przez producentów, w szczególności w nowych autach. Co Pan o tym sądzi?
Trzeba przyznać, że bardzo często podawana liczba kilometrów przez ASO, po której trzeba wymienić olej, mija się z rzeczywistością. Zdarzały się przypadki i to nie raz, że wymiana oleju w skrzyni biegów w ogóle nie była zalecana! Niestety, takie „ruchy” ze strony autoryzowanych serwisów bardzo często mogą doprowadzić do awarii, a także do kompletnego uszkodzenia mechanizmów. Podejście do serwisowania w ten sposób może się faktycznie sprawdzić w ciągu eksploatacji nowego auta przez pierwsze 3-4 lata, ale tylko jeżeli traktujemy nasz pojazd jako „przedmiot jednorazowego użytku”. Olej w skrzyni trzeba zmieniać, to jest podstawa pozwalająca funkcjonować podzespołom. Jeżeli myślimy o jeżdżeniu autem dłużej niż nasz okres gwarancyjny u dealera, to powinniśmy podejść do tego tematu bardzo poważnie i zadbać o regularne wymiany w odstępach 40 – 50 tysięcy kilometrów. Oczywiście, w niektórych przypadkach skrzynie są w stanie wytrzymać nawet i 200 tysięcy na fabrycznym zestawie płynów. Jednak moim zdaniem nie warto ryzykować.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.
Mechanik, 13 grudnia 2020, 22:56 2 0
Panie Sławku, nie ASO tylko producenci samochodów/skrzyń zalecają interwały wymiany.
Odpowiedz
czesio, 14 grudnia 2020, 14:15 0 0
Świetny i bardzo ciekawy wywiad. Polecam wszystkim automato-sceptykom. :))) Ja osobiście bardzo lubię automaty i nie boję się ich serwisowania - mam to w pakiecie w wynajmie długoterminowym. Świetna opcja - młody i pewny samochód, a do tego zero problemów z obsługą.
Odpowiedz
Kaczykos, 3 maja 2023, 7:15 0 0
Nasuwa się tylko jedno pytanie, skąd w skrzyni nagar? Przecież tam nie ma spalania.
Odpowiedz