Amerykańska Narodowa Administracja Bezpieczeństwa Drogowego ma zamiar wprowadzić nakaz montowania w nowych samochodach „czarnych skrzynek” czyli rejestratorów parametrów pracy pojazdu. Rejestrator będzie mógł zeznawać jako wiarygodny świadek np. w przypadku ustalania przyczyn ewentualnego wypadku. Tak więc jeśli kierowca przekroczy dopuszczalną prędkość, jego własny, kupiony za ciężkie pieniądze samochód będzie świadczył przeciw niemu. W Ameryce pomysł ten budzi kontrowersje. Rozmaici eksperci wskazują, że rozwiązanie to wpłynie korzystnie na bezpieczeństwo ruchu drogowego, z drugiej jednak strony obrońcy swobód obywatelskich twierdzą, iż jest to kolejny krok rządu w stronę ziszczenia się orwellowskiej wizji Wielkiego Brata, czyli wprowadzenia totalnej inwigilacji i kontroli obywateli.
Może rzeczywiście coś jest na rzeczy, bo przecież zupełnie łatwo sobie wyobrazić, że taki samochodowy rejestrator parametrów pracy samochodu, sprzęgnięty z systemem GPS i modułem GSM nie czekając na wypadek, sam będzie na nas donosił, że złamaliśmy przepisy ruchu drogowego, przekraczając dozwoloną prędkość. Kamerka umieszczona w środku auta będzie nagrywać, jak to podczas jazdy gadamy przez telefon, albo zamiast patrzeć na drogę, pożądliwie wlepiamy oczy w pasażerkę. Właśnie, a co to w ogóle za pasażerka? To pytanie z kolei może zadać nam żona, która przypadkiem obejrzy filmik wysłany jako potwierdzenie słuszności nałożenia na nas mandatu. Tym mandatem nie będziemy musieli zresztą zawracać sobie głowy, bo bank automatycznie potrąci z konta stosowną kwotę.
Kto wie, być już niedługo samochody będą też obowiązkowo wyposażane w system umożliwiający ich zdalne unieruchomienie. Kto nie zapłaci ubezpieczenia lub nie zgłosi się na okresowe badanie techniczne, temu samochód zostanie zablokowany.
Nie wiem, czy już powinniśmy się bać Wielkiego Brata. Jakoś nie bardzo wierzę w rychłe wprowadzenie takiego systemu w Polsce. Wystarczy sobie przypomnieć jak wyglądało uruchamianie u nas CEPiKu, czyli Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców. Trwało to lata całe i szło jak po grudzie. A i teraz nie bark głosów, że co chwilę coś w tej ewidencji szwankuje.
Autor: Grzegorz Kacalski
Artykuł ukazał się w numerze 5/2011 miesięcznika Świat Motoryzacji
Komentarze