Niedawno Polskę obiegła sensacyjna wiadomość – polscy naukowcy opracowali metodę robienia benzyny z dwutlenku węgla. W procesie sztucznej fotosyntezy CO2 będzie przetwarzany na metanol, który z kolei można przerobić na benzynę. Korzyść ma być podwójna. Po pierwsze ograniczymy emisję CO2, po drugie uniezależnimy się w dużej mierze od ropy naftowej. Zdaniem prof. Dobiesława Nazimka stojącego na czele zespołu ambitnych naukowców z lubelskiego UMCS, już wkrótce będziemy mogli wyprodukować w Polsce sześciokrotnie więcej paliw płynnych niż wynosi krajowe zapotrzebowanie. Jednym słowem – drżyj Kuwejcie! Pierwsza komercyjna instalacja produkująca benzynę z dwutlenku węgla ma zostać uruchomiona w Zakładach Azotowych w Kędzierzynie-Koźlu. Ministerstwo Gospodarki powołało konsorcjum, które zajmie się rozwojem i wdrażaniem rewolucyjnej technologii. Koszt wyprodukowania jednego litra syntetycznego paliwa szacowany jest na 40 groszy.
Przyznać trzeba, że brzmi to wszystko równie pięknie, co nieprawdopodobnie. Metoda robienia benzyny z gazu, który do tej pory wylatywał bez sensu z komina i szkodził klimatowi, byłaby odkryciem godnym kamienia filozoficznego. Gdyby udało się wdrożyć tę technologię na skalę przemysłową, przełamalibyśmy przeklęty polski krąg niemożności, który zawsze sprawiał, że znakomite pomysły grzęzły w biurokratycznych zasiekach, tonęły w urzędniczych szufladach, natomiast idiotyzmy zawsze padały na podatny grunt. Może wreszcie uda się osiągnąć jakiś spektakularny sukces tu u nas, nad Wisłą, gdzie do tej pory nic nie wychodziło, a krasnale zawsze szczały do mleka. Rozmarzyłem się.
Życzmy zatem profesorowi Nazimkowi sukcesu, a naszym rządzącym tego, by wreszcie zrozumieli, że bez inwestycji (i to znacznych) w naukę będziemy skazani na ekonomiczną degradację. Jedyną szansą polskiej gospodarki jest innowacyjność. Jeśli jej zabraknie, pozostanie nam radować się, że przenoszą do nas z Zachodu montownie pralek, bo jesteśmy tańsi. Przyjdzie jednak czas, że i w tej konkurencji zaczniemy przegrywać.
Grzegorz Kacalski
Świat Motoryzacji nr 7-8/2009
Komentarze