Ile to będzie kosztowało? To zależy…

22 maja 2018, 8:58

Różnica między teorią, a praktyką jest taka, że w teorii nie ma różnicy między teorią, a praktyką, a w praktyce jest.

Każdy mechanik z większym doświadczeniem przyzna, że powyższe zdanie dobrze odwzorowuje sytuacje z jakimi często spotyka się w swojej pracy. Ileż to razy do warsztatu przyjechał samochód na naprawę, która według najlepszej wiedzy miała trwać chwilę, a zajęła pół dnia, bo nagle pojawiły się komplikacje.

Wyniki naszego sondażu przeprowadzonego w ostatnich tygodniach potwierdzają, że zdecydowana większość mechaników wyceniając usługi napraw aut klientów bazuje na swoim doświadczeniu. Trudno się jednak dziwić – taka specyfika pracy i przy naprawianiu często leciwych i wyeksploatowanych samochodów wielu marek doświadczenie jest bezcenne.

Ważny wniosek jaki płynie z sondażu, to, że bez względu na to, czy rozliczamy się w oparciu o roboczogodzinę, czy ustalamy cenę z góry, zawsze warto przed naprawą ostrzec klienta, że w przypadku pojawienia się komplikacji takich jak np. urwanie śruby czas naprawy może się wydłużyć i cena będzie wyższa.

Zobacz szczegółowe wyniki ankiety. Tak głosowały:

.Paradoks niezależnego warsztatu

Na koniec zagadka matematyczna. Na wprowadzenie krótka anegdota.

Rybacy z Władywostoku złowili wieloryba. Zmierzyli go i okazało się, że od ogona do głowy ma 25m, a od głowy do ogona 30m. Zwrócili się do instytutu w Moskwie z zapytaniem, dlaczego tak jest. Po pewnym czasie przyszła odpowiedź, że na razie nie wiadomo dlaczego, ale nauka radziecka zna podobne przypadki. Na przykład poniedziałek od piątku dzielą cztery dni, a piątek od poniedziałku tylko trzy.

Wróćmy jednak na nasze podwórko, bo praktyka warsztatowa nie takie zna przypadki.

Mechanicy ze średniej wielkości miejscowości w centralnej części Polski “złowili” klienta w samochodzie popularnej marki i modelu na wymianę świec zapłonowych. Ich koledzy prowadzący warsztat przy tej samej ulicy marżowej upolowali taką samą zdobycz na taką samą usługę. W pierwszym warsztacie naprawa zajęła 60 minut i kosztowała 500 zł, a w drugim zajęła trzy razy tyle czasu i kosztowała 100 zł. Jak to możliwe? Liczymy na kreatywne odpowiedzi w komentarzach 🙂

Komentarze

Komentarz musi być dłuższy niż 5 znaków!

Proszę zaakceptuj regulamin!

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.

MasterGarage, 23 maja 2018, 12:55 1 0

Wygląda mi to na typowe wsadzenie się na minę.

Jeden warsztat raz-dwa wymienił świece, skasował klienta na części, policzył solidną roboczogodzinę i zainkasował "pińcet" złoty.

A drugi zgodził się na zamontowanie przywiezionych przez klyenta świec z ucando czy innego alledrogo, po trasie okazało się, że bolid ma intalacje LPG, którą trzeba rozbierać, a co druga świeca przy wykręcaniu się urywa. A, że słowo się rzekło, że wymiana ma kosztować stówkę.. Samo życie :)

Odpowiedz

Anonim, 23 maja 2018, 13:04 0 0

A moze po prostu pierwszy to ASO, a drugi niezależny? :)

Odpowiedz