Oleksowicz i Franke o niezależnym rynku

25 maja 2023, 8:22

Polski niezależny rynek motoryzacyjny to niezwykły fenomen. Ponad 30 lat temu na gruzach upadłej socjalistycznej gospodarki planowej pojawiły się małe, prywatne biznesy, które wyrosły na wielkie i prężne przedsiębiorstwa. Wraz z nimi rozwijały się niezależne warsztaty.

O historii, teraźniejszości i najbliższej przyszłości branży rozmawiają Krzysztof Oleksowicz – założyciel Inter Cars, z wykształcenia filozof z zamiłowania mechanik, jak też miłośnik wysokooktanowej benzyny oraz adrenaliny i Alfred Franke – twórca SDCM, z motoryzacją związał się tak dawno, że w kategoriach samochodowych przysługiwałby mu status oldtimera oraz żółte tablice rejestracyjne.

Przedstawiamy fragment pierwszej części rozmowy „Małe firmy i wielki biznes – wolny rynek, wolne warsztaty” oraz zapraszamy poniżej do jej pobrania.

***

Alfred Franke: Z jednej strony byłeś prywatnym importerem samochodów, a z drugiej przymierzałeś się do założenia firmy logistycznej, ale trochę później, kiedy pracowałeś na „schrottplatzu” Haralda, nagle cię olśniło. Pamiętasz, jak to było?

Krzysztof Oleksowicz: Olśnienia doznałem w 1984 roku, kiedy któregoś dnia pojechaliśmy z Haraldem (właścicielem warsztatu w Niemczech) po części do hurtowni firmy Egon von Ruville. Wtedy zresztą poznałem Klausa, (sprzedawca Egon von Ruville), z którym później współpracowałem. Scena wyglądała następująco: Harald kupował akurat części potrzebne do napraw w jego warsztacie i pół żartem, pół serio zapytał Klausa, dlaczego dostaje taki skromny rabat. – „Wiesz, Harald, ty jesteś po prostu za mały klient na duży rabat.” – powiedział Klaus, co zabrzmiało niesłychanie komicznie, Harald był potężnym, dwumetrowym chłopiskiem. Wszyscy parsknęliśmy śmiechem, ale w tym samym momencie zakiełkowała mi w głowie pewna myśl. Zapytałem Klausa: – „Słuchaj Klaus, a jaki rabat dałbyś mnie, gdybym chciał kupić trochę więcej części, żeby je zabrać na eksport do Polski?”

Klaus całkiem osłupiał, bo nie spodziewał się takiego „zapytania ofertowego”. Ale potraktował je zupełnie poważnie i poszedł zapytać szefa, co firma może mi zaoferować. Szef zapytał Klausa: – „A my mamy w ogóle w Polsce jakichś klientów? ” – „Nie. Ten byłby pierwszy” – odparł Klaus. – „No to daj mu maksymalny rabat.”

No i właśnie tego dnia po raz pierwszy kupiłem nowe części, aby je później sprzedać. Do dziś pamiętam, że były to panewki firmy Glyco do Mercedesa – silnika OM 615, w trzech najbardziej poszukiwanych rozmiarach. (…)

***

Pod poniższym linkiem można przeczytać i pobrać pierwszą część rozmowy, a już za tydzień kolejna o filiach, sieciach handlowych i warsztatach.

Przeczytaj tutaj

Zapraszamy poniżej w komentarzach wpisujcie jak wyglądał Wasz pierwszy dzień w motoryzacji i jak trafiliście do naszej branży?

Komentarze

Komentarz musi być dłuższy niż 5 znaków!

Proszę zaakceptuj regulamin!

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.

KrzySiek, 26 maja 2023, 1:29 4 0

Dobry tekst o czasach minionej słusznie epoki. :-)
Mój początek w motoryzacji to dopiero rok 1998 i firma Holbex.
Chyba dlatego, że znałem angielski, nie bałem się obsługi komputera (co było wówczas nowością) i miałem jakieś pojęcie o motoryzacji dostałem szansę w szybko rozwijającej się firmie.
Dość szybko trafiłem do zakupów i wpadłem w wir, z którego już nie wyszedłem.
Pamiętam, że cała oferta firmy to było 16 000 indeksów, co dziś jest pewnie ofertą jednego lepszego dostawcy.
Poza tym, wszystkie dostawy do systemu trzeba było „wklepać” ręcznie i ręcznie przeliczać waluty. Mordęga! :-)
Nie było też katalogów elektronicznych i wszystko dobierało się w katalogu papierowym albo po opisach w systemie.
Były to były czasy.
Ktoś pamięta jeszcze Holbex?

Odpowiedz

Marian, 26 maja 2023, 8:39 4 0

Holbex - filię mieli w Warszawie w takim pawilonie przy rondzie na Jagielońskiej i dużo towaru z Włoch. Później ktoś ich kupił.

Odpowiedz

PF 126p, 28 maja 2023, 13:39 4 0

Kawał historii. Ciekawe, że polskie firmy dystrybucyjne nie dały się wygryźć i się nie sprzedały. Aftermarket to teraz polska specjalność.

Odpowiedz

Michał, 28 maja 2023, 14:39 3 0

Bardzo inspirująca rozmowa, ciekaw jestem jak dalej się to rozwinie – gratuluję.

Ja zaczynałem znacznie później w motoryzacji i trafiłem do niej okrężną drogą.
Po studiach w Akademii Morskiej wyjechałem w poszukiwaniu dobrej pracy do Anglii. Planowałem zostać tam 5 lat. Trafiłem całkiem nieźle, czyli do prywatnej żeńskiej szkoły, jako technik komputerowy ?
Wtedy cały czas myśląc o przyszłości widziałem siebie jako informatyka.
W tym samym czasie mój ojciec pracował w warsztacie samochodowym, a ja nie byłem fanem motoryzacji i nie miałem wiedzy na temat jak naprawiać samochody.
Ale gdy zbliżał się zaplanowany wcześniej powrót i mając odłożoną gotówką szukałem pomysłu, gdzie zainwestować.
I stało się – wpadłem w motoryzację.
W 2007 roku wynająłem mały warsztat z dwoma stanowiskami, kupiliśmy podnośnik i inne potrzebne sprzęty.
Tata ruszył pełną parą do działania, a ja coraz częściej z Anglii przylatywałem do Polski i tak wspólnie rozkręcaliśmy warsztat.
Czym mogłem zająć się w firmie?
To było dla nas oczywiste - systemami elektronicznymi, bo cały czas ciągnęło mnie do elektroniki, choć w starszych samochodach, które do nas zwykle wtedy trafiały jeszcze tak wiele jej nie było.
I tak krok po kroku, rozbudowaliśmy warsztat pod nazwą pochodzącą od mojego imienia i przezwiska z czasów szkolnych – Auto Miś.

Na końcu jeszcze raz gratuluję Panom wspaniałego pomysłu opisywania swoich branżowych historii.

Michał.

Odpowiedz

Anonim, 28 maja 2023, 16:06 2 0

Najlepsza firma to Confex, pamiętam ich katalogi z takimi słupkami wzrostowymi.

Odpowiedz

Auto Wsola, 29 maja 2023, 8:54 4 0

Skoro zapraszacie do dzielenia się historią to posłuchajcie mojej. Od dzieciństwa interesowałem się samochodami. Za każdym razem, gdy pytano mnie kim chciałbym zostać w przyszłości to odpowiadałem bez wahania - mechanikiem. Dlatego też nikt nie był zdziwiony, że trafiłem do szkoły motoryzacyjnej, a po szkole do obowiązkowej służby wojskowej i wyznaczono mnie do opieki nad samochodami. Jak pamiętam były to: Star 66 z napędem na 3 osie, Uaz, Gaz i Ural. Co prawda jazda terenowa tym pojazdami była większym wyzwaniem niż naprawy takich prostych konstrukcji, ale i tak spełniało się moje marzenie z dzieciństwa. Po wojsku od razu zacząłem prywatne naprawy, nielicznym właścicielom samochodów, bo ich po prostu było znacznie mniej niż dziś. Zawodowo byłem kierowcą karetki pogotowania, dlatego naprawy robiłem po godzinach - były formą dorobienia. I wtedy postawiłem sobie pytanie, czy da się wyżyć tylko z napraw samochodów? Widząc rosnące zainteresowanie sąsiadów i znajomych dla mnie odpowiedź była oczywista. To była droga, którą pokonałem aby w 1988 roku zdecydować o uruchomieniu własnego warsztatu, który obecnie sukcesywnie przejmuje mój syn.

Odpowiedz

PRSLON, 29 maja 2023, 15:45 5 0

Panowie, Tak sobie miło wspominają, ale w poczatkach lat 90-tych mocno ze soba rywalizowali. CONFEX sie rozwijał na bazie TRIDONA, potem MONROE dmuchnęło w żagle i przyszedł MEGA wzrost. FREDKOWEJ KAMPANII. Kolejki dostawców do Confexu, w tym WALKER, TRW, MANN, LUK, KW, RTS, czego tam nie było !? Choć do IC zabrakło dystnasui czasu na dogonienie, to i tak to były DWIE najwieksze firmyy motoryzacyjne w końcówce lat 90-tych,w Polsce no i może FOTA.. Miałem okazję pracować u FREDKA przez równe 3 lata, to jeszcze coś z tych lat pamietam. W 1997 pojechałem do Poznania po akumulatory, bo uznaliśmy, że kupowanie Prestolite w CAROSIE, to nie biznes i......... tak zaczałłem prace w EXIDE. Szmat czasu i miło tak powspominać.
P.R.

Odpowiedz

Barlicki, 30 maja 2023, 9:23 5 0

niewiele firm z tamtych czasów przetrwało. Te które zostały są w diametralnie różnych miejscach na planecie aftermarketu. Fota zjazd, tylko Napoleon próbuje machać szabelką. Z paczki Monroe został tylko Moto Profil który wybitnie schodzi z rynku. Dakol wiadomo. Holbexu nie ma, Elit gdzieś tam się błąka. Promotor, Auto Euro, Gietka. Jest Inter Parts który był w tamtych czasach potęgą. No i Auto Partner z Katowic. Chyba największy skok do przodu obok inter Cars oczywiście

Odpowiedz

Biger, 30 maja 2023, 17:44 3 0

Myślę, że zapomniałeś o kilku firmach, które kiedyś może nie odgrywały znacznej roli, a dziś są bardzo dużymi np. Motorol. Były też wielkie firmy, które zniknęły jak AutoArt.

Odpowiedz

Barlicki, 31 maja 2023, 9:15 3 0

racja, z Motorolem mi nie po drodze. Jest też Hart który przecież był prekursorem prywatnej marki. No i Inter Team. Nie przyglądam się tym firmom bo nie mam z nimi stałego kontaktu. Ale zapewne się liczą jeszcze w rynku

Odpowiedz

Anonim, 4 czerwca 2023, 17:26 1 0

Może Motofocus zrobi obszerny artykuł o takich firmach jak Confex, Fota, Holbex, Autoart i innych co w nich nie pykło, że w czasach największej prosperity popadały. A wy z perspektywy czasu jak myślicie.

Odpowiedz

Anonim, 5 czerwca 2023, 11:00 3 0

Confex to złe zarządzanie
Fota przerost formy nad treścią
Autoart firma po polmozbytoska z tego co pamiętam i za dużo było kierowników

Odpowiedz

Andrzej B., 8 czerwca 2023, 18:48 2 0

Miło przeczytać i wspomnieć stare czasy. Jak się chwilę zastanowiłem, to właśnie mija 30 lat, gdy po dyskusji z jednym z Trzech Wspominających zacząłem uczestniczyć w tym wyjątkowym zjawisku, które teraz nazywamy aftermarketem.
Nie trudno będzie domyślić się, kto to sprawił, bo akurat latem 1993 roku firma, która zajmowała się do tej pory dystrybucją produktów Tridon Scandinavia w Polsce znalazła się wśród sieci dystrybutorów produktów Monroe w Polsce i w związku z tym potrzebowała nowych pracowników. Z tego powodu jej ówczesny Szef zagadnął mnie przyjaźnie, czy może nie byłoby warto dołączyć do rozwijającej się firmy w branży części zamiennych?
Owszem, było warto i cieszę się, że dziś mogę powiedzieć to samo - tak, warto było wtedy podjąć taką decyzję. Dlaczego? O tym za chwilę.
Łatwo się zatem domyślić, że moim pierwszym pracodawcą w tej branży była firma ZASE (później znana jako Confex-Auto), a pierwszym szefem Alfred Franke. Był i jest to człowiek ogromnej energii i pełen różnorakich wizji działania, ale mój szczególny sentyment zyskał przez to, że jako jedyny człowiek na świecie potrafi jeść szybciej niż ja. Ponieważ teraz tak sobie wspominamy, to pamiętam jak raz wpadliśmy we dwójkę do kantyny w miejscu pracy na coś co teraz nazywa się lunchem, a wtedy było „czymś do zjedzenia” i na pytanie obsługi, co panowie życzą, Fredek odpowiedział „prosimy to, co jest najszybciej”. I rzeczywiście, zjadł szybciej ode mnie….
Z innych wspomnień kombatanckich przypomina mi się, że regularnym działaniem w tamtych czasach była akcja porannego, przed uruchomieniem sprzedaży, rozładowywania TIR-a z Monroe, bo hurtownicy, tak zwani jobberzy, już czekali przy rampie i pod koniec dnia niewiele z dostawy z pełnego TIR-a zostawało w magazynie. Dla firmy dystrybucyjnej – żyć nie umierać.
W następnych kilku latach firma Confex-Auto rozrastała się błyskawicznie, pojawiły się nowe linie produktowe jak LUK, Elring, GKN, Mann+Hummel, Purflux, Jurid, Bendix, Autolite, Doltz ….. i w końcu Champion. Dlaczego …. w końcu Champion? A dlatego, że po pewnym czasie okazało się, że firma Champion, w tamtym czasie należąca do bardzo szacownej grupy Cooper Automotive, zapragnęła, bym wspomógł ich działania w Polsce i innych krajach. Decyzja nie była łatwa, zarówno ze względu na ilość wspólnych przeżyć w firmie Confex-Auto przez 4,5 roku, jak i ze względu na osobę Fredka, który przecież pomógł mi dołączyć do tej wyjątkowej społeczności. Ale decyzja została podjęta i od połowy 1998 roku stałem się pracownikiem firmy Cooper, co po kilku miesiącach automatycznie przekształciło się w bycie pracownikiem firmy Federal-Mogul na ponad 20 lat.
Wracając do pytania dlaczego było warto podjąć taką decyzję – otóż, w ciągu tych 30 lat w branży motoryzacyjnej poznałem i nadal poznaję bardzo wielu ludzi z branży w całej niemal Europie, od Hiszpanii po Ukrainę, co daje niezwykłe doświadczenia i, jak uważam, bardzo wzbogaca moje zrozumienie obecnego świata, co bardzo cenię.
Dlatego dziękując wszystkim Trzem Wspominającym za ich wspomnienia dodatkowo zwracam się do Alfreda Franke: miałeś Fredku świetny pomysł, żeby do mnie 30 lat temu zadzwonić. Niech ta przygoda trwa jak najdłużej, dzięki.
Andrzej

Odpowiedz

Anonim, 9 czerwca 2023, 10:54 0 0

Skoro tak super żarło to co się stało, że umarło?

Odpowiedz

Anonim, 12 czerwca 2023, 15:03 2 0

Confex w tamtych czasach to była potęga. Zobaczcie gdzie zaszli ludzie z Confexu, na jak wysokich są stołkach albo u innych dystrybutorów, albo u dostawców.

Odpowiedz