“Silniki roku”, które po latach okazały się porażkami

10 kwietnia 2024, 9:23

International Engine of the Year to międzynarodowy konkurs, który miał 21-letnią tradycję. Wybory najlepszego silnika rozpoczęto w 1999 roku, a ostatni plebiscyt pod zmienioną nieco nazwą rozstrzygnięto w 2019 roku. Niestety niektóre wybory jury okazały się po latach porażkami, o czym na bazie swoich doświadczeń z serwisów przekonują mechanicy z największej w Polsce sieci warsztatów – ProfiAuto Serwis.

Konkurs przez 21 lat odbywał się z udziałem dziennikarzy motoryzacyjnych i ekspertów w roli jury, które co rok wybierało najlepszy silnik oraz najlepsze jednostki napędowe w poszczególnych kategoriach. Najbardziej utytułowane silniki wielokrotnie zdobywały nagrody w kategoriach podzielonych na pojemność skokową. Przykładem jest choćby znany silnik Forda 1.0 EcoBoost, który silnikiem roku był trzy lata z rzędu. Nagrodzono go w kategorii nowości, a w swojej klasie pojemności sześciokrotnie zdobywał najwyższą nagrodę. Najwięcej tytułów zdobyła firma BMW.

Silnik roku = porażka roku?

Wiele osób interesujących się motoryzacją od lat zwraca uwagę na ogromną rozbieżność pomiędzy opiniami jury plebiscytu a opiniami użytkowników i później mechaników. Choć nie jest to regułą, silniki roku po dłuższej eksploatacji okazały się porażkami. Dobrymi przykładami w tym względzie są jednostki 1.6 THP i nowsza 1.2 PureTech koncernu PSA (obecnie Stellantis), które z dzisiejszego punktu widzenia są jednymi z najbardziej problematycznych silników XXI wieku.

– Silniki 1.6 THP, skonstruowany wspólnie przez PSA i BMW, był silnikiem roku w swojej kategorii pojemności od 2007 do 2014 roku, pomimo iż bardzo wcześnie wykazywał poważne problemy z napędem rozrządu – opowiada Adam Lehnort, ekspert sieci ProfiAuto Serwis należącej do firmy Moto-Profil – Z każdym rokiem na jaw wychodziło coraz więcej wad i niedoskonałości. W 2014 roku, kiedy nagradzano go po raz ostatni, niemal każdy mechanik wiedział, że lepiej unikać go jak ognia. To pokazuje, że nagroda w tym prestiżowym konkursie często nijak ma się do rzeczywistości – dodaje Lehnort.

Od roku 2015 do roku 2018 pałeczkę po nieudanym, wielokrotnie nagradzanym THP, przejął silnik 1.2 PureTech, który okazał się jeszcze mniej udaną konstrukcją. Do tego stopnia, że w kilku krajach przygotowywane są pozwy wobec producenta, a w Polsce sprawą zgłaszanych problemów zajął się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

„Będziesz Miał Wydatki” niekiedy wciąż się sprawdza

Wiele nagród otrzymała firma BMW, choć nie zawsze były to wyróżnienia za udane jednostki, jak okazało się po kilku latach. Przykładem w oczach mechaników może być określana jako przyjemna, jednak po latach wielce problematyczna jednostka 4,4 litra o oznaczeniu N62. To właśnie ona zdobyła tytuł silnika roku. Wycieki oleju, problemy z rozrządem i ogromne koszty napraw dziś odstraszają od niej świadomych nabywców aut używanych. Nagrodzony rok wcześniej silnik S54 pochodzący z BMW M3 też nie był od początku udany. Kłopoty z rozrządem i panewkami są znane pierwszym użytkownikom tego skądinąd rewelacyjnego wozu.

– W latach 2007-2008 dwukrotnie nagrodzono silnik N54, czyli 3-litrową rzędową szóstkę BMW – mówi ekspert sieci ProfiAuto Serwis – Niestety równie dobrze można by ją nagrodzić za liczbę problemów, jakie sprawiała. Od wycieków, nawet z wtryskiwaczy, po awarie układu paliwowego, na napędzie rozrządu kończąc. To niemal przeciwieństwo znakomitego M54, który nieco wcześniej też zdobył dwie nagrody, ale tylko w kategorii swojej pojemności – dodaje Lehnort.

Nowatorskie nie znaczy najlepsze

W 2003 roku nagrodę główną przyznano silnikowy Wankla Mazdy, który okazał się tak kłopotliwy, że wycofano go ze sprzedaży. Według mechaników z dzisiejszego punktu widzenia trudno wskazać jakiekolwiek zalety tej jednostki.

W latach 2005-2009 w kategorii od 1,8 do 2,0 litra pojemności nagrodę zdobywał rok w rok silnik 2.0 TSI, znany m.in. z wielkiego apetytu na olej. Choć najgorzej wypadł w drugiej generacji, czyli od 2008 roku, to i tej wersji przyznano nagrody. Warto też wspomnieć o silniku 2.5 TDI nagrodzonym w 1999 roku w kategorii od 2,0 do 2,5 litra pojemności. Kto miał do czynienia z tym silnikiem, ten z pewnością “doceni” decyzję jury konkursu.

– Kolejnym ciekawym przypadkiem jest volkswagenowski 1.4 TSI Twincharger – mówi Adam Lehnort z należącej do firmy Moto-Profil sieci ProfiAuto Serwis – Doskonałe osiągi i niskie zużycie paliwa mogły być ciepło przyjęte przez jury, jednak użytkownicy i mechanicy niemal od rozpoczęcia produkcji zmagali się z problemami z rozrządem, układem doładowania, a nawet pękającymi tłokami. Do dziś zakup auta z tą jednostką, nagradzaną w latach 2009-2010, jest bardzo ryzykowny, choć najbardziej wadliwa jest rodzina z serii EA111 – dodaje ekspert.

Zaraz po 1.4 TSI nagrodę główną za najlepszy nowy silnik otrzymał twór Fiata 0.9 TwinAir. Według mechaników nie jest to co prawda bardzo zły silnik, jednak po latach trudno dostrzec w nim wiele zalet. Jednostka ta mocno wibruje, nie ma mocy w dolnym zakresie obrotów, a koszty produkcji, które przekładają się na cenę samochodu, a także koszty serwisowania i napraw, są niewspółmiernie wysokie do wielkości i mocy, jaką oferuje.

– W latach 2012-2014 najlepszym silnikiem według jury konkursu był fordowski 1.0 EcoBoost – opowiada ekspert sieci ProfiAuto Serwis – Dla Forda to ważna konstrukcja, która trafiła pod maskę niemal każdego modelu koncernu. Nie jest ona wyjątkowo awaryjna, jednak wielu użytkowników od początku borykało się z poważnymi problemami w zamontowanych w niej modelach, nierzadko kończąc z przegrzanym silnikiem. Ford wymienił w ramach gwarancji wiele takich jednostek. W warsztatach niezależnych jest niestety wciąż częstym gościem – dodaje Lehnort.

Czy należy bać się zakupu używanych z „silnikami roku”?

Nie oznacza to jednak, że wszystkie silniki nagradzane w plebiscycie International Engine of the Year były wadliwe i problematyczne. Wręcz przeciwnie – większość z nich okazała się całkiem dobra. Należy tylko pamiętać, że nagrody przyznawane w branży nie zawsze odzwierciedlają wszystkie zalety, a już na pewno nie wady konkretnej konstrukcji. Jury konkursowe przez lata doceniło nowatorskie rozwiązania, a dopiero potem eksploatacja weryfikowała ich decyzje.

– Nawet kupując auto z niezbyt udaną jednostką można być z niego zadowolonym. Należyty serwis i porządnie wykonywane naprawy, kiedy tylko stwierdzi się usterkę, są kluczem do bezproblemowej eksploatacji. Dobry warsztat poradzi sobie z każdym silnikiem. Nawet takim, który zaliczył poważną wpadkę – podsumowuje Adam Lehnort z należącej do firmy Moto-Profil sieci warsztatów ProfiAuto Serwis.

Komentarze

Komentarz musi być dłuższy niż 5 znaków!

Proszę zaakceptuj regulamin!

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.

Barlicki, 10 kwietnia 2024, 20:09 3 -3

A może po prostu tzw mechanicy zrzeszeni w tej niby sieci i ich pseudo eksperci nie potrafią tych silników obsługiwać i naprawiać?

Odpowiedz

Anonim, 12 kwietnia 2024, 17:12 2 0

Potrafią wirtualnie

Odpowiedz

Tomek, 23 kwietnia 2024, 16:38 3 0

Aha czyli wady silników to wina Franka mechanika z Tłuszcza pod Warszawą

Odpowiedz

Anonim, 14 kwietnia 2024, 9:04 1 0

Hehe, najlepiej podoba mnie się ostatnie zdanie pana Adama.. Obawiam się, żeby podołać, mechanicy musieliby mieć czarodziejskie różdżki.

Odpowiedz

Anonim, 15 kwietnia 2024, 11:28 1 0

Takich to mają tych ekspertów.

Odpowiedz

Tomek, 23 kwietnia 2024, 16:37 0 -1

1.4 turbo 140 koni Opel....król wycieków. Po 5 latach eksploatacji puszczają wszystkie uszczelnienia

Odpowiedz