Nie dojdą do skutku szeroko omawiane plany zmian w przeprowadzaniu przeglądów samochodowych. Na pewno w najbliższym czasie, ponieważ Ministerstwo Infrastruktury nie zdążyło ich wdrożyć na czas, w związku z czym mogą nas czekać konsekwencje ze strony Unii Europejskiej.
Przypomnijmy, zmiany miały być związane z dyrektywą 2014/45/UE Parlamentu Europejskiego z 2014 roku, która w swoich dalekosiężnych planach zakładała ograniczenie praktycznie do zera liczby śmiertelnych ofiar wypadków samochodowych, poprzez zwiększenie bezpieczeństwa na drogach, które to z kolei miało zostać zapewnione przez eliminację z drogi wadliwych samochodów. Elementem składowym tego “masterplanu” miało być wprowadzenie zmian w sposobie przeprowadzania badań technicznych pojazdów i eliminowanie niebezpiecznych i nieekologicznych aut z europejskich dróg.
Proponowane zmiany
Polskie plany skupiły się przede wszystkim na zmianie w opłatach za przeprowadzenie badania technicznego (niezmienianych od 2004 r.), które postulowane były przez środowisko diagnostów już od kilku lat, a konkretne propozycje przygotowała Polska Izba Stacji Kontroli – proponowano, aby stawkę za badanie techniczne samochodów osobowych podnieść do kwoty 150 zł (obecnie 98 zł), a dla samochodów wyposażonych w instalację LPG lub CNC do 210 zł. Ministerstwo zaproponowało jednak nieco niższe stawki za badania techniczne: 75 zł za przegląd motocykla lub motoroweru, 126 zł samochodu osobowego i 176 zł za przegląd samochodu wyposażonego w instalację gazową. Nowa tabela opłat miała być rewaloryzowana co roku w zależności od wskaźnika cen towarów i usług – z pomocą Głównego Urzęd Statystyczny.
Planowano także wprowadzenie podwójnej stawki dla właściciela samochodu, który spóźniłby się na przegląd ponad 30 dni. Nie byłoby to jedyne utrudnienie, ponieważ takie badanie mógłby wykonać jedynie w jednej z szesnastu specjalnej stacji diagnostycznej Transportowego Dozoru Technicznego. Instytucja ta całkowicie miała przejąć nadzór nad przeprowadzaniem przeglądów w całym kraju. Dla osób mieszkających z dala od miast wojewódzkich oznaczałoby to dodatkowe koszty związane z dojazdem.
Zakładano również, że kierowcy wykonujący badanie przed ostatecznym terminem (do 30 dni) będą mieli przedłużoną jego ważność o kolejne 12 miesięcy, ale od ostatniego dnia ważności – nie będzie się to wiązało z utratą dni i skróceniem ważności badań. Co więcej, miała zniknąć konieczność wymiany dowodu rejestracyjnego w przypadku braku miejsca na nowe pieczątki stacji kontroli pojazdów – wówczas kierowca musiałby po prostu wozić ze sobą zaświadczenie o przejściu badania technicznego. Ta ostatnia sprawa to już całkiem inna historia, bo głośno jest ostatnio o planowanej rezygnacji z obowiązku posiadania przy sobie dokumentów swoich samochodów, ponieważ wszystkie dane miałyby być dostępne w bazie CEPiK. Co z tego wyjdzie?
Od listopada zeszłego roku funkcjonują już nowe zasady przeprowadzania badań technicznych pojazdów – kierowca zgłaszający się na przegląd płaci za jego wykonanie przez wjazdem na ścieżkę diagnostyczną. Kiedy jego samochód nie przejdzie przeglądu pozytywnie, zmuszony jest do wykonania kolejnego badania po usunięciu usterki i wniesienia za nie ponownie opłaty.
Będzie kara?
Jak widać, opisane powyżej zmiany są jedynymi, które udało się wdrożyć i które mogą mieć wpływ na zwiększenie bezpieczeństwa na europejskich drogach, a co za tym idzie wpisują się w założenia dyrektywy Parlamentu Europejskiego.
Do 20 maja Polska miała czas na wprowadzenie zmian w swoim prawie. Jak się jednak okazało 4 lata to ciągle za mało dla polskich urzędników. Projekty zagubiły się gdzieś na biurokratycznej trasie i trudno powiedzieć, kiedy zostaną one zaakceptowane i wprowadzone w życie. Jednak bardzo prawdopodobne jest to, że w związku z opieszałością w tej kwestii spotka nas kara finansowa ze strony Trybunału Sprawiedliwości.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.
Janusz, 9 kwietnia 2018, 23:27 15 -1
W jakiej ustawie jest zapis o obowiązkowym przeglądzie? Skoro motocykl/samochód nie jest użytkowany to nie ma obowiązku posiadania ciągłości przeglądu tak jak to jest w przypadku OC. Więc z czego wynika karanie podwójną opłatą właścicieli kolekcjonerskich pojazdów którzy np po 2 letnim remoncie będą się chcieli przejechać kilka razy w wakacje, w przypadku LPG przegląd będzie kosztował aż 352zł !!! Popieram PIS ale w tym przypadku brak jest logicznego uzasadnienia.
Odpowiedz
JohnyLeweDzadro, 24 maja 2018, 23:29 18 -12
Popierasz PIS, to masz...
Odpowiedz
Andi, 28 maja 2018, 13:18 0 0
PoRD rozdział 3 art. 81.1.
Odpowiedz
Bizonek, 5 lipca 2018, 15:27 0 -5
Czytaj kolego ze zrozumieniem. Ma obowiązek bo bez tego nie może wyjechać na drogę publiczną. Nie ma nic od ciągłości.
To jak w ubezpieczeniu w ubezpieczeniu. masz informację że nie może być przerwa ciągłość ubezpieczenia.
Odpowiedz
Witold, 9 grudnia 2018, 10:16 2 0
Jeśli pojazd ma conajmniej 40 lat to wg art. 2 Ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych nie ma obowiązku ciągłości OC, czyli można poprostu trzymać w garażu bez żadnych sankcji karnych. Więc niech ktoś mi wytłumaczy dlaczego w tym przypadku za nie wykonanie przeglądu 'Na czas' należy się już KARA w postaci podwójnej opłaty?? Pojazd historyczny 40+ lat, nagle OC nie trzeba już opłacać, a przegląd trzeba.. i to jeszcze pojechać. Kto by pomyślał, lobby stacji diagnostycznych jest silniejsze od lobby towarzystw ubezpieczeniowych.. no a może to poprostu zwykła bezmyślność oderwanych od rzeczywistości ustawodawców.
Odpowiedz