Komisja Europejska chce przedłużyć o kolejne trzy lata obowiązywanie mechanizmu ochrony unijnego rynku stali. Tymczasem coraz bardziej ograniczony dostęp do tego surowca obniża konkurencyjność europejskiego przemysłu motoryzacyjnego i zagraża tysiącom miejsc pracy, również w Polsce – alarmuje Stowarzyszenie Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM).
Europejski przemysł motoryzacyjny zmaga się w ostatnim czasie z wieloma problemami. Najpierw z powodu wybuchu pandemii i przestojów w fabrykach czasowo zerwane zostały łańcuchy dostaw. Następnie opinię publiczną zelektryzowały doniesienia o zakłóceniach ciągłości dostaw mikroprocesorów niezbędnych do produkcji pojazdów. Ostatnio doszedł kolejny poważny kłopot, czyli pogłębiający się deficyt podstawowego surowca – stali, co w dużej mierze jest konsekwencją obowiązywania europejskiego mechanizmu ochrony rynku. Widoki na przyszłość są coraz gorsze, ponieważ Komisja Europejska planuje przedłużyć obowiązywanie wysokich ceł o kolejne trzy lata.
Stalowa pętla dusi przemysł
–Tak protekcjonistyczne podejście do europejskiego rynku stali bardzo negatywnie odbije się na kondycji przemysłu motoryzacyjnego, który powoli odbudowuje się po tąpnięciu spowodowanym przez pandemię COVID 19 – mówi Tomasz Bęben, dyrektor zarządzający SDCM. – Taka polityka jest tym bardziej niezrozumiała, że ceny stali osiągnęły rekordowy poziom, a europejskie huty mają trudności z zaspokojeniem popytu. Mechanizm ochronny zezwala producentom części na bezcłowe sprowadzanie spoza UE kilku rodzajów stali w ramach kwartalnych kontyngentów. Są one jednak dalece niewystarczające i wyczerpują się czasem nawet po kilku dniach od rozpoczęcia okresu rozliczeniowego, a wówczas wytwórcy komponentów i elementów motoryzacyjnych muszą płacić 25-procentowe cła na importowany surowiec, co stawia ich w bardzo trudnej sytuacji na niezwykle konkurencyjnym rynku – wyjaśnia Tomasz Bęben.
Należy przy tym zaznaczyć, że sektor motoryzacyjny generuje aż 19% popytu na stal wytwarzaną w europejskich hutach. Producenci części zazwyczaj zaopatrują się w stal spoza UE dopiero wtedy, kiedy unijne hutnictwo nie może zaspokoić zapotrzebowania na określone gatunki stali specjalnej, niezbędnej do produkcji. Utrzymanie mechanizmu ochronnego boleśnie uderzy zatem w cały europejski sektor motoryzacyjny, który przecież zmuszony jest i tak do gigantycznego wysiłku związanego z polityką Europejskiego Zielonego Ładu.
Polskie fabryki też się boją
Problemy z zaopatrzeniem w stal odbiją się również na kondycji przemysłu motoryzacyjnego w Polsce, który stanowi jeden z filarów krajowego eksportu i całej gospodarki. Fabryki wytwarzające części zgłaszają, że w coraz większym stopniu zmagają się z brakiem wystarczającej ilości surowca do produkcji.
– Mechanizm chroniący unijny rynek stali z jednej strony działa na rzecz sektora hutniczego, ale z drugiej strony powoduje zwiększenie importu produktów wyżej przetworzonych (np. gotowych półfabrykatów), które przecież mogłyby być wyprodukowane w Europie, w tym również w naszym kraju. To powoduje osłabienie wielu europejskich, w tym polskich producentów. Niestety można odnieść wrażenie, że decydenci nie widzą całego obrazu sytuacji i nie do końca zdają sobie sprawę, że gospodarka stanowi zespół naczyń połączonych – wyjaśnia Alfred Franke prezes Grupy MotoFocus.pl.
Z sondażu przeprowadzonego wśród polskich producentów części motoryzacyjnych przez portal MotoFocus.pl we współpracy z SDCM wynika, że aż 79% wytwórców postrzega problem z dostępnością stali, jako „poważny i pogłębiający się”. Dla 47% badanych największym problemem jest dostępność stali, zaś 53% upatruje trudności przede wszystkim w jej wysokiej cenie.
– Branża przyciśnięta do ściany sprzeciwia się zatem planom Komisji Europejskiej przewidującym przedłużenie obowiązywania ceł ograniczających import stali z krajów trzecich. Aż 53% ankietowanych producentów uważa, że cła powinny zostać całkowicie zniesione, a 42% twierdzi zaś, że powinny zostać złagodzone. Za utrzymaniem ceł na obecnym poziomie opowiedziało się zaledwie 5% badanych – dodaje Alfred Franke.
SDCM postuluje ponowną analizę problemu, opowiadając się za zniesieniem ceł na stal lub przynajmniej ich znaczącym złagodzeniem.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.
plottwist, 16 czerwca 2021, 7:50 3 0
Te cła nie mogą zostać złagodzone, są bardzo potrzebne, by chronić interesy Wspólnoty Węgla i Stali, bo tak nazywały się "stare" państwa unijne, przed EWG. Uf, na szczęście polskie hutnictwo, zarówno stali jak i metali nieżelaznych zostało praktycznie zlikwidowane. Teraz możemy spokojnie czekać na wzrost cen
Odpowiedz
któś, 16 czerwca 2021, 19:18 0 0
chyba idzie nowe, czyli zamiast stali mamy plastic/fantastic.
serio, coraz więcej rzeczy z plastiku a ten plastik w użytkowaniu lepszy niż stal.
tylko przy tym, taka ekologiczna hipokryzja nastąpiła:
grzechotka z ekologicznych kompozytów czyli z plastiku rozkłada się milion lat a stalowe progi w oplu pięć lat.
Odpowiedz