Karuzela, karuzela na Bielanach, co niedziela – śpiewała niezapomniana Maria Koterbska. U nas też jak na karuzeli. Co miało być, tego nie ma, a czego być nie miało, to jest. Nowy, udoskonalony CEPiK, którego premierę zapowiadano na początek nowego roku, dalej pozostaje jedynie w sferze zapowiedzi, za to przeznaczona do likwidacji Inspekcja Ruchu Drogowego, nie dość, że ocalała po przepychance międzyministerialnej, to jeszcze się umocniła – przynajmniej w Warszawie, gdzie przejmie w spadku po strażnikach miejskich fotoradary.
Na legislacyjnej karuzeli kręci się przygotowywana nowa ustawa o podatku akcyzowym. W obecnej wersji przewidziano, że wszystkie samochody do 3,5 t mają być obłożone jednakową akcyzą, aby wreszcie skończyć z nadużyciami, których przez całe lata symbolem były tzw. samochody z kratką. Przy okazji wylano dziecko z kąpielą, bo wyższą akcyzą obłożono również prawdziwe małe dostawczaki. Ktoś ten klops zauważył, więc przygotowano w Senacie poprawkę, która wyłączyła autentyczne samochody dostawcze do 3,5 t z fiskalnej urawniłowki.
Przygotować poprawkę to jedno, a drugie ją przegłosować. Ale jak to zrobić, skoro nikt poprawki nie zgłosił, bowiem na sali „izby refleksji” zabrakło obydwu senatorów, którzy mieli to zrobić?
Nie takie rzeczy zna historia polskiego parlamentaryzmu. Starsi i zaawansowani pamiętają zapewne przypadek ustąpienia rządu, którego minister, zamiast głosować przeciw wotum nieufności, tkwił za zatrzaśniętymi drzwiami toalety. Tak przynajmniej tłumaczył swoją absencję na sali plenarnej Sejmu, kiedy do odrzucenia wotum brakowało jednego głosu.
Karuzela jednak jeszcze się nie zatrzymała – parlamentarzyści obiecują, że jakoś poprawkę wcisną i przegłosują. Nie ma co narzekać, pamiętajmy, że w naszym wesołym miasteczku ktoś może jeszcze włączyć beczkę śmiechu, a wtedy ze śmiechu się nie pozbieramy.
Autor: Grzegorz Kacalski
Artykuł ukazał się w numerze 12/2016 miesięcznika Świat Motoryzacji
Komentarze