W wyniku Dieselgate pojazdy z silnikami wysokoprężnymi stały się ucieleśnieniem wszelkiego zła w motoryzacji pomimo tego, że przez lata były promowane jako bardziej ekonomiczne, a przez to czystsze. Tracą kierowcy, którzy sprzedając samochód z silnikiem Diesla otrzymują niższą cenę. Zyskują (przynajmniej medialnie) pojazdy elektryczne, które reklamuje się jako te zeroemisyjne. Czy słusznie?
Pojazdy elektryczne lekiem na problemy klimatyczne?
Bardzo ambitne normy emisji CO2 opracowane niedawno przez europejskiego legislatora, zmuszają do drastycznego ograniczania emisji. Bez znaczącego udziału w sprzedaży pojazdów elektrycznych, które podczas jazdy nie emitują spalin, normy emisji CO2 nie zostaną spełnione, a to oznacza dla producentów pojazdów duże kary finansowe.
Czy jednak spełnienie norm „na papierze” faktycznie poprawi sytuację naszej planety? Wielu ekspertów podchodzi do tego sceptycznie.
Pojazdy „zeroemisyjne” nie potrzebują do poruszania się paliwa, które spalą. Wystarczy naładowana bateria i w drogę. Cicho i czysto. Z tą czystością jednak nie jest do końca tak jak wydaje się większości, którzy widząc znaczek „zero emission” mają mylne wyobrażenie o swojej roli w walce o zatrzymanie zmian klimatycznych.
Istotą problemu w pojazdach elektrycznych są baterie. Do ich budowy wykorzystuje się pierwiastki takie jak: żelazo, kobalt, nikiel, magnez, lit, aluminium, grafit i wiele innych. Do ich wydobycia oraz przetworzenia potrzeba ogromnej ilości energii, a sam proces produkcji baterii do Tesli 3 generuje od 11 do 15 ton dwutlenku węgla. Tak wyliczyli niemieccy naukowcy pod kierownictwem Christopha Buchala z Uniwersytetu w Kolonii.
Według niemieckich ekspertów biorąc pod uwagę cykl życia baterii określany na 10 lat i życiowy przebieg wynoszący 150 tys. km, emisja ta kształtuje się na poziomie od 73 do 98 g CO2/km. Do tego wyniku trzeba oczywiście doliczyć emisję CO2 związaną z produkcją energii elektrycznej do zasilania „elektryka”. O ile np. we Francji problem nie jest duży z uwagi na to, że ponad 70% energii elektrycznej wytwarzają elektrownie atomowe, a w innych krajach Europy zachodniej znaczny udział przy produkcji energii elektrycznej mają odnawialne źródła energii, ma to o tyle znaczenie w Polsce, gdzie nasz miks energetyczny to w zasadzie spalanie węgla. W tym wypadku czystość elektryków jest jeszcze bardziej wątpliwa.
Rzeczywista emisja CO2 przez pojazd elektryczny, przy uwzględnieniu produkcji baterii i energii elektrycznej do niej wynosi od 156 do 180 g CO2/km, co daje wartość wyższą niż emisja przez niektóre samochody z silnikami Diesla (w badaniu Buchala porównano Teslę 3 oraz Mercedesa C220d).
Rozwiązań jest wiele
W świetle opublikowanych przez Instytut Ifo w Monachium badań pod przewodnictwem Christopha Buchala, jak również innych pojawiających się coraz częściej krytycznych opinii i ekspertyz, pojazdy elektryczne nie są tak czyste jak się je przedstawia. Pan Schmidt jeżdżący nową Teslą nie uratuje planety wyborem akurat tego samochodu. Podobnie, Nowak nie musi mieć kompleksów przez to, że jeździ nowym, choć „brudnym” Mercedesem czy Oplem z silnikiem wysokoprężnym. Jak wskazują naukowcy z Niemiec, jego samochód wyemituje podobną, a nawet niższą ilość spalin. Czysta jazda jest jak na razie zarezerwowana np. dla rowerów czy zwykłych nieelektrycznych hulajnóg.
– Można mieć pewne uwagi co do badania Buchala i oczywiście nie tylko zwolennicy pojazdów elektrycznych znajdą w raporcie pewne nieścisłości. Nie zaryzykowałbym po jego lekturze stwierdzenia, że diesel jest bardziej ekologiczny niż pojazd elektryczny, jednak badanie pokazuje istotną kwestię jaką jest mit o zeroemisyjnych pojazdach elektrycznych i ich dobroczynnym wpływie na aglomeracje miejskie i klimat. Oczywiście samochody elektryczne pomogą w oczyszczaniu powietrza w miastach. Zwyczajnie przeniosą emisję w inne miejsca, gdzie produkowana jest energia elektryczna czy też baterie. Pytanie jednak czy z punktu widzenia klimatu ma to znaczenie i czy będzie miało znaczenie spełnienie restrykcyjnych norm emisji CO2 poprzez promowanie zeroemisyjnych pojazdów, które jeśli chodzi o pozostawiony po sobie ślad węglowy nie różnią się specjalnie od pojazdów spalinowych – mówi Alfred Franke, Prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych.
Eksperci motoryzacyjni wskazują, że nie ma i nie powinno być jednej drogi jaką można dojść do niskoemisyjnego transportu. Wręcz przeciwnie. Nie tylko technologia pojazdów elektrycznych odegra rolę w walce o klimat. Wymaga ona jeszcze wielu prac, np. nad ulepszaniem baterii. Pomóc mogą pojazdy napędzane wodorem, LNG/CNG i hybrydowe, a także konwencjonalne napędy. Z pewnością konieczne jest inwestowanie przez kraje członkowskie w odnawialne źródła energii i podjęcie wielu innych kroków, które dopiero razem dadzą wymierne korzyści dla zdrowia ludzi i klimatu.
Podsumowując można powiedzieć przekornie, że mniejszy ślad węglowy po sobie zostawiłby wspomniany wyżej pan Nowak użytkujący ten sam samochód nawet przez 20 lat i systematycznie go konserwujący oraz dbający o jego stan techniczny, niż pan Schmidt, który pod hasłem dbałości o środowisko co 3 lata będzie wymieniał samochód na nowszy model „czystego” samochodu.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.
Antoni, 26 czerwca 2019, 16:25 6 0
Święte słowa, ja jeżdżę tym samym samochodem od 18 lat i nie zamierzam zmieniać. I kto jest bardziej eko - ten, co pojeździ elektrykiem przez 3 lata, a potem kupi kolejny itd.? Przez tyle lat, którą jezdżę swoją Astrą już pewnie 2-3 jego auta trafią na złom.
Odpowiedz
Veloster, 26 czerwca 2019, 18:27 7 0
To tylko chwilowe. Przyjdzie jeszcze czas, że to elektryczne auta będą "be", a nagle się okaże, że diesle jednak są super. Historia zatoczy krąg w motoryzacji zresztą nie pierwszy raz.
Odpowiedz
Marek, 5 lipca 2019, 12:17 0 0
Ja też jestem całym sercem za dieslami taki korando ze 150 KM pali tylko 6l. Elektryk tyle mi nie da, a poza tym nie miałbym możliwości ładowania tego wynalazku
Odpowiedz
Jasiu Śmietana, 27 czerwca 2019, 8:39 3 -1
Przecież każdy ogarnięty człowiek wie, że elektryki to jedna wielka ściema.
Mnie ciekawi jeden temat, o którym nikt oficjalnie nie mówi - co z polem magnetycznym, które owe elektryki wytwarzają? Przecież to jazda na tykającej bombie dla zdrowia.
Odpowiedz
Mech., 27 czerwca 2019, 8:56 1 0
A to ciekawy wątek, nie pomyślałem o tym wcześniej.
Odpowiedz
asdert, 27 czerwca 2019, 9:55 1 0
Dochodzi jeszcze koszt utylizacji takich baterii .
Odpowiedz
cyclist, 28 czerwca 2019, 9:39 0 0
Niech się leniwe mieszczuchy przesiądą na rowery w końcu...!!!
Odpowiedz
Paweł, 28 czerwca 2019, 23:14 1 -3
A ja znam ludzi którzy jeżdżą elektrykiem od jakiś 15 lat i też sobie chwalą. Same bzdury w tym artykule. Skoro diesle są takie eko to skąd sie biorą wszystkie podzespoły w dieslu? EGR, DPF, Turbina, kolektory i jeszcze wiele innych części których w elektrycznych autach nie ma? A Pan z 18letniej Astry ile akumulatorów już wymienił? Ile klocków, sprzęgieł? Tego w elektryku nie ma lub sie nie zużywa... Jednak prawdą jest że w PL ludzie są przyzwyczajeni do starych nawyków iwszystko co nowe jest ble, chyba że ich na to stać to jest super...
Odpowiedz
Antoni, 29 czerwca 2019, 14:59 2 0
I gdzie oni przez te 15 lat ładują te elektryki? Chyba u Ciebie w wymyślonej historyjce. Ile klocków? A co, Ty uważasz, że elektryczne auto nie korzysta z klocków hamulcowych? Dobre sobie.
Odpowiedz
Paweł, 28 czerwca 2019, 23:18 2 -1
Ludzie uświadomcie sobie że nie ma takich wyliczeń które powiedziałyby jasno co jest bardziej eko. Czemu nikt tu nie napisał o energii potrzebnej do pozyskania ropy a potem oleju napędowego? Wszyscy tylko piszą że prąd i tak jet z elektrowni węglowych... A na marginesie... baterii nie wymienia się po 150 tys km :) gorszej bzdury nie słyszałem
Odpowiedz
Nikola Tesla, 1 lipca 2019, 19:24 0 -2
Rozumiem Polacy, że potrzebujecie czasu, aby zmienić myślenie, ale dlaczego zawsze zmieniacie je na końcu jak już wszystko jest poukładane?
Odpowiedz
rowny, 2 lipca 2019, 12:58 0 0
Widocznie nie jest poukladane tak jak trzeba,a my to widzimy
Odpowiedz
Barto, 3 lipca 2019, 15:39 1 0
Jednak nie są one tak cudowne jak próbują nam wmówić. U mnie jedyna możliwość dopuszczenia silnika elektrycznego to taka w połączeniu z benzynowym. Mógłbym jeździć taką rav4 hybrydową, ale nie ze względu na ekologie ale na niskie spalanie i większe możliwości niż w elektryku
Odpowiedz
Niemiec, 6 lipca 2019, 12:27 0 0
Jak się kopiuje kwietniowy artykuł z WELT.DE, to wypada podać źródło.
Odpowiedz