Praktyczna nauka zawodu w szkołach o profilu motoryzacyjnym w Polsce, znajduje się obecnie w miejscu, z którego nikt nie jest zadowolony. Na mankamenty systemu zwracają uwagę firmy z branży motoryzacyjnej, ale są ich świadomi także opiekunowie i pracownicy placówek edukacyjnych, jak i sami uczniowie. Co musi się zmienić, by absolwenci szkół technicznych byli lepiej przygotowywani do swojej ścieżki zawodowej, a ich pierwsi pracodawcy doceniali ich umiejętności?
Trzy grupy interesów – wspólny cel
Tym, by szkoły techniczne w Polsce opuszczali dobrze przygotowani do wykonywania zawodu absolwenci zainteresowane są trzy podstawowe podmioty. Możemy w uproszczeniu określić je jako: szkoły, biznes i kadry. Szkoła chce wypuszczać jak najlepiej wyedukowanych młodych ludzi, by dbać o swoją renomę. Biznes, zwłaszcza w branży motoryzacyjnej, pilnie potrzebuje kompetentnych pracowników. Sami potencjalni pracownicy, a więc uczniowie potrzebują pewnej i stabilnej sytuacji zawodowej po skończeniu szkoły (na tym zależy także ich rodzicom). Cel jest zatem wspólny. W sytuacji idealnej, wszystkie zainteresowane podmioty powinny współpracować ze sobą dla jego osiągnięcia. Rzeczywistość pokazuje jednak zupełnie inny obraz.
Co powinno się zmienić w systemie praktycznej nauki zawodu w Polsce? Zadaliśmy to pytanie przedstawicielom szkół, biznesu (firm zajmujących się produkcją i dystrybucją części samochodowych i warsztatów samochodowych) jak i samym uczniom. Wnioski, które można wyciągnąć z otrzymanych odpowiedzi są z reguły jasne. Niestety, o ile wszystkie zapytane o zdanie grupy świetnie radzą sobie z diagnozowaniem i opisem problemu, z trudem przychodzi im formułowanie propozycji jego rozwiązania.
Trzeba coś zmienić. Tylko co?
Obecnie relacje biznesu ze szkołami przypominają zwykle relację pomiędzy gospodarzem a nowym sąsiadem, którego ten bardzo chciałby poznać, ale woli poczekać na zaproszenie niż samemu zaprosić go do siebie. Brakuje chęci wykonania pierwszego kroku – zwrócenia się przez firmę do placówki z pytaniem o możliwość pomocy przy szkoleniu uczniów lub przez szkołę do firmy, z pytaniem o chęć przyjęcia uczniów na praktyki. Większość firm, z którymi rozmawialiśmy obecnie nie współpracuje ze szkołami, acz jednocześnie nie wyklucza tego w przyszłości. Jest zatem zainteresowanie, ale brakuje bodźca do podjęcia działania.
Spośród firm, które już teraz współpracują ze szkołami, większość ocenia tę współpracę dobrze, choć nie brakuje także przedsiębiorstw wytykających szkołom generowanie niepotrzebnych trudności i brak zaangażowania. Obie strony zgodnie przyznają, że tym, co utrudnia im wzajemną współpracę są złożone formalności, skomplikowana dokumentacja, która mogłaby zostać uproszczona.
Firmy, w których uczniowie odbywają praktyki zawodowe, w rozmowie z nami oceniają biegłość zawodową adeptów z reguły słabo, choć zdarzają się wyjątki i pozytywne oceny (zwłaszcza dotyczące konkretnych, zaangażowanych uczniów). I właśnie ów brak zaangażowania jest najczęściej wytykanym uczniom mankamentem. Wiele firm zwraca uwagę na problem, jakim jest niedostateczne zainteresowanie uczniów zajęciami czy szerzej – rozwojem zawodowym. Braki wiedzowe (również często sygnalizowane jako problem) można zawsze nadrobić, pod warunkiem szczerych chęci ku temu.
Niektórzy uczniowie nie są pewni, że obrali właściwą ścieżkę edukacji, inni wydają się po prostu znudzeni programem zajęć – zarówno tych teoretycznych jak i praktycznych. Niestety z osób, które nie chcą się uczyć, nie da się zrobić profesjonalistów na siłę. Warto jednak zastanowić się nad metodami motywacji oraz zmianami w sposobie nauczania tak, by był on bardziej atrakcyjny dla młodych osób. Tych zmian mogą dokonać zarówno szkoły, jak i firmy przyjmujące praktykantów. Zazwyczaj jednak brakuje woli i chęci. Dlaczego?
Geneza problemów
Jednym z podstawowych problemów w omawianym zakresie jest – to, co zwykle – a więc pieniądze. Zazwyczaj nauczyciele zawodu aktywnie angażujący się w stworzenie swoim uczniom dogodnych warunków do rozwoju, poprzez kontakty z firmami i organizację praktyk, nie mogą liczyć na dodatkowe apanaże. Często na organizację praktyk oraz monitorowanie ich przebiegu poświęcają swój prywatny czas, po godzinach pracy. Podobnie jest w przypadku firm – np. warsztatów samochodowych. Rola “mistrza”, który ma za zadanie opiekować się praktykantami to często rola niewdzięczna, obarczona dużą odpowiedzialnością i niewielkimi profitami.
Wiele firm w rozmowie z nami wskazało, że nie przyjmuje uczniów na praktyki ze względu na brak odpowiedniej osoby, która mogłaby zająć się opieką nad nimi. Wskazywany jest także brak czasu, który mogliby poświęcić pracownicy.
Proponowane rozwiązania problemów praktycznej nauki zawodu
Część firm, z którymi rozmawialiśmy byłaby gotowa mocniej zaangażować się we współpracę ze szkołami, pod warunkiem otrzymania zapewnienia, że wyszkoleni uczniowie w przyszłości podejmą pracę w ich zakładzie. Wydaje się, że stworzenie systemu tego typu umów lojalnościowych mogłoby być korzystne także dla uczniów, którzy już na etapie uczęszczania do szkoły chcieliby zapewnić sobie pewną przyszłość zawodową.
Ważnym warunkiem tego rozwiązania są oczywiście chęci. Dlatego też rozmawiający z nami przedstawiciele biznesu proponują, by uczestnictwo w zajęciach praktycznych w zakładach pracy było opcją, a nie obowiązkiem. Korzystać mieliby z niego tylko chętni uczniowie. Reszta spędzałaby ten czas na zajęciach w placówce.
Większe firmy, z którymi rozmawialiśmy wyrażają zainteresowanie tworzeniem tzw. szkół patronackich. Tego typu szkoły mogą w swoim programie edukacyjnym zawierać informacje i umiejętności niezbędne do podjęcia pracy w firmie swojego patrona. Obecnie powołanie do życia takiej szkoły wymaga ogromnego zaangażowania i wielu formalności.
Zgłoszonym podczas naszych rozmów pomysłem jest także powołanie instytucji, która pełniłaby funkcję pośrednika pomiędzy szkołami a biznesem. Do jej zadań mogłoby należeć np. kojarzenie chętnych do współpracy z biznesem szkół z konkretnymi firmami czy przekazywanie niezbędnych informacji każdej ze stron, integrowanie pracodawców potencjalnie zainteresowanych współpracą oraz pomoc w załatwianiu formalności.
Wiele firm zdaje sobie sprawę z tego, że aby współpraca biznesu ze szkołami była efektywna, niezbędne jest wskazanie źródła finansowania np. na wynagrodzenia dla nauczycieli angażujących się w taką współpracę. Obecny brak systemu motywacji i ogólnie niskie zarobki nauczycieli są jedną z głównych bolączek systemu praktycznej nauki zawodu. Znaczna część nauczycieli, szukając dodatkowych źródeł dochodu, po godzinach pracy podejmuje różnego rodzaju dodatkowe zajęcia, często niezwiązane z edukacją. Zapewnienie nauczycielom komfortu finansowego z pewnością zwiększyłoby ich motywację do angażowania się w projekty związane z przyszłością zawodową ich uczniów.
Poniżej kilka wypowiedzi, które uzyskaliśmy od przedstawicieli biznesu:
– Wynagrodzenie za naukę zawodu powinno być adekwatne do wykonywanej pracy Mistrza i rozliczane co miesiąc, ponieważ niektórzy uczniowie rezygnują z nauki co powoduje brak jakiegokolwiek wynagrodzenia.
– Praktyki powinny być kierowane do osób chętnych. Gdyby dodatkowo pracownik szkolący mógł otrzymywać wynagrodzenie na pewno byłoby większe zaangażowanie ze strony pracowników warsztatu.
– Szkoły powinny wyrażać większe zainteresowanie tym, czego uczniowie uczą się na praktykach. Niestety z rozmów z uczniami wynika, że w szkołach otrzymują bardzo małą wiedzę na temat nowości, a niekiedy pada odpowiedź, że “tego nie wiemy, bo uczymy się jak to wygląda w samochodach Żuk, Fiat 126 i 125 oraz Polonez”.
– Problem to poziom nauczania i brak chęci jakiegokolwiek rozwoju ze strony nauczycieli. Niestety identycznie działa współpraca w ramach delegacji uczniów na praktyki – to obecnie największy koszmar prowadzących je jednostek. Uciekający z zajęć i nie docierający uczniowie to nie jedyne problemy.
Jak uzdrowić system praktycznej nauki zawodu? Zachęcamy Czytelników do zgłaszania własnych propozycji w komentarzach pod tekstem.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.
Warszatat niezależny, 1 lutego 2024, 9:50 4 -1
Roszczeniowe podejście rodziców i uczniów, "strach" przed pobrudzeniem i wymagania jakby był mistrzem w swoim fachu, Do tego skomplikowany system i ograniczenia rodem z PRL odnośnie wymogów, jakie muszą spełnić warsztaty. Żądania uprawnień mistrzowskich z cechu i itp. , kursy pedagogiczne...Kto ma czas na, oprócz serwisów zatrudniających armię ludzi, do pilnowania tego? To jest największy problem z przyjmowaniem praktykantów. Mamy, przynajmniej, trzy razy w roku telefon, czy przyjmiemy uczniów na praktyki. Każda rozmowa kończy się tym samym, nie stać nas na takich uczniów. Powinno być prosto i klarownie. W innych branżach dało się to zrobić, tu też można. Tylko czy komuś się chce?
Odpowiedz
Waldemar Majewski, 1 lutego 2024, 19:17 3 -1
Prowadzę firmę motoryzacyją od 34 lat. Miałem ze stu uczni. Może trzech zostało mechanikami profesjonalnymi. Paru coś tam robi na lewo. Obecnie od pięciu lat jest absolutny brak zainteresowania zawodem mechanika samochodowego.
Mądrzejszy po podstawówce idzie do liceum, głupszy idze do technikum np. hotelarskiego, najgłupszy idzie do zawodówki. I taki najgłupszy przychodzi do mnie na praktykę. Ja mu każę wlać dwie konewki paliwa do myjni, a on mi mówi że na hali są tylko dwie konewki. Ja takiego ucznia mam szkolić? Uczniem być w warsztacie samochodowym jest obecnie obciachem. Trafiają tylko tacy, co przychodzą na koniec miesiąca po wypłatę. Jak ja mam im wypełnić listę obecności?
Obecne samochody są bardzo skomplikowanymi urządzeniami. Jeżeli młody człowiek nie ma zacięcia technicznego i nie zda matury w prawdziwym technikum samochodowym to nie ma szans szukania przyszłości pracy w zawodzie.
Jeżeli debil prawnik czy historyk wymyśli sobie nową normę na emisję spalin w UE. A później posłuszny inżynier w koncernie ją spełni, ale tylko na okres gwarancji, to jak ma naprawić taki samochód debil po zawodówce wieloprofilowej (fryzjer, kucharz, barman, mechanik, sprzedawca). Oczywiście nie naprawi takiego samochodu. Ale pensja mu się należy.
Tylko i wyłącznie prawdziwe technika samochodowe mogą kształcić przyszłych mechaników. Oczywiście muszą zdać maturę prawdziwą a nie giertychową. Jest to teraz minimum.
Waldemar Majewski
Odpowiedz
Robek, 7 lutego 2024, 7:31 1 0
To nie tylko problem edukacji uczniów, ale i system edukacji nauczycieli jest zły. Nauczyciele nie nauczają jak dawniej, traktują uczniów jak studentów, którzy mają sobie sami wytłumaczyć materiał. W technikach przedmioty zawodowe to dramat. Przychodzi egzamin zawodowy i sporo uczniów odpada już przy pierwszym egzaminie w 3 klasie.
Odpowiedz
Maciej Całka, 10 lutego 2024, 10:09 0 0
Obecnie jedyną realną i szybką szansę na poprawę daje rzemieślniczy system kształcenia, który powinien być bardziej doceniony przez władze. Powstająca w bólach nowa ustawa o rzemiośle powinna jak najszybciej być uchwalona bo problemów jest wiele poczynając od aktualnej definicji samego rzemieślnika. Część z nich opisano już w 2021 r. tutaj -> https://cech-kalisz.pl/list-otwarty-do-poslanek-i-poslow/
Odpowiedz
Normalny, 4 maja 2024, 9:25 1 0
Jak uzdrowić system praktycznej nauki zawodu? - Od lat 90-tych resort oświaty przejęły kobiety i jest efekt, (po co młody żyje? - żeby grać!). Trzeba wrócić do warunków z lat 70-tych i 80-tych, kiedy to uczeń miał obowiązki, zamiast przywilejów, chciał się uczyć, musiał się uczyć i miał warunki żeby się uczyć. Różne warsztaty i warsztaciki nie powinny szkolić uczniów, no bo czego może nauczyć ucznia ktoś kto sam niewiele umie, oraz jaki interes ma warsztat żeby wyszkolić sobie konkurencję. Szkolić uczniów powinne tylko dobrze wyposażone szkoły zawodowe i technika, w których powinni szkolić Fachowcy (tylko skąd ich wziąść?, obecnie w w szkołach uczą tylko niedouczeni). - a przede wszystkim trzeba zmienić rząd dyletantów, kierowników basenowych, na rząd fachowców - tylko skąd ich wziąść?
Odpowiedz