Ekologiczne trendy w motoryzacji przypominają kolejkę górską, którą jedziemy a to w górę, a to w dół, co chwilę bierzemy ostry zakręt, od czego wszystkiego wszyscy mają już zawroty głowy.
No bo tak: paręnaście lat temu unijni eksperci namawiali wszystkich do kupowania nowoczesnych diesli, które miały być ekologiczne i mniej szkodliwe od samochodów benzynowych. Doktryna ta została jednak obalona, do czego przyczyniło się w największym stopniu „Dieselgate”, czyli afera z fałszowaniem wyników badań emisji szkodliwych związków przez silniki wysokoprężne.
Od tego czasu diesle są w odwrocie, a niektóre firmy samochodowe wręcz obrzydzają je klientom, namawiając do kupowania na przykład hybryd. Wielu ekspertów orzekło, że wynalazek Rudolfa Diesla, nie dość, że jest moralnie skompromitowany, to w dodatku osiągnął kres technologicznego rozwoju.
Nasza ekologiczna kolejka górska jechała przez chwilę w dół, a teraz znów mknie pod górę. Europejska Agencja Ochrony Środowiska (EEA) ogłosiła bowiem, że spadek sprzedaży diesli i wzrost sprzedaży benzyniaków przyczynił się do zwiększenia emisji dwutlenku węgla. Firma Bosch – największy dostawca układów zasilania obwieściła natomiast, że opracowała rozwiązania, które sprawią, że silniki wysokoprężne będą emitować ledwie dziesiątą część szkodliwych substancji jakie dopuszcza najnowsza europejska norma, która będzie obowiązywała od 2020 roku. Krótko mówiąc, wychodzi na to, że pogłoski o śmierci diesla są mocno przesadzone.
Jak to z tym wszystkim będzie, to się dopiero okaże. Być może nasza kolejka górska ma przed sobą jeszcze parę różnych wolt.
Komentarze