Nowe przepisy dot. badań pojazdów już wkrótce. Co zmieniło się w projekcie?

27 maja 2021, 12:04

Nowelizacja przepisów dotyczących badań technicznych pojazdów w Polsce może wejść w życie rok później niż zapowiadano, czyli 1 stycznia 2022 r. Na jakim etapie są prace oraz co zmieniło się w projekcie względem jego pierwotnej wersji? Odpowiedzi w naszym artykule.

Projekt zmian w dotychczasowej ustawie dotyczącej SKP przeszedł niedawno do kolejnego etapu prac. Oznacza to, że wejście w życie nowych przepisów jest już bliskie. Wraz z Marcinem Barankiewiczem, prezesem Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów, sprawdzamy jakie zmiany zaszły w projekcie względem jego pierwotnej wersji. Zastanawiamy się także, jaki wpływ nowe przepisy będą miały na diagnostów, właścicieli stacji SKP, a także na kierowców. Okazuje się, że na obecnym etapie, projekt wciąż zawiera wiele niewiadomych.

O tym, że system przeprowadzania badań technicznych w Polsce nie jest doskonały wiemy wszyscy już od dawna. Mimo to, przepisy dotyczące przeglądów nie były zmieniane, a każdy kolejny rząd odkładał głębszą reformę systemu na potem. Wszystko wskazuje na to, że tym razem doczekamy się zmian. Niektóre z nich, w opinii branży SKP będą potrzebne, inne mniej. Prawdopodobnie zabraknie także kilku, wydawać by się mogło, kluczowych w dążeniu do usprawniania systemu korekt.

Projekt dot. zmian zasad przeprowadzania badań technicznych pojazdów – co się zmieniło?

Projekt ustawy o zmianie ustawy – Prawo o ruchu drogowym oraz niektórych innych ustaw w zakresie badań technicznych przeszedł przez fazę konsultacji społecznych. Organizacje związane z branżą mogły zgłaszać swoje poprawki do projektu, co oczywiście chętnie uczyniły. Sugestie wzięto pod uwagę przy tworzeniu nowej odsłony projektu. Co zmieniło się względem poprzedniej wersji?

– Na skutek licznych uwag, w tym przede wszystkim PISKP, poprawiono procedurę ponownego badania technicznego. Jeśli właściciel lub posiadacz pojazdu uzna, że badanie techniczne zostało przeprowadzone z naruszeniem przepisów prawa, będzie mógł w terminie 2 dni roboczych od dnia przeprowadzenia tego badania wystąpić do Dyrektora Transportowego Dozoru Technicznego z wnioskiem o przeprowadzenie ponownego badania technicznego. Żeby uchronić diagnostę przed niesłusznymi pomówieniami czy też naprawą pojazdu w czasie od wykonania badania do jego badania ponownego, właściciel lub posiadacz pojazdu będzie musiał zgłosić diagnoście zastrzeżenie do przeprowadzonego badania technicznego bezpośrednio po jego wykonaniu. Wtedy diagnosta wpisze to zastrzeżenie do zaświadczenia o przeprowadzonym badaniu. Będzie ono także widoczne w rejestrze badań. Mając taki sygnał, diagnosta będzie mógł np. zrobić z ostrożności zdjęcia wykrytych przez niego usterek. – mówi Marcin Barankiewicz, prezes PISKP.

Zmieniono także zapisy dotyczące przedsiębiorców. Zrezygnowano z krytykowanego zapisu, według którego przedsiębiorca miał też odpowiadać za prawidłowość przeprowadzania badań technicznych, czyli za czynności które wykonuje i za nie odpowiada diagnosta.

Wprowadzono katalog przypadków rażącego naruszenia warunków wykonywania działalności gospodarczej w zakresie prowadzenia stacji kontroli pojazdów. W przypadku diagnostów również określono katalog rażącego naruszenia przepisów związanych z wykonywaniem badań technicznych. Oznacza to, że diagnosta straci uprawnienia tylko, jeżeli dopuści się jednego z przewinień opisanych w katalogu. Przykładowo, kiedy wystawi pozytywny wynik badania bez jego przeprowadzenia lub pojazd wyjeżdżający ze stacji z pozytywnym wynikiem będzie stanowił zagrożenie uniemożliwiające jego wykorzystywanie w ruchu drogowym.

Jak podkreśla Marcin Barankiewicz z PISKP, część postulatów środowiska SKP została uwzględniona:

– Nowa wersja projektu nie jest idealna, ale na pewno nieco lepsza niż pierwsza. Środowisko najbardziej obawia się tego, że będzie pomijane na dalszych etapach procesu legislacyjnego i nie będzie mogło już zgłaszać uwag, do kolejnych wersji projektu. A to, że projekt będzie jeszcze ewoluował jest więcej niż pewne.

Nowe przepisy dotyczące przeglądów – czego nadal nie wiadomo?

Bycie pominiętym w dalszych etapach prac nad projektem zmian w ustawie to obecnie największa obawa branży SKP. Organizacje reprezentujące środowisko, w większości są przychylne wprowadzeniu zmian, jednak nie chcą zostać pozbawione jakiegokolwiek wpływu na ostateczny kształt przepisów. Tymczasem obecnie dostęp do informacji na temat dalszych prac nad projektem wydaje się utrudniony.

– Niestety w dalszym ciągu nic nie wiadomo o projektach aktów wykonawczych. Ustawa określi tylko ogólne ramy zmian w systemie badań technicznych. Szczegóły będą określone w rozporządzeniach, a od nich bardzo zależą koszty, które będą musieli ponieść przedsiębiorcy. Projektodawca powinien zadbać o to, żeby przedsiębiorcy mogli się do tych zmian odpowiednio wcześniej przygotować. To był nasz główny postulat zgłoszony w przesłanym stanowisku do resortu na temat projektu. Ciężko ocenić projektowane zmiany kompleksowo, jak się nie zna szczegółów tych zmian, w szczególności, jeśli chodzi o ich koszty. Tego najbardziej się obawiają przedsiębiorcy. – mówi Marcin Barankiewicz.

Rządzący nie wskazują źródła finansowania dla pokrycia kosztów wprowadzanych zmian w przepisach. Wiele wskazuje na to, że będą musieli ponieść je właściciele stacji kontroli pojazdów. Branża obawia się tego rozwiązania, przypominając, że wysokość opłat za badania techniczne nie zmieniła się od 17 lat. W międzyczasie koszty prowadzenia działalności oraz ogólne koszty życia znacząco wzrosły.

Czy badania techniczne pojazdów podrożeją?

Argumentem strony rządowej w dyskusji na temat kosztów prowadzenia SKP jest twierdzenie, że podniesienie opłat spowoduje powstanie kilkuset nowych stacji, gdyż ich prowadzenie stanie się szczególnie intratnym biznesem. Branża odpiera ten argument, zauważając, że liczba SKP w Polsce i tak systematycznie rośnie (w 2020 r. przybyło 37 nowych stacji). Prezes PISKP uważa, że lawinowy wzrost liczby punktów badań nie będzie możliwy także przez problemy z dostępnością diagnostów. Dodatkowo projektowane przepisy jeszcze zawężą kryteria dla osób, które chciałyby zostać diagnostami.

– W 2004 roku, kiedy określono stawki za badania techniczne, za pensję minimalną można było zapłacić za 8 badań okresowych samochodu osobowego, teraz za pensję minimalną można zapłacić za 28 badań. Widać różnicę. Często kierowcy się dziwią, że za badania wciąż płacą tyle samo. Każdy przecież odczuwa wzrost ogólnych kosztów w swoim budżecie. Zdaję sobie sprawę z tego, że podwyżka opłat to decyzja polityczna. Mam nadzieję, że politycy dostrzegą trudną sytuację branży i przy okazji wprowadzania tak  dużych zmian w systemie badań technicznych, pomyślą także o przedsiębiorcach, którzy będą musieli się do tych zmian dostosować. – mówi prezes PISKP.

Jasnym wydaje się, dlaczego strona rządowa nie chce podwyżek w tabelach opłat za przeglądy. Mogłyby one rzecz jasna być postrzegane negatywnie przez kierowców, którzy stanowią wielomilionowe grono potencjalnych wyborców. Branża SKP alarmuje jednak, że brak podwyżek przy wzroście kosztów badań może spowodować negatywny trend. Z rynku mogą znikać stacje rzetelnie wykonujące swoje zadania. Jeszcze bardziej rozgorzeje tymczasem “walka o klienta” pomiędzy stacjami, polegająca na mniej lub bardziej kamuflowanej obietnicy pozytywnego wyniku lub oferowaniu gadżetów czy innych bonusów w zamian za przyjazd na przegląd. To dziwi, gdyż jednym z podstawowych celów zmian w przepisach miało być wyeliminowanie tego typu działań i poprawa jakości badań technicznych.

– Niestety nie uwzględniono także postulatu wprowadzenia zapisów, które ograniczą nieuczciwą konkurencję na rynku SKP. Zgłaszaliśmy je wielokrotnie. Uważamy, że SKP powinny skupić się na jakości przeprowadzanych badań, a użytkownik pojazdu nie powinien wybierać stacji kontroli pojazdów ze względu na oferowanie dodatkowych korzyści w powiązaniu z badaniem. Ustawodawca wielokrotnie wskazywał na potrzebę zlikwidowania wręczania tzw. gadżetów. Proponowane zapisy wychodzą naprzeciw intencji ustawodawcy, tym bardziej dziwi nas to, że nie zostały uwzględnione. – dodaje prezes.

Kontrowersje budzi także zapis traktujący jako “rażące naruszenie warunków prowadzenia działalności w zakresie SKP” przeprowadzenie przez diagnostę badania bez dostępu do CEP (z wyłączeniem trybu awaryjnego). W ubiegłym roku miało miejsce wiele przypadków, w których przedsiębiorcy nie otrzymywali na czas certyfikatów (SSL lub VPN), mimo iż złożyli wnioski odpowiednio wcześniej. W nowym porządku tego typu problemy mogą wiązać się z koniecznością zamknięcia stacji na pewien okres, co wiąże się z utratą przychodów.

Praca diagnosty po zmianie przepisów – będzie łatwiej czy trudniej?

O swoją przyszłość po pierwszej od lat korekcie przepisów obawiają się diagności. Jeżeli projekt zmian wejdzie w życie w obecnym kształcie, ich zawód stanie się nieco bardziej “elitarny”. Ów elitaryzm będzie polegał jednak przede wszystkim na to, że trudniej niż dotychczas będzie otrzymać uprawnienia diagnosty. Oprócz tego branżę niepokoją zapisy w projekcie, dotyczące cofania tych uprawnień.

– Nie uwzględniono naszego postulatu, aby zrezygnować z nadawania automatycznego rygoru natychmiastowej wykonalności decyzjom cofającym uprawnienia diagnostom. Uważamy, że każdy przypadek powinien być rozpatrywany indywidualnie, a rygor natychmiastowej wykonalności być nakładany zgodnie z KPA, tylko wtedy kiedy zachodzi taka potrzeba. Automatyzm spowoduje, że wszyscy będą wrzuceni do jednego worka. Dla diagnostów rygor natychmiastowej wykonalności jest o tyle niebezpieczny, że z chwilą odebrania decyzji, diagnosta nie może wykonywać badań. A co jeśli organ się pomyli i wyda decyzję niesłusznie? Wtedy my wszyscy (podatnicy) zapłacimy za odszkodowanie dla diagnosty. – mówi Marcin Barankiewicz z PISKP.

Diagności najbardziej obawiają się nowych zasad karania i kontroli. Tego, że dużo łatwiej będzie stracić uprawnienia, niż ma to miejsce obecnie. Pozostaje mieć nadzieję, że organ nadzoru po zmianach nie będzie się skupiał tylko na karaniu i kontroli, ale również na edukacji i wspieraniu diagnostów.

Nowe przepisy dot. SKP – czego obawiają się właściciele stacji?

Przedsiębiorcy prowadzący stacje kontroli pojazdów najbardziej obawiają się kosztów zmian, które na obecnym etapie projektu są trudne do precyzyjnego określenia. Boją się także tego, jak długo będą w stanie przetrwać, jeśli nie będzie podwyżki opłat za badania techniczne. Pojawia się także niepewność dotycząca pracowników, czyli diagnostów. Czy przedsiębiorcy będą w stanie spełnić ich oczekiwania płacowe oraz, czy diagności z uprawnieniami będą dostępni na rynku? Już teraz ich brakuje, a po zmianach może być jeszcze gorzej.

– W branży można zaobserwować różne odczucia. Niektórzy niepokoją się, obawiając się tego, że nowe przepisy będą restrykcyjne, stacje będą zamykane, a diagnostom będą odbierane uprawnienia. Inni wskazują na to, że najgorszy jest stan zawieszenia, gdy nie do końca wiadomo kiedy i w jakim kształcie zmiany wejdą w życie. Są też obawy związane z kosztami. Można więc powiedzieć, że w branży daje się odczuć niepokój, a jego źródła są bardzo różne. No może poza niepokojem o pieniądze. To martwi wszystkich. – podsumowuje Marcin Barankiewicz z PISKP.

Komentarze

Komentarz musi być dłuższy niż 5 znaków!

Proszę zaakceptuj regulamin!

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.

ktoś, 27 maja 2021, 19:05 2 -7

bla bla bla...
najgorsze, że co raz więksi deepile mają prawo do klepania pieczątek.

Odpowiedz

Jaro, 30 maja 2021, 20:37 13 -5

Deepilem to sam jesteś.Spróbuj zaliczyć egzaminy później pogadamy.

Odpowiedz

Big B, 31 maja 2021, 0:52 1 -7

W Niemczech 40% samochodów nie przechodzi przekładu za pierwszym podejściem a w Polsce 5% . Mamy lepiej utrzymane samochody niż Niemcy . Nie , po prostu mamy chyba pazernych diagnostów , bo jak inaczej to wyjaśnić , ze samochód nie wypełni sprawny przechodzi przegląd .

Odpowiedz

Nikt, 31 maja 2021, 11:38 7 -3

Wszyscy mieszają diagnostów z błotem.Może ta pazerność dotyczy właścicieli stacji a nie samych diagnostów. Bo jak szef każe to sługa musi.

Odpowiedz

diag, 21 czerwca 2021, 9:56 3 0

W de BT samochodów starszych niz 5 lat robi sie aż co DWA lata, a w pl co ROK! Pomyśl "miszczu", który samochod może mieć potencjalnie więciej usterek, ten rok po poprzednim badaniu, czy ten dwa lata?
Osobiście jestem za tym, aby opłaty na BT zostały podniesione o 115%... ale jednocześnie aby wykonywać je co DWA lata (czyli jak w Niemczech), a nie co rok, jak obecnie!

Odpowiedz

Solo, 4 czerwca 2021, 10:52 1 -1

A może to głupota kierowcy, który wozi niesprawnym samochodem rodzinę.
Moim zdaniem edukacja kierowców powinna być na pierwszym miejscu, gdy kierowca będzie miał tego wiadomość to pazerność jednych czy drugich nic tu nie zdziała.

Odpowiedz

Piaseczno, 30 maja 2021, 21:30 4 0

Niektórzy dają suweniry a niektórzy doliczają za regulację świateł. Wolna amerykanka

Odpowiedz

Mpkloy, 30 maja 2021, 23:45 3 -1

Regulacja świateł jest czynnością z poza katalogu wykonywanych na stacji diagnostycznej. W takim razie diagnosta nie ma obowiązku regulować świateł a dać przegląd negatywny.

Odpowiedz

Solo, 4 czerwca 2021, 10:56 3 -3

Kontrola stanu amortyzatorów też nie jest obowiązkowa, jest obowiązkowa tylko po zatrzymaniu dowodu oraz po sprowadzeniu pojazdu z zagranicy.
Oczywiście nie będę wnikał w temat sprawności amortyzatorów bo da się je tylko zdiagnozować na specjalnym urządzeniu po demontażu.

Odpowiedz