Czy plastik przyda się do łatania budżetu?

11 września 2020, 9:52

Unia Europejska od 1 stycznia 2021 roku chce narzucić państwom członkowskim nową „opłatę” – tym razem za plastik niepoddany recyklingowi. Konkretnie 800 euro za tonę. Polska nawet po ewentualnej korekcie wynikającej z faktu, że jesteśmy biedniejszym krajem, będzie jednym z  państw, które będą płacić najwięcej, bo z recyklingiem mamy duży problem. Zapłaci państwo, które jednak może starać się odzyskać pieniądze poprzez nowy podatek.

Czy podatek od plastiku finalnie zapłacą konsumenci?

Niedawno podczas posiedzenia Rady Europejskiej przyjęto budżet Wieloletnich Ram Finansowych i Funduszu Odbudowy po pandemii koronawirusa (tzw. Next Generation EU). Przyjęty pakiet finansowy wynosić ma ponad 1,8 biliona euro. W celu jego sfinansowania w najbliższych latach Unia Europejska będzie pracować nad reformą systemu zasobów własnych oraz wprowadzeniem nowych podatków, a wśród nich opłaty za opakowania z tworzyw sztucznych niepoddane recyklingowi, cło węglowe i podatek cyfrowy.

Już wkrótce, bo od stycznia 2021 r. ma zacząć obowiązywać pierwszy z nich.  Choć teoretycznie nie jest to podatek, ponieważ „opłata” jest płacona na poziomie państwa, a nie przez osoby fizyczne lub firmy, to jasnym jest, że niektóre kraje członkowskie UE będą starały się zapewne odzyskać koszt tej „opłaty”. Unia Europejska nie zaproponowała żadnych uregulowań w tym zakresie, poszczególne kraje mogą więc swobodnie przyjmować różne podejścia i mogą starać się odzyskać koszty pokrycia opłaty z różnych części łańcucha dostaw, co doprowadzi do potencjalnych rozbieżności regulacyjnych pomiędzy członkami UE.

– Reakcje na zamiar wprowadzenia omawianej „opłaty” są oczywiście mieszane. Niektóre środowiska się cieszą, inne narzekają wskazując na mankamenty tej regulacji. Warto zauważyć, że jeżeli w Polsce koszty zostaną przerzucone np. na producentów opakowań z tworzyw sztucznych, to finalnie w kraju zapłaci za to konsument. W przypadku eksportu przewaga konkurencyjna firm z Polski zmaleje lub wręcz zniknie – ich koszty będą wyższe przez co oferowane przez nich produkty będą mniej konkurencyjne wobec firm z krajów, które nie będą szukały zwrotu zapłaconej opłaty na rynku. Opisana sytuacja dotknęłaby także firmy z branży motoryzacyjnej. Mamy więc nadzieję, że gdy Polska zmuszona zostanie do zapłaty nowej daniny to nie będzie sięgać do kieszeni firm, które w obecnej chwili przez pandemię koronawirusa są w trudnej sytuacji – mówi Alfred Franke, Prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych SDCM

Może to być jednak trudne, bowiem wbrew pierwotnym ustaleniom, zgodnie z którymi niektóre państwa byłyby uprawnione do rabatu (w przypadku Polski miało to być ponad 100 milionów euro), Parlament Europejski wezwał do rezygnacji z rabatów. Jeśli zaś Polska będzie zmuszona do uiszczania opłaty w pełnym zakresie (0,8 € za każdy kilogram niepoddanych recyklingowi odpadów opakowaniowych z tworzyw sztucznych), to z naszego budżetu co rok wypływało będzie około 500 milionów euro.

Dziecko wylane z kąpielą
 
Przeciwdziałanie powstawaniu odpadów niepoddanych recyklingowi jest działaniem z założenia słusznym. Diabeł tkwi w szczegółach i nie inaczej jest w tym przypadku. Pojawia się wiele głosów, że nowa opłata w niewielkim stopniu przyczynia się do załagodzenia niedoborów infrastruktury, co ogranicza zdolność rynku do zwiększenia ilości materiałów pochodzących z recyklingu. Dodatkowo konieczność zapłaty ewentualnego podatku przez firmy spowoduje, że będą one mniej skłonne lub zupełnie zrezygnują z inwestycji w innowacyjne rozwiązania związane z recyklingiem plastiku.

Nie pomaga także krótki czas, w którym przepisy mają wejść w życie, który nie pozwoli krajom członkowskim na poprawę sytuacji z recyklingiem czy też ewentualne przemyślane wprowadzenie przepisów mających „zrekompensować” im uiszczoną opłatę. Zwiększa to prawdopodobieństwo, że opłata zostanie przeniesiona na konsumenta. Zdolność nabywcza polskich konsumentów jest zdecydowanie niższa niż w krajach wysoko rozwiniętych. Dlatego też wprowadzenie opłaty, która nie jest kalkulowana w oparciu o Dochód Narodowy Brutto czy związana ze zdolnością nabywczą konsumentów jest działaniem, które mocno przełoży się jeszcze na zwiększenie dysproporcji pomiędzy państwami członkowskimi UE. W interesie nie tylko naszego kraju, ale też firm w nim działających czy też konsumentów jest by Polska mocno zabiegała o uwzględnienie różnic ekonomicznych pomiędzy państwami, które będą ponosić opłatę.

– W lepszej sytuacji będą kraje, w których recykling tworzyw sztucznych stoi na wyższym poziomie, co pogłębić może dysproporcje widoczne między rozwiniętymi krajami typu Niemcy w porównaniu np. z ciągle goniącą Polską. Mamy więc nadzieję, że polscy decydenci nie dopuszczą do nałożenia na firmy nowej daniny. Apel w tej sprawie SDCM skierowało już do wicepremier J. Emilewicz i Ministra M.Kurtyki  – dodaje Franke

Komentarze

Komentarz musi być dłuższy niż 5 znaków!

Proszę zaakceptuj regulamin!

Brak komentarzy!