Sony Vision S, czyli zapowiedź ciężkich czasów dla producentów aut

6 lutego 2020, 12:30

Firma Sony większości ludzi kojarzy się z telewizorami lub konsolami do gier. Tym bardziej zaskakujący okazał się ruch japońskiego koncernu, który na targach w Las Vegas zaprezentował prototyp własnego… samochodu. Przykład ten pokazuje jak nieprzewidywalna jest dzisiejsza motoryzacja i w jak dużym stopniu znane marki mogą stracić swój “monopol na samochody”.

Vision S – Sony przekracza granice

Samochód elektryczny, zaprezentowany przez Sony na targach CES w Las Vegas jest projektem szokującym nie tylko dla branży motoryzacyjnej, ale i elektronicznej. Samo miejsce zaprezentowania koncepcyjnego auta jest znamienne, gdyż amerykańskie targi elektroniki użytkowej do niedawna nie miały zbyt wiele wspólnego z samochodami. Ten stan rzeczy zmienia się jednak dynamicznie, na każdej kolejnej edycji imprezy pojawia się coraz więcej firm z branży moto. Głównie są to znane koncerny, produkujące części elektryczne i elektroniczne, dostarczające je na pierwszy montaż do producentów pojazdów (np. Bosch, Continental, ZF, Delphi Technologies etc.). W dobie elektryfikacji i autonomizacji transportu pojawia się jednak coraz więcej nowych graczy – tzw. startupów lub firm, które dotąd funkcjonowały w innych branżach, a teraz chcą spróbować swoich sił na rynku motoryzacyjnym.

Nagłego wejścia w rynek motoryzacyjny przez tak dużego gracza jak Sony nie spodziewał się jednak chyba nikt i wydaje się, że właśnie dlatego ruch koncernu okazał się tak spektakularny. Zaprezentowany koncept odbił się bardzo szerokim echem i był żywo komentowany w mediach. Sony zrobiło sobie reklamę, a przy okazji pokazało swoją siłę oraz… technologie, które jest w stanie dostarczać na rynek motoryzacyjny. Właśnie taki był cel koncernu. Bardzo mało prawdopodobny jest bowiem scenariusz, w którym Sony zacznie produkować seryjnie samochody. Koncept o nazwie Vision S był tylko nośnikiem, który miał zademonstrować kompetencje firmy – to, co byłaby ona w stanie zrobić, ale jednak wcale nie musi.

Firmy znane na rynku motoryzacyjnym jako główni dostawcy podzespołów do samochodów, zawsze przy okazji prezentacji swoich nowych rozwiązań zapewniają, że nie zamierzają tworzyć własnych pojazdów. Ich koncepcją biznesową jest bycie producentem i dostawcą części, a nie producentem pojazdów. Mocno podkreślał ten fakt Bosch, który na ubiegłorocznych targach IAA we Frankfurcie mimo wszystko zaprezentował własny pojazd. Miał on być jednak tylko przykładową demonstracją tego, jak w przyszłości mają wyglądać pojazdy poruszające się w sposób autonomiczny. Podobną strategię – dostawcy, a nie producenta pojazdów – obierze zapewne Sony, ale przykład tej firmy pokazuje jak bardzo skraca się droga, jaką mają do pokonania firmy z branży elektronicznej, by stać się częścią przemysłu motoryzacyjnego.

Rola elektroniki w motoryzacji wzrasta systematycznie. W latach 80. jej udział w całości kosztu wyprodukowania pojazdu wahał się w przedziale od kilku do 10%. Dziś, według niezależnych szacunków jest to już ponad 35%, a w ciągu najbliższych kilku lub kilkunastu lat udział ten przekroczy połowę kosztu produkcji nowego samochodu. Do elektronicznych rozwiązań na pokładach pojazdów takich jak systemy wtryskowe czy komputery sterujące z każdym rokiem dochodzą nowe rozwiązania, np. zaawansowane systemy multimedialne, a wkrótce znacznie rozbudowana (ze względu na unijne przepisy) zostanie grupa systemów bezpieczeństwa i wspomagania kierowcy (ADAS), rozwijać będzie się także telematyka.

Już teraz, producenci samochodów korzystają w większości z podzespołów dostarczanych przez inne podmioty. Ich zadaniem jest, mówiąc najprościej, zaprojektowanie pojazdu, zamówienie jego elementów, złożenie go i wzięcie za niego odpowiedzialności. Teoretycznie realizacja tych czynności dla dużego koncernu z innej branży, takiego jak Sony, nie byłaby dziś arcytrudnym wyzwaniem. Co więcej, im większą część kosztów produkcji auta stanowić będzie elektronika, tym bardziej konkurencyjna byłaby pozycja Sony względem producentów aut. To oczywiście rozważania teoretyczne, gdyż bardziej prawdopodobnym jest, że Sony postawi raczej na zarabianie na dostawach dla wielu producentów aut niż stworzenie im realnej konkurencji w postawi swojego modelu samochodu. Byłoby to dla koncernu kłopotliwe i ryzykowne rozwiązanie.

Co kryje w sobie Sony Vision-S?

Wracając do koncepcyjnego samochodu Sony. Korzysta on z podzespołów dostarczanych przez znanych producentów części na rynek pierwszego montażu – m.in. wymienionych wyżej Boscha, Continentala, ZF czy Brembo (hamulce), a także dobrze znanej na rynku OE firmy Magna Steyr. Dowodzi to, że powierzając dostawy części rynkowym potentatom, nawet firma całkowicie z zewnątrz motoryzacyjnego światka może stworzyć gotowy do jazdy, bezpieczny i przewidywalny w eksploatacji pojazd.

Zaprezentowany przez Sony samochód miał jednak inną rolę do odegrania. Japoński koncern chciał pokazać na jego przykładzie swoje kompetencje w zakresie elektroniki, wspomagającej jazdę autonomiczną. Dzięki użyciu 12 kamer, kilku lidarów i dziesiątek czujników oraz radarów, pojazd może poruszać się autonomicznie na II poziomie (więcej o poziomach autonomicznej jazdy). To jednak nie wszystko, czym chciało pochwalić się Sony. Znany producent matryc i ekranów, musiał umieścić w swoim samochodzie jak największy panel dotykowy. Został on poprowadzony przez niemal całą deskę rozdzielczą i wyposażony w szereg funkcji. We wnętrzu pojazdu znajdziemy także kilka mniejszych ekranów. Do współpracy w tworzeniu multimediów, Sony zaprosiło gigantów na rynku komputerowych kart graficznych i procesorów: firmy Nvidia i Qualcomm. Ważnym elementem pojazdu jest także nagłośnienie. Sony od lat dostarcza na pierwszy montaż w samochodach zestawy audio, nie mogło więc nie wykorzystać szansy, by pokazać swoje możliwości w tym zakresie. Zrobiło to z przesadnym niemal rozmachem, gdyż w pojeździe umieszczono aż trzydzieści głośników. Niektóre z nich zostały nawet umieszczone w fotelach.

Przewaga producentów samochodów już nie tak duża

Silnej pozycji producentów pojazdów bronią obecnie rozbudowane, własne sieci dealerskie i serwisowe, których producent wchodzący z zewnątrz nie byłby w stanie zbudować w krótkim czasie. Nie jest to jednak oczywiście bariera nie do przeskoczenia, istnieją przecież niezależne sieci warsztatów, z którymi potencjalny nowy na rynku producent mógłby podpisać umowę. Warto wspomnieć także, że motoryzacja zmierza w kierunku maksymalnego upraszczania serwisu. W kierunku samochodów, których stan techniczny będzie stale zdalnie monitorowany przez producenta, a rola serwisu ograniczać będzie się do przeprowadzenia prostej wymiany jednego elementu na drugi. To oczywiście przyszłość daleka, ale nie aż tak bardzo jak może nam się wydawać, co pokazuje koncepcyjny pojazd Sony.

Komentarze

Komentarz musi być dłuższy niż 5 znaków!

Proszę zaakceptuj regulamin!

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.

Alfons_Petarda, 13 lutego 2020, 8:11 1 0

Takie nie za ładne to "cudo"

Odpowiedz

Matrix, 13 lutego 2020, 8:59 0 0

Przy tej ilości ekranów niedługo będzie można się pogubić czy to jeszcze gra playstation czy też tego gościa na przejściu faktycznie "sprzątnąłem".

Odpowiedz