Polski mechanik w Norwegii – wywiad

22 stycznia 2019, 9:35

Najczęściej wybieranym przez Polaków kierunkiem emigracji są Wyspy Brytyjskie. Jednak w związku z Brexitem wielu doświadcza teraz czasu niepewności o  przyszłość. Coraz popularniejszym kierunkiem wyjazdów naszych rodaków są także kraje skandynawskie. Dlatego też o pracy w Norwegii i mentalności tamtejszych ludzi rozmawiamy z Gustawem*, mechanikiem, który spędził tam 5 lat.

*Ze względu na niektóre wyrażane w wywiadzie opinie, Gustaw poprosił nas o nieujawnianie jego nazwiska.

Agnieszka Wraga-Marciniak: Jakie wymagania są ważne, aby znaleźć zatrudnienie w charakterze mechanika w Norwegii?

Gustaw: Bardzo ważne jest przedstawienie swoich kwalifikacji. Wymagane są świadectwa, certyfikaty i inne zaświadczenia. Ja stosowną dokumentację składałem przez agencję pracy wyszukującą odpowiednich ofert. To agencja pokierowała mnie do warsztatu, w którym rozpocząłem pracę. Niektóre agencje organizują dla pracowników kursy języka norweskiego, który kończy się egzaminem. W przypadku pozytywnego wyniku dopiero wówczas proponowana jest konkretna oferta.

Jednym z podstawowych kryteriów, na jakie zwracano uwagę, była także znajomość języka angielskiego. Bez tego trudno jest znaleźć pracę w warsztacie samochodowym. Ciężko się współpracuje z takimi osobami, ponieważ w grę wchodzi tutaj język techniczny. Myślę, że jeśli ja porozumiewałbym się językiem angielskim na bardzo podstawowym poziomie to nie miałbym czego szukać w Norwegii. Duże znaczenie w moim przypadku miał fakt, że wcześniej 5 lat pracowałem w Irlandii. Mój norweski natomiast nie był na tyle dobry, aby móc swobodnie dogadać się z Norwegami.

Jakie były Twoje obowiązki w pracy? Czy Twój pracodawca chętnie inwestował w rozwój Twoich umiejętności?

Na początku zajmowałem się wszystkim, mechaniką ogólną. Później, z czasem awansowałem na brygadzistę i kierowałem pracą zespołu mechaników. Nie byłem nastawiony, aby robić tam karierę, chciałem po prostu jak najlepiej wykonywać swoją pracę. W pewnym momencie zostało to docenione – w przeciwieństwie do pracy w Polsce.

Zawsze byłem zainteresowany zdobywaniem wiedzy i dokształcaniem się, co widział mój pracodawca. Dlatego też kilkukrotnie byłem wysyłany na szkolenia o różnej tematyce. Co ważne, wiele kursów w Norwegii organizowanych jest w języku angielskim, aby również obcokrajowcy mogli brać w nich udział.

Czy Skandynawowie uważają polskich mechaników za dobrych fachowców?

Tak, Norwegowie uważają Polaków za dobrych fachowców, finansowo doceniają ich na równi ze swoimi rodakami, nie ma tam dyskryminacji. Mimo że mój szef wiedział, że nie planuję zostać w Norwegii na stałe, dostałem propozycję kursu języka norweskiego, po to, aby zostać zastępcą kierownika warsztatu.

Na jakie zarobki może liczyć Polak pracujący w norweskim warsztacie samochodowym?

W porównaniu z zarobkami w Polsce, w Norwegii żyło mi się zdecydowanie lepiej. Na więcej było mnie stać, nawet w porównaniu z większymi kosztami życia tam.

Jakie różnice widoczne są na pierwszy rzut oka w porównaniu pracy warsztatu polskiego i norweskiego?

Pracodawcę polskiego i norweskiego dzieli przepaść, na korzyść oczywiście tego drugiego. Norwegowie traktują się po koleżeńsku, na zasadach partnerskich, wszyscy są jednym zespołem. Nie ma wyzysku i traktowania swoich pracowników z wyższością. Nie dotyczy to tylko mojego konkretnego pracodawcy, ale również innych firm w innych branżach. W Polsce ciągle widoczna jest zasada – „ja jestem panem, ty masz robić to, co Ci mówię”. Wracając do pracy w Polsce, szukałem stanowiska w ASO, ponieważ liczyłem na większą kulturę pracy – zawiodłem się. Przykłady można by mnożyć, ale w wielu miejscach można spotkać się z wykorzystywaniem, jednak w przeważającym stopniu zależy to od osoby kierującej daną placówką. W Polsce raz spotkało mnie nawet coś takiego, że szef dużego warsztatu autoryzowanego, chcąc zorganizować imprezę firmową, kazał się na nią zrzucać pracownikom… Różne sytuacje skłaniają mnie do zmiany pracy, ale na jaką – jeszcze nie mam pomysłu. Chciałbym zostać w branży, bo swoją pracę traktuję jednocześnie jako hobby, ale ważna jest atmosfera i godne wynagrodzenie.

Czy Skandynawowie dbają o swoje auta? Czy w przypadku naprawy częściej wybierają warsztat prywatny czy ASO?

Nie ma co do tego reguły, zasady są takie jak w Polsce. Są tacy, którzy są, za przeproszeniem, „flejtuchami”, ale jeżdżą nowymi autami, a są i tacy, którzy bardzo dbają o swoje starsze samochody. Pracowałem w wielomarkowym warsztacie, gdzie średnia wieku pojazdów była na pewno większa niż w przypadku ASO. Ludzie w Norwegii żyją głównie na kredytach – na samochód, na mieszkanie – więc przed każdą inwestycją poważnie ją analizują. Norwegowie kilka razy obejrzą koronę zanim ją wydadzą, więc dokładnie kalkulują i obliczają co im się bardziej opłaca. Tam przed rozpoczęciem naprawy obliczany jest orientacyjny koszt usługi, w którym warsztat musi się zmieścić. Jeśli Norweg będzie miał okazję zrobić naprawę poza warsztatem, fuchę u znajomego, na pewno skorzysta z takiej możliwości. Wszędzie najważniejszym kryterium pozostaje pieniądz – zwłaszcza przy starszych samochodach.

Nieco inaczej sprawa wygląda przy samochodach nowych – wtedy Norweg wybiera ASO lub jedzie do warsztatu, gdzie są zunifikowane wymagania. Wówczas do książki gwarancyjnej otrzymuje wpis, a dla Norwegów jest niezmiernie ważne, aby samochód miał kompletną historię napraw, ponieważ w wypadku sprzedaży to auto jest wyżej cenione. Większość samochodów ma prowadzoną taką dokumentację i w przypadku ogłoszeń właściciele chętnie się chwalą posiadanymi rachunkami. Polacy zwracają uwagę na to, aby naprawa była zrobiona najtaniej jak się da. 

Na rynku norweskim panują inne zasady w sprzedaży aut. Możesz nam w skrócie je opisać?

Prawo w Norwegii jest wyczulone na oszustwa dotyczące sprzedaży samochodów. W Polsce często zdarza się tak, że jadąc obejrzeć samochód z ogłoszenia okazuje się, że stan techniczny znacznie różni się od tego przedstawionego w ogłoszeniu. Norwegowie mają dwie kategorie ogłoszeń samochodowych: pierwsza to „cena normalna”, z racji tego, że samochód jest w pełni sprawny, druga kategoria dotyczy pojazdów, których cena jest niższa o kwotę, którą należy przeznaczyć na poczet wyszczególnionych w ogłoszeniu koniecznych napraw. Wydaje mi się, że taki trend i taki sposób handlowania samochodami nigdy nie sprawdzi się w Polsce, ponieważ jako Polacy mamy całkiem inną mentalność i skłonność do kombinowania jak najmniejszym kosztem.

Jak w Norwegii rozwiązana jest kwestia przeglądów technicznych aut?

Przede wszystkim są one wykonywane co 2 lata. Nawet małe uchybienie, na przykład przepalona żarówka albo nierówna praca silnika, dyskwalifikuje pojazd z zaliczenia przeglądu. Auto jest dopuszczone do ruchu dopiero po naprawie i przejściu przeglądu.

W Norwegii każdy większy warsztat ma certyfikat na przeprowadzenie przeglądu technicznego. Urzędy norweskie często kontrolują takie miejsca i badają jak zostały przeprowadzone przeglądy. Kontrola taka może być także przeprowadzona na prośbę klienta lub policji. Jeśli okaże się, że coś było nie tak – można stracić licencję. Dlatego Norwegowie bardzo dbają o jakość i dokładność przeprowadzanych badań technicznych, aby nie stracić certyfikatu.

Na norweskich drogach coraz popularniejsze są samochody z napędem elektrycznym, obecnie prym sprzedaży wiedzie właśnie Norwegia. Jak wygląda norweskie promowanie troski o środowisko?

Ekologia w Norwegii ma duże znaczenie. Działa tam program dopłat do aut elektrycznych, są one mocno promowane. Miasta oferują darmowe parkingi, na których znajdują się stacje ładowania – również za darmo. Istnieje cała niezbędna infrastruktura. Dostępny jest też szereg innych profitów. Rząd o tym myśli, przygotowuje i jest to dla niego bardzo ważne.

Norwegowie mają też ciekawe pomysły, jeśli chodzi o walkę ze smogiem. Na krótko przed moim wyjazdem rząd wpadł na pomysł ograniczenia emisji spalin. Mianowicie, w dni parzyste na drogi mogły wyjeżdżać tylko samochody o parzystym numerze rejestracyjnym, w nieparzyste – te z nieparzystym. Wydaje mi się, że w Polsce takie rozwiązanie jeszcze długo nie będzie akceptowalne.

Czy tamtejsze warsztaty samochodowe przygotowane są do obsługi pojazdów elektrycznych?

Na chwilę obecną prym w naprawie samochodów elektrycznych wiodą ASO. Serwisy autoryzowane mają całą dokumentację techniczną, wiedzę technologiczną. Duża część warsztatów prywatnych chętnie się doszkala, uczy się napraw elektryków. Oczywiście w Norwegii często miałem styczność z tymi samochodami, ale przy okazji wymian klocków hamulcowych, napraw zawieszenia – w starszych autach. Ciekawostką, z jaką się spotkałem był fabryczny, elektryczny Peugeot 106 z 1992 r.

W Norwegii panuje też bardzo restrykcyjne prawo jeśli chodzi o tuning pojazdów.

Tak, tam każda zmiana konstrukcyjna pojazdu musi zostać sprawdzona i zalegalizowana na państwowej stacji przeglądów. Wszystkie nowe informacje muszą także zostać wpisane do dokumentów pojazdu. Jeżeli formalności te nie zostaną dopełnione, a samochód zostanie skontrolowany, wówczas jest on zabierany na parking policyjny. Takie wymagania dotyczą także z pozoru błahych spraw, jak na przykład rozmiaru felgi – jeśli w homologacji samochodu jego producent zaznaczył, że pojazd może być wyposażony w felgi o maksymalnym rozmiarze 18 cali, a  właściciel zamontuje tam rozmiar 19, wtedy jest to podstawa do niezaliczenia przeglądu i wystawienia mandatu.

Z Twoich słów wynika, że Norwegia i praca tam zrobiły na Tobie bardzo dobre wrażenie. Co zatem zadecydowało, że wróciłeś do Polski?

Wyjeżdżając do Norwegii miałem plan, aby zarobić na zakup mieszkania. Udało mi się zrealizować to marzenie. Wróciłem do Polski, ponieważ tu mam rodzinę. Gdybyśmy jednak podjęli wraz z żoną wspólną decyzję o wyjeździe za granicę, to nie wahałbym się ani chwili. Wiem, że dam sobie radę. Lubię swoją pracę mechanika, sprawia mi ona przyjemność, kręci mnie to. Jestem człowiekiem, który zawsze wiedział czego chce, realizował swoje plany i kształcił się w tym kierunku, a teraz pracuje w tym wybranym zawodzie.

Komentarze

Komentarz musi być dłuższy niż 5 znaków!

Proszę zaakceptuj regulamin!

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.

@28cali, 24 stycznia 2019, 11:18 14 -1

A w Polsce wolna amerykanka. Pseudoksenony, obcięte sprężyny, przelotowe wydechy. Patologia..

Odpowiedz

vito, 25 stycznia 2019, 9:24 7 0

To mnie "naprostowałeś" - Dzięki !, a ja myślałem że to normalny kraj, a się okazuje że też są zakładnikami systemu. Cytat: Ludzie w Norwegii żyją głównie na kredytach – na samochód, na mieszkanie – więc przed każdą inwestycją poważnie ją analizują.

Odpowiedz

Anonim, 28 stycznia 2019, 22:11 1 0

Vito, nikt ci nie każe brać kredytu. Możesz odkładać na samochód i kupić za gotówkę. Gorzej z mieszkaniem. Ile lat musiał byś odkładać a między czasie musisz gdzieś mieszkać. Kątem u starych albo na wynajmie. Sam pomyśl.

Odpowiedz

Kkkk, 31 stycznia 2019, 10:44 0 -4

Jedyny słuszny polski mechanik w Norwegii to \"marewel\" :)

Odpowiedz

Piter, 28 lipca 2022, 1:43 0 0

Ja też mieszkając w Norwegii zdecydowałem się na zakup samochodu na kredyt, to nie było złe rozwiązanie. Na lepszych zasadach otrzymałem tam pożyczkę jak w Polsce. A co do wyboru oferty to pomógł mi doradca z Motty, sam bym nie wiedział nawet do jakiego banku iść z zapytaniem.

Odpowiedz

Piotr, 30 listopada 2022, 21:18 0 0

Też miałem okazję korzystać z Motty. Za granicą takie doradztwo jest naprawdę bardzo potrzebne, dlatego faktycznie polecam każdemu się zainteresować.

Odpowiedz

Olaaaa, 30 listopada 2022, 21:17 0 0

super!

Odpowiedz

Kamil, 27 marca 2024, 13:45 0 0

Czasem niestety konieczny jest nowy samochód, na który często bierze się kredyt, ale z moich informacji wynika, że pracujący w Norwegii Polacy nie mają z tym większego problemu. Dużo jest różnych doradców i też wspomnę o Motty, bo chyba jako jedyni rozmawiają w języku polskim.

Odpowiedz