Zostałem przedstawicielem handlowym na jeden dzień

23 stycznia 2019, 14:16

Postanowiłem sprawdzić jak wygląda w praktyce praca przedstawiciela handlowego w hurtowni motoryzacyjnej. Dzięki uprzejmości jednego z dystrybutorów, miałem okazję jeden dzień spędzić razem z doświadczonym handlowcem. Nie sądziłem, że w tym fachu aż tak wielką rolę odgrywa nawiązywanie relacji.

Chłopaki lubią Alfy

W firmie zjawiam się po godzinie 8:00. Parkuję samochód i wysiadam. Przed wejściem do filii stoi facet palący papierosa. Podchodzę się przywitać. Jak się okazuje jest to mój dzisiejszy „mentor” i zarazem źródło informacji – Adam, kierownik filii i jej handlowiec.

– Cześć, widzę, że jeździsz Alfą. Dobrze trafiłeś, tu wszyscy mają świra na punkcie włoskich samochodów – wprowadza mnie jednym zdaniem w atmosferę firmy Adam.

Witam się z pracownikami. W filii jest ich pięciu. Adam docelowo myśli o zatrudnieniu jeszcze dwóch osób, aby punkt mógł działać na najwyższych obrotach, a także otwarciu kolejnej filii. Jeden punkt w sporym mieście to nie jest dużo, więc chłopaki mają pełne ręce roboty. Pierwsza rzecz, która rzuca mi się w oczy między półkami w sklepie, to trzy używane skrzynie biegów stojące na palecie.

– Skąd te skrzynie, macie też części używane? – pytam z zaciekawieniem.
– Tak, mamy. Oprócz części nowych, prowadzimy również sprzedaż części używanych – odpowiada Adam.
– Ale są to części regenerowane?
– Masz rację, miałem na myśli sprzedaż regenerowanych podzespołów. Skrzynie biegów, silniki. Trudno by było bawić się w handel używanymi częściami eksploatacyjnymi. To po pierwsze nieopłacalne, po drugie niezbyt bezpiecznie dla użytkownika – tłumaczy Adam przesuwając paletę ze skrzyniami.

W hurtowni panuje pozytywna atmosfera. Chłopaki przybijają sobie piątki na przywitanie, żartują, często sobie dogryzają. Zatarta jest granica w relacjach służbowych. „Czuj się jak u siebie” – mówi kierownik. Biorę więc słowa do serca, rozglądam się po obiekcie, po czym wraz z Adamem kierujemy się do kuchni po tzw. „płyn rozruchowy”. Jego słowa odnośnie zamiłowania pracowników do włoskich samochodów nie były przesadzone, o czym przekonałem się już chwilę później, gdy zdjęcia swojej Alfy Romeo pokazał mi Maciek, sprzedawca. Firma wywodzi się z dystrybucji części do włoskich pojazdów, choć obecnie asortyment jest rozszerzony o części głównie do busów, ale też innych aut osobowych m.in. z koncernu PSA, Renault.

– O patrz, tutaj jedyny słuszny silnik w Alfie, 3.2 Busso – pokazuje mi zdjęcia Maciek. – Do Alfy mamy tutaj wszystko, gdybyś czegoś potrzebował to daj znać – Maćka wyraźnie nie opuszcza instynkt sprzedawcy.

Klocek w kształcie banana

Chłopaki przygotowują samochód na trasę – sprawdzają faktury, szykują części do kolejnego kursu do klientów. Po 15 minutach wsiadam wraz z Adamem do auta i ruszamy. Do pokonania mamy kilkadziesiąt kilometrów. Telefon podpięty pod zestaw głośnomówiący zaczyna dzwonić niecałe 5 minut od wyjazdu z parkingu. Owym zainteresowanym jest klient – mechanik.

– Cześć, zacisk przedni, lewy to byś miał? – pyta.
– Oczywiście, że tak. Dlaczego Ty ode mnie nie wziąłeś hamulców? Widziałem, że robiłeś wczoraj. – pyta Adam.
– Które hamulce?
– No widziałem jak montowałeś tarcze wczoraj.
– Aaa. Przepraszam, poprawię się.
– No to popraw się, popraw – żartuje Adam po czym rozłącza się i dzwoni do sprzedawcy w filii.

– Michał, pamiętasz ja wczoraj wiozłem zwrotnicę, tam, gdzie stoi takie zjeżdżone Iveco – precyzuje Adam.
– No pamiętam – odpowiada sprzedawca.
– On chce lewy zacisk do tego samochodu. To jest nadwozie po dwutysięcznym roku. Wczoraj go widziałem. Ma takie wielkie tarcze z przodu – opisuje Adam.
– Wiem, wiem. To zapytaj go jeszcze czy to jest klocek w kształcie banana i to wszystko. Bo pod banan, to my mamy te zaciski.
– Wiesz ta tarcza wysoka, z kołnierzem i szpilkami – doprecyzowuje Adam.
– Tak tak, to jest 31XXX, mamy te zaciski – kwituje sprzedawca.

Adam oddzwania do klienta.

– Słuchaj, klocki są te stare takie „banany” duże?
– Tak.
– To mam taki zacisk, to Ci później podrzucę.
– Dobra, to dawaj go.

Podczas jazdy do klientów, wchodzę w swobodną rozmowę z Adamem na temat zarówno branży motoryzacyjnej jak i jej specyfiki.

– Macie stałe ramy czasowe w pracy czy po godzinach też zdarza Wam się pracować?
– Działamy trochę inaczej niż – być może – większość, bo odbieramy telefony praktycznie cały czas. Popołudniami i wieczorami również. Mamy z klientami koleżeńskie relacje. Oni wiedzą, że mogą do nas zadzwonić. Jak jakiś mechanik robi dane auto wieczorem, to chce mieć „odhaczone”, że zamówił części. Podchodzimy do tego raczej na luzie. Generalnie pracujemy od 8:00 do 17:00 i zazwyczaj tak wychodzi. Towar do klientów wozimy nie tylko w godzinach pracy, ale każdy z nas, gdy wraca do domu, przeważnie zawsze coś weźmie i gdzieś podrzuci, bo ma po drodze klienta, któremu trzeba daną część dostarczyć. Normalnie moglibyśmy to zrobić następnego dnia, ale dogadujemy się z ludźmi i jesteśmy elastyczni.

Samochód rozwożący części jest u najważniejszych klientów minimum dwa razy dziennie. Jedna trasa po mieście i jego okolicach to przejechane około 170 kilometrów. Mimo, że najdłuższe trasy robi kierowca, to handlowiec również musi „swoje odsiedzieć” za kierownicą.

Konkurencja w szybkości dostaw zjada własny ogon?

Adam dostrzega, że istnieje w branży zjawisko dostaw części dla mechaników „za wszelką cenę”. Klient może zamówić podzespoły, których często nie wykorzysta przez najbliższe 2-3 dni, natomiast dystrybutor dostarcza zamówione elementy nawet w kilka godzin od telefonu, bądź wciśnięcia przycisku „kup teraz”.

– W promieniu 3 km są 3 filie jednego dystrybutora i każda z tych filii 4-5 razy dziennie wozi towar, więc klient jest mocno rozpieszczony. Oni dokładają do tych tras – tak sądzę, bo nie wierzę, że każda trasa jest obłożona. Czasami do nas też przyjeżdża ktoś z hurtowni z jednym filterkiem, na którym nikt raczej nie zarobił, ale trzeba go zawieźć – tłumaczy Adam.

– Myślisz, że dostępność stała się problemem?
– Jestem zdania, że jak klient chce naprawić samochód, to poczeka dzień w warsztacie. Kiedyś było tak, że mechanik dostawał części raz dziennie i było dobrze. Myślę, że niedługo hurtownie będą odchodzić od tego modelu, bo takich kilka tras generuje duże koszty, także np. w amortyzacji pojazdów. Mechanik nawet jak ma te części na miejscu, to i tak często nie montuje ich od razu.

Kumple z branży

Adam rozmawia ze swoimi klientami jak z dobrymi znajomymi. Sam przyznaje, że taka forma relacji jest mu bliższa, ponieważ może poznać klientów, ich problemy. Wtedy łatwiej jest też dotrzeć do mechanika i jak to mówią „zatrzymać go”. To również sprawia, że praca staje się bardziej przyjemna, mniej „sztywna”.

– Jaka jest dla Was najwygodniejsza forma współpracy z mechanikiem? – pytam zanim dojedziemy pod kolejny na naszej trasie warsztat.
– Należałoby powiedzieć, że najlepszą formą współpracy jest zamawianie w katalogu B2B. Mechanik wejdzie na firmowy katalog, wpisze numer części, naciśnie „kup teraz”, a ja mu tylko zawiozę. Ale tak nie jest i nie będzie, bo jesteśmy specjalistami w naszym segmencie części. Klienci wiedzą, że często zamówienie nie jest takie proste i trzeba zadzwonić i dopytać o szczegóły. Przez to nawiązujemy więź z klientem, jesteśmy bliżej.

Dojeżdżamy do dużego warsztatu. Z Adamem wchodzimy do środka, przechodzimy przez trzy stanowiska, na których stoją dwa busy Iveco do 3,5t, w tym jeden oklejony logiem popularnej firmy kurierskiej, a także Renault Master. Przywitaliśmy się z pracownikami w warsztacie. Wchodzimy do pomieszczenia przypominającego biuro.

– Masz wyliczone wszystko? – pyta właściciel warsztatu, Zbyszek.
– Tutaj masz do podpisania korekty na olej i nową fakturę na ten rok. Coś Wam się szykuje na styczeń? Jakieś większe tematy? – pyta Adam podając dokumenty Zbyszkowi.
– Wiesz co, na razie mamy ciężki rozruch – wyjaśnia właściciel warsztatu.
– W tamtym roku to ładnie nabraliście. Dobrze by było gdybyście w tym też co nieco wzięli.
– No wiem, ale co zrobisz, jeszcze z trzy dni i się ruszy na pewno – tłumaczy się warsztatowiec.

Po omówieniu bieżących kwestii współpracy przechodzimy z chłopakami na luźniejsze tematy mechaniczne. Adam radzi się mechaników odnośnie dziwnego zachowywania się zimnego silnika Citroena. Od razu mówią, że to na pewno wina jednego z wtrysków. Zastanawiam się, czy nie zadał tego pytania celowo, tylko po to, by wzbudzić w mechanikach satysfakcję z poprawnie rozwiązanej zagadki motoryzacyjnej. Po kilku minutach rozmowy żegnamy się z pracownikami i wsiadamy do auta.

By się wyróżnić, musisz być specjalistą

Po kilku godzinach spędzonych z handlowcami doszedłem do wniosku, że jedną z kluczowych kwestii w tej pracy jest specjalizacja. Jest to sposób na wyróżnienie się w branży pośród mnogości dystrybutorów oferujących produkty do większości pojazdów. Specjalizacja nie polega wyłącznie na skupieniu się firmy na danym segmencie samochodów, lecz również daje realną możliwość pracownikom osiągnięcia statusu eksperta, co o wiele trudniej przychodzi pracownikom w niewyspecjalizowanych firmach. Jak twierdzi Adam, ułatwia to również kontakt z klientami. Wszystko rozbija się o wiedzę.

– Dzwoni klient po zacisk i ja nie potrzebuję numeru nadwozia, żeby mu dobrać odpowiednią część. Samych zacisków w Iveco jest z 10 rodzajów. Tak samo klocki hamulcowe. Z doświadczenia musisz wiedzieć np., że w danym modelu po 2012 roku masz klocki nie na jeden, ale na dwa czujniki, bo była zmiana. Jak dzwoni klient i mówi, że auto jest sprzed 2012 roku, a Ty na półce masz tylko te nowsze, to dajesz mu je i mówisz mechanikowi, żeby sobie uciął ten jeden czujnik, bo nic mu się nie stanie, a żadnego błędu na komputerze nie wyrzuci – wyjaśnia handlowiec.

– Spotkałem się z opinią, że mechanicy często nie sprawdzają dokładnie jakich części potrzebują. Mówię o prawidłowej identyfikacji modelu samochodu.
– Tak, to prawda. Duże grono mechaników tak zamawia części. Dzwonią i mówią „Volkswagen Passat B5. daj mi klocki do niego”, ale nie podają już wersji i nie jesteś w stanie stwierdzić, jakie części będą odpowiednie, bo rodzajów klocków może być z 3 bądź 4 do danego modelu, a przecież nie będziesz robił wyliczanki. Dlatego też my się specjalizujemy w busach i samochodach dostawczych. Wszyscy wiedzą, że nie ma lepszych specjalistów od nas w Polsce w tym temacie. Czy to Boxer, Berlingo, Jumper, wszystko jedno. Mam w głowie ponad 300 numerów samych części.

– Skupienie się tylko na danym segmencie, jak w Waszym przypadku na pojazdach dostawczych i busach, jaką daje Wam przewagę na rynku?
– Nasza specjalizacja pokazuje, jakie są problemy wśród nie wyspecjalizowanych, dużych hurtowni. Na przykład dzwoni do nas mechanik i mówi, żebyśmy mu przywieźli klocki hamulcowe, bo z konkurencji był ktoś już 3 razy i ciągle przywoził nieodpowiednie – tłumaczy Adam.

– Klaruje mi się opinia, że mechanicy często nie radzą sobie z typowaniem części. Sprostujesz?
– Może nie tyle nie radzą sobie, co po prostu nie mają na to czasu. Nie mogę też wykluczyć, że wynika to z wygody – chcą mieć na słuchawce opiekuna, do którego mogą zawsze zadzwonić. My, z racji na naszą specjalizację nie mamy z tym problemu. Nawet lepiej jak klient zadzwoni, bo mam z nim cały czas kontakt, poznam go trochę. Nie lubię takich, którzy zamawiają przez internet, klikają w katalogu, bo ja wtedy nie mam z nim kontaktu, nie mogę nawiązać relacji.

Rekrutacja to nie 10 minut

W byciu dobrym handlowcem oprócz umiejętności interpersonalnych, w tym wyczucia klienta, liczy się również bardzo duża wiedza z zakresu części motoryzacyjnych. Nie mniej ważna jest pewność siebie, zdecydowanie w działaniu. Trzeba być słownym, no i wiadomo, posiadać wysoką kulturę osobistą. Z Adamem dochodzimy do wniosku, że obecnie praca handlowca związała się mocno z doradztwem. Już nie chodzi tylko o czystą sprzedaż, lecz także o to co jest wokół niej.

– Większość Waszych pracowników to specjaliści. Jak wygląda rekrutacja?
– Rekrutacja w naszym przypadku nie trwa 10 minut. Jest to wieloetapowy proces. Sprawdzamy wiedzę każdego kandydata. Musimy mieć pewność, że jak do nas przyjdzie to my możemy mu zaufać i on będzie korzystał w 100% ze swojej wiedzy i doświadczenia. Mówią, że handlowiec może przyjść z każdej branży, bo on jest tylko od sprzedawania. Jeżeli tak, to my nie jesteśmy tylko handlowcami, ale może przede wszystkim doradcami.

– Chcesz powiedzieć, że granice między typową sprzedażą a doradztwem się pozacierały?
– Zdecydowanie. Wiem jak ten klocek hamulcowy czy inna część jest zbudowana. Nie wyobrażam sobie zatrudnienie handlowca, który nie posiada wiedzy technicznej, choćby nie wiem jak dobry był w sprzedaży. Mechanik go zagnie kilkoma pytaniami. Potrzebny jest specjalista, który też sam sobie potrafi zajrzeć do samochodu i się tego nie boi. Musi czuć tę branżę. Siedzieć w tym.

To co zwraca moją szczególną uwagę to podejście do mechanika. Za każdym razem jest indywidualne, trzeba wiedzieć, by nie naciskać na sprzedaż, a raczej pytać co się dzieje, doradzać, starać się pomóc rozwiązać problemy warsztatów. Jednemu trzeba powiedzieć, jaki sprzęt diagnostyczny będzie dla niego najlepszy i kiedy może sobie na niego pozwolić. Inny potrzebuje porad przy identyfikacji części, a kolejny odnośnie czysto prywatnych spraw, które bardzo często są nieodłącznym elementem rozmowy.

Około 15:00 dojeżdżamy do filii. To jest czas, żeby dopiąć dokumentację, przygotować towar na poranny wyjazd, spełnić prośby warsztatów. Część spraw była już załatwiona na bieżąco, podczas jazdy między jednym serwisem a następnym. Po załatwieniu wszystkich niezbędnych rzeczy, kończy się dzień pracy, a wraz z nim dzień przedstawiciela handlowego. Jednak nie w tym miejscu. Chłopaki żegnają się ze mną i rozjeżdżają do domów, ale zabierają ze sobą „pracę”, podrzucając części po drodze do warsztatów.

Komentarze

Komentarz musi być dłuższy niż 5 znaków!

Proszę zaakceptuj regulamin!

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.

Były PH, 23 stycznia 2019, 14:20 13 0

Trudna robota, nie dla każdego, pozdrawiam kolegów doradców :)

Odpowiedz

Egon, 23 stycznia 2019, 14:26 3 0

No gdyby była łatwa nie byłoby tylu ogłoszeń na portalach dotyczących PH. Ciężko o takiego w dzisiejszych czasach.

Odpowiedz

Wiedza, 23 stycznia 2019, 14:30 4 -11

O takim handlowcu to aż miło poczytać. Jakby ci ode mnie z regionu mieli taką wiedzę, że są w stanie model po kształcie klocka rozpoznać to by się milej pracowało. A tak to po 3 razy przyjeżdząją z nie taką częścią, a klient czeka na auto.

Odpowiedz

klocek, 23 stycznia 2019, 22:24 29 0

a nie pomyślałeś , że to Ty powinieneś zasugerować jaki powinien być "klocek".... ?

Odpowiedz

Arek, 28 stycznia 2019, 10:47 3 -1

Problem ciućmoki mają żeby VIN podać by ułatwić.....zawsze słychać gadkę że we wszystkich jest to samo.....a potem pretensje, ze nie pasuje....

Odpowiedz

Xxxxx, 25 stycznia 2019, 19:36 0 0

A może weźmiesz pod uwagę że jeden model auta. A po drugie to rola mechanika no chyba ze jest wymieniaczem części a tych jest naj wiecej

Odpowiedz

Kondzior, 23 stycznia 2019, 15:28 18 -2

HEHE jak lubisz Alfy to musisz pracować w sklepie z częściami nie ma inne opcji

Odpowiedz

Blackbird, 23 stycznia 2019, 19:53 33 -1

Artykuł niby opowiada o perypetiach handlowca a tak naprawdę jest jawną reklamą firmy handlującej częściami do busów.

Odpowiedz

Redakcja, 24 stycznia 2019, 7:28 5 -16

To nie jest artykuł sponsorowany. Proszę zauważyć, że ani razu w tekście nie pada nazwa firmy, która zgodziła się nam pomóc w realizacji. Artykuł ma za zadanie pokazać jak wygląda codzienna praca przedstawiciela handlowego, pokazujemy ją w pozytywnym świetle - to wszystko.

Odpowiedz

Branza moto od 1998, 24 stycznia 2019, 10:33 18 0

A samochod z logo firmy ?

Odpowiedz

Redakcja, 24 stycznia 2019, 10:52 5 -15

Czy nie wyglądałoby to dziwnie, gdybyśmy zamazywali wszelkie logotypy na zdjęciach? Bez przesady ;) Celem tekstu nie było promowanie konkretnej firmy.

Odpowiedz

Alfons_Petarda, 24 stycznia 2019, 11:40 11 0

Na zdjęciu chyba widać o jaką firmę dokładnie chodzi.

Odpowiedz

A.S., 25 stycznia 2019, 19:41 2 0

Drogi Panie redaktorze, a na zdjęciu to logo jakiej firmy jest widoczne? Czy aby nie logo Van King, której właścicielem jest firma Celkar.

Odpowiedz

Redakcja, 28 stycznia 2019, 8:41 0 -2

Oczywiście, reportaż został zrealizowany przy pomocy oddziału firmy Vanking. Podkreślamy tylko, że nie jest to tekst sponsorowany. Celem było pokazanie pracy handlowca, a nie reklama konkretnej firmy.

Odpowiedz

handlowiec.. :), 23 stycznia 2019, 21:27 7 0

Fajny :) .... artykuł sponsorowany . Pozdrawiam szanownych kolegów PH z branży - w obecnych czasach nie jest to łatwe zajęcie...

Odpowiedz

dwarf, 24 stycznia 2019, 7:34 30 0

Jest trochę w tym prawdy, ale porównywanie Vankinga do hurtowni to trochę na wyrost. Druga sprawa że pan "Mentor" jest jednocześnie Kierownikiem , sprzedawcą i kierowcą a do tego akwizytorem, bo do handlowca długa droga. Pomijam fakt że to artykuł sponsorowany.Stanowisko PH nie jest lekką i łatwą pracą , pracodawcy często nie doceniają tego. z Jednym się zgodzę, bardzo ważnym czynnikiem jest relacja z klientem . I najbardziej śmieszy to jak Panowie z centrali którzy siedzą w cieplutkim biurze nie mają pojęcia że ich metody, tabelki exelowe i analizy mają klienci w poważaniu. Temat dowozów 4-5 razy dziennie.... tutaj się nie zgodzę po prostu w waszym sklepie to się nie "spina", w hurtowni nie ma z tym problemu i jak handlowiec "ogarnia" i ma przy tym sporo lojalnych klientów to można towar nawet dostarczyć 7 razy dziennie. Na moim terenie są PH z innych firm których porównałbym właśnie do was , jeżdżą z towarem i obsługują klienta.Nie poświęcają uwagi na sprawy handlowe. Jak chcecie robić wywiad to zróbcie go z osobą która to ogarnia a nie z "Mentorem" 5w1. Pozdrawiam bez spiny:)

Odpowiedz

fart, 24 stycznia 2019, 14:57 10 -1

"I najbardziej śmieszy to jak Panowie z centrali, którzy siedzą w cieplutkim biurze nie mają
pojęcia, że ich metody, tabelki exelowe i analizy mają klienci w poważaniu. " Dodam od siebie, odbierasz telefon od takiego łba pseudo kierowniczka regionu, który przyzna Ci rację, bo wie, że w handlu siedzisz 10 lat ale i tak Ci nawrzuca, bo trzeba np. u dystrybutora olei wyrobić target. Co innego kiedy PH ma wsparcie z CN, wsparcie podparte bonusami, ceną produktu, dostępnością na oddziale i CN, ciekawą umową obrotową, bonusową, która nie wydoi tylko klienta a zrobi z Niego w jego oczach twojego partnera to aż chce się pracować i robić wyniki. Gorzej, kiedy twój przełożony jest idiotą a ty jesteś od niego mądrzejszy i o tym wiesz, i często zastanawiasz się co on k.. r..wa tam robi? ;/ . Pozdrawiam kolegów przedstawicieli.

Odpowiedz

Piotr, 24 stycznia 2019, 13:00 11 -2

" Dzwoni klient po zacisk i ja nie potrzebuję numeru nadwozia, żeby mu dobrać odpowiednią część. Samych zacisków w Iveco jest z 10 rodzajów. Tak samo klocki hamulcowe. Z doświadczenia musisz wiedzieć np., że w danym modelu po 2012 roku masz klocki nie na jeden, ale na dwa czujniki, bo była zmiana. Jak dzwoni klient i mówi, że auto jest sprzed 2012 roku, a Ty na półce masz tylko te nowsze, to dajesz mu je i mówisz mechanikowi, ŻEBY SOBIE UCIĄŁ TEN JEDEN CZUJNIK, BO NIC MU SIĘ NIE STANIE , a żadnego błędu na komputerze nie wyrzuci – wyjaśnia handlowiec......"
Czy to jest poważne podejście do sprzedaży części ?? a co w przypadku gdy kierowca naprawianego auta będzie miał wypadek i rzeczoznawca stwierdzi, że były złe klocki zamontowane kto poniesie za to odpowiedzialność ?? Idąc dalej czy ten "handlowiec" też poleca ucinanie innych części, które po obróbce będą pasować ?? Niestety w obecnym czasie coraz więcej części można tylko i wyłącznie znaleźć po nr VIN... producenci coraz częściej stosują kilka typów części np. filtrów, których bez nr VIN po prostu nie da się wytypować.

Odpowiedz

Alfons_Petarda, 24 stycznia 2019, 16:49 0 0

Słuszna uwaga.

Odpowiedz

lucassoul, 26 stycznia 2019, 11:58 2 0

Po numerze Vin też nie da się za każdym razem wszystkiego wytypować , dlatego jak klient rzuca mi na biurko swoją "szmatę " z nr vin i oczekuje ,że wszystko się znajdzie to nie zrozumie że czasem trzeba porównać część z auta , z tym co w pudełkach . A najlepsi są pajace którzy przychodzą z nr Vin auta z np. 1993 roku . A kolejna sprawa to zależy jaka marka

Odpowiedz

sprzedawca, 24 stycznia 2019, 14:15 13 -1

Nie wiem dlaczego dla mechanika podanie 17 znaków VIN miało być problemem? Jeden klient mi dyktuje, drugi posyła zdjęcie przez whatsapp lub messenger. Każdy traci na to minutę życia a części pasują... bez ucinania czujników :)

Odpowiedz

Na filii od 10 lat, 24 stycznia 2019, 14:24 14 -1

Powiedz to mechanikom, którzy dzwonią do mnie i proszą o zacisk do Toyoty. - Jakiej Toyoty? - Yyyhmmm nie Yarisa tylko tej większej. - Spisz vin, - Nie, bo klient dopiero jutro przyjedzie. Takich sytuacji i podobnych mógłbym ci setki wymienić

Odpowiedz

sprzedawca, 24 stycznia 2019, 14:26 5 0

Znam i takich - są tacy, którzy się nigdy tego nie nauczą. Są też tacy, którzy byli "odporni" na vin ale po kilku nerwowych akcjach zawsze są już przygotowani :)

Odpowiedz

Amigbe, 24 stycznia 2019, 21:05 10 0

Panowie, szanowni koledzy po fachu. Jednym zdaniem. Ta praca była by łatwa i przyjemna gdyby cała ta konkurencja była zdrowa, gdyby każdy znas postępował wg zasad a nie sprzedawał za wszelką cenę, nie sztuka sprzedać z minimalną marżą bo konkurencja bo mały asortyment bo więcej dostaw etc, takich handlowców jest 80% na rynku każdy idzie do swego kierownika managera dyrektora i twierdzi, oni mają taniej dlatego klient u nich kupuje, zgodzę się z tym w 10% reszta to nasza ciężka praca trzeba być przyjacielem, wyrocznią i katem w jednym nie dajmy się zwariować klientów jest takk wielu że ja podejdziemy do tematu zdroworozsądkowo każdy z nas zarobi a nie będziemy się wycinać obgadywać i chwalić jak to wyruchalem konkurencje bo sprzedałem mu dwumas 20zl taniej. To tyle mądry zrozumie a reszta zlekceważy i poda 100 argumentów przeciw, szanuje i Pozdrawiam

Odpowiedz

ObecnyPH, 24 stycznia 2019, 21:15 16 0

Super Panowie , Powiem Tylko tym z doświadczeniem ...Wiedza, wiedza jeszcze raz wiedza, diagnostyka, mechanika klima podatki ...czyli doradzamy mechanikom jak naprawiać i prowadzecić biznes , dajemy im co raz wiecej trasy zwroty ceny itp. Co mamy w zamian ? Wypłate taką samą jak kierowca Ubera czy Taxi bez żadnej wiedzy albo pseudo kierownika w markecie. Tym czasem mechanik robi kase min. 4 razy średnia krajowa... a nasi pracodawcy albo nie moga albo nie chca dac nam zarobic . Pora na zmiane... pozdrawiam.

Odpowiedz

Pikus, 25 stycznia 2019, 1:53 11 0

Praca w branży motoryzacyjnej to bardzo niewdzięczne zajęcie. Mam opinię dobrego specjalisty i trafiam do firm rozwijających się, którym bardzo zależy na stworzeniu dla siebie nowego rynku zbytu , konkretnie nowego terenu. Z reguły proces ten trwa 2-3 lata i po tym okresie gdy rynek jest zdobyty to dostaję do zrozumienia ,że warto pomyśleć nad zmniejszeniem mojego prowizyjnego wynagrodzenia , bo za dużo już zarabiam , lub ewentualnym odejściem. Już parę razy to przerabiałem ... Później na moje miejsce przyjmują świeżaka , który przeważnie rujnuje to co udało mi się z moim zespołem stworzyć... Bardzo niewdzięczna praca.

Odpowiedz

Tipp, 26 stycznia 2019, 10:51 0 0

Jeśli Twoje zdolności handlowe rzeczywiście tak wyglądają jak opisujesz to odezwij się do Textara bo z tego co slyszalem przygotowują się do ekspansji na polskim rynku a rządzi tam teraz bardzo rozsądna babeczka z TRW

Odpowiedz

Było isc do technikum a nie na MBA, 26 stycznia 2019, 12:42 5 0

Podpisuje sie pod tym. Motoryzacja to chyba najbardziej powalona branża na świecie z najbardziej zepsutym rynkiem, roszczeniowymi i rozpieszczonymi klientami, walka cenowa (Pozdro Kraków) i niezdrowa konkurencja. Z drugiej strony pracownik dobry pracownik musi posiadać ogromna wiesze techniczna połączona z umiejtnosciami i kompetencjami związanymi ze sprzedażą. Masakra. Jak kumpel mi mówi jakie marże maja w branży odzieżowej to wyrywa mnie z butów, a Ty sprzedasz moduł z Luka na 2%, klient Ci go zareklamuje a Luk uwali i jestes w plecy:) pozdro dla kumatych

Odpowiedz

odpoczywający ph, 28 stycznia 2019, 11:46 4 0

Wiem o czym piszesz. Robisz rynek, trasu, zbyt, umowy dogadujesz tematy warsztatowe. Średnio taki proces trwa 2-3 lata. Kiedy już wszystko żyje swoim życiem i nabiera rozpędu dowiadujesz się nagle, żebyś sobie odpoczął a na twoje miejsce wejdzie sprzedawca, który został nagle ph on wg pracodawcy dopilnuje tematu za mniejsze pieniądze. Gardzę takimi pracodawcami. Pozdrawiam przedstawicieli.

Odpowiedz

OnPH, 25 stycznia 2019, 11:16 7 0

Pan Adam to bogaty człowiek ... Dodajemy średnio : Wypłata kierowca 2 tysiące + wypłata sprzedawcy 2,7 tyś + wypłata PH 3,5 tyś plus wypłata kierownika 4,5 tyś :)
12,7 tysia ? taaa na bank

Panowie dziś taką kasę jak zarabiamy ( 2,5-3,5 tys) można zarobić wszędzie dosłownie wszędzie a mechanikom nie długo to jeszcze będzie trzeba wprowadzić kolejną wartość dodaną w postaci MONTOWANIA ZAMÓWIONYCH CZĘŚCI PRZEZ KIEROWCO-MECHANIKÓW.

Odpowiedz

Branżowiec, 25 stycznia 2019, 13:38 5 0

Już teraz są żarty przy podaniu ceny "a to z montażem?" - więc nie zdziwię się jeżeli faktycznie dojdzie do "MONTOWANIA ZAMÓWIONYCH CZĘŚCI PRZEZ KIEROWCO-MECHANIKÓW" - ale tak hurtownie rozpasały towarzystwo to tak jest.

Odpowiedz

Anonim, 25 stycznia 2019, 11:54 1 0

Generalnie pracujemy od 8:00 do 17:00 i zazwyczaj tak wychodzi. Towar do klientów wozimy nie tylko w godzinach pracy, ale każdy z nas, gdy wraca do domu, przeważnie zawsze coś weźmie i gdzieś podrzuci, bo ma po drodze klienta, któremu trzeba daną część dostarczyć.

A na koniec jest napisane : Około 15:00 dojeżdżamy do filii. To jest czas, żeby dopiąć dokumentację, przygotować towar na poranny wyjazd, spełnić prośby warsztatów. Część spraw była już załatwiona na bieżąco, podczas jazdy między jednym serwisem a następnym. Po załatwieniu wszystkich niezbędnych rzeczy, kończy się dzień pracy, a wraz z nim dzień przedstawiciela handlowego.

Nie koniec dnia pracy kiedy po drodze do domu trzeba podrzucic czesci do klienta.

Odpowiedz

Bonzo, 25 stycznia 2019, 14:36 1 -5

Alledrogo zniszczyło rynek. Cena czyni cuda i każdy kto potrafi dodawać o tym wie.

Odpowiedz

dwarf, 25 stycznia 2019, 21:56 0 -3

Nie allegro tylko klient, pozwolil na zakup swoich części do warsztatu klientowi detalicznemu. Niektórzy nie pozwalają sobie na to. Ale albo jesteś słabym właścicielem warsztatu któremu detal wchodzi na głowę, albo słabym PH który kupuje te bajki... "dlaczego Pan tak mało kupuje u nas? a wiesz allegro szmaci rynek itd." NIE MA TAKIEJ MOŻLIWOŚCI!!!" jak warsztat mógłby funkcjonować i zarabiać jakby co 3 klient kupował na allegro? koszty utrzymania często wynajem, pracownicy, środki czystości, media? a gdzie zarobek?Zejdż człowieku na ziemie....

Odpowiedz

PHPZ, 28 stycznia 2019, 9:07 3 0

I masz rację i nie ....
Jeśli do warsztatu przyjedzie starszy Pan to może kasować 800% marży i tak dziadzia na allegro nie sprawdzi ale jak do warsztatu auto oddaje młody facet to już jest granda .... taki gość sprawdzi na allegro a wtedy jak warsztat kasuje detal hurtowni z zamówienia to ma problem mechanik ! Dlatego wini i nas skąd taki detal a dwa obwinia allegro. Prowadzi to do tego że mechanik powinien podnieść ceny za usługi a nie bawić się w sklep motoryzacyjny a i wtedy miedzy nami była by zdrowsza konkurencja . Kolejna rzecz allegro nigdy nie będzie hurtownią . Więc jak mechanik chce niech kupuję na allegro proste. I teraz nie zgodzę się z Tobą mechanicy to nie lekarze że za 5 min wizyty biorą 150 zł wiec jeśli masz do zrobienia rozrząd klocki i tarcze to wolisz zarobić na robocie 700 zł czy nic totalne 0 wywalając klienta ze swoimi częściami kupionymi na allegro ?

Odpowiedz

dwarf, 28 stycznia 2019, 22:03 0 -1

Podnieść standard warsztatu, klienci sami się znajdą, W mojej miejscowości jest taki jeden warsztat, który ma wywieszoną informację "klienta ze swoimi częściami nie obsługujemy" wiesz dlaczego ten warsztat sobie na to pozwala? Bo zrobił selekcję klientów i nie ma problemu że sprzedaje towar w detalu i na robocie zarabia sporo, dodam że zakłada tylko markę premium . Wiadomo świeży warsztat sobie nie może na to pozwolić bo za wszelką cene potrzebuje klienta. Chciałem tylko zwrócić uwagę że coraz więcej warsztatów selekcjonuje swoich klientów i wychodzi wszystkim na dobre. A jak klienta nie chce obsłużyć..."tak wolny termin dopiero za 3 tyg"

Odpowiedz

Krzycho, 28 stycznia 2019, 12:21 8 0

Działka przedstawiciela to nie bułka z masłem,trzeba mieć wiedzę,dryg handlowy i smykałkę do tej roboty.W dzisiejszych czasach pieniądze dla handlowców są śmieciowe, a właściciele serwisów rozpuszczeni jak dziadowski bicz i wodzą za nos dostawców. Byłem szefem sprzedaży w dużej firmie,dzisiaj prowadzę spory serwis, w branży siedzę ponad dwadzieścia lat więc wiem jak rynek zszedł na psy.

Odpowiedz