Najszybsze zegarki świata

27 lutego 2015, 9:14

Ostatnio w mediach odbywa się nagonka na miłośników porządnych zegarków. Gazety publikują zdjęcia polityków i ich „sikorów” z napisem „Swiss made” za parędziesiąt tysięcy złotych. Prześladowani tłumaczą się, dość mętnie co prawda, że to pożyczone od kolegi, znalezione, kupione i zaraz sprzedane. A przecież powinni z godnością powiedzieć , że ich czas jest cenny, bo załatwiają sprawy wagi państwowej i muszą mieć porządne zegarki, żeby nie spóźniać się na narady, briefingi i konferencje.

Tak jakoś przypomniały mi się te zegarki naszych deputowanych, kiedy oglądałem odcinek „Top Gear”, w którym zachwycano się pojazdem Ferrari LaFerrari. Samochód ten to taka motoryzacyjna biżuteria, której nie kupuje się w celach użytkowych, ale wyłącznie dla zbytku. Co ciekawe, włoskie cacka nie tracą specjalnie na wartości, a po latach może ona nawet wzrosnąć.

Superdrogie zegarki i supersamochody są dziełami sztuki inżynierskiej. I często jest to wyłącznie sztuka dla sztuki. Komu bowiem potrzebny jest ultraprecyzyjny mechanizm z trybikami i sprężynkami, skoro równie dobrze czas pokazują elektroniczne zegarki za stówę. Zegarki radzieckie były podobno najszybsze na świecie, lecz mimo to mniej pożądane od szwajcarskich. I na tym właśnie polega różnica między zegarkowymi i samochodowymi precjozami. Ferrari LaFerrari bowiem, to absolutna orgia mocy i prędkości, dochodzącej do 350 km/h, naszpikowana elektroniką, która pozwala kierowcy okiełznać prawie tysiąc koni.

Można zazdrościć Włochom Ferrari. Pewnie z punktu widzenia całej gospodarki ważniejsza jest fabryka aut popularnych, jednak marka z Modeny to naprawdę elegancka wizytówka kraju, godna tego, by przynosić ją na złotej tacy.

Autor: Grzegorz Kacalski
Artykuł ukazał się w numerze 2/2015 miesięcznika Świat Motoryzacji

Dowiedz się więcej

Komentarze

Komentarz musi być dłuższy niż 5 znaków!

Proszę zaakceptuj regulamin!

Brak komentarzy!