Włoska marka sportowa zaskoczyła nowym podejściem do konstrukcji silnika. Ferrari opatentowało rozwiązanie, w którym tradycyjne okrągłe tłoki zastąpiono elementami o kształcie przypominającym tor żużlowy, a więc prostokąt z półkolami na końcach. Jakie zalety takiego rozwiązania motywowały inżynierów Ferrari?

W poszukiwaniu nowej geometrii
Choć Ferrari nie jest pierwszym producentem, który eksperymentuje z tłokami o niestandardowych kształtach, jego propozycja wyróżnia się nietypową kombinacją sprawdzonych idei i odważnych modyfikacji. Nowy patent przewiduje użycie tłoków, które mają geometryczną formę znaną z prób podejmowanych m.in. przez Hondę w wyścigowych motocyklach NR z lat 90. Zamiast klasycznego koła, Ferrari proponuje formę podobną do toru żużlowego – płaski prostokąt z półokrągłymi zakończeniami, przypominający kapsułkę.
Z technicznego punktu widzenia zmiana ta ma istotne konsekwencje. Tradycyjna formuła obliczania pojemności silnika (bazująca na średnicy tłoka i jego skoku) przestaje być przydatna. Nowa geometria wymaga podziału objętości cylindra na proste bryły – prostopadłościan i dwa półwalce – aby określić realną pojemność skokową.

Skracanie bez kompromisów
Największą zaletą nowego rozwiązania jest kompaktowość. Porównując dwa cylindry – jeden z tłokiem okrągłym, drugi z owalnym – okazuje się, że oba mogą mieć niemal identyczną pojemność, ale ten drugi będzie o kilkadziesiąt procent krótszy. W przypadku jednostek V8 lub V12 oznacza to zauważalne skrócenie całego silnika, co w sportowym samochodzie z silnikiem z przodu przekłada się na korzystniejsze rozłożenie masy.
Na tym jednak Ferrari nie poprzestało. Kolejnym krokiem było opracowanie nowej konstrukcji korbowodów. Zamiast dwóch oddzielnych drążków połączonych z jednym czopem korbowym – co skutkuje niewielkim przesunięciem między rzędami cylindrów – zastosowano połączony układ typu „syjamskiego”. Jeden korbowód jest główny, drugi przegubowy, a razem tworzą zespół, który skraca wał korbowy, poprawia jego sztywność i eliminuje wzajemne przesunięcia cylindrów. To z kolei przekłada się na zmniejszenie sił wywołujących wibracje.

Wyzwania i kompromisy
Oczywiście każde nowatorskie rozwiązanie pociąga za sobą nowe wyzwania. Nietypowy kształt tłoka oznacza trudniejsze uszczelnienie komory spalania, większe ryzyko nierównomiernego zużycia, a także potencjalne problemy z równomiernym spalaniem mieszanki. Problemem może być także fakt, że sworzeń tłokowy ustabilizowany jest jedynie względem krótszej osi tłoka, co zwiększa ryzyko chybotania w cylindrze.
Ferrari twierdzi jednak, że nowoczesne technologie obróbki, lekkie materiały i doświadczenia zdobyte przez innych producentów (np. Hondę) pozwalają zminimalizować te wady. Producent podkreśla też, że w jego ocenie nowe rozwiązanie jest „ekonomicznie opłacalne” – choć co to oznacza w kontekście Ferrari, pozostaje otwarte na interpretację.
Krok w stronę nowego standardu?
Nie sposób nie zauważyć, że Ferrari w treści patentu wielokrotnie określa swoją nową jednostkę mianem „drive engine” czyli silnika napędowego, jakby chcąc wyraźnie zaznaczyć, że nie chodzi o nudny, ustandaryzowany generator energii do napędu hybrydowego, ale pełnoprawne serce samochodu sportowego. Wszystko wskazuje na to, że nowy układ ma znaleźć zastosowanie przede wszystkim w pojazdach z silnikiem z przodu – tam, gdzie skrócenie jednostki napędowej ma bezpośredni wpływ na rozkład masy i prowadzenie auta.
Choć nie należy się spodziewać, że technologia ta trafi wkrótce do popularnych modeli segmentu C, może ona wyznaczać kierunek dla rozwoju przyszłych silników w klasie premium i supersamochodów. Zwłaszcza w świecie, w którym przestrzeń pod maską staje się coraz cenniejszym zasobem.
Ferrari udowadnia, że wciąż potrafi zaskakiwać inżynierską kreatywnością. Zamiast podążać utartymi ścieżkami downsizingu i elektryfikacji, stawia na przemyślaną rewolucję mechaniczną – z tłokami w kształcie toru żużlowego jako symbolem inżynierskiej odwagi i śmiałości.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.
Marcin, 25 lipca 2025, 10:55 3 -3
ekonomia czyli wieksza awaryjnosc czyli wiecej mozna zarobic na naprawch. normalka
Odpowiedz
Konrado, 25 lipca 2025, 21:14 5 0
A zawory ? Dzięki temu rozwiązaniu mogą być większe.
Odpowiedz
Tommy, 26 lipca 2025, 16:30 0 -2
Bardzie zwiekszy sie ich ilosc niz rozmiar
Odpowiedz
Anonim, 26 lipca 2025, 22:58 0 -2
Żadna nowość… Honda w modelu NR miała owalne tłoki i osiem zaworów na cylinder.
Po dwa korbowody na tłok.
Teraz to aż się proszą o problemy na jednej korbie.
Odpowiedz
sVr1984, 28 lipca 2025, 21:41 5 0
Kolega chyba nie przeczytał artykułu, a tylko nagłówek. Kilka razy podano, że to nie nowość, a pomysł zaczerpnięty z hondy.
Odpowiedz
Anonim, 5 sierpnia 2025, 11:25 2 0
Bedziesz klientem Ferrari to nie będziesz zawracał sobie tym głowy .
Odpowiedz
Mocny, 7 sierpnia 2025, 11:26 0 0
Wyprodukować tuleje cylindrowe w kształcie owalu.Tłoki owalne i.pierścienie owalne.Zgrać to wszystko na pasometeach pod względem wymiarów i technologiczne na produkcji, to już duży i kosztowny problem.Ceny części zamiennych będą astronomiczne.Jeden niezgodny wymiar na jednym cylindrze wystarczy żeby długo nie pochodził.Wspułczuje mechanikowi któremu przyjdzie to naprawiać.
Odpowiedz