Obserwując zmiany na rynku motoryzacyjnym trudno nie odnieść wrażenia, że proekologiczne projekty forsowane przez władze Unii Europejskiej sprawiają, że choć nowe samochody emitują mniej zanieczyszczeń to są… coraz mniej trwałe. Dodatkowo poprzez pomysły takie jak strefy czystego transportu, tworzone jest ciśnienie na pozbywanie się przez obywateli starszych samochodów i zakup nowych. O tym, że z punktu widzenia troski o środowisko jest to logika niezwykle pokrętna zdają się powoli przekonywać mieszkańcy Francji.
Co robić by ratować planetę? Kupić nowe auto czy zachować stare?
Od kilku lat władze unijne mnożą dyrektywy, które nakłaniają obywateli do rezygnacji ze starszych samochodów spalinowych na rzecz pojazdów, spełniających najnowsze normy emisji spalin, głównie tych elektrycznych. W coraz większej liczbie europejskich miast wprowadzane są strefy czystego transportu, zwane także strefami niskiej emisji. Ograniczają one wjazd pojazdów przekraczających określony poziom emisji gazów zanieczyszczających powietrze. Już wkrótce w tych strefach, będą mogły poruszać się tylko samochody, spełniające najnowsze normy ekologiczne (głównie elektryczne lub hybrydowe).
Studiując historię unijnej legislacji trudno nie odnieść wrażenia, że dąży ona do systematycznego wywierania wpływu na obywateli, aby brali oni na siebie walkę z problemem zanieczyszczenia powietrza poprzez zmiany we własnych domach i garażach. Idealną metodą na realizację unijnych planów zdaje się częsta zmiana użytkowanego samochodu na ten, spełniający najnowsze regulacje w zakresie emisji szkodliwych dla środowiska substancji.
Posługując się prostą logiką, warto zadać sobie pytanie o los starszych, ale nadal sprawnych pojazdów, niespełniających nowych norm ekologicznych. Unijni włodarze zdają się nie zajmować tym problemem, jakoby miał on się samoczynnie, w magiczny sposób rozwiązać. Oczywiście problemu można pozbyć się, sprzedając auto, najlepiej za granicę kraju czy całej wspólnoty. Tylko, czy miejsce, w którym samochód ów będzie emitował szkodliwe spaliny stwarza jakąś różnicę dla środowiska?
Francuski głos rozsądku w temacie transformacji rynku motoryzacyjnego
To i podobne, zasadne w kontekście problemu, pytania już jakiś czas temu zaczęli zadawać Francuzi. Może wydać się to dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że Francja jest drugim po Niemczech krajem w Europie, zarabiającym najwięcej na sprzedaży nowych samochodów swoich marek. Inicjatywa wyszła jednak nie od przedstawicieli władz czy wielkiego biznesu, ale od obywateli.
Znane francuskie czasopismo Le Point, w 2023 r. określiło działanie unijnych władz “zielonym praniem mózgu”. Co prawda to nagłówkowe określenie było cytatem wypowiedzi przypadkowego obywatela, jednak dość mocno dotarło do społecznej świadomości. W artykule “A co by było, gdyby dla ratowania planety lepiej było zatrzymać swój stary samochód?” dziennikarze zacytowali fragmenty pracy doktorskiej Gaëtana Mangina – socjologa, który w latach 2017-2022 badał podejście Francuzów do motoryzacji oraz starszych samochodów, także tych w wieku ponad 20 lat.
Jak się okazało, reprezentanci francuskiego społeczeństwa wyrażali zgoła odmienne od stanowiska prawodawców, podejście do kwestii środowiskowych. W cytowanych przez czasopismo wypowiedziach przebijała się retoryka ponownego wykorzystania, przeciwstawiana masowej produkcji i konsumpcji dóbr. Chodzi o promowanie ekologii polegającej na korzystaniu z funkcjonalnych (lub naprawialnych) narzędzi zamiast kupowania nowych.
– Nie jest łatwo wytłumaczyć naszym drogim ekologom, że zachowanie i użytkowanie starego samochodu, zamiast produkowania nowego, pozwala oszczędzać hektolitry wody, kilogramy stali, gumy i plastiku, itd. – powiedział cytowany w pracy Gaëtana Mangina, Richard, pasjonat starych samochodów. – Problem polega na tym, że skupiamy się wyłącznie na gazach wychodzących z rury wydechowej, zamiast analizować cały cykl życia – od produkcji po recykling, a także użytkowanie.
Polskie podejście do motoryzacji jest bardziej “eko”
Obywatele przepytani przez francuskiego socjologa często wyrażali podejście zbieżne z opiniami, które można usłyszeć dziś także w Polsce. Wykazywali się wyraźnym sceptycyzmem wobec ekologicznych intencji producentów samochodów. Współczesne samochody, zwłaszcza te elektryczne podejrzewali o to, że są bardziej zanieczyszczające, niż się wydaje, zwłaszcza w procesie ich produkcji, który wymaga wydobycia metali szlachetnych, takich jak lit czy kobalt. Wyposażenie elektroniczne i cyfrowe nowych pojazdów spotkało się za to z podejrzeniami o obsolescencję, czyli zaplanowany z góry proces stawania się przestarzałym i bezużytecznym w celu skłaniania użytkownika do zakupu nowszego produktu.
Z perspektywy naszego kraju aż chciałoby się powiedzieć “nic nowego pod słońcem” – wszak to właśnie w Polsce zdecydowana większość właścicieli pojazdów stara się korzystać z nich jak najdłużej, najczęściej wybierając usługi niezależnych warsztatów. Oczywiście kpiną byłoby stwierdzenie, że nasi obywatele postępują tak ze względów ekologicznych, a nie przede wszystkim ekonomicznych. Warto mieć jednak na uwadze fakt, że opisane w artykule spostrzeżenia dotyczą Francji, a więc kraju o wyższym średnim poziomie zamożności społeczeństwa, posiadającym obecnie pięć własnych marek samochodów, w którym ponad połowa zarejestrowanych warsztatów samochodowych to autoryzowane serwisy producentów pojazdów (ASO).
Odpowiedź producenta aut na “zielone pranie mózgu”
Być może to właśnie pod wpływem tej oddolnej inicjatywy społecznej, jeden z francuskich producentów samochodów, Renault, zdecydował się na zmianę dotychczasowej polityki sprzedażowej. Firma zwróciła się w stronę osób, które z powodów finansowych lub ideologicznych nie chcą kupować nowego samochodu, otwierając projekt Renew Factory. W skrócie jest to zakład regeneracji pojazdów marki Renault, w którym samochody są sprawdzane pod kątem wizualnym i technicznym (wg deklaracji 159 punktów kontroli technicznej), a następnie naprawiane. Samochody, które trafiają do zakładu są skupowane przez Renault lub dostarczane przez prywatne osoby, które auta sprzedawać nie zamierzają. Efektem zabiegów ma być stare auto, wyglądające jak nowe i znajdujące się w nienagannym stanie technicznym. Aby podkreślić ekologiczny charakter zmian, Renault deklaruje, że przy naprawach pojazdów używa części regenerowanych wszędzie tam, gdzie jest to możliwe. Na auta, wyjeżdżające z Renew Factory daje tzw. gwarancję remontową na 2 lata lub 80 tys. km.
Pierwsze zakłady Renew Factory otworzono oczywiście we Francji. Jak się okazuje program spodobał się klientom, gdyż podobne obiekty otworzono także w Hiszpanii i w Turcji, a w połowie stycznia rozpoczął działanie pierwszy taki punkt w Polsce (w Sękocinie Nowym). Czas pokaże, czy regenerowane Renault będą w stanie zainteresować kierowców w naszym kraju, gdzie rynek niezależnych napraw pojazdów jest silnie konkurencyjny.
Być może podejście marki Renault jest jaskółką, która nie czyni wiosny, zwłaszcza że inni producenci samochodów nie wychodzą z inicjatywą odejścia od wiodącego trendu przekonywania społeczeństwa do zakupu wciąż nowych pojazdów. Naszym zdaniem warto jednak docenić każdą zmianę w sposobie myślenia, która wprowadza powiew świeżości do publicznej debaty.
A jakie jest Wasze zdanie na temat proekologicznych działań w branży motoryzacyjnej w Europie?
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.
ekoobywatel, 21 stycznia 2025, 9:12 0 0
Bardzo dobry pomysł. Auto spalinowe, ale sprawne, potrafi być również eko a koszt takiej operacji o wile tańszy. Dla wszystkich oprócz firm niezainteresowanych.......
Odpowiedz
Elektromechanik z Warszawy, 26 stycznia 2025, 22:06 1 0
Panie Witoldzie, ma Pan umowę sponsoringową z Renault?
Odpowiedz
Witold Hańczka, 27 stycznia 2025, 7:25 0 0
Panie Elektromechaniku, nie mam. Skąd ta teza?
Odpowiedz