Nowe przepisy dotyczące pojazdów wycofanych z eksploatacji (ELV-R), nad którymi pracuje Unia Europejska, mogą całkowicie odmienić rynek regeneracji części samochodowych. Niestety – zdaniem organizacji, reprezentujących przedsiębiorców – w sposób katastrofalny. Jeśli nowe pomysły wejdą w życie, regeneracja części w Europie stanie się niemożliwa.
Organizacja reprezentująca rynek regeneracji bije na alarm
Organizacja APRA Europe, reprezentująca producentów i dostawców części regenerowanych, ostrzega, że obecny kształt projektu sprawi, iż regeneracja stanie się w Europie ekonomicznie i technicznie niemożliwa w ciągu trzech lat od wejścia regulacji w życie.
16 września 2025 roku, Rada UE opublikowała tzw. „czterokolumnowy dokument”, porównujący stanowiska Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie rewizji rozporządzenia ELV-R. Choć część postulatów branży została uwzględniona, nowe zapisy, jak podkreśla APRA, wprowadzają chaos definicyjny, sprzeczne obowiązki i kosztowne procedury, które mogą pogrzebać ideę gospodarki o obiegu zamkniętym w motoryzacji.
Nowa definicja odpadów – więcej biurokracji, więcej śmieci…
Jednym z najbardziej kontrowersyjnych zapisów jest redefinicja pojęcia „odpad”. Parlament Europejski uznaje, że odpadem staje się każda część wymontowana z pojazdu, jeśli nie ma jasno określonego celu ponownego użycia, regeneracji lub odnowienia. To odejście od obowiązującej w prawie zasady, według której o statusie odpadu decyduje intencja jego posiadacza.
Dla warsztatów i zakładów demontażu oznaczałoby to lawinowy wzrost ilości części klasyfikowanych jako odpady – a więc konieczność ich kosztownej utylizacji. Paradoksalnie, przepis mający chronić środowisko mógłby przyczynić się do jego większego obciążenia.
Absurdalne wymogi dotyczące demontażu i transportu części
Kolejny problem to zapisy wymagające, aby stacje demontażu czyściły i testowały wszystkie części zanim trafią one do zakładów regeneracji. APRA Europe alarmuje, że takie wymogi są zupełnie nieproporcjonalne i ekonomicznie nieuzasadnione – generują koszty, które wyeliminują wielu mniejszych dostawców z rynku.
Dodatkowo projekt Rady przewiduje, że części używane mogą być transportowane jedynie z dokumentacją wystawioną przez autoryzowane stacje demontażu (ATF). To całkowicie wykluczyłoby możliwość pozyskiwania części z warsztatów samochodowych – czyli z pojazdów wciąż będących w eksploatacji – co jest dziś kluczowym źródłem komponentów do regeneracji.
Czego nie rozumieją unijni urzędnicy?
Projektowane przepisy dowodzą, że unijni legislatorzy nie rozumieją specyfiki procesu regeneracji części samochodowych. Przykładowo, w dokumentach znalazł się wymóg, by każda część regenerowana była oznaczona numerem VIN pojazdu, z którego pochodzi. To fizycznie niemożliwe – regenerowane podzespoły powstają przecież często z elementów pochodzących z wielu różnych pojazdów.
APRA podkreśla również, że wymóg ujawniania danych pierwotnego demontażysty (np. warsztatu) budzi poważne zastrzeżenia związane z ochroną danych osobowych. Organizacja proponuje, by oznaczenia zawierały wyłącznie nazwę producenta regenerującego, kraj pochodzenia oraz informację o charakterystyce części – zgodnie z wieloletnią praktyką rynkową.
Jeszcze większe kontrowersje budzi sama definicja części regenerowanej. Projekt ELV-R zakłada, że powinna ona zawierać „co najmniej jedną istotną zmianę” względem oryginału. Tymczasem, zgodnie z zasadami branży, część regenerowana ma odpowiadać parametrom nowej, a nie różnić się od niej. Taki zapis – jeśli zostanie utrzymany – oznaczałby, że większość obecnie oferowanych produktów przestałaby spełniać wymogi prawne.
Idea gospodarki o obiegu zamkniętym niszczona przez zakazy
Projekt rozporządzenia zawiera także nieuzasadnione zakazy ponownego użycia lub regeneracji wybranych kategorii części. APRA wskazuje, że skoro regenerowane podzespoły muszą spełniać te same normy co nowe, to nie ma żadnego powodu, by odgórnie zakazywać ich użytkowania. Taki krok byłby wręcz sprzeczny z założeniami unijnej polityki zrównoważonego rozwoju.
Dodatkowo, Parlament Europejski chce ograniczyć dostęp do danych dotyczących komponentów tylko dla autoryzowanych operatorów odpadów i warsztatów. Producenci części regenerowanych zostaliby z tego grona wykluczeni, co w praktyce uniemożliwiłoby im pracę nad nowymi produktami.
Wisienką na tym torcie kłopotów i nieścisłości jest jakikolwiek brak zachęt do stosowania części regenerowanych. Choć Komisja Europejska w pierwotnej wersji projektu proponowała mechanizmy zachęcające do korzystania z części regenerowanych, Parlament i Rada UE zrezygnowały z tych rozwiązań. W efekcie nowy system nie wspiera rozwoju rynku regeneracji.
Branża apeluje o pilne zmiany
Zdaniem APRA Europe, jeśli rozporządzenie ELV-R zostanie przyjęte w obecnym kształcie, branża regeneracji części w Europie przestanie istnieć w ciągu kilku lat. Oznaczałoby to nie tylko tysiące utraconych miejsc pracy, ale też wzrost kosztów napraw pojazdów, większe obciążenie środowiska i zaprzepaszczenie idei gospodarki cyrkularnej, którą UE deklaruje wspierać.


Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłącznie prywatną opinią ich autorów. Jeśli uważasz, że któryś z kometarzy jest obraźliwy, zgłoś to pod adres redakcja@motofocus.pl.
OMG123, 22 października 2025, 23:24 2 0
Wszystko zmierza do rozbicia tego układu zwanego UE! To wszystko wymyślają ludzie opętani albo chorzy umysłowo.
Odpowiedz
Trap, 31 października 2025, 8:13 0 0
Przecież napisali to ludzie ledwo po studiach, żaden z nich na oczy nie widział serwisu samochodowego a tym bardziej fabryki regenerującej części. Posłowie i posłanki PE nie mają pojęcia o tym co głosują, a lobby prod aut działa bez przerwy. No i przepis na katastrofę gotowy.
Tak się dzieje też w polskim parlamencie, tylko łatwiej tu do nich dotrzeć z przekazem.
Odpowiedz